czwartek, 29 maja 2014

25. Chrzest i pojednanie...

Michał wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Zdenerwowało go to że powiedziałam że go nie kocham. No bo co z tego że go okłamałam, zrobiłam to dla naszego dobra. Jutro jest chrzest młodego a ja jestem rozbita i nie potrafię przestać płakać i myśleć o Kubiaku.
Dopiero wizyta rodziców sprawiła że musiałam się ogarnąć. Tata zajął się Antosiem a mama i ja usiadłyśmy w salonie.

-Marnie wyglądasz córeczko. Co się dzieje!
-Nic mamo. Poprostu jestem zmęczona.
-Nie okłamiesz mnie. Widzę że to coś innego.
-To Michał prawda?-spytała
-Widzę że faktycznie nie okłamię cię, tak to o niego chodzi.
-Widzieliśmy cię z ojcem w tej gazecie. O co chodzi?
-Bo ja go na serio kocham. Nikogo tak nie kochałam jak jego.
-Ale?!
-Ale wiem że nie powinnam znowu się w to mieszać. Co jeśli znowu dam się skrzywdzić?
-Skarbie, boisz się i to jest normalne. Teraz masz Antosia i to o nim musisz myśleć.- mama mocno mnie przytuliła
-Wiem mamo. Powiedz mi tylko czemu ja nie jestem w stanie o nim zapomnieć. Czemu?
-Bo masz objawy tak zwanej prawdziwej miłości. Zdarza się raz w życiu i to ta jedyna...- roześmiała się
-Czyli to nie uleczalne??- westchnęłam
-Niestety nie.!
-Szkoda.!
-Emiluś kochanie, daj sobie czas, sobie i jemu. Musicie odbudować wzajemne zaufanie a potem może...
-Masz rację mamo. Z resztą jak zawsze.!- parsknęłyśmy obie śmiechem

Zjedliśmy razem kolację a potem niestety musiałam pożegnać rodziców no bo uparli się że wrócą do domu a i tak spotkamy się jutro w kościele.
Wykąpałam młodego i położyłam spać a byłam tak padnięta że sama równie szybko zasnęłam.
Spało mi się bardzo wygodnie i sen miałam przyjemny ale niestety jakoś koło 5 nad ranem obudził mnie płacz Antka. Wstałam szybko i pobiegłam do jego pokoju. Okazało się że młody miał poprostu zły sen. Wzięłam go na ręce i zabrałam go na swoje łóżko. Mocno go przytuliłam i razem zasnęliśmy.

Z łózka wstaliśmy koło 9;00. Zrobiłam sobie i młodemu śniadanie a potem zabrałam się za przygotowanie naszych ubrań na uroczystość. Dwa razy dzwoniłam do Michała, chciałam spytać czy będzie ale nie odebrał.
Jakoś po 11 byliśmy już gotowi do wyjścia. Rodzice i wszyscy zaproszeni goście mają czekać na nas przed kościołem.
Ubrałam młodego w biały garniturek a ja sama wystąpiłam w dopasowanej czarnej sukience przed kolano i beżowych dodatkach. Do tego czarne lakierkowe szpilki i włosy spięłam na bok. Zapięłam Antosia w fotelik i ruszyliśmy do kościoła na mszę.
Pod kościołem spotkaliśmy rodziców, Zbyszka z Kamilą, Ignaczaków i księdza. Zdziwił mnie fakt że Michała nie ma ale z drugiej strony po tym co mu powiedziałam zasłużyłam. Po krótkiej rozmowie z gośćmi ksiądz kazał nam wejść do kościoła.

-Emila, zaczekaj!!- przy wejściu usłyszałam głos Michała
-Misiek jesteś.!
-Wybacz spóźnienie.
-W porządku. Cieszę się że jesteś.
-Nie mógłbym opuścić chrztu syna. Mimo tego że już mnie nie kochasz.
-Michał ja...- zaczęłam
-Pani Emilio zaczynajmy już.- przerwał mi ksiądz
-Dobrze.- westchnęłam ciężko i weszliśmy do kościoła

Msza przebiegła bez żadnych zakłóceń i po godzinie młody był już ochrzczony a Zbyszek i Kamila oficjalnie zostali rodzicami chrzestnymi Antosia. Po wyjściu z kościoła udaliśmy się do restauracji na obiad. Wszyscy byli w szampańskich nastrojach tylko Michał do nikogo się nie odzywa i minę ma taką inną niż zwykle.

-Emila, ja już pójdę. Dzięki za zaproszenie ale...
-Pogadajmy Michał. Wyjdźmy na taras co?
-Dobrze chodźmy.
-Chcę z tobą pogadać. to ważne.
-Skoro uważasz że jest o czym to rozmawiajmy.
-Michał, to nie jest tak, ja cię przepraszam że powiedziałam ci... Kurcze nie wiem jak ci to powiedzieć.
-Najlepiej wprost.- westchnął ciężko
-Kiedy mówiłam że cię nie kocham to kłamałam. Ciągle walczę ze sobą ale potrzebuję czasu żeby ci znowu zaufać. Z dnia na dzień nie da się ominąć tego co było...
-Wiem, myślisz że cię nie znam. Twoje oczy nie mają przede mną tajemnic.. Poznałem się na tobie jak nikt inny. Wiem kiedy jesteś zła bo wtedy tak śmiesznie marszczysz brwi, i kiedy się martwisz, tylko ty bawisz się wtedy rzemykiem którego nigdy nie zdejmujesz z nadgarstka. Nie lubisz kiedy ktoś wchodzi ci w słowo a no i tylko ty jesteś tak zasadnicza żeby myć zęby równo 4 minuty.- uśmiechnął się
-Michał jaa...
-Potrzebujesz czasu i ja to rozumiem. Nie będę naciskał, zwyczajnie poczekam ok?!
-Może bądźmy na razie przyjaciółmi co?- spytałam
-Ok. Wszystko co zechcesz...
-Dziękuje ci Misiek.- mocno go przytuliłam
-To ja ci dziękuje. Za wszystko.

Zaraz po obiedzie rodzice musieli wracać do domu. Zbyszek i Kamila gdzieś się ulotnili więc i ja zabrałam syna i wyszliśmy z lokalu. Michał pomógł mi z torbami i ciastem a ja zaprosiłam go do nas na chwilę. Oczywiście Kubiak się zgodził i jakieś 15 minut później we trójkę weszliśmy do mieszkania.

-Czuj się jak u siebie. Ja pójdę zdjąć tą sukienkę ok?
-Dzięki. Pójdę przebrać młodego!- uśmiechnął się
-Jeśli ci pozwoli to ok.

Ubrałam krótką dopasowaną spódniczkę w indiańskie wzory i białą bokserkę. Na nogi założyłam czarne baleriny i wyszłam z łazienki. Gdy weszłam do salonu Michał i nasz syn usiedli sobie na dywanie i zorganizowali rajd samochodzikami po panelach. Wzruszył mnie trochę ten widok, cieszę się że młody łapie kontakt z ojcem a i przy tym ja i Michał możemy jakoś zacząć się dogadywać.
Podałam przyjmującemu szklankę z sokiem pomarańczowym, wiem że to jego ulubiony i wyłożyłam ciasto na talerz.

-Mama oć się awić- zawołał mały
-Już idę synek.- usiadłam obok Michała na dywanie
-Mama maś, eć tu- Antoś dał mi samochodzik do ręki
-Właśnie mama. Jedź tu.- powtórzył Kubiak
-Tata ty nie bądź taki mądry co?
-Tata?- mały spojrzał na Michała z dziwną miną
-Tak słońce. To jest tata.- stwierdziłam że młody powinien wiedzieć
-Tata!- krzyknął mały i rzucił się na szyję siatkarza
-Dziękuję ci.!- Michał uśmiechnął się do mnie szeroko
-Za co?- zdziwiłam się
-Że mały wie że to ja. I za to że moge być częścią jego życia.
-Masz do tego prawo.
-Tak wiem. Pójdę już. Zrobiło się późno.!- wstał z podłogi
-Tata nie ić. Oć siem awić.- zaprotestował młody
-Musze iść ale obiecuję że jeszcze się pobawimy synku.!- Michał pocałował Antka w czoło
-Musisz iść?
-Nie muszę ale powinienem. Mam nadzieję że kiedyś normalnie będziemy rodziną. I nie będę musiał wychodzić na noc.
-Ja też mam taka nadzieję.- uśmiechnęłam się do Kubiaka
-Dzięki za wszystko.- dostałam całusa w policzek
-Przestań mi dziękować. Nie masz za co.!
-Chyba jednak mam.- uśmiechnął się i wyszedł.

Ucieszyłam się z tego jak syn przyjął wiadomość o tym że Michał to jego tata, bałam się że będzie się bał albo płakała ale on w tak piekny sposób mocno się w niego wtulił. Resztę dnia z małym spędziliśmy sami w domu. Zbyszek napisał mi sms że wszystko u niego ok i mam fajną siostrę co kolwiek to znaczy. Napisałam mu że ma trzymać od niej ręce z daleka ale to chyba nie wróży nic dobrego. Umyłam Antośka sama wzięłam szybki prysznic i ułożeni w moim łóżku do późnego wieczora oglądaliśmy ulubione bajki mojego syna.




============================================================================


Wybaczcie spóźnienie ale mam sporo spraw na głowie.
Coś tu wyskrobałam nie wiem czy to jest dobre czy nie ale myślę że tak do końca tego nie zepsułam.
Następny koło poniedziałku.
Buziaaki :**

wtorek, 20 maja 2014

24. Zdjęcie i wyznanie...

Szybko studzę nasz zapał, no bo przecież w aucie siedzi śpiący Antek. Odepchnęłam od siebie zdezorientowanego Kubiaka i zeskoczyłam z maski samochodu.

-Co się stało?- spytał
-Musimy wracać z małym. Późno jest!
-Przecież możecie tu zostać. Dom jest duży...
-Dziękuje ci ale wrócimy. Jestem umówiona ze Zbyszkiem.
-No tak. Rozumiem!- westchnął
-Szczegóły chrzcin wyślę ci na facebooku. Pa.- pocałowałam go w policzek i szybko wsiadłam do auta.

Antek przespał całą drogę powrotną. W sumie dobrze bo nie widział moich łez. Gdybym nie powstrzymała tej sytuacji to pewnie wylądowalibyśmy z Michałem w łóżku a to byłby ogromny błąd.
Dopiero przed naszym mieszkaniem się ogarnęłam i obudziłam młodego. Weszliśmy do domu a mały od razu pobiegł do swojego pokoju.
Zrobiłam na szybko pizzę domowej roboty i usiadłam z kieliszkiem wina w salonie. Mały bawił się swoimi samochodzikami więc mam chwilę dla siebie. Po godzinie wyjęłam pizzę z piekarnika i akurat wpadł do nas Zbyszek.

-Co masz taką minę?- zdziwił się jak mnie zobaczył
-To był zły pomysł żebym tam jechała.
-Byłaś u Kubiaka?- usiadł na kanapie
-Byliśmy z Antkiem. Teraz żałuję.
-Co się stało?
-Michał ma doła. Monika zabrała mu kasę i zniknęła. Nawet dom chciała mu zabrać. A tak swoją drogą to skąd wiedziałeś gdzie go szukać!?
-Mam swoje źródła. Co się stało?
-Jesteś głodny? Mam pizzę domowej roboty.- uśmiechnęłam się na siłę
-Pewnie. Dawaj ją.- odwzajemnił uśmiech
-Ujeć Zibi. Ćeś!- do salonu wbiegł młody
-Cześć draniu. Co robisz?
-Mam dzielki. Sces?
-Może potem. Teraz wujek musi pogadać z mamą. Pójdziesz się bawić do siebie?
-Dobja.- Antek uśmiechnął się szeroko i wrócił do swojego pokoju
-No to teraz opowiadaj. Coście tam zmalowali co?- Zibi chwycił za pizzę i zaczął jeść
-Najpierw rozmawialiśmy. I to dosyć długo, potem poszliśmy we trójkę na spacer. Pytał mnie dużo o małego, o chrzciny a potem Antek usnął i stwierdziłam że pora wracać do domu.
-Iii...
-I kiedy miałam wsiąść do auta Michał mnie pocałował.
-Iii...- Zbyszek pytał między kęsami
-I czułam w tym pocałunku ból, tęsknotę i tą pasję którą czułam te 3 lata temu kiedy byliśmy razem.- westchnęłam
-Czyli chciałaś tego tak?
-Na początku nie ale potem, potem zaczęło mi się to podobać. Zaczęłam chcieć...
-Aha. I co poszliście dalej? W sensie no wiesz.?
-Nie. W porę się ogarnęłam i to przerwałam.
-Noo i co nie żal ci?- spytał
-Nie wiem. Wystraszyłam się że dalej mogę go kochać. Że coś do niego czuję a to...
-Czego się boisz.? Że masz szansę odbudować to co się między wami popsuło.
-Nie. Boję się że znowu będę cierpiała, a teraz nie chodzi już o mnie. Teraz jest też młody
-Wiem że się martwisz. Daj mu czas, dajcie go sobie obojgu. Jest trochę za wcześnie żeby mówić tu o powrocie do dawnej miłości ale może kiedyś..

Długo ze Zbyniem rozmawialiśmy i wyszło tak że został u nas na noc. Tym bardziej że napił sie potem ze mna wina i nie mógł prowadzić a do jego mieszkania jest całkiem spory kawałek.

 Obudziłam się jakoś koło 8.00. Chłopaki jeszcze śpią więc wstałam i wyszłam do sklepu po świeże pieczywo i coś na śniadanie.
Kiedy wróciłam do domu okazało się że Zbyszek i Antek wciągnęli się w oglądanie kreskówek. Na mój widok szybko podnieśli się z kanapy i przysięgli do mnie do wyspy kuchennej gdzie zaczęłam rozpakowywać zakupy.

-Co masz dobrego?- Zbyszek zrobił maślane oczy
-A co byś chciał?!- uśmiechnęłam się
-Nooo ja to bym jakiegoś naleśnika zjadł, najlepiej z nutellą i bitą śmietaną. Co ty na to?
-Yy nie wrobisz mnie w naleśniki. Co to to nie!
-A jak ci pomogę? Proszzę!
-No jeśli mi panowie pomożecie to mogę je zrobić!
-No jak nie jak tak. Pewnie że pomożemy co nie młody- Zbyszek poczochrał włosy Antka
-Taaa- mały zaczął klaskać w dłonie

Jakieś 30 minut później we trójkę po zjedzeniu śniadania wybraliśmy się na spacer do pobliskiego parku. Zbyszek standardowo wziął młodego na barana a ja zaczęłam przeglądać dzisiejszy egzemplarz gazety codziennej. Bez większej fascynacji przeleciałam prawie całą gazetę gdy na pierwszej stronie działu sportowego zobaczyłam zdjęcie mojego auta i mnie siedzącej na masce kiedy całuję się z Michałem. I jeszcze ten nagłówek "Michał Kubiak relaksuje się z nową partnerką".
Moje oczy otwierają się coraz szerzej. Z każdym przeczytanym zdaniem jestem w coraz większym szoku.

"Przyjmujący naszej Reprezentacji w Piłce Siatkowej Michał Kubiak przed przygotowaniami do Mistrzostw ostatnio zaszył się z swoim nowym domu na nowo budowanym osiedlu na przedmieściach. Jak donosi nasz anonimowy informator siatkarz niedawno rozstał się ze swoją byłą partnerką Moniką. Jak widać na załączonym zdjęciu Michał szybko pocieszył się po rozstaniu i teraz oddaje się przyjemnościom na masce czarnego Mitshubishi ASX należącego prawdopodobnie do jego nowej partnerki. Co zadziwiające być może zostanie ojcem dla ok. 2- letniego chłopca z którym odwiedziła go ukochana. Możemy tylko współczuć fankom Kubiaka które po cichu liczyły na to że może to one zastąpią Monikę. Bardzo nam przykro ale ten siatkarz jest już zajęty!".

Po przeczytaniu powyższego fragmentu na głos oczy Zbyszka były większe od moich. Usta otworzył szeroko i zrobił minę tak jakby nie dowierzał. Odwróciłam gazetę i pokazałam mu wielkie zdjęcie na pół strony a pod nim artykuł.

-No nie.! Więc to tak wyglądał wasz pocałunek!- Zbyszek parsknął śmiechem
-Eyy to nie jest fajne. Jak to się stało!
-No ja ci nie powiem jak wylądowałaś na tej masce!
-Nie śmiej się.! Wiesz o co mi chodzi. Jak wylądowałam w gazecie. O to mi chodzi.
-No trzeba było zająć się tym w domu.- atakujący zaczął się śmiać
-Jasna cholera.!- westchnęłam
-Toleja!?- syn spojrzał na mnie krzywo
-Przepraszam!. Nie chciałam tak powiedzieć.
-Chodź. Idziemy na jakieś ciastko albo lody.- Zbyszek wziął mnie za rękę
-Ok. Chodźmy!

Jak ustaliliśmy tak zrobiliśmy i po zjedzeniu lodów i wypiciu kawy wróciliśmy do domu. Zbyszek wrócił do siebie do mieszkania a ja z małym rozsiedliśmy się w salonie. On zajął się kreskówką a ja włączyłam laptopa. Przeraziło mnie to że na każdym plotkarskim portalu pokazane jest to zdjęcie ze mną i Michałem.
Na facebooku też mam sporo wiadomości od znajomych z pytaniem czy wróciliśmy do siebie. Jest też wiadomość od Michała. Od razu odpisuję.

MICHAŁ: Widziałaś?
EMILIA: Tak. Jak to się stało?
MICHAŁ: Nie wiem, przykro mi.
EMILIA: Jak my to odkręcimy?
MICHAŁ: Nie odkręcimy. Poczekamy aż to ucichnie.
EMILIA: Żartujesz tak? Musimy z tym coś zrobić.
MICHAŁ: Dlaczego??
EMILIA: To jasne, przeciez nie jesteśmy razem i nie będziemy.!
MICHAŁ: Skąd wiesz, może...
EMILIA: Nie, napewno nie.!
MICHAŁ: Wczoraj wydawało mi się że dałaś nam szansę.
EMILIA: Wiem i cię przepraszam. To nie powinno było się zdarzyć. Tak zwany błąd.
MICHAŁ: Mogę do ciebie przyjechać, porozmawiamy normalnie. Tylko rozmowa... Proszę..?
EMILIA: Ok. Sms- em wyślę ci adres. Tylko niem licz że to co kolwiek zmieni.

Równo godzinę później w moim mieszkaniu pojawił się Kubiak. Przywitał się z młodym i usiadł bez słowa w salonie. Podałam mu szklankę soku i usiadłam obok w sporych nerwach. Jego obecność wyzwala we mnie niepokój.

-Chciałeś rozmawiać?- zaczęłam niepewnie
-Chciałem, i dalej chcę. Dlaczego od razu nas skreślasz?
-Michał, przypominam ci że to ty nas skreśliłeś. 3 lata temu pamiętasz?
-Nigdy mi tego nie zapomniesz?
-Dziwisz mi się?
-Niee ale wczoraj wydawało mi się że my że nas dalej coś łączy...
-Jedyne co nas łączy to syn. Nic więcej.!
-To czemu wczoraj...?
-Chwila słabości. Dawno nie miałam dobrego seksu ok?  Ale i tak ciesze się że to przerwałam..
-Czyli co nie kochasz mnie?
-Mówiłam ci już...
-Spójrz mi w oczy i to powiedz. Inaczej ci nie uwierzę.!
-Błagam cię!
-Wiem że dalej coś do mnie czujesz.! Nasz wczorajszy pocałunek był tak namiętny i czuły... Wiem że ty dalej
-Przestań już.! Chcesz to proszę... Nie kocham cię. Przestałam cię kochać jak mnie zostawiłeś kiedy byłam w ciąży z naszym synem. Nie istniejesz już dla mnie.! Słyszysz? Nie kocham cię.!- wykrzyczałam mu zapłakana patrząc mu głęboko w oczy



===========================================================================


Witajcie.!
Wiem że lekkie spóźnienie ale brak czasu się udziela.
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Najchętniej bym go nie dodawała ale coś ruszyć musi...
Do następnego tj. za 3 dni
Buziole :*******

czwartek, 15 maja 2014

23. Piekny dom i zwrot akcji...

Od wyprowadzki z domu Zbyszka minął prawie tydzień. Wyszło mi to w sumie na dobre bo dwa dni po odejściu z jego domu znalazłam dla mnie i Antosia piękne mieszkanie nie daleko hali. Już się w nim zaklimatyzowaliśmy z młodym a ten cieszy się że ma swój pokoik pełen zabawek. Urządzone jest w nowoczesnym stylu, wcześniej mieszkało w nim młode małżeństwo z bardzo dobrym gustem.

Za 3 dni odbywają się chrzciny Antka, a są dopiero teraz bo chciałam ochrzcić go w Polsce. Miałam sporo na głowie i załatwiania było nie mało więc i tak ksiądz poszedł mi na rękę i jest szybciej.
Są wakacje więc na razie nie pracuję i razem z Antkiem spędzamy we dwoje całe dnie. Codziennie chodzimy do parku gdzie młody szaleje na placu zabaw a potem na nasze ulubione lody waniliowe.
Zbyszek dzwonił do mnie jakieś 5 razy ale nie odbieram od niego telefonów bo nie mam zamiaru znowu słuchać jego głupich pretensji.
Dziś niedziela a pogoda jest piękna więc stwierdziłam że zabiorę młodego na jakiś spacer a potem pojedziemy do dziadków. Jako że jest połowa maja więc pogoda jest coraz lepsza i nie muszę go grubo ubierać, wystarcza koszulka i bluza do spodni. Idziemy sobie spokojnie kiedy ktoś mnie zachodzi od tyłu:

-W końcu was znalazłem.!- przed oczami stanął mi zdyszany Bartman
-Co tu robisz. I jak nas znalazłeś?- oburzyłam się
-Kurde Emila tak bardzo cię przepraszam. Wiem że przesadziłem z tym obrażaniem cię.! Wybacz.
-Ok.- odpowiedziałam
-Co? Tak po prostu mi wybaczasz?- zdziwił się
-Widzisz ja w przeciwieństwie do ciebie umiem wybaczać.! 
-Wiem że jestem głupi ale proszę cię wróć do domu. Weź Antosia i wracajcie do mojego domu.
-Przykro mi ale my mamy już dom. I to nasz własny więc nie wrócimy. Sory!- wzruszyłam ramionami
-Jak to?
-Normalnie. Kupiłam mieszkanie a teraz się śpieszymy także wiesz...
-Słuchaj Emila jesteś najbliższą mi przyjaciółką, błagam cię nie bądź na mnie zła.- zrobił proszące oczy
-Nie jestem na ciebie zła Zbyszek. Ja po prostu się wyprowadziłam. Ty masz swoje życie a ja swoje. To nic złego
-Wiem ale widzę że nie jest tak jak było. Coś się zmieniło tylko ja nie wiem co.!
-Zbyszek ja serio nie mam czasu. Spotkamy się kiedy indziej ok?- ruszyłam przed siebię
-Pogodziłem się z Miśkiem!- krzyknął za mną
-Jak to? Wielki Zbyszek Bartman okazał skruchę? Nie wierzę!
-Miałaś rację. Powinienem był już dawno to zrobić.
-Cieszę się że zrozumiałeś. Masz nasz adres wpadnij do nas wieczorem to pogadamy.!- wysłałam mu sms-em nasz obecny adres
-Ok wpadnę. Dzięki.!
-A byłabym zapomniała, za 3 dni są chrzciny młodego, jesteś jego ojcem chrzestnym więc...
-Jasne. Dzięki że się nie rozmyśliłaś.!- uśmiechnął się
-To że się po prztykaliśmy nie mogło przyczynić się do zmiany decyzji. Jesteś bardzo ważny dla Antka i dla mnie, byłeś z nami kiedy cie potrzebowaliśmy i chcę żebyś to ty był jego drugim ojcem.
-Misiek będzie w kościele?- spytał
-Próbowałam z nim rozmawiać ale nie mogę go złapać a telefonu nie odbiera.- westchnęłam
-Wiem tez próbowałem ale jest poza zasięgiem.!
-Nie wiesz gdzie on jest?
-Chyba wiem ale nie pojadę tam. Podam ci adres i zabierz młodego jedźcie do niego.!- zabrał mi telefon i zaczął pisać
-A czemu ty do niego nie pojedziesz?- zdziwiłam się
-Bo wiem że twoje towarzystwo będzie mu bardziej potrzebne. Jedź do niego, najlepiej już.!
-Ty coś wiesz? Co jest Zibi?- teraz to się wystraszyłam
-Dojedziesz to się dowiesz.! Musze lecieć Paa.!- pocałował mnie w policzek pożegnał się z małym i poszedł a ja z tego szoku nie zdążyłam zapytać o co tu chodzi.

Zrezygnowaliśmy z Antkiem z naszych planów i wróciliśmy do domu. Zabrałam torbę z rzeczami dla Antka i wsiedliśmy do auta. W nawigację wpisałam adres podany mi przez Zbyszka i ruszyliśmy przed siebie.
Jechaliśmy dość długo, minęliśmy miasto i okazało się że nawigacja kieruje nas w nieznane mi tereny Rzeszowa. Trochę się zdziwiłam no ale co, jechałam dalej. Antek co chwila pytał mnie czy "Dajeko Jeśće" a ja odpowiadałam że nie wiem. Zaniemówiłam kiedy przed nami pojawił się piękny dom a przed nim auto Miśka.



Zaparkowałam koło Kubiakowego auta i oboje z młodym wysiedliśmy. Wzięłam go za rękę i powoli podeszłam do drzwi. Kilka razy pukałam i wołałam Michała ale nie było odzewu. Stwierdziłam że może poszedł na spacer albo nie wiem śpi najzwyczajniej więc lepiej będzie jak wrócimy z Antkiem do domu.  Odeszłam od drzwi na jakieś 4 metry kiedy usłyszałam za sobą znajomy głos.

-Emila? Co wy tu robicie?- w drzwiach pojawił sie Kubiak
-Michał.! Jesteś. Szukałam cię, co ty tu robisz?
-Jak mnie tu znaleźliście?
-Zbyszek podał mi ten adres, bo muszę z tobą pogadać. Co tu robisz?- spytałam
-Wejdźcie do środka. Nie będziemy rozmawiać w progu.!- wpuścił nas do domu

Weszliśmy do środka i jak się okazało w środku dom jest jeszcze piękniejszy. Wszystko urządzone w nowoczesnym stylu i to z gustem i smakiem. Usiedliśmy w salonie a Michał przyniósł nam po szklance soku pomarańczowego.

-To co ty tu robisz co?- zaczęłam rozmowę
-Myślę. Pije. Relaksuję się. Wszystko po trochu...- uśmiechnął się na siłę
-Czyj to dom?
-Mój. Kupiłem go jakiś rok temu, niby okazja ale i tak wywaliłem na niego kasy. Miałem nadzieję że zamieszkam tu z Moniką i to będzie taki nasz... dom rodzinny.- wzruszył ramionami
-Dlaczego mówisz w czasie przeszłym?
-Bo Moniki juz nie ma, a dom.. został.
-Nie rozumiem.!- upiłam łyk soku
-Zostawiła mnie. Dziwiłem się czemu chciała żeby dom zapisać na nią. Chciała tylko kasy. Gdybym go zapisał na nią to i jego by mi zabrała. 
-Przykro mi...
-Nie potrzebnie. Jestem głupi to i cierpię. Gdybym 3 lata temu nie zachował się jak skończony debil to miałbym wszystko a tak.. nie mam nic!- zamknął twarz w dłoniach
-Jak to nie masz nic. Masz drużynę, przyjaciół, mnie z Antkiem...- zaczęłam
-Czemu ty ze mną rozmawiasz w ogóle. Zachowałem się wobec ciebie jak jakaś świnia a ty... ty sie nie gniewasz?- spojrzał na mnie
-Na początku bolało mnie to co się stało, ale teraz? Teraz to nie jest ważne. Mamy syna i to się liczy.- wzruszyłam ramionami
-Tak, mam syna. Zawsze chciałem go mieć, ale zawsze też chciałem mieć rodzinę. Kobietę którą kocham a która kocha mnie, dom i takie.. takie rodzinne ciepło jak ma na przykład Igła. Wraca do domu i wie że czekają na niego dzieciaki z Iwoną, i ciepły obiad.  Spójrz na ten dom.! Co z tego że jest piękny skoro jest pusty... Ja nie mam po co wracać do domu...
-Yyy... Słuchaj za 3 dni są chrzciny Antka. Jesteś jego ojcem i chcę żebyś był obecny. Zrobisz jak zechcesz ale ja cię zapraszam.
-Nie opuszczę tego momentu. Jasne ze będę. W ogóle jak się czuje młody? Zdrowy?- spytał
-Tak. Wszystko w porządku.!- roześmiałam się
-Czemu się śmiejesz?- spojrzał na mnie jak na wariatkę
-Bo to trochę dziwne ale ja też tak na niego mówię. Powiedziałeś na niego "młody", ja też tak na niego mówię.
-Bo my do siebie pasujemy.
-Mamaaa... pać.!- do salonu wbiegł nasz syn wyraźnie szczęśliwy
-Co tam znalazłeś synek?- pogłaskałam go po głowie
-Peś.!- odpowiedział i wtedy do salonu przez drzwi tarasowe wbiegł szczeniak rasy beagle.
-Pies.! Jaki śliczny.!- od razu go pogłaskałam
-To Tobi. Opiekun tego domu kiedy mnie nie ma.- uśmiechnął się Michał
-Serio? On pilnuje tego domu?
-Nie. To był prezent dla Moniki ale stwierdziła że nie chce widzieć na oczy tej jak to ona powiedziała wylęgarni pcheł.
-Przecież on jest cudny.- przytuliłam psa do siebie a potem zostawiłam go z Antkiem na podłodze
-No widzisz, to ty masz inne zdanie.Chciała żebym go oddał ale nie miałem serca. Polubiłem tego potwora..- zaczął się śmiać
-Taaa i młody tez go polubił.- pokazałam na leżącego na dywanie Antka bawiącego się z psem

Posiedzieliśmy z małym u Michała jakieś 2 godziny i stwierdziłam że pora wracać do domu. Michał upierał się żebyśmy zostali ale nie mogliśmy bo wieczorem ma wpaść do nas Zbyszek a poza tym mały był zmęczony i śpiący. Zapięłam go w fotelik i podeszłam do swoich drzwi od auta.

-Dzięki że przyjechaliście. I że mogę być na chrzcinach małego. Dużo to dla mnie znaczy.!- Michał podszedł do mnie
-Nie ma za co. Masz do tego prawo to twój syn.
-Wiem ale bałem się że się ode mnie odetniecie. Jeszcze przed wyjazdem do Jastrzębskiego Węgla chcę nacieszyć się Antkiem.!- uśmiechnął się
-Czyli opuszczasz Resovię?
-Nic mnie tu nie trzyma. Myślałem że to tu założę dom i rodzinę ale jak widać...
-Michał proszę cię.!! Wszyscy chcą żebyś został.
-Ty też.?- spytał
-No wiesz ja....
-Powiedz mi czy jest szansa żebyśmy tu kiedyś zamieszkali razem jako rodzina.? Pokochasz mnie jeszcze kiedyś?
-byłeś, to znaczy nadal jesteś dla mnie bardzo ważny i możliwe że moje uczucia do ciebie...
-Na taką odpowiedź liczyłem.!- uśmiechnął się i sekundę później wpił się w moje usta.

Chciałam go powstrzymać, chociaż po chwili poczułam jak całe moje ciało wypełnia ciepło. Tak dawno nie czułam w sobie tego uczucia. Jego usta delikatnie pieściły moje a broda powodowała dreszcze na mojej skórze. Po chwili jego usta zjeżdżały już po mojej szyi a ja usiadłam na masce samochodu tak żeby on stanął między moimi nogami. Tęskniłam za tym i to cholernie. Wiedziałam że źle się to skończy ale w te chwili nie obchodziły mnie konsekwencje, chciałam tylko poczuć go znów jak wypełnia całą mnie. Chciałam być najszczęśliwsza jak przed trzema laty kiedy Michał był tylko mój i poza nim niczego mi w życiu nie było trzeba. Po chwili jednak opamiętałam się i na chwilę przerwałam naszą chwilę uniesienia. Co nie znaczy że na tym poprzestaniemy.



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Rozdział 23 :)
Jest i z tego się cieszę. Co innego jesli chodzi o uczucia dotyczące treści;///
Brak mi słow kompletnie więc koniec mojej wypowiedzi.
Wybaczcie błędy i mam nadzieję że wybaczycie mi ten rozdział:*
Widzimy się za 3 dni.! Buziaki:***

środa, 14 maja 2014

22. Felerna kolacja...

-Michał czemu mi to robisz? Dlaczego się tak zachowujesz?- od razu odepchnęłam całującego mnie Kubiaka
-Kurde Emila ja cię kocham. Daj mi szansę naprawić to co zepsułem.
-Przecież jesteś z Moniką. Błagam ci przestań mieszać mi w głowie.- zamknęłam twarz w dłoniach
-Z Moniką nic mnie nie łączy. To ciebie kocham.
-I teraz sobie o tym przypomniałeś? Michał lepiej będzie jak wyjdziesz. Zostaw mnie samą ok?
-Jasne. Przepraszam cię Emilka.- chciał mnie dotknąć ale się odsunęłam

Michał wyszedł z sali a ja wpadłam w płacz. Czemu on mi to robi? Czemu mnie rani? A było tak dobrze to musiał mnie złamać. Wytarłam łzy kiedy do sali wszedł Zbyszek.

-Co się stało Emila?
-Nic. Rozkleiłam się troszkę na widok Antoska.!- skłamałam
-Za długo cię znam. Co on ci powiedział?- Bartman się zdenerwował
-Nic mi nie powiedział. Poza tym że mnie kocha i tym że mnie pocałował...- westchnęłam
-Co? I jak ci z tym?- wytrzeszczył oczy
-Szczerze. Sama nie wiem brakowało mi jego pocałunków ale, no to co zrobił wytrąciło mnie z równowagi którą przez 3 lata osiągnęłam.
-Ten debil tylko miesza ci w głowie. Wiedziałem że tak będzie.- atakujący się wkurzył
-Daj spokój. Jestem duża poradzę sobie.- na siłę uśmiechnęłam się szeroko


Wszystko poszło zgodnie z planem lekarzy i po 3 dniach na obserwacji zabrałam Antka do domu. Wczoraj dostałam telefon od Prezesa Resovi z prośbą o rozmowę i dziś niestety muszę zabrać małego na halę bo nie mam go z kim zostawić a Bartman uparł się żeby iść ze mną. Zbyszek ubrał go w brązowe spodnie białą koszulkę z napisami i koszulę w kratkę. Buty oczywiście nike( prezent od niego na drugie urodziny) a włosy w artystycznym nieładzie.

-Coś ty z nim zrobił. Weź go uczesz co?- parsknęłam śmiechem na widok syna
-Nam się podoba co nie młody?- oburzył się Zbyszek
-Jeśtem gwiaźda.!- wtrącił mój syn
-Aaaa gwiazda. Wujek ci tak powiedział?
-Tak.!- odpowiedzieli razem
-No dobra skoro wujek tak powiedział... Jedźmy już co?!- złapałam za torebkę i klucze od auta
-A może spacer? Hala nie daleko a młodemu przyda się spacer?- spytał Zibi
-No dobra. Czemu nie.!- uśmiechnęłam się szeroko

Droga na halę minęła nam bardzo szybko. Zbyszek jak zwykle musiał kupić sobie po drodze lody a Antośkowi sprezentował paczkę żelek. Mały ucieszył się ze słodyczy jak z najcenniejszej rzeczy na świecie, a to dlatego że nie mogę oduczyć go jedzenia słodyczy.
Gdy dotarliśmy na halę w drzwiach spotkaliśmy wychodzącego Krzyśka Ignaczaka.

-Cześć Igła. A co ty tu...?- spytałam
-Przyszedłem podpisać papiery z prezesem. Postanowiłem grać dla Resovi przez najbliższe 2 sezony.
-Cieszę się stary. Jak mam tu grać to chcę w starej ekipie.!- odezwał się Zbyszek
-No wiadomo, jak gramy razem to jesteśmy najlepsi. A wy co tu robicie?- spytał
-Zbyszek przyszedł ze mną na halę bo mam rozmowę z prezesem. Potem idziemy we trójkę na obiad.
-Aa no może będziemy razem pracować. A ty młody co tam masz?- kucnął koło Antosia
-Dzielki.!- uśmiechnął się młody
-Ooo a dasz mi jednego?- oczy Igły się zaświeciły
-Yhymmm....
-Dzięki.!- Krzysiek złapał zielonego żelka
-Prosem...
-Idziemy Tosiek. Mama musi załatwić to i owo a ja nauczę cię porządnej zagrywki.!- Bartman wziął małego na ręce
-Pewnie a może od razu ataku co?- prychnął Igła
-A jeszcze się zdziwisz. To będzie mój następca.!- zaśmiał się atakujący

Weszliśmy na halę i Zbyszek zniknął od razu gdzieś z młodym a ja udałam się do prezesa. Jak się okazało ten już na mnie czekał.

-Dzień dobry. Usiądź Emilko.!- powitał mnie uśmiechem
-Dzień dobry. Dziękuję.!
-Nie będę ci zajmował czasu. Wiem że szukasz pracy i mam dla ciebie dosyć poważną ofertę....- zaczął
-Skąd pan o tym wie?- zdziwiłam się
-Mam swoich informatorów. Czyli to prawda tak?- uśmiechnął się
-Tak szukam pracy ale..
-Wspaniale. Mam dla ciebie nową umowę o pracę jako nasz nowy fotograf...- podał mi plik dokumentów
-Chwileczkę. To prawda szukam pracy ale ja nie mogę tu pracować, jak pan wie mam małe dziecko i nie mogę codziennie tu przychodzić...- oddałam mu papiery
-Doskonale to rozumiem dlatego ograniczamy twoje przyjścia na halę do tych na prawdę koniecznych i meczy.- uśmiechnął się znowu
-To bardzo miłe ale wtedy moje zarobki będą minimalne a sam pan wie że nie mogę sobie na to pozwolić.!
-Spójrz ile wynosi twoja wypłata w umowie.!- spowrotem oddał mi papiery
-Co? Ale to więcej niż moja poprzednia?- zdziwiłam się
-Wiemy ale jesteś najlepszym fotografem jakiego mieliśmy a poza tym Resoviacy powiedzieli że bez ciebie nie grają w przyszłym sezonie.!- prezes zaczął się śmiać
-Serio?- ja dalej mam wrażenie że to żart
-Tak. To co mam ci dać czas o namysłu..?
-Nie. Podpisuję. Bardzo panu dziękuję.!- wzięłam długopis i od razu podpisałam umowę
-Wspaniale że znowu dla nas pracujesz. Cóż na razie masz wakacje, spotykamy się w przyszłym sezonie.!- wstaliśmy oi podaliśmy sobie ręce
-Tak. Jeszcze raz bardzo panu dziękuje. Do widzenia.!- uśmiechnęłam się i wyszłam z gabinetu
-No i co?- od razu po wyjściu złapał mnie Zbyszek
-Maczałeś w tym paluchy tak?- spojrzałam podejrzliwie na przyjaciela
-Jaaa? Nieee...- uśmiechnął się
-Dzięki Zbyszek. Jesteś wspaniały.!- dostał ode mnie całusa w policzek
-No wiem ale chłopaki też mieli w tym udział...
-Słyszałam, że niby nie gracie beze mnie tak?!- parsknęłam śmiechem
-No wiadomo. Ty wiesz że nie długo jedziemy do Spały tak?- spytał
-No wiem i co?
-Zastanawiam się czy decydować się na granie w kadrze..
-Nad czym się tu zastanawiać? Nie chcesz reprezentować Polski?- zdziwiłam się
-Chcę ale tak bez was. Już się przyzwyczaiłem że mam was blisko tak?
-Nie jestem fotografem kadry. Nie pojadę z tobą a poza tym jest młody.!
-Jeszcze nie jesteś. Możemy pogadać z kim trzeba iii...
-Nie! Przestań, nie jesteśmy małżeństwem a poza tym to nie koniec świata...
-Wiem ale kurde Antosiek to mój kumpel jak ja bez niego wytrzymię co?- uśmiechnął się i złapał Antka na barana
-Dasz radę. W każdym razie nie pozwolę ci zrezygnować z kadry. A teraz idziemy na obiad.

Obiad minął nam w bardzo wesołej atmosferze.
Po dwóch godzinach zadowoleni i najedzeni wróciliśmy do domu. Ustaliliśmy że zapraszamy dziś na kolację rzeszowskich wielkoludów. Chcę im podziękować za pomoc z tą pracą i od razu pogodzić Zbyszka z Michałem. Źle mi z tym że przeze mnie się nie odzywają do siebie bo przecież kiedyś byli jak bracia. Zbyszek nie zgadza się na ten pomysł ale i tak zaprosiłam Michała do nas na kolację.
Jako że chłopaki lubią dobrze zjeść to Zbyszek zarządził 3 pieczone na piwie kurczaki i sałatę lodową z serem fetą, pomidorkami koktajlowymi itp., a na deser standardowo naleśniki z nutellą i bananami. Jak to ładnie ujął "bez naleśników kolacja się nie liczy".

Punkt 19.00 w drzwiach pojawili się Igła z Iwonką, Piotrek, Grzesiek i Michał. Ucieszyłam się na ich widok chociaż mina Michała wykazywała że coś jest nie tak. Wydaje mi się że to przez ten konflikt ze Zbyszkiem nawet reszta ekipy to widzi.
Zbyszek też jest nie w sosie i patrzy na mnie wilkiem a ja dopiero teraz mam wątpliwości czy to był dobry pomysł żeby ich pogodzić.
Kolacja wyszła tak że każdy odzywa się do siebie oficjalnie i bez żartów.

-Chłopaki, bardzo wam dziękuje za wstawienie się za mną u prezesa w sprawie pracy. Bardzo mi pomogliście.- zaczęłam rozmowę
-Ale przecież my nie wiemy o czym mówisz. Sama na tą pracę zasłużyłaś! Dobrze mówię nie?- odezwał się Krzysiek i szturchnął Piotrka
-Pewnie. A prezes i tak pewnie nawet nie zwrócił uwagi na to co mu o tobie mówiliśmy.- odpowiedział Cichy
-I tak bardzo wam dziękuje. Cieszę się że będę z wami pracowała. Fajnie że stara ekipa została bez zmian.
-No jakieś tam zmiany jednak będą. Co nie Michał?- wtrącił Kosa
-To znaczy?- zdziwiłam się
-Michał nas...
-Pozwól mi to samemu powiedzieć. Nie jestem niemową tak?- zdenerwował się Kubiak
-Powiecie w końcu o co chodzi.- burknął Zbyszek
-Wracam do Jastrzębskiego Węgla. Nie gram już dla Resovi.- stwierdził Kubiak bez emocji
-Jak to? Dlaczego?- zdziwiłam się
-Poprostu. Nic mnie tu nie trzyma a atmosfera i tak jest napięta. Widzę że mnie tu nie chcą więc odchodzę.
-Co ty bredzisz stary. Tłumaczyliśmy ci że chcemy żebyś został ale ty swoje!- wtrącił Krzysiek
-Nie chcę kłótni w drużynie a Zbyszek mnie nie toleruje więc tak będzie lepiej.- wzruszył ramionami
-Zbyszek powiedz coś do cholery!- zdenerwowałam się
-Niech robi co chce. Nie obchodzi mnie to.!!- odpowiedział Zbyszek
-Jak tak możesz. Byliście przyjaciółmi przecież. Ogarnij się już.
-Byliśmy ale już nie jesteśmy.
-Skoro tak to ja juz pójdę.!- Michał wytarł usta serwetką i bez słowa wyszedł.
-I co zadowolony jesteś?- prychnęłam w stronę atakującego
-My już pójdziemy. Późno już.!- Igła wstała za nim reszta ekipy
-Zostańcie...- od razu zaprotestowałam
-Dzięki za kolację. Do zobaczenia. Pa!- pożegnałam się z resztą i wyszli
-Zbyszek, jak ty się zachowujesz.?
-Normalnie. Co ci nie pasuje?- spytał jak gdyby nigdy nic
-No nie wiem?! Może twoje chamstwo!
-Daj spokój. To tylko Kubiak. I tak wyjeżdża więc mamy go z głowy.!- uśmiechnął się
-Jak możesz tak mówić. To twój przyjaciel.!
-Były przyjaciel. Ile razy jeszcze mam powtarzać?- oburzył się
-Do znudzenia a i tak w to nie uwierzę. Tak po prostu zrezygnowałeś z tej przyjaźni. Czemu jesteś takim gburem?
-Nie podoba się to nie musisz się ze mną zadawać. Jestem jaki jestem.! Już zapomniałaś jak nazywał cię dziwka.To może faktycznie nią byłaś skoro tak łatwo mu to wybaczyłaś?! Już zapomniałaś jak cie po nim musiałem pocieszać i się tobą zajmować.?
-Więc takie masz o mnie zdanie. Cudownie.
-Emila, ja... Ja nie chciałem. Przepraszam.! 
-Dobrze. W takim razie zabieram młodego i się wyprowadzamy.! - poszłam do naszej sypialni i zaczęłam nas pakować
-Nie o to mi chodziło.! Co ty wyprawiasz?- przyszedł za mną
-To co widać. Do tej pory myślałam że masz klasę. Jak widać myliłam się. Bo nie zaprzyjaźniałam się z nadętym i zawziętym pajacem tylko z czułym i wyrozumiałym facetem.- westchnęłam ciężko
-Emila ja...
-Antoś.! Chodź do mamy! Wychodzimy.- zawołałam syna a ten szybko przyszedł
-I dokąd teraz pójdziecie?- spytał
-Nie twoja sprawa.! Synek powiedz panu papa.!- rzuciłam
-Papa ujeć.!- mały pokiwał mu rączką
-Nie rób tego.!- Zbyszek zrobił proszące oczy
-Dobranoc.!- odpowiedziałam i wyszłam z Bartmanowego mieszkania.



===========================================================================


Witajcie:*"*"
Udało mi się coś wyskrobać na szybko i tak czuję że coś tu popsułam;/
Oddaję wam ten rozdział do przeczytania.
Następny tak jak zwykle za 3 dni.
Coraz więcej pracy a mniej czasu więc rozdziały coraz gorsze;/
Wybaczcie mi błędy i ogólnie treść.!
Do następnego:****

sobota, 10 maja 2014

21. Wizyta w szpitalu i krok w nieznane...

Od samego rana jestem w świetnym humorze. Razem z Antkiem jedziemy dziś do moich rodziców no i mam 3 spotkania w sprawie kupna mieszkania. Antek biega za mną po całym mieszkaniu i przygląda się temu co robię. Zbyszek też siedzi przy stole jedząc śniadanie i się ze mnie śmieje.

-Ty dziś wrócisz tak?- spytał jak zobaczył ile rzeczy pakuję Antkowi
-No tak a co?
-Nie no nic bo pakujesz młodego jak byś z nim na miesiąc wyjeżdżała.- parsknął śmiechem
-Że niby za dużo?- spytałam
-No tak trochę. Przecież to grzeczny chłopak nie ubrudzi się a ty panikujesz.!- zabrał mi torbę i wyrzucił z niej wszystko
-Może masz rację. Nic my jedziemy a tobie życze miłego lenistwa. Widzimy się po południu.- pocałowałam go w policzek i wzięłam małego na ręce
-Trzymajcie się. I uważaj na drodze. Jedź powoli.!
-Tak tato.- oboje parsknęliśmy śmiechem
-Mówię poważnie.!- usłyszeliśmy jeszcze za plecami zanim wyszlismy

Droga minęła nam całkiem bezproblemowo, młody prawie całą drogę jadł chrupki kukurydziane a ja włączyłam nasze ulubione piosenki i razem do nich śpiewaliśmy. Dopiero przed domem rodziców poczułam jakiś ucisk w żołądku. Minęły 3 lata jak ich nie widziałam i do tego mam syna. Parkuje przed domem i pomagam Antoskowi wysiąść z auta. Młody trochę wystraszony złapał mnie za rękę i razem podeszliśmy do drzwi po czym zadzwoniłam dzwonkiem.

-Cześć Kama!- uśmiechnęłam się na widok Kamili
-Boże, Emila. Jesteś!!- siostra rzuciła mi się na szyję
-Jak widać. Tęskniłam za tobą siostra!
-Emilka.!- dołączyła do nas mama
-Cześć mamuś.!- mocno się wyściskałyśmy
-Wejdźcie do domu. To pewnie...- zaczęła pokazując na małego
-Tak, to jest Antek. Wzięłam go na ręce bo widzę że się wystraszył
-Antek słońce to jest twoja babcia, a to twoja ciocia Kamila.- zaczęłam mu tłumaczyć
-Bacia?- młody spojrzał na moją mamę
-Tak babcia.!- uśmiechnęła sie do niego
-Chodź do mnie kochanie. Dostaniesz ode mnie coś słodkiego.!- mama wzięła go na ręce ale widze że jeszcze się do niej nie przekonał
-I jak ci tam było?- spytała Kama
-Cudownie. Zbyszek się nami zajmował a Włochy są piękne.
-To czemu wróciłaś?
-Tęskniłam a poza tym...- zaczęłam
-Chcesz żeby młody poznał ojca?- dokończyła za mnie
-Powinien ale nie wiem czy to dobry pomysł.
-Słuchaj Michał niewątpliwie zachował się jak ostatnia świnia ale ma prawo mieć kontakt ze swoim dzieckiem.!
-Wiem, że ma prawo do Antka ale sam jego widok wywołuje u mnie złość...
-Ty go dalej kochasz?- zdziwiła się
-Co ty mówisz?- zaprzeczyłam
-To widać. Siostra znam cię. Kochasz go?
-Kocham.!- wybuchłam płaczem
-A on ciebie kocha?
-Skąd mam wiedzieć. To i tak nic nie zmieni. Jest jak jest i tak jak jest jest dobrze. Michał i ja to przeszłość.- westchnęłam ciężko
-Jak to możliwe że po tylu latach i po tym co ci zrobił ty nadal coś do niego czujesz?
-Nie wiem. Nie umiem tego wytłumaczyć. Czuję że byłabym w stanie mu wszystko wybaczyć ale nie mogę. To wszystko jest pełne sprzeczności.

Po chwili do domu wszedł tata. Wrócił z zakupów a na mój widok prawi upuścił je na ziemię. Ja sama też prawie sie popłakałam no bo to z tatą łączyła nas taka specjalna więź.

-Emiluś. Skarbie, jesteś już.!- mocno mnie przytulił
-Cześć tato.! Jestem i na razie nigdzie się nie wybieram.
-To dobrze bo teraz to my się chcemy wami nacieszyć tak?
-Przepraszam że tak długo sie nie odzywałam ale mieliśmy ze Zbyszkiem mnóstwo spraw do załatwienia a mały mi trochę chorował....- westchnęłam
-Właśnie, gdzie jest mój wnuk. Chce go zobaczyć.!- zostawił nas same i poszedł do pokoju do mamy i Tośka 

Po wysłuchaniu zwierzeń Kamili na temat jej i Damiana jej chłopaka serio poczułam się jak w domu. A to dlatego że mojej siostrze buzia się w ogóle nie zamyka czyli jak za czasów gdy tu mieszkałam. Wypiłam do końca kawę gdy podbiegł do mnie mój synek.

-Mama pać cio mam!- podbiegł do mnie Antek
-Pokaż mamusi co masz.!- wytarłam oczy
-Mama nie bądź smutna. Maś misia.!- dał mi zabawkę którą dostał od babci
-Dziękuję kochanie.!- ucałowałam czoło syna i wyczułam że jest gorące
 -Co się stało?- spytała mama na widok mojej miny
-Młody znowu ma gorączkę. Jest rozpalony, zabieram go do szpitala.- szybko wstałam
-Jadę z tobą.!- dodała Kamila
-Nie. Zostań. Zadzwonię.!- zabrałam małego i ruszylismy w stronę szpitala

Przez całą drogę Antek płakał i ja sama też miałam ochotę się rozpłakać. Na SOR-ze od razu zabrali go na oddział dziecięcy. Usiadłam na korytarzu i z bezradności się rozkleiłam. Młodemu robili badania więc na razie nic nowego nie wiem. Nie zauważyłam nawet kiedy minęły dwie godziny czekania. Z transu wyrwał mnie telefon. Bez sprawdzania kto to odebrałam

-No hej Emila. Gdzie jesteście.!- usłyszałam spokojny głos Zbyszka
-W szpitalu.- wychrypiałam
-Co się stało?- wystraszył się
-Przyjedź błagam. Jesteśmy w tym na ulicy Szopena.- rozpłakałam sie
-Jadę.!- usłyszałam i zaraz potem połączenie się urwało. Nie minęło 20 minut jak do szpitala dotarł Zbyszek
-Co sie stało?- spytał
-Mały znowu dostał gorączki. Co ze mnie za matka że do tego dopuściłam.?- wtuliłam się w ataującego
-Nie mów tak słyszysz. Jesteś zajebistą matką a te gorączki to nie twoja wina. Wszystko będzie dobrze.- przytulił mnie mocno
-A jak jest poważnie chory. Nie wybaczę sobie jeśli...- zaczęłam
-Nawet o tym nie mysl. Młody jest silny i przede wszystkim zdrowy słyszysz.!

Nie wiem ile tak siedzieliśmy może 30 minut kiedy z sali wyszedł lekarz i kazał mi iść ze sobą do gabineu. Strasznie się boję że to coś bardzo poważnego.

-Pani Emilio proszę usiąść.- lekarz usiadł za biurkiem
-Co mu jest panie doktorze.?- spytałam
-Cóż, zrobiliśmy małemu badania. Okazało się że chłopiec ma przerośnięty 3 migdał i stąd te gorączki. Poprosiłem laryngologa o konsultację i najprawdopodobniej jutro usuniemy mu ten migdałek. U tak małych dzieci nie wykonujemy takich zabiegów często ale ten przypadek wymaga natychmiastowego usunięcia. Musi pani podpisać zgodę na zabieg.- podstawił mi podkładkę z dokumentem i od razu ją podpisałam
-Czy są możliwe jakieś komplikacje?- wydukałam
-Nie sądzę, mamy doskonałego specjalistę. Wszystko będzie w porządku. Jak dobrze pójdzie mały za dwa dni będzie w domu.- lekarz uśmiechnął się przyjaźnie
-Dziękuję bardzo panie doktorze.!- uścisnęłam mu dłoń i wyszłam z gabinetu
-I co?- od razu podbiegł do mnie Zbyszek
-3 migdał. Jutro będą mu usuwać.!- odetchnęłam ciężko
-Czyli nic poważnego?!
-Podobno nie. Musze zadzwonić do rodziców.!- wyjęłam telefon

Zadzwoniłam do rodziców i wytłumaczyłam im wszystko. Chcieli do nas przyjechać ale to bez sensu więc im zabroniłam. Pielęgniarki przygotowały mi łóżko tak żebym spała na sali z synem. Antek był tak zmęczony że jak weszłam do sali to spokojnie spał. Zbyszka też wygoniłam do domu i siedziałam przy Antośku do północy. Potem sama zmęczona usnęłam.
Obudziłam się w momencie kiedy lekarze przyszli do Antosia zabrać go na zabieg. Uspokoili mnie że wszystko będzie dobrze i poszłam się ogarnąć.
Siedzę i czekam na zakończenie wycinania tego migdała kiedy na korytarzu pojawia sie Zbyszek, Igła z Iwonką i Cichy.

-Co tu robicie?- zdziwiłam sie na ich widok
-Zbyszek powiedział że młody ma zabieg. Co z nim?- odezwał się Igła
-Zabieg trwa. To tylko migdał nie potrzebnie przyszliście..
-Jak tak możesz. Ten młody jest jednym z nas. Poczekamy tu z tobą tak.- przytulił mnie Krzysiek
-Dzięki ale to niepotrzebne. To zwykły zabieg nic poważnego...
-No to lipa trochę bo ja jakby napisałem Miśkowi że mały jest w szpitalu i będzie miał operację.!- wtrącił Cichy
-Co zrobiłeś?- zdenerwowałam się
-No normalnie. Myślałem że skoro to jego syn to ma prawo wiedzieć.- Piotrek wzruszył ramionami
-Ty wiesz co ciebie to wypadałoby tak mocno strzelić i nabić trochę rozumu to tego pustego łeba.!- palnął go Zbyszek
-Chyba mam prawo wiedzieć co z moim dzieckiem tak?- na korytarzu pojawił się Kubiak
-To nic takiego teraz już możesz iść.!- odpowiedział mu Bartman
-Nie tobie to oceniać tak. To moje dziecko nie twoje więc się nie wtrącaj.!
-Tak to gdzie byłeś gdy cię to twoje dziecko potrzebowało?- Zbyszek sie zdenerwował
-Ty mi je zabrałeś.!- odpowiedział Kubiak
-Eyy chłopaki. Przestańcie. To nie jest miejsce na kłótnie.! Michał, to na prawdę nic takiego Antkowi właśnie wycinają 3 migdał jutro wyjdzie do domu. Jest w porządku.- stanęłam między nimi
-Zostanę. Chcę go zobaczyć. Emila mam prawo być przy własnym dziecku nie odbieraj mi tego...- oczy Miśka zaszkliły się
-Zostań. Masz prawo być przy synu.!- odpowiedziałam spokojnie
-Dziękuję.!- odetchnął

Atmosfera jest dość napięta. Wciąż czekamy na lekarza i mojego syna a chłopaki patrzą na Michała jak na seryjnego mordercę. Po jakiejś godzinie pojawia się lekarz który zajmuje się Antosiem a my od razu podrywamy się z krzeseł.

-Co z nim doktorze?- spytałam
-W porządku. Mały wyjdzie z tego bez szwanku. Obeszło się bez komplikacji. Tak jak mówiłem będzie dobrze.!- uśmiechnął sie i poszedł
-Mówiłem że będzie dobrze.!- mocno przytulił mnie Zibi
-Pójdę do niego..- odetchnęłam
-Mogę iść z tobą?- spytał Misiek
-Yyy, tak. Chodź.!- wydukałam
-Ale Emilka...- za ramię chwycił mnie Zbyszek
-Ma prawo. To jego syn ale to nic nie zmienia.- uśmiechnęłam się czule do Bartmana
-Ok.- odpowiedział

W ciszy ruszyliśmy do sali gdzie położyli Antosia. Miałam ochotę wygarnąć Michałowi co do niego czuję ale wiem że to nic nie zmieni. Zbyszek bardzo się martwi o to żebym znowu nie cierpiała i to on przez te 2 lata zachowywał się jak ojciec młodego.

-Dziękuję ci.!- westchnął
-Za co?- spytałam nie okazując emocji i weszliśmy do sali
-Za to że mogę tu być. Że pozwoliłaś mi być tu z wami.
-Michał jesteś jego ojcem a ja nie robię tego bo chcę, tylko dlatego że powinnam. Antek nie jest tu niczemu winny ma prawo znać ojca.
-Wiem że to wszystko moja wina. Chciałbym to naprawić.!- spojrzał na mnie
-Tu nie ma czego naprawiać. Każdy z nas ma swoje życie, a ja już dawno otrząsnęłam się z uczuć do ciebie.
-Ty i Antek... jak was wczoraj zobaczyłem drgnęło mi serce. Przez 3 lata katowałem się tym że dałem wam odejść.
-Dlaczego mi to teraz mówisz?
-Może tobie przeszło i już mnie nie kochasz ale ja.... ja tak nie umiem.
-O czym ty mówisz?- zdziwiłam się a on podszedł do mnie
-Kocham cię Emila. Dalej cię kocham!.- powiedział i sekundę później wpił się w moje usta.


==========================================================================


No i jest 21:)
Końcówka dosyć mnie zaskoczyła ale tak mi się spodobała że musiałam tak zostawić.
Sorry że tak krótko ale chciałam coś dziś dodać bo w najbliższe dni nie dam rady dodac nic nowego.
Następny za 3 do 4 dni.
Miłego czytania kochani:**** Całuski.....   

środa, 7 maja 2014

20. Konfrontacja z przeszłością...

Wczoraj ze Zbyszkiem i moim dwuletnim już synem Antosiem wróciliśmy na stałe do Rzeszowa. Trochę się martwię co teraz z nami będzie ale z drugiej strony co ma być.? Michał od naszego rozstania dzwonił może z dwa razy ale i tak nie odebrałam. Od Iwony Ignaczak wiem że on i Monika są razem co najpierw mocno mnie zabolało a potem dotarło do mnie że to w sumie dobrze że kogoś ma.
Na razie zatrzymaliśmy się u Zbyszka ale już szukam jakiegoś mieszkania dla nas. Jako że Zibi poszedł na rozmowy z prezesem Resovi to ja i Antoś wybraliśmy się na zakupy. Odkąd mały zaczął chodzić to nie mogę nad nim zapanować i ciągle za nim biegam. Tylko wszedł do Tesco od razu próbował zejść mi z oczu ale nabrałam już wprawy i szybko mi nie ucieknie.

-Antoś skarbie, chodź weźmiemy jeszcze jakiś makaron, zrobimy wujkowi Zbyszkowi obiad.- chwyciłam go za rękę
-Dzie Ujeć Zibi?- spytał mnie syn
-Wujek poszedł starać się o pracę synku. Będzie nie długo.- uśmiechnęłam się do małego
-To oć do ujka!- Antek pociągnął mnie w stronę drzwi
-Najpierw zrobimy zakupy a potem pójdziemy po wujka.
Kupiłam wszystko co potrzebne do obiadu i z synkiem już siedzieliśmy w samochodzie kiedy zadzwonił Zbyszek.
-Patrz Antek dzwoni wujek.- uśmiechnęłam się do syna i odebrałam
-No cześć. Co robicie?- spytał atakujący
-Wracamy z zakupów. Jak negocjacje?.
-A idź masakra jakaś...
-Co się stało.!- wystraszyłam się
-Emila, gdzie ty jesteś?- jęknął do telefonu
-Przed sklepem. Co ci jest?- spojrzałam na Antosia bawiącego się misiem w foteliku
-Miałem wypadek na Podpromiu. Przyjedź po mnie błagam...
-Matko, coś ty znowu sobie zrobił. To nie na twoje lata już chyba.!
-Ty nie bądź taka mądra. Lepiej przyjedź po mnie szybko- znowu wyjąkał
-Dobra odstawię młodego do rodziców i już po ciebie jadę.- westchnęłam
-Bez sensu. Weź go ze sobą. Tu i tak nikogo nie ma no i będziesz tu szybciej.
-Ok. Już jadę sieroto!. Nie zrób nic sobie do mojego przyjazdu!- odłożyłam telefon
-Ujęć Zibi dzwonił?- spytał mnie syn
-Tak synek, to był wujek. A tak w ogóle to straszny z niego kaleka.- zaczęłam się śmiać i ruszyliśmy w stronę hali

Po 15 minutach trzymając Antosia za rękę weszłam na tak dawno nie widzianą halę. Aż się łza w oku kręci normalnie. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to Zbyszek siedzący na ławce. Trochę zdziwił mnie fakt że nic mu nie jest ale i tak szybko z Antkiem do niego podeszliśmy.

-No hej. Żyjesz jeszcze?- odezwałam się do atakującego
-Ujęć laleka!- wtrącił mój syn
-Że co niby?- spytał Zibi
-Że kaleka. Mówi że łajza jesteś! Swoja drogą wystraszyłam się że serio coś ci jest. Po co to wszystko?- zaczęłam krzyczeć na Bartmana
-Tak a czy łajza zorganizowała by ci taki komitet powitalny?- Zbyszek zagwizdał i zza ściany wyskoczyła cała drużyna Resovi z prezesem, managerem, i trenerem na czele.
-Zibi, co to...- zaczęłam
-Niespodzianka!- uśmiechnął się Zbyszek
-Coś ty wymyślił Bartman?- do oczu napłynęły mi łzy
-No przecież musimy się przywitać!- mocno przytulił mnie Igła

Zostałam ucałowana i wyściskana przez wszystkich członków Resovi. Bardzo ucieszyłam się na ich widok, strasznie tęskniłam za tymi głupkami. Piotrek jak mnie złapał tak nie chciał wypuścić na a na powitanie musiał mnie okręcić w swoich ramionach jakieś 4 razy. Ucieszyłam się jak mnie postawił bo szczerze już robiło mi się nie dobrze.  Antek tylko stał schowany a moją nogą wystraszony widokiem tylu wysokich panów przytulających jego mamę.

-Boszz jaka ty piękna jesteś!- wtrącił Cichy
-Ale się za wami stęskniłam wariaci!- wytarłam oczy
-A ten mały blondynek to kto?- Krzysiek kucnął koło Antośka
-A to chłopaki jest...- zaczęłam
-Co się dzieje? Co robicie?- usłyszałam znajomy głos
-Oo dotarł Kubiak. Mamy gości ziom!- odezwał się Lotman
-Że kogo niby?- przyjmujący podszedł bliżej
-Przyjechały nasze zguby...- dodał Kosa
-To wy! Wróciliście!- wytrzeszczył oczy
-Jak widać.!- wzruszyłam ramionami
-Nie dokończyłaś prezentacji kim jest młody!- wtrącił Igła
-To jest mój syn, Antoś.- wzięłam go na ręce
-Masz syna? O ja cię pier...
-Krzysiek, bez takich słów proszę!- przerwałam mu
-Zibi jak ty mogłeś zapłodnić naszą Emilkę? Nie wstyd ci?!- krzyknął Cichy
-A ty głupi jesteś.! To nie ja!- Zbyszek trzepnął Piotrka przez głowę
-To ja.!- cicho odezwał się Misiek
-Co ty?- Igła zrobił dziwną minę
-Jestem jego ojcem. To mój syn!
-Żartujesz?- Cichy zrobił wielkie oczy
-Co w tym dziwnego skoro tyle czasu byli razem? To normalne że ze sobą spali!- Krzysiek znowu trzepnął Piotrka w głowę
-Nie bijcie mnie bo mi IQ spada co! Potem się dziwicie że tak powoli kumam o co chodzi.!
-Mama oć do bomu!- do ucha szepnął mi Antek
-No i się wystraszył! Brawo chłopaki!- Zibi zrezygnowany machnął ręką
-To co robimy imprezę powitalną!?- Krzysiek klasnął w dłonie
-Możemy pogadać?- spytał mnie Kubiak

Razem z młodym i Michałem odeszliśmy na bok tak żeby chłopaki nie słyszeli naszej rozmowy. Myślałam że jakoś lepiej zniosę jego widok ale w tej chwili jedyne na co mam ochotę to mocno się do niego przytulić i usłyszeć jak mi mówi że mnie kocha. biorę się w garść jednak i staram się nie okazywać żadnych uczuć.

