środa, 5 listopada 2014

62. Epilog jakiego nikt się nie spodziewał...

Mecz o Mistrzostwo Polska zagrała z Brazylią. Walka była zacięta ale od początku każdy Polak wierzył że to nasi reprezentanci założą dziś na szyję złoto. Zostawiłam dzieci z moimi rodzicami i przyjechałam do Michała by go wspierać i dodawać sił i otuchy.
Kiedy Polacy kończą mecz wynikiem 3;1 całą hala wpada w szał. Aż uszy bolą od okrzyków radości i grupowego "Dziękujemy". Patrzę na tego mojego Miśka i nie mogę opanować dumy.Zaraz po dekoracji wszyscy idziemy świętować. Jest naprawdę pięknie. Chciałabym tylko żeby nasze dzieci z nami były i wtedy było by idealnie.

Następnego dnia wracam do domu do dzieciaków. Michał musi jechać na obiad do pani premier więc nie wróci ze mną do domu. Długo stoimy przed hotelem i się żegnamy:

-Dziękuję że przyjechałaś...- uśmiechnął się
-Nie mogłam tego opuścić, tylko szkoda że nie wracasz ze mną do domu...
-Nie mogę. Jestem teraz mistrzem świata, to ma swoje wady i zalety.
-Rozumiem ale przecież poradzili by sobie bez ciebie.
-No wiem ale muszę się teraz po udzielać medialnie. Może wkońcu zainteresuje się mną jakiś porządny klub.
-Co? Mówiłeś że nie odejdziesz z Resovi.?- zdziwiłam się
-Tak było ale teraz interesują się mną zagraniczne kluby. Rozważam kilka opcji.
-Jakie na przykład?- spytałam
-No wiesz dużo myślę nad Ankarą...
-Ankara? Chcesz tak po prostu tam pojechać?
-No przecież wy pojedziecie ze mną tak.!- spojrzał na mnie jak na idiotkę
-Żartujesz sobie? A może zapytałbyś mnie i dzieci i zdanie.!
-Aha bo Zuzia ci odpowie.!
-Dobrze wiesz że nie o to chodzi. Dlaczego zawsze ważne decyzje podejmujesz sam?- wkurzyłam się
-Bo to dotyczy mojego życia nie twojego.- krzyknął
-Aha, no bo ja myślałam że my dzielimy z sobą życie ale ty jak widzę masz inne zdanie na ten temat.
-Proszę nie kłóćmy się. Jeszcze ktoś nam zrobi zdjęcie i jutro będziemy na pierwszych stronach gazet. Nie chcę żeby pokazywali jak się kłócimy, bo to źle wpłynie na moją karierę.!- uśmiechnął się
-Karierę? Kiedyś nie obchodziło cię co o tobie piszą. Najważniejsza dla ciebie była rodzina, kim ty się stałeś. Widzę że jeden dzień jesteś Mistrzem Świata i sodówa od razu uderza. To nie w takim Miśku się zakochałam. Bądź pewien że ani ja ani dzieci nie jedziemy do żadnej Ankary. Nawet o tym nie myśl.- krzyknęłam i wsiadłam szybko do auta.

Zanim Michał zdążył zareagować ja ruszyłam już autem z parkingu. Cholera.! Z oczu polały mi się łzy. Co się z nami dzieje? Michał nigdy nie cenił tak siatkówki to ja i dzieci byliśmy ważni. Teraz to bale, gale i spotkania są ważne.
Wkurzyłam się. W ogóle jak on mógł podjąć decyzję o zmianie klubu bez rozmowy ze mną, w końcu jestem jego żoną tak?!
Do domu wróciłam jakoś koło 16;00. Mama ma przywieźć mi dzieci o 18;00 więc postanowiłam wziąć gorący prysznic. To trochę mnie uspokoiło i rozluźniło.
Po wyjściu z pod prysznica zrobiłam sobie gorącą kawę. Na wyświetlaczu komórki zauważyłam 6 nieodebranych połączeń od Miśka. Całkowicie je olałam, niech idzie poudzielać się medialnie pomyślałam.
Tak jak mówiłam mama jakoś koło 18;00 przywiozła mi do domu dzieci. Zuzia przewinięta i nakarmiona wygodnie spała a Antek poszedł się bawić do swojego pokoju więc miałam chwilę dla siebie i mamy.

