wtorek, 11 lutego 2014

1. Pierwszy dzień w pracy i nowy przyjaciel...

Kiedy się budzę jest wpół do ósmej. Na trening siatkarzy mam się stawić o 10.00 więc jeszcze mam czas. Zwlekam się z łóżka i zmierzam ku łazience by wziąć prysznic. Co dziwne jest zajęta i wtedy przypominam sobie że mieszkam z moją siostrą.

-Wyłaź już. Szybko.!- krzyczę waląc w drzwi
-No zaraz. Wiesz że dziś widzę się z Damianem muszę jakoś wyglądać no nie!- słyszę zza drzwi
-Muszę się stąd wyprowadzić.- mówię szeptem i idę do kuchni zrobić sobie mocną kawę
-Też cię kocham siostra.!- usłyszałam głos Kamilki

Mija jakieś 10 minut zanim moja siostra zwalnia łazienkę. Wtedy to ja biorę gorący prysznic. Ja nigdy nie spędzam tyle czasu w łazience. Owinięta ręcznikiem idę do swojego pokoju i tam zaczynam zbierać się do pracy. Wybieram czarne rurki, białe nike za kostkę, białą bokserkę i czerwoną koszulę w kratkę.
Włosy zawiązuję wysoko w kucyka a w ucho wpinam dodatkowe 4 kolczyki. Z torbą z aparatem na ramieniu wychodzę z domu.
Uwielbiam moje auto mimo że w tym momencie powinnam oddać je temu który mi je kupił. Próbowałam nawet ale nie chciał go spowrotem.

Droga zajmuje mi jakieś 10 minut i zadowolona wchodzę do rzeszowskiej hali. Przy wejściu spotykam trenera Kowala i razem idziemy w stronę boiska. Gdy wchodzę widzę 12 wysokich i świetnie zbudowanych mężczyzn odbijających piłkami.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głośny świst gwizdka trenera.

-Chłopaki chodźcie tu. Przywitacie się z nową członkiną naszej ekipy!- krzyknął w stronę chłopaków Kowal
-O mam nadzieję że mamy nową masażystkę!- z entuzjazmem krzyknął ich libero
-Krzysiek lepiej będzie jak zamkniesz usta bo jak je otwierasz to głupota wychodzi!- puknął się w czoło trener
-Wcale nie ja mam problem z moim wrażliwym miejscem i tak liczyłem że pani mi weźmie i...- zaczął
-Prosiłem cię zamknij usta. To jest Emilia nasza nowa pani fotograf. Traktujcie ją z szacunkiem. Rozumiecie?- Kowal ani trochę w tym zdaniu nie żartował
-Się wie trenerze. Nie zrobimy jej krzywdy.- mrugnął do mnie koleś z 6 na koszulce
-Skąd do nas przybywasz dziewczynko?- spytał Bartman jego jako jednego z nielicznych kojarzę
-Pochodzę z Rzeszowa ale przez 2 lata pracowałam dla Modeny we Włoszech.- uśmiechnęłam się lekko
-Fajnie. Miło cię poznać Emilia.!- podał mi rękę
-Emila jestem. Albo Emilka byle nie Emilia.- wzruszyłam ramionami
-Ja jestem Zbyszek, ten co pierwszy się odzywał to Krzysiek zwany Igłą...- i tak po kolei przedstawił mi wszystkich.

Po 10 minutach gadania i zapoznawania się chłopaki wrócili do pracy a ja zaczęłam robić im kilka zdjęć na fejsa. To polecenie od managera więc się słucham. Po kilku na serio udanych fotkach siadam na trybunach i obserwuję co robią chłopaki. Są całkowicie inni niż ci z Modeny. Resoviacy się wygłupiają, śmieją i żartują. Tamci byli aż nazbyt poważni i perfekcyjni. Uśmiecham się na myśl że to w takim towarzystwie spędzę ten sezon. Z mojego świata budzi mnie lecąca w moim kierunku piłka.

-Mila! Uważaj!- wrzasnął Zbyszek
 -Cholera.!- zrobiłam szybki unik
-Sory Milka!- usłyszałam od Piotrka.!
-Kurde chcecie mnie zabić.!- krzyknęłam odrzucając chłopakom piłkę
-To Cichy nie umie porządnie odebrać zagrywki- Igła walnął Piotrka w głowę
-Przepraszam!- uśmiechnął się głupio
-I nie mów na mnie Milka. Nie jestem jakąś fioletową krową.!- wrzasnęłam
-Jasne, Milka.!- zaczął rechotać
-Walne cię.!- oburzyłam się
-Przepraszam za tą piłkę.!- lekko spoważniał
-Spoko. Ale następnym razem celuj w kolegów a nie we mnie.!- zabrałam torbę z aparatem i zeszłam z trybun
-Gdzie idziesz!- podbiegł do mnie Zibi
-Nie wiem. Do domu chyba.- westchnęłam
-To może pójdziemy razem na obiad. Zaraz kończymy trening- spojrzał na mnie prosząco
-Ok. Ale to nie randka!- odstawiłam aparat na krzesło
-Ty patrz. Już ją Zbynio zbajerował.!- wrzasnął Igła do Kosoka
-Zamknijcie się. Ja mam Asię głupki- odkrzyknął im atakujący
-Wstydził byś się... Dwie na raz!- machnął ręką Grzesiek i poszedł do szatni
-Poczekaj na mnie. 10 minut i jestem!- puścił mi oczko i pobiegł do męskiej szatni za Kosokiem

Co jak co ale Zbyszek jest punktualny. Jakieś 8 minut później pojawia się na parkingu z torbą i uśmiecha się szeroko.

-Myślałem że mi uciekłaś.!- odetchnął
-Aż tak ci zależy?- wytrzeszczyłam oczy
-No. Chcę cię bliżej poznać. A chłopaki się zbijają.!- wzruszył ramionami
-Ale jesteś z Aśką tak?- wolę się upewnić
-Tak. Jesteśmy zaręczeni.!- stwierdził z dumą
-Gratuluję. To jak z tym obiadem.!- uśmiechnęłam się lekko
-Wolisz na mieście czy u mnie?- poruszył brwiami
-Ej, no wiesz co..- oburzyłam się
-Żartuję. Do siebie też cie kiedyś zaproszę, ale dziś mam ochotę na porządne sushi.- roześmiał się
-Sushi?- Serio?- skrzywiłam się
-Nie lubisz?- wytrzeszczył oczy
-Nie.! Ja to bym zjadła coś polskiego. Dawno nie jadłam zwykłych normalnych pierogów.!- westchnęłąm
-Ok. Pierogi. To jedziemy do karczmy "Swojska". Tam mają najlepsze.- klasnął w ręce
-I co odpuścisz sushi?- zdziwiłam si
-No dam radę i obejdę się smakiem.!- puścił mi oko.

Chwilę później parkujemy już na miejscu dla klientów restauracji. Zbyszek podjechał pierwszy i czeka na mnie aż wysiądę z auta.

-Masz zajebiste auto!- stwierdził jak tylko wysiadłam z samochodu
-Dzięki. Mam go jakiś rok. Lubię go.!- spojrzałam czule na moje cztery kółka
-Kupiłaś we Włoszech?- otworzył mi drzwi do lokalu
-Dostałam. To prezent który powinnam była zwrócić.!- westchnęłam
-Od chłopaka?- uśmiechnął się
-Tak jakby. Razem z wyjazdem zakończyłam ten rozdział. On mnie dusił.!- wzruszyłam ramionami
-Wszystkich dziwi czemu przyjechałaś tu skoro tam miałabyś o wiele lepiej.- stwierdza
-Tu czuję się swobodnie. Wy jesteście tacy... normalni. Tam wszystko było perfekcyjne. Idealne. Moja praca, znajomi, całe życie. To duszące.!- patrzę w oczy siatkarza
-No tak. Oj my nie jesteśmy idealni. - rechocze
-Wiem i cieszy mnie to. Może dzięki wam nauczę się normalnie żyć. Wkońcu nie jestem jeszcze tak stara.!- śmieję sie razem z nim
-No to twój ostatni dzwonek. Czas nie jest wobec ciebie łaskawy.!- spojrzał na mnie poważnie
-Spadaj.- dźgnęłam go w żebro
-Ale silna jesteś. Mogła byś być naszą fizjo. Nadajesz się.!- westchnął
-Wiem. Jeszcze nie raz przekonasz się ile mam siły.!- puściłam mu oko i zabrałam się za jedzenie która 3 sekundy temu przyniosła kelnerka
-Trener mówił ci że za dwa dni gramy mecz z Bełchatowem?- spojrzał na mnie z pełną buzią
-Tak. Mam jechać z wami. A dwa dni później z Jastrzębskim Węglem.- uśmiechnęłam się lekko
-No to git. Poznasz resztę ekipy i nie martw się jestes jedyną dziewczyną w załodze więc będę cię bronił.- puścił mi oko
-Aha, spoko. A co na to Joanna?- zdziwiłam się z resztą nie pierwszy raz
-Ją też poznasz. Jest fajna. Polubicie się.- stwierdził na luzie
-Ok. Dzięki.- odpowiedziałam tak samo luźno
-Aaaa, i podobasz się Nowakowskiemu.!- roześmiał się
-Serio? No to mam przegwizdane!- wzdycham ciężko
-Nie martw się. Jestem twoim przyjacielem i odpędzę go od ciebie.!- objął mnie mocno
-Znasz mnie jeden dzień i jesteś moim przyjacielem?- wytrzeszczyłam oczy
-Uwierz mi Mila, znam się na ludziach a ty, w tobie jest coś zajebistego co pozwala na to żeby ci ufać.- uśmiecha się szczerze
-Dzięki, przyjacielu.!- odwzajemniam uśmiech

Po dwóch godzinach rozmowy w końcu rozchodzimy się każdy w swoją stronę. Zadowolona wracam prosto do domu. Zbyszek obiecał że pomoże mi znaleźć mieszkanie.Parkuję auto przed domem i wchodzę do korytarza. W drzwiach jak przeczuwałam koczuje Kamila czekając na opowieści o siatkarzach. Ignorując ją idę do kuchni ale ona nie odpuszcza

-I jak było. Jacy oni są?- do kuchni wpadła Kama
-Było normalnie. Oni są normalni- stwierdziłam bez energii
-A weź. Mogłabyś być bardziej wylewna.- pokazała mi język
-Za naukę się weź młoda.- upiłam łyk kawy
-Mam 17 lat. Nie jestem dzieckiem.- burknęła
-No pewnie, pewnie. Skoro nie do nauki to do Damiana idź.- machnęłam ręką i poszłam do swojego pokoju.

Ze słuchawkami w uszach wzięłam laptopa. Wrzuciłam na niego zdjęcia z Nikona i poprawiłam. Siatkarze są serio fotogeniczni. Po skończeniu delikatnego retuszu wysłałam je na e-maila Marcina managera drużyny.
Dostaję tez zaproszenie na fejsa od Zbynia, Igły, Cichego i reszty zawodników Resovii. Szybko akceptuję i zmykam pod prysznic. Otulona przyjemnym zapachem mojego żelu pod prysznic o zapachu granatu kładę się do łóżka. Jestem padnięta i kleją mi się oczy. Jutro spotkanie z kibicami w rzeszowskiej galerii a ja muszę tam być więc szybko zasypiam.


==========================================================================


No i startuję.! Taki krótki pierwszy ale następne będą już tylko dłuższe.
Następny jakoś koło niedzieli. Najpóźniej w poniedziałek.
Cóż mogę więcej powiedzieć... Zapraszam do czytania i komentowania:)

http://kochaj-i-nienawidz.blogspot.com/ <również zapraszam>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz