sobota, 10 maja 2014

21. Wizyta w szpitalu i krok w nieznane...

Od samego rana jestem w świetnym humorze. Razem z Antkiem jedziemy dziś do moich rodziców no i mam 3 spotkania w sprawie kupna mieszkania. Antek biega za mną po całym mieszkaniu i przygląda się temu co robię. Zbyszek też siedzi przy stole jedząc śniadanie i się ze mnie śmieje.

-Ty dziś wrócisz tak?- spytał jak zobaczył ile rzeczy pakuję Antkowi
-No tak a co?
-Nie no nic bo pakujesz młodego jak byś z nim na miesiąc wyjeżdżała.- parsknął śmiechem
-Że niby za dużo?- spytałam
-No tak trochę. Przecież to grzeczny chłopak nie ubrudzi się a ty panikujesz.!- zabrał mi torbę i wyrzucił z niej wszystko
-Może masz rację. Nic my jedziemy a tobie życze miłego lenistwa. Widzimy się po południu.- pocałowałam go w policzek i wzięłam małego na ręce
-Trzymajcie się. I uważaj na drodze. Jedź powoli.!
-Tak tato.- oboje parsknęliśmy śmiechem
-Mówię poważnie.!- usłyszeliśmy jeszcze za plecami zanim wyszlismy

Droga minęła nam całkiem bezproblemowo, młody prawie całą drogę jadł chrupki kukurydziane a ja włączyłam nasze ulubione piosenki i razem do nich śpiewaliśmy. Dopiero przed domem rodziców poczułam jakiś ucisk w żołądku. Minęły 3 lata jak ich nie widziałam i do tego mam syna. Parkuje przed domem i pomagam Antoskowi wysiąść z auta. Młody trochę wystraszony złapał mnie za rękę i razem podeszliśmy do drzwi po czym zadzwoniłam dzwonkiem.

-Cześć Kama!- uśmiechnęłam się na widok Kamili
-Boże, Emila. Jesteś!!- siostra rzuciła mi się na szyję
-Jak widać. Tęskniłam za tobą siostra!
-Emilka.!- dołączyła do nas mama
-Cześć mamuś.!- mocno się wyściskałyśmy
-Wejdźcie do domu. To pewnie...- zaczęła pokazując na małego
-Tak, to jest Antek. Wzięłam go na ręce bo widzę że się wystraszył
-Antek słońce to jest twoja babcia, a to twoja ciocia Kamila.- zaczęłam mu tłumaczyć
-Bacia?- młody spojrzał na moją mamę
-Tak babcia.!- uśmiechnęła sie do niego
-Chodź do mnie kochanie. Dostaniesz ode mnie coś słodkiego.!- mama wzięła go na ręce ale widze że jeszcze się do niej nie przekonał
-I jak ci tam było?- spytała Kama
-Cudownie. Zbyszek się nami zajmował a Włochy są piękne.
-To czemu wróciłaś?
-Tęskniłam a poza tym...- zaczęłam
-Chcesz żeby młody poznał ojca?- dokończyła za mnie
-Powinien ale nie wiem czy to dobry pomysł.
-Słuchaj Michał niewątpliwie zachował się jak ostatnia świnia ale ma prawo mieć kontakt ze swoim dzieckiem.!
-Wiem, że ma prawo do Antka ale sam jego widok wywołuje u mnie złość...
-Ty go dalej kochasz?- zdziwiła się
-Co ty mówisz?- zaprzeczyłam
-To widać. Siostra znam cię. Kochasz go?
-Kocham.!- wybuchłam płaczem
-A on ciebie kocha?
-Skąd mam wiedzieć. To i tak nic nie zmieni. Jest jak jest i tak jak jest jest dobrze. Michał i ja to przeszłość.- westchnęłam ciężko
-Jak to możliwe że po tylu latach i po tym co ci zrobił ty nadal coś do niego czujesz?
-Nie wiem. Nie umiem tego wytłumaczyć. Czuję że byłabym w stanie mu wszystko wybaczyć ale nie mogę. To wszystko jest pełne sprzeczności.

Po chwili do domu wszedł tata. Wrócił z zakupów a na mój widok prawi upuścił je na ziemię. Ja sama też prawie sie popłakałam no bo to z tatą łączyła nas taka specjalna więź.

-Emiluś. Skarbie, jesteś już.!- mocno mnie przytulił
-Cześć tato.! Jestem i na razie nigdzie się nie wybieram.
-To dobrze bo teraz to my się chcemy wami nacieszyć tak?
-Przepraszam że tak długo sie nie odzywałam ale mieliśmy ze Zbyszkiem mnóstwo spraw do załatwienia a mały mi trochę chorował....- westchnęłam
-Właśnie, gdzie jest mój wnuk. Chce go zobaczyć.!- zostawił nas same i poszedł do pokoju do mamy i Tośka 

Po wysłuchaniu zwierzeń Kamili na temat jej i Damiana jej chłopaka serio poczułam się jak w domu. A to dlatego że mojej siostrze buzia się w ogóle nie zamyka czyli jak za czasów gdy tu mieszkałam. Wypiłam do końca kawę gdy podbiegł do mnie mój synek.