-Coś się stało?- spytała
-Nie no coś ty. Jestem trochę zmęczona i tyle.
-Może nie powinnam ci dziś odwozić dzieci.?
-Mamo jest ok. Nie martw się.- uśmiechnęłam się
-Pokłóciliście się?- spytała ponownie
-Nie, no co ty.- zaprzeczyłam
-Martwię się o was. Pamiętajcie że macie dwójkę dzieci.
-Mama błagam cię. Kochamy się z Miśkiem nic złego się nie dzieje u nas.
-Przepraszam ale wiesz jaka jestem. Zawsze się martwię.
-Wiem mamo. Dziękuję że zajęłaś się dziećmi.
-Nie ma sprawy kochanie. Wiesz że zrobiłam to z przyjemnością.- uśmiechnęła się

Mama posiedziała u mnie jakąś godzinę a potem pojechała do domu. Byłam delikatnie mówiąc padnięta tym dniem. Chcę jak najszybciej zasnąć. Kiedy już prawie mi się udaje rozbudza mnie dzwoniący telefon:

-Halo?- odbieram
-Cześć Emiluś. Obudziłam cię?- po drugiej stronie usłyszałam mamę Miśka
-Nie nie spałam jeszcze. A coś się stało?
-Michał dzwonił że urodziłaś. Dlaczego nie dałaś nam znać?
-Przepraszam ale to działo się tak szybko a potem wyleciało mi to z głowy.
-No nic dzwonię by spytać czy możemy was jutro odwiedzić z Jarkiem. Chcielibyśmy zobaczyć Zuzię.
-Jasne zapraszam. Jesteśmy cały czas w domu.
-Dziękujemy. To my będziemy tak koło 16;00. Do jutra kochanie.
-No do jutra mamo. Pa- rozłączyłam się

Średnio ucieszyła mnie wiadomość o przyjeździe teściów ale mam z nimi dobry kontakt więc wizyta powinna minąć w dobrej atmosferze.

Z samego rana wzięłam się za sprzątanie. Nie chodzi tu o bałagan ale obudziła mnie małą a potem myśląc o Miśku zwyczajnie nie mogłam spać. Antek kiedy dowiedział się że dziadkowie przyjeżdżają zaprotestował i nie poszedł do przedszkola.
No i wyszło tak że po śniadaniu zabrałam dzieci i psa na spacer a po drodze do domu kupiłam dwa kawałki ciasta tak żeby było czym przywitać gości.
Naprawdę  dziękuję Bogu za to że Zuzia to takie grzeczne dziecko i prawie cały czas śpi. Antek zajął się bajką i psem a ja w tym czasie przygotowałam wszystko do wizyty rodziców.

Kiedy skończyłam przygotowywać wszystko usiadłam koło młodego w salonie i wzięłam laptopa do ręki. Na fejsie miałam kilka nieodebranych wiadomości więc postanowiłam się tym zająć. Co mnie zdziwiło, link od siostry do strony ciacha.pl.
Szybko kliknęłam w to co tam zobaczyłam ścięło mnie z nóg:

"Kryzys w małżeństwie Misia Kubiaka. Kto wie może niedługo będzie wolny?!"

Zamurowało mnie. Michał miał rację i ktoś faktycznie zrobił nam zdjęcie przed hotelem. Do oczu znowu napłynęły mi łzy.

-Mama a czemu płaczesz?- spytał mnie syn
-Nie płaczę.- uśmiechnęłam się
-A czemu tata nie przyjechał??
-Tata pracuje synku. Niedługo przyjedzie.
-A ty już nie kochasz taty?- zdziwiło mnie jego pytanie
-Bardzo kocham tatę skąd to pytanie?
-Bo na zdjęciu tata na ciebie krzyczy.- pokazał paluszkiem na ekran laptopa
-Nie nie krzyczy. Synu idź dolej pieskowi wody co?- wytarłam mokre oczy
-Dobrze.- wstał z kanapy i pobiegł

Jak na zawołanie zadzwoniła moja komórka. To Misiek, więc postanowiłam odebrać

-Tak?- odebrałam
-Widziałaś?- spytał cicho
-Widziałam.
-Nie czytaj tych bredni...
-Michał my chyba serio mamy kryzys. Nie mogę rozmawiać bo mała się obudziła a zaraz mają przyjechać twoi rodzice.
-To nie prawda.- odpowiedział
-Ale co?- zdziwiłam się
-Nie prawda że ważniejsza jest kariera.
-Cześć Michał.- powiedziałam i się rozłączyłam

Wizyta rodziców Miśka przebiegła bez problemu. Dziadkowie byli zachwyceni małą i nie mogli oderwać od niej wzroku. Siedzieli u nas jakoś do 19;00 a potem mimo że zaproponowałam im nocleg pojechali do domu. Wykąpałam dzieci i sama też weszłam pod prysznic.

Już miałam iść spać kiedy uchyliły się drzwi do sypialni. Przerażona odwróciłam się szybko i zobaczyłam w nich Michała:

-Co ty tu robisz? A pani premier? A gale?- spytałam
-To nie ważne. Chcę być tu z wami...
-A twoja kariera?- spytałam kąśliwie
-Przestań. Przedłużyłem kontrakt z Resovią.
-Dlaczego?
-Bo chcę tylko dwóch rzeczy. Grać, nie ważne gdzie byle by to robić, i mieć was blisko. Reszta nie ma znaczenia.- podszedł do mnie
-Ale Ankara? Nie marzyłeś o takiej karierze?
-Marzyłem o rodzinie i dzieciach. Nic więcej mi nie trzeba.- objął mnie w talii
-Antiga nie był zły że olaleś obowiązki Mistrza?
-Nie, zrozumiał, no może mu trochę ściemniłem...
-Co powiedziałeś?- zdziwiłam się
-Nie ważne.
-No właśnie ważne. Powiedz mi.
-Kocham cię.- uśmiechnął się szelmowsko
-Ja ciebie też gwiazdorze.
-Nie gniewaj się za ten numer przed hotelem. I nie jestem żadną gwiazdą, jestem zakochanym w tobie i dzieciach wariatem.- pocałował mnie

Co tu dużo mówić, noc była pełna uniesień i czułości. Nie wyobrażam sobie życia bez Miśka. Z samego rana kazałam mu jechać do Warszawy na spotkanie z prezydentem, niechętnie ale jednak pojechał.
Jeśli tylko będziemy się z Michałem wspierać i szanować to na pewno nasze życie będzie piękne. Z resztą musi być piękne, innej opcji nie ma....




==========================================================================




No i tak zakończyłam tego bloga.
Mam nadzieję że spodobała wam się ta historia i że mnie nie opuścicie i zajrzycie na całkiem nowy blog http://w-rytmie-siatkowki.blogspot.com/ gdzie też pojawił się nowy rozdział  i trochę starszy http://siatkowka-jako-poczatek-milosci.blogspot.com/.
Dziękuję tym co byli i czytali:***
Zapraszam do czytania pozostałych:*

7 komentarzy:

  1. No jednak dla Miśka jest ważniejsza rodzina niż jakieś gale i obiad u pani premier. Kiedy czytałam o ich kłótni i myślałam żeby tylko się nie rozstali przez zachowanie Miśka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super:) Szkoda, ze to już koniec. Ha też chciałam Ci podziękować, ze mogłam czytać tą historię. Chcę zyczyć Ci dużo cierpliwości i wytrwalości przy prowadzeniu blogów, a przede wszystkim dużo weny na kolejne opowiadania. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam serdecznie www.kaminskadorota.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się rozpędziłam w czytaniu że nie zauważyłam, że to już epilog :P Cieszę się z takiego końca :) Ciekawa historia :DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie tez bardzo ciekawiła ta historia bo była bardzo ciekawa do samiutkiego końca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zauważyłam, że wiekszość historii o siatkówce ma ten sam schemat, brakuje mi w tym świeżości.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super historia. Przyjemnie się czytało!

    OdpowiedzUsuń