-A o czym ty chcesz rozmawiać?
-O Antosiu...- zaczął
 -O moim synu. A o czym tu mówić?- zdziwiłam się
-Chciałaś powiedzieć że o naszym synu...
-Nie.! Powiedziałam tak jak chciałam a Antek nie ma ojca. Sama go wychowuję!
-A Zbyszek?- spytał
-Kim jest Zibi!?- spytałam syna
-Ujeć! Ujeć Zibi!- mały się roześmiał a ja go mocniej przytuliłam
-Wujek? To wy nie jesteście razem!?- zdziwił się
-Nie. Jako że mały ma tylko mnie to mi pomaga ale jest tylko moim przyjacielem. Nic więcej nas nie łączy.- odpowiedziałam
-Jest taki do mnie podobny.- Kubiak szeroko się uśmiechnął
-To ty go spłodziłeś więc to fakt.- postawiłam syna na podłodze a ten pobiegł szybko do Bartmana
-Powiedział już to słowo?
-Jakie słowo?- zdziwiłam się
-Tata.- spojrzał jeszcze na niego
-Nie musiał bo nie miał do kogo. On nie ma taty Michał!- oburzyłam się
-Ma i chcę żeby to wiedział!- krzyknął
-A gdzie byłeś gdy się rodził, gdy stawiał pierwsze kroki? Gdzie byłeś jak miał gorączkę a my razem ze Zbyszkiem na zmianę przy nim siedzieliśmy albo kiedy wyżynały mu się ząbki i cały czas płakał.? Nie było cię, a teraz domagasz się ojcostwa.- z oczu popłynęły mi łzy
-Emila, tak bardzo mi przykro. Wiem że nawaliłem i to moja wina ale...
-Nie ma ale Kubiak. Przez pierwsze pół ciąży co noc płakałam bo to co się stało cholernie mnie bolało. Kochałam cię jak nikogo na świecie a ty tak zwyczajnie mnie zostawiłeś.- krzyknęłam
-To nie tak. Jaaa...- zaczął
-Nie ważne. Już się pozbierałam a Antoś to najlepsze co mnie spotkało w życiu.- odgarnęłam włosy z twarzy
-Mami oć juś. Do bomu!- do nogi przytulił mi się syn
-Tak idziemy skarbie. Powiedz panu papa.- wzięłam małego na ręce
-Papapa...- syn powiedział do Kubiaka
-Papa kolego.- Michał poczochrał włosy syna

Kiedy wyszliśmy ze Zbyszkiem z hali poczułam niesamowitą ulgę. Bałam się spotkania z Michałem a teraz mam to już za sobą. Antek siedzi tylko u Zbyszka na rękach a że ten jest wysoki to jemu to pasuje bo wszystko widzi. Zadowoleni powoli wracamy do domu.

-Zaprosiłem chłopaków na dziś wieczór. Masz coś przeciwko?- zaczął Zibi
-No co ty przecież to twoje mieszkanie. A kogo zaprosiłeś?- uśmiechnęłam się lekko
-Igłę z Iwoną, Kosę i Piotrka Nowakowskiego. Ma być mecz i chcemy razem obejrzeć.- odwzajemnił uśmiech
-Spoko. Fajnie będzie ich zobaczyć. Cieszę się. O chodź kupimy sobie lody!- ucieszyłam się na widok budki z lodami
-Pewnie, jak za starych dobrych czasów.- i poszliśmy na lody
-Powinieneś pogodzić się z Michałem.- stwierdziłam patrząc na Zbyszka
-Co!?- zdziwił się
-Pogódźcie się proszę. Od naszego wyjazdu nie rozmawialiście. Przeze mnie straciłeś najlepszego przyjaciela. Proszę cię...- zrobiłam kocie oczy
-Ale Emila, wiesz jak było. Dlaczego to ja mam go przepraszać?
-Bo ja cię o to proszę.! Zbysiaczku nie bądź taki noo....- zaczęłam
-Sory Emila. Wiesz że cię uwielbiam ale nie. Jesli to on pierwszy wyciągnie rękę na zgodę to ok ale jesli nie to ja tez się nie ugnę.!
-Nawet jak cię oboje z Antkiem poprosimy??
-Zastanowię się ok. Jedz loda bo jak nie to ja ci go zjem.- uśmiechnął się szeroko

Wróciliśmy do domu i szybko nakarmiłam Antka. Potem zrobiłam szybkie spaghetti dla nas. Zbyszek wziął prysznic a potem razem zjedliśmy.

Po zjedzeniu zaczęłam sprzątać a Zbyszek usiadł z Antosiem na dywanie i zaczęli śmigać samochodzikami po podłodze. Przyjemnie się patrzy na ten widok. Patrzę na nich z uśmiechem ale przerywa mi dzwonek do drzwi. Szybko otwieram i widzę w drzwiach Krzyśka i Iwonę. Wpuszczam ich do środka i razem wchodzimy do salonu. Zaraz po nich dołączają do nas Nowakowski i Kosa.
 Co mnie rozśmiesza? Mój Antek który od razu wspina się z uśmiechem na Krzyśka i krzyczy "Ujeć, ujeć". Od razu małego uspokajam i tłumacze że to nie wujek ale Igła tylko mruga do mnie.

-Daj spokój, dla niego wszyscy siatkarze to wujkowie.- Krzysiek wziął małego na ręce
-Właśnie. A ja jestem ciocią!- dodała Iwona
-No ale jest świetny. I cały tata.- uśmiechnął się do mnie Igła
-Antek nie ma taty. Jest tylko mój.- podałam Iwonie herbatę
-Michał się na to zgadza?- spytała koleżanka
-Nie ma wyjścia. Niech nie zgrywa dobrego taty, bo wcale nim nie jest.- usiadłam na dywanie koło syna
-Masz rację. On ma tą swoją Monikę więc niech się jej trzyma a Antoś ma od teraz nas.- Iwona usiadła obok mnie
-On i Monika się rozstali. Ta jędza chciała od niego tylko kasy.!- wtrącił Cichy
-To nie jest ważne. Każde z nas ma swoje życie.!- odetchnęłam
-Swoją drogą to koleś ma tupet żeby teraz się dopominać praw do syna.- wtrącił Krzyś
-Nie ma nawet o tym mowy. To dziecko to mój skarb, z resztą Zbyszek był z nami wie jak to wszystko przeżyłam. Michał może zapomnieć o synu.- mocno przytuliłam dziecko.
-To fakt, ciężko było ale jakoś wytrwałem.- Zibi zaczął się smiać
-Tobie było ciężko? Niby czemu?- zdziwiłam się
-Bo yyyy z resztą oo Antek chodź pobawimy się.!- spryciaż wymigał się od odpowiedzi
-I tak się dowiem o co ci chodzi.!- rzuciłam za nim


Wieczór minął bardzo przyjemnie. Strasznie stęskniłam się za rzeszowską bandą siatkarzy. Mam w nich ogromne wsparcie i prawdą jest że oni są jak wielka rodzina pełna wielkoludów. Jutro z samego rana jadę do rodziców, już się z nimi umówiłam że poznają wnuka a Kamila swojego chrześniaka.  Po wyjściu siatkarzy Zbyszek pomógł mi posprzątać salon i z kieliszkiem wina w ręku w końcu oddycham z ulga. Spotkanie z Michałem mam za sobą więc najgorsze już minęło. Tak mi się przynajmniej wydaje...



===========================================================================


Witajcie!
Oddaję wam ten 20 rozdział do przeczytania i komentowania:)
Następny w niedzielę.!
Nic więcej nie mam do dodania... no chyba że buziaki dla wszystkich :***

piątek, 2 maja 2014

19. Wspólna decyzja i kolejne zmiany...


 UWAGA!!!
Z tym rozdziałem do obsady dołącza 2- letni syn Emilki i Michała: Antoś!

~3 lata później~

 Włochy są piękne i cudowne. Razem ze Zbyszkiem mieszkamy w całkiem sporym apartamencie i szczerze dobrze nam tu. Oczywiście co rok Resovia stara się o powrót Zbyszka do drużyny. Tym razem widzę że on chce wrócić do kraju i często o tym mówi. Za kilka dni kończy mu się umowa z Modeną więc prawie codziennie poruszamy ten temat. Jeśli chodzi o mnie to Zbyszek zakazał mi jakiej kolwiek pracy poza pracami domowymi i opieką nad Antośkiem. Ogólnie układa nam się całkiem fajnie gdyby nie gorączka małego która ciągnie się już przez 2 dni. Zbyszek bardzo mi pomaga chociażby wstawając w nocy do niego czy zabawie z nim. Traktuje go jak syna i ja doskonale to widzę i to właśnie w takich momentach jest mi cholernie źle że nie ma z nami Michała.

Po w miarę spokojnej nocy z samego rana obudził mnie płacz Antosia. Szybko wstałam i pobiegłam do pokoju małego by zobaczyć co się stało. Jak się okazało mały znowu gorączkuje a ja jak głupia się rozkleiłam bo nie mogę patrzeć jak mojemu dziecku coś jest a ja nie mogę mu pomóc. To beznadziejne uczucie kiedy po podaniu leku musisz słuchać tego płaczu w oczekiwaniu na to że lek zacznie działać. Na szczęście lekarstwo w miarę szybko zadziałało i po dwóch godzinach mały czuł się dobrze. Zaczęłam przyrządzać owoce morza na obiad a syna położyłam na kanapie przed telewizorem tak żeby mógł obejrzeć swoją bajkę. Widocznie był zmęczony bo po 10 minutach zasnął. Nawet nie wiem kiedy minęło mi całe przedpołudnie i z treningu wrócił Zbyszek. 

-Hej Emila. Jestem już.- słyszę go od razu po wejściu do domu
-Słyszę ale ciszej ciut bo mi mały przed chwilą zasnął ok.- podeszłam do niego
-Aa to Sory. Nie wiedziałem.
-Nie krzyczy więc dalej śpi. Chodź jeść. Właśnie skończyłam.
-Co dziś serwujesz?- uśmiechnął się szeroko
-Owoce morza. No chodź póki gotowe do jedzenia.- pociągnęłam go do kuchni
-Wiesz co, to włoskie żarcie jest całkiem ok ale tęskni mi się za polskim.
-Co ty bredzisz? Wczoraj jadłeś ruskie pierogi, a dziś na śniadanie naleśniki. Praktycznie codziennie masz coś polskiego.- parsknęłam śmiechem
-Wiem ale...
-Powiedz to w końcu. Przestań być tchórzem co?!
-Ale że o co ci chodzi!?- zdziwił się
-Tęsknisz za polską i to widać. Czemu mi tego nie powiesz?
-Bo wiem że jest ci tu dobrze a ja chcę żebyś była szczęśliwa.
-I co myślisz że w Polsce nie będę? Ja też bardzo tęsknię za rodziną i znajomymi, czekałam tylko aż wkońcu przyznasz się do tego że chcesz wracać.
-Naprawdę? Ty chcesz wrócić do kraju. Mówisz serio?- zrobił wielkie oczy
-Chcę. Tu faktycznie jest pięknie i w ogóle ale chcę do domu. Wracamy co?- zrobiłam proszące spojrzenie
-Ale nie chcę żeby to wyglądało tak że na ciebie naciskam. Skończył mi się sezon ligowy i muszę podjąć jakąś decyzję... - zaczął
-Uznajmy że to nasza wspólna decyzja. Tez chcę wrócić do Rzeszowa.- uśmiechnęłam się do niego szeroko
-Ooo ujeć Zibi!- rozmowę przerwał nam mój synek
-Oo wstałeś urwisie.- Zbyszek wziął małego na kolana
-Tak. Śtalem. A ty dzie byleś ujeć?
-Byłem w pracy. A ty wiesz że nie długo zobaczysz dziadzia i babcię. Wracamy do domu.- atakujący przeczesał włosy małemu
-A ten bom?
-Ten zostawimy i wrócimy do tego prawdziwego.!- zaczął mu tłumaczyć
-Aaa...- odpowiedział Antoś
-Idź się pobawić synu. Daj wujkowi zjeść...
-Wiesz Emila pomyślałem że mógłbym zaadoptować Antośka i stworzylibyśmy mu prawdziwą rodzinę.- niepewnie odezwał się Zibi
-Ale, ale jak to? Zbyszek my nie jesteśmy parą, ani małżeństwem. Przyjaźnimy się tak?
-Tak ale przecież moglibyśmy spróbować być razem. Może by się nam udało...- zaczął
-Ej ale ja myślałam że my mamy jasną sytuację. Zbyszek ja cię nie kocham. Nawet nie wiesz jak bym chciała cię pokochać ale nie potrafię. To jest trudne, ja przepraszam że dałam ci jakieś nadzieje ale...
-Wiem. To ja przepraszam. Głupio wypaliłem i oo to nie ważne. Nie było tematu ok.
-Zbyś ja...
-Serio nie było tematu. Daj spokój, nic takiego się nie stało. Rozumiem wszystko.
-Kocham cię ale jak brata. Nie chcę żeby ta sytuacja coś między nami zmieniła, bo bardzo mi na tobie zależy.
-Emila, nie przejmuj się tym. Między nami wszystko jest w porządku.- przytulił mnie mocno
-Ujeć oć bum bum- Antek złapał Zbyszka za rękę i pociągnął na podłogę gdzie leżały jego samochodziki

 Posprzątałam szybko obiad, przebrałam małego i poszliśmy wszyscy na lody. Lubię patrzeć jak Zbyszek nosi małego na barana. Obeszliśmy park i lodziarnię tak jak naszego pierwszego dnia tutaj. Antek był prze szczęśliwy kiedy Zibi kupił mu żelki, watę cukrową a  na deser wielkiego kolorowego lizaka. Aż sama się zdziwiłam czemu mały nie zwymiotował tym cukrem i już miałam zabronić ale stwierdziłam że ten jeden jedyny raz nie odbiorę mu tej chwili szczęścia.
Wróciliśmy do domu w świetnych nastrojach. Mały od razu rzucił się na dywan do swoich zabawek a ja zaczęłam krzątać się po kuchni. Zbyszek zażyczył sobie szarlotkę, tak jakby mało się dziś najadł słodyczy. Niestety Antek trzyma sztamę z wujkiem i też całą droge wołał że "Kce paćek" czyt. Chce placek. Zbyszek zajął małego torem samochodzikowym a sam zajął się telewizją.

-Tee Bartman jak chcesz placek to chodź i mi pomóż co?- krzyknęłam do niego
-Ja? Mówisz serio? Ja w życiu placka nie robiłem.
-No to się nauczysz. Chodź. zrobiłam mu miejsce przy blacie kuchennym
-To będzie ciekawe doświadczenie.- wzruszył ramionami
-Ahaa, na razie masz coś prostego. Weź mąkę przesiewaj.!
-Ok, ale za skutki nie odpowiadam.!- odwróciłam się w druga stronę a ten zaczął robić co mu kazałam
-Hahaha Zbyszek co się stało?- odwróciłam się i zobaczyłam Zbyszka całego w mące
-No bo mówiłem że nie umiem i teraz masz.!
-Ale sierota.! Idź się umyj ja do kończę.
-Ty też się musisz umyć przecież.!- spojrzał na mnie jak na wariatkę
-Yyy że niby po co. Czysta jestem.!
-Już nie!- wariat chwycił miskę mąki i rzucił mi w twarz
-Co ty zrobiłeś. Oszalałeś, teraz serio muszę się umyć- opadły mi ręce
-Służę madame...- ukłonił się teatralnie a sekundę później przerzucił mnie sobie przez ramię i niósł do łazienki
-Zostaw brutalu. Serio puszczaj mnie dupku. No puszczaj bo będę krzyczała. Antek pomocy.!!!
-Jawo ujeć.( Brawo wujek)- mały tylko się śmiał i klaskał w dłonie
-Ty na serio oszalałeś? Weź mnie postaw.!- klepnęłam go w tyłek gdy byliśmy już w łazience
-Chciałaś się myć to masz.!- wszedł ze mną do kabiny prysznicowej i odkręcił wodę na full
-Aaaaa zimna... Chociaż ciepłą byś włączył co?

 Po 5 minutach męczenia się z wielkim atakującym pod prysznicem jakoś udało mi się wydostać z łazienki. Jak się okazało Antek dalej siedzi na dywanie i na mój widok śmieje się jeszcze głośniej. Szybko pobiegłam do sypialni i ubrałam jakieś suche ubrania.Kiedy wyszłam z pokoju okazało się że Zbyszek bawi się w najlepsze z małym.

-Kto posprząta ten sajgon co?- weszłam do kuchni, a chłopaki spojrzeli na siebie i razem odpowiedzieli
-Nie my!
-Ehhh spoko ale placka nie będzie. - wzruszyłam ramionami
-To szantaż?- spytał Zibi
-Nie po prostu jak tu posprzątam to nie będzie mi się chciało od nowa brudzić.!
-To najpierw zrób placka a potem posprzątaj.!- Zbyszek podszedł do mnie
-Mam lepszy pomysł. Pomóż mi to będzie szybko.
-Już raz chciałem ci pomagać i widzisz...
-Oj już dobra idź do Antka a ja tu sobie sama świetnie poradzę.!- machnęłam ręką
-Ale placek będzie tak?- spytał jeszcze
-Będzie, będzie...

 Trochę mi się zeszło ale zrobiłam i szarlotkę i posprzątałam. Zbyszek jadł z takim apetytem że od razu przeszło mi zmęczenie. Usiadłam w salonie przed telewizorem, Antek oglądał bajkę a ja zaczęłam czytać książkę. Zbyszek ukrył się u siebie w pokoju więc jest w miarę cicho. Co chwila tylko mały się śmieje do telewizora.

  Tydzień minął w mgnieniu oka i szybko okazało się że nasz powrót do Polski to nie plany, my dziś wyjeżdżamy. Spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy, Zbyszek odniósł klucze prezesowi i ruszyliśmy w drogę powrotną. Antoś przespał większość drogi a my z Bartmanem mieliśmy mnóstwo czasu na rozmowę.

-Boisz się?- spytał
-Raczej nie. Czuję jakbym zaczynała życie od nowa.
-A Michał.? Wiem że myślałaś o nim przez te 3 lata. Co zrobisz z tą sytuacja?
-Michał ma prawo poznać syna. Tego mu nie zabronię, trochę wkurza mnie fakt że po tym wszystkim on ma ciągle prawo do Antka.- wzruszyłam ramionami
-Nie bierzesz pod uwagę powrotu do niego?
 -To skomplikowane ale raczej nie. Nie wiem jak zareaguje na jego widok ale wiem że dalej boli mnie to jak się zachował z resztą sam wiesz...
-Rozumiem i pytam bo nie chcę żebyś cierpiała a mam prawo się martwić w końcu jesteście dla mnie jak rodzina. Mieszkamy razem więc chcę trzymać rękę na pulsie
-Już niedługo. Jak tylko znajdę jakieś lokum dla nas to od razu się wyprowadzamy.- westchnęłam
-Rozmawialiśmy o tym tak. Czemu jesteś tak uparta?
-Proszę cię, nie kłóć się ze mną ja wiem co robię. Oczywiście jako ojciec chrzestny Antosia będziesz go widział codziennie ale chcę być samodzielna
-Jak chcesz ale masz pamiętać że...
-Zawsze jesteś obok i mi pomożesz. Przecież wiem Zbysiu i bardzo ci dziękuję.!- pocałowałam go w policzek

Nawet nie wiem kiedy powieki spadły mi na oczy i zasnęłam. Chyba długo spałam Bo Zbyszek obudził mnie jak przekraczaliśmy granicę. Chciałam go zmienić ale mi nie pozwolił i kazał dalej spać. Antek też prawie całą drogę przespał co dużo ułatwiło nam podróż. Zatrzymaliśmy się w sumie jakieś 3 razy żeby coś zjeść.

Kiedy wreszcie dotarliśmy do Zbyszkowego Rzeszowskiego mieszkania było jakoś po 22;00. Zbyszek wziął małego na ręce a ja zabrałam nasze torby i weszliśmy do mieszkania. W sumie nic się w nim nie zmieniło dozorca tylko go odświeżył przed naszym przyjazdem. Ułożyłam Antośka w łóżku a sama wzięłam prysznic i od razu położyłam się spać.
Obudził mnie Antek który wyraźnie jest głodny. Kiedy spojrzałam na zegarek była 11;27. No to sobie sporo pospaliśmy. Wstałam szybko i poszłam do kuchni. Jak się okazało lodówka i szafki są puste. Szybko ubrałam Antosia i siebie i wyszliśmy po cichu do sklepu. Zbyszek jeszcze śpi i wcale mu się nie dziwię, w końcu tyle drogi kierował. Kupiliśmy z Antkiem kawę, 3 paczki płatek śniadaniowych, chleb, bułki, nutellę, mleko i jeszcze kilka podstawowych zakupów. Kiedy wróciliśmy do domu dalej było bardzo cicho co znaczy że atakujący dalej śpi.

-Antoś szkrabie. Musimy być bardzo cicho bo wujek Zibi jeszcze śpi. Był bardzo zmęczony więc zrobimy mu śniadanie i damy się wyspać tak?!- tłumaczyłam małemu w trakcie rozpakowywania zakupów.

Mały pomógł mi przy robieniu kanapek, bardzo zgrabnie szło mu nakładanie na komki chleba po kolei plastrów szynki, sera, pomidora, ogórka i szczypiorku. Kiedy kawa się zaparzyła i śniadanie było gotowe w kuchni pojawił się Zbyszek.

-Zostańcie tu ze mną na zawsze co?- uśmiechnął się na widok śniadania
-Dobrze wiesz że będziemy musieli się usamodzielnić. I to całkiem nie długo.!- podałam mu kawę
-A co źle wam tu?
-Bardzo dobrze ale i tak długo się nami opiekowałeś i pozwalałeś ze sobą mieszkać.
-Kiedy wy mi nie przeszkadzacie. Lubię jak jesteście blisko.!- złapał za kanapkę
-Wiem i dlatego nie wyprowadzimy się daleko. Chociaż dziwie ci się bo ja już miałabym nas dość na twoim miejscu.
-Przesadzasz. My się lubimy co nie Antek?- Zbyszek poczochrał młodego po głowie
-Tak. Lubie ujća Zibiego mamo.! Źośtaję z nim na zawśe zawśe... - odpowiedział mały cały brudny w nutelli
-No widzisz.!- roześmiał się Zbyszek
-Widzę, mój syn sie od ciebie uzależnił!- ja też zaczęłam sie smiać
-A tak poważnie, jesteś gotowa na spotkanie Emila vs. Reszów?- spytał z poważna miną
-Chyba jestem. Myślę że tyle się zmieniło, ja się zmieniłam że juz nic mnie nie załamie.
-To wspaniale bo dziś idziemy na Podpromie!
-Że co?- zdziwiłam się
-No dzwonił prezes, mamy tam kilka spraw do załatwienia tak?- odpowiedział bez przejęcia
-Aha czyli to moje spotkanie Emila vs. Rzeszów rozegra się bardzo szybko!- stwierdziłam już mniej pewna siebie.


==========================================================================

No i jest.
Wybaczcie mi obsówę ale sporo spraw na głowie i remont pokoju znacznie utrudnia pisanie.
Następny koło wtorku.
Miłego czytania:**

P.S. Zbyszek w "Dancing With The Stars" i ten jego uśmiech który "jedną nogą tańczył" ...  <3