-Mama pać cio mam!- podbiegł do mnie Antek
-Pokaż mamusi co masz.!- wytarłam oczy
-Mama nie bądź smutna. Maś misia.!- dał mi zabawkę którą dostał od babci
-Dziękuję kochanie.!- ucałowałam czoło syna i wyczułam że jest gorące
 -Co się stało?- spytała mama na widok mojej miny
-Młody znowu ma gorączkę. Jest rozpalony, zabieram go do szpitala.- szybko wstałam
-Jadę z tobą.!- dodała Kamila
-Nie. Zostań. Zadzwonię.!- zabrałam małego i ruszylismy w stronę szpitala

Przez całą drogę Antek płakał i ja sama też miałam ochotę się rozpłakać. Na SOR-ze od razu zabrali go na oddział dziecięcy. Usiadłam na korytarzu i z bezradności się rozkleiłam. Młodemu robili badania więc na razie nic nowego nie wiem. Nie zauważyłam nawet kiedy minęły dwie godziny czekania. Z transu wyrwał mnie telefon. Bez sprawdzania kto to odebrałam

-No hej Emila. Gdzie jesteście.!- usłyszałam spokojny głos Zbyszka
-W szpitalu.- wychrypiałam
-Co się stało?- wystraszył się
-Przyjedź błagam. Jesteśmy w tym na ulicy Szopena.- rozpłakałam sie
-Jadę.!- usłyszałam i zaraz potem połączenie się urwało. Nie minęło 20 minut jak do szpitala dotarł Zbyszek
-Co sie stało?- spytał
-Mały znowu dostał gorączki. Co ze mnie za matka że do tego dopuściłam.?- wtuliłam się w ataującego
-Nie mów tak słyszysz. Jesteś zajebistą matką a te gorączki to nie twoja wina. Wszystko będzie dobrze.- przytulił mnie mocno
-A jak jest poważnie chory. Nie wybaczę sobie jeśli...- zaczęłam
-Nawet o tym nie mysl. Młody jest silny i przede wszystkim zdrowy słyszysz.!

Nie wiem ile tak siedzieliśmy może 30 minut kiedy z sali wyszedł lekarz i kazał mi iść ze sobą do gabineu. Strasznie się boję że to coś bardzo poważnego.

-Pani Emilio proszę usiąść.- lekarz usiadł za biurkiem
-Co mu jest panie doktorze.?- spytałam
-Cóż, zrobiliśmy małemu badania. Okazało się że chłopiec ma przerośnięty 3 migdał i stąd te gorączki. Poprosiłem laryngologa o konsultację i najprawdopodobniej jutro usuniemy mu ten migdałek. U tak małych dzieci nie wykonujemy takich zabiegów często ale ten przypadek wymaga natychmiastowego usunięcia. Musi pani podpisać zgodę na zabieg.- podstawił mi podkładkę z dokumentem i od razu ją podpisałam
-Czy są możliwe jakieś komplikacje?- wydukałam
-Nie sądzę, mamy doskonałego specjalistę. Wszystko będzie w porządku. Jak dobrze pójdzie mały za dwa dni będzie w domu.- lekarz uśmiechnął się przyjaźnie
-Dziękuję bardzo panie doktorze.!- uścisnęłam mu dłoń i wyszłam z gabinetu
-I co?- od razu podbiegł do mnie Zbyszek
-3 migdał. Jutro będą mu usuwać.!- odetchnęłam ciężko
-Czyli nic poważnego?!
-Podobno nie. Musze zadzwonić do rodziców.!- wyjęłam telefon

Zadzwoniłam do rodziców i wytłumaczyłam im wszystko. Chcieli do nas przyjechać ale to bez sensu więc im zabroniłam. Pielęgniarki przygotowały mi łóżko tak żebym spała na sali z synem. Antek był tak zmęczony że jak weszłam do sali to spokojnie spał. Zbyszka też wygoniłam do domu i siedziałam przy Antośku do północy. Potem sama zmęczona usnęłam.
Obudziłam się w momencie kiedy lekarze przyszli do Antosia zabrać go na zabieg. Uspokoili mnie że wszystko będzie dobrze i poszłam się ogarnąć.
Siedzę i czekam na zakończenie wycinania tego migdała kiedy na korytarzu pojawia sie Zbyszek, Igła z Iwonką i Cichy.

-Co tu robicie?- zdziwiłam sie na ich widok
-Zbyszek powiedział że młody ma zabieg. Co z nim?- odezwał się Igła
-Zabieg trwa. To tylko migdał nie potrzebnie przyszliście..
-Jak tak możesz. Ten młody jest jednym z nas. Poczekamy tu z tobą tak.- przytulił mnie Krzysiek
-Dzięki ale to niepotrzebne. To zwykły zabieg nic poważnego...
-No to lipa trochę bo ja jakby napisałem Miśkowi że mały jest w szpitalu i będzie miał operację.!- wtrącił Cichy
-Co zrobiłeś?- zdenerwowałam się
-No normalnie. Myślałem że skoro to jego syn to ma prawo wiedzieć.- Piotrek wzruszył ramionami
-Ty wiesz co ciebie to wypadałoby tak mocno strzelić i nabić trochę rozumu to tego pustego łeba.!- palnął go Zbyszek
-Chyba mam prawo wiedzieć co z moim dzieckiem tak?- na korytarzu pojawił się Kubiak
-To nic takiego teraz już możesz iść.!- odpowiedział mu Bartman
-Nie tobie to oceniać tak. To moje dziecko nie twoje więc się nie wtrącaj.!
-Tak to gdzie byłeś gdy cię to twoje dziecko potrzebowało?- Zbyszek sie zdenerwował
-Ty mi je zabrałeś.!- odpowiedział Kubiak
-Eyy chłopaki. Przestańcie. To nie jest miejsce na kłótnie.! Michał, to na prawdę nic takiego Antkowi właśnie wycinają 3 migdał jutro wyjdzie do domu. Jest w porządku.- stanęłam między nimi
-Zostanę. Chcę go zobaczyć. Emila mam prawo być przy własnym dziecku nie odbieraj mi tego...- oczy Miśka zaszkliły się
-Zostań. Masz prawo być przy synu.!- odpowiedziałam spokojnie
-Dziękuję.!- odetchnął

Atmosfera jest dość napięta. Wciąż czekamy na lekarza i mojego syna a chłopaki patrzą na Michała jak na seryjnego mordercę. Po jakiejś godzinie pojawia się lekarz który zajmuje się Antosiem a my od razu podrywamy się z krzeseł.

-Co z nim doktorze?- spytałam
-W porządku. Mały wyjdzie z tego bez szwanku. Obeszło się bez komplikacji. Tak jak mówiłem będzie dobrze.!- uśmiechnął sie i poszedł
-Mówiłem że będzie dobrze.!- mocno przytulił mnie Zibi
-Pójdę do niego..- odetchnęłam
-Mogę iść z tobą?- spytał Misiek
-Yyy, tak. Chodź.!- wydukałam
-Ale Emilka...- za ramię chwycił mnie Zbyszek
-Ma prawo. To jego syn ale to nic nie zmienia.- uśmiechnęłam się czule do Bartmana
-Ok.- odpowiedział

W ciszy ruszyliśmy do sali gdzie położyli Antosia. Miałam ochotę wygarnąć Michałowi co do niego czuję ale wiem że to nic nie zmieni. Zbyszek bardzo się martwi o to żebym znowu nie cierpiała i to on przez te 2 lata zachowywał się jak ojciec młodego.

-Dziękuję ci.!- westchnął
-Za co?- spytałam nie okazując emocji i weszliśmy do sali
-Za to że mogę tu być. Że pozwoliłaś mi być tu z wami.
-Michał jesteś jego ojcem a ja nie robię tego bo chcę, tylko dlatego że powinnam. Antek nie jest tu niczemu winny ma prawo znać ojca.
-Wiem że to wszystko moja wina. Chciałbym to naprawić.!- spojrzał na mnie
-Tu nie ma czego naprawiać. Każdy z nas ma swoje życie, a ja już dawno otrząsnęłam się z uczuć do ciebie.
-Ty i Antek... jak was wczoraj zobaczyłem drgnęło mi serce. Przez 3 lata katowałem się tym że dałem wam odejść.
-Dlaczego mi to teraz mówisz?
-Może tobie przeszło i już mnie nie kochasz ale ja.... ja tak nie umiem.
-O czym ty mówisz?- zdziwiłam się a on podszedł do mnie
-Kocham cię Emila. Dalej cię kocham!.- powiedział i sekundę później wpił się w moje usta.


==========================================================================


No i jest 21:)
Końcówka dosyć mnie zaskoczyła ale tak mi się spodobała że musiałam tak zostawić.
Sorry że tak krótko ale chciałam coś dziś dodać bo w najbliższe dni nie dam rady dodac nic nowego.
Następny za 3 do 4 dni.
Miłego czytania kochani:**** Całuski.....   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz