czwartek, 29 maja 2014

25. Chrzest i pojednanie...

Michał wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami. Zdenerwowało go to że powiedziałam że go nie kocham. No bo co z tego że go okłamałam, zrobiłam to dla naszego dobra. Jutro jest chrzest młodego a ja jestem rozbita i nie potrafię przestać płakać i myśleć o Kubiaku.
Dopiero wizyta rodziców sprawiła że musiałam się ogarnąć. Tata zajął się Antosiem a mama i ja usiadłyśmy w salonie.

-Marnie wyglądasz córeczko. Co się dzieje!
-Nic mamo. Poprostu jestem zmęczona.
-Nie okłamiesz mnie. Widzę że to coś innego.
-To Michał prawda?-spytała
-Widzę że faktycznie nie okłamię cię, tak to o niego chodzi.
-Widzieliśmy cię z ojcem w tej gazecie. O co chodzi?
-Bo ja go na serio kocham. Nikogo tak nie kochałam jak jego.
-Ale?!
-Ale wiem że nie powinnam znowu się w to mieszać. Co jeśli znowu dam się skrzywdzić?
-Skarbie, boisz się i to jest normalne. Teraz masz Antosia i to o nim musisz myśleć.- mama mocno mnie przytuliła
-Wiem mamo. Powiedz mi tylko czemu ja nie jestem w stanie o nim zapomnieć. Czemu?
-Bo masz objawy tak zwanej prawdziwej miłości. Zdarza się raz w życiu i to ta jedyna...- roześmiała się
-Czyli to nie uleczalne??- westchnęłam
-Niestety nie.!
-Szkoda.!
-Emiluś kochanie, daj sobie czas, sobie i jemu. Musicie odbudować wzajemne zaufanie a potem może...
-Masz rację mamo. Z resztą jak zawsze.!- parsknęłyśmy obie śmiechem

Zjedliśmy razem kolację a potem niestety musiałam pożegnać rodziców no bo uparli się że wrócą do domu a i tak spotkamy się jutro w kościele.
Wykąpałam młodego i położyłam spać a byłam tak padnięta że sama równie szybko zasnęłam.
Spało mi się bardzo wygodnie i sen miałam przyjemny ale niestety jakoś koło 5 nad ranem obudził mnie płacz Antka. Wstałam szybko i pobiegłam do jego pokoju. Okazało się że młody miał poprostu zły sen. Wzięłam go na ręce i zabrałam go na swoje łóżko. Mocno go przytuliłam i razem zasnęliśmy.

Z łózka wstaliśmy koło 9;00. Zrobiłam sobie i młodemu śniadanie a potem zabrałam się za przygotowanie naszych ubrań na uroczystość. Dwa razy dzwoniłam do Michała, chciałam spytać czy będzie ale nie odebrał.
Jakoś po 11 byliśmy już gotowi do wyjścia. Rodzice i wszyscy zaproszeni goście mają czekać na nas przed kościołem.
Ubrałam młodego w biały garniturek a ja sama wystąpiłam w dopasowanej czarnej sukience przed kolano i beżowych dodatkach. Do tego czarne lakierkowe szpilki i włosy spięłam na bok. Zapięłam Antosia w fotelik i ruszyliśmy do kościoła na mszę.
Pod kościołem spotkaliśmy rodziców, Zbyszka z Kamilą, Ignaczaków i księdza. Zdziwił mnie fakt że Michała nie ma ale z drugiej strony po tym co mu powiedziałam zasłużyłam. Po krótkiej rozmowie z gośćmi ksiądz kazał nam wejść do kościoła.

-Emila, zaczekaj!!- przy wejściu usłyszałam głos Michała
-Misiek jesteś.!
-Wybacz spóźnienie.
-W porządku. Cieszę się że jesteś.
-Nie mógłbym opuścić chrztu syna. Mimo tego że już mnie nie kochasz.
-Michał ja...- zaczęłam
-Pani Emilio zaczynajmy już.- przerwał mi ksiądz
-Dobrze.- westchnęłam ciężko i weszliśmy do kościoła

Msza przebiegła bez żadnych zakłóceń i po godzinie młody był już ochrzczony a Zbyszek i Kamila oficjalnie zostali rodzicami chrzestnymi Antosia. Po wyjściu z kościoła udaliśmy się do restauracji na obiad. Wszyscy byli w szampańskich nastrojach tylko Michał do nikogo się nie odzywa i minę ma taką inną niż zwykle.

-Emila, ja już pójdę. Dzięki za zaproszenie ale...
-Pogadajmy Michał. Wyjdźmy na taras co?
-Dobrze chodźmy.
-Chcę z tobą pogadać. to ważne.
-Skoro uważasz że jest o czym to rozmawiajmy.
-Michał, to nie jest tak, ja cię przepraszam że powiedziałam ci... Kurcze nie wiem jak ci to powiedzieć.
-Najlepiej wprost.- westchnął ciężko
-Kiedy mówiłam że cię nie kocham to kłamałam. Ciągle walczę ze sobą ale potrzebuję czasu żeby ci znowu zaufać. Z dnia na dzień nie da się ominąć tego co było...
-Wiem, myślisz że cię nie znam. Twoje oczy nie mają przede mną tajemnic.. Poznałem się na tobie jak nikt inny. Wiem kiedy jesteś zła bo wtedy tak śmiesznie marszczysz brwi, i kiedy się martwisz, tylko ty bawisz się wtedy rzemykiem którego nigdy nie zdejmujesz z nadgarstka. Nie lubisz kiedy ktoś wchodzi ci w słowo a no i tylko ty jesteś tak zasadnicza żeby myć zęby równo 4 minuty.- uśmiechnął się
-Michał jaa...
-Potrzebujesz czasu i ja to rozumiem. Nie będę naciskał, zwyczajnie poczekam ok?!
-Może bądźmy na razie przyjaciółmi co?- spytałam
-Ok. Wszystko co zechcesz...
-Dziękuje ci Misiek.- mocno go przytuliłam
-To ja ci dziękuje. Za wszystko.

Zaraz po obiedzie rodzice musieli wracać do domu. Zbyszek i Kamila gdzieś się ulotnili więc i ja zabrałam syna i wyszliśmy z lokalu. Michał pomógł mi z torbami i ciastem a ja zaprosiłam go do nas na chwilę. Oczywiście Kubiak się zgodził i jakieś 15 minut później we trójkę weszliśmy do mieszkania.

-Czuj się jak u siebie. Ja pójdę zdjąć tą sukienkę ok?
-Dzięki. Pójdę przebrać młodego!- uśmiechnął się
-Jeśli ci pozwoli to ok.

Ubrałam krótką dopasowaną spódniczkę w indiańskie wzory i białą bokserkę. Na nogi założyłam czarne baleriny i wyszłam z łazienki. Gdy weszłam do salonu Michał i nasz syn usiedli sobie na dywanie i zorganizowali rajd samochodzikami po panelach. Wzruszył mnie trochę ten widok, cieszę się że młody łapie kontakt z ojcem a i przy tym ja i Michał możemy jakoś zacząć się dogadywać.
Podałam przyjmującemu szklankę z sokiem pomarańczowym, wiem że to jego ulubiony i wyłożyłam ciasto na talerz.

-Mama oć się awić- zawołał mały
-Już idę synek.- usiadłam obok Michała na dywanie
-Mama maś, eć tu- Antoś dał mi samochodzik do ręki
-Właśnie mama. Jedź tu.- powtórzył Kubiak
-Tata ty nie bądź taki mądry co?
-Tata?- mały spojrzał na Michała z dziwną miną
-Tak słońce. To jest tata.- stwierdziłam że młody powinien wiedzieć
-Tata!- krzyknął mały i rzucił się na szyję siatkarza
-Dziękuję ci.!- Michał uśmiechnął się do mnie szeroko
-Za co?- zdziwiłam się
-Że mały wie że to ja. I za to że moge być częścią jego życia.
-Masz do tego prawo.
-Tak wiem. Pójdę już. Zrobiło się późno.!- wstał z podłogi
-Tata nie ić. Oć siem awić.- zaprotestował młody
-Musze iść ale obiecuję że jeszcze się pobawimy synku.!- Michał pocałował Antka w czoło
-Musisz iść?
-Nie muszę ale powinienem. Mam nadzieję że kiedyś normalnie będziemy rodziną. I nie będę musiał wychodzić na noc.
-Ja też mam taka nadzieję.- uśmiechnęłam się do Kubiaka
-Dzięki za wszystko.- dostałam całusa w policzek
-Przestań mi dziękować. Nie masz za co.!
-Chyba jednak mam.- uśmiechnął się i wyszedł.

Ucieszyłam się z tego jak syn przyjął wiadomość o tym że Michał to jego tata, bałam się że będzie się bał albo płakała ale on w tak piekny sposób mocno się w niego wtulił. Resztę dnia z małym spędziliśmy sami w domu. Zbyszek napisał mi sms że wszystko u niego ok i mam fajną siostrę co kolwiek to znaczy. Napisałam mu że ma trzymać od niej ręce z daleka ale to chyba nie wróży nic dobrego. Umyłam Antośka sama wzięłam szybki prysznic i ułożeni w moim łóżku do późnego wieczora oglądaliśmy ulubione bajki mojego syna.




============================================================================


Wybaczcie spóźnienie ale mam sporo spraw na głowie.
Coś tu wyskrobałam nie wiem czy to jest dobre czy nie ale myślę że tak do końca tego nie zepsułam.
Następny koło poniedziałku.
Buziaaki :**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz