środa, 8 października 2014

58. Pożegnanie i chwila grozy...

Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy no i dziś musimy z młodym wracać do domu.
Cholernie nie chcę zostawiać Miśka i reprezentacji ale jestem w końcówce 8 miesiąca ciąży a Misiek przyjechał do Spały nie na wakacje ale żeby pracować. Nie mogę go rozpraszać a poza tym chcę się dowiedzieć dlaczego Zbyszek porzucił kadrę.
Z samego rana jeszcze przed treningiem chłopaków Michał odprowadził nas do samochodu.

-Pamiętajcie że macie na siebie uważać tak?- Kubiak położył dłoń na moim brzuchu
-Pamiętamy tatusiu, będziemy uważać.
-Emila ja mówię poważnie, póki byłem w domu to miałem nad tobą kontrolę a teraz...
-A teraz ja sama wszystko kontroluję. Nie martw się już o mnie dobrze?- przerwałam mu
-Ale to już prawie koniec ciąży, musisz o siebie dbać. Może ja wezmę wolne co?- zrobił maślane oczy
-Nawet o tym nie myśl. Nie wracasz do domu bez medalu rozumiesz.
-No rozumiem rozumiem. Kocham was... Całą trójkę.
-My ciebie też. Jedziemy już.
-No dobrze. Tylko Tosiu masz poczekać z przyjściem na świat na tatusia.!- Michał powiedział do mojego brzucha
-Tosia? Przecież nie ustalaliśmy...- zaczęłam
-No wiem ale gadałem ostatnio z Winiarem na ten temat i mówił że chciał tak nazwać Oliwiera kiedy jeszcze myślał że będzie miał córkę. Przecież to ładne imię.
-Nie mówię nie. Jeszcze o tym pomyślimy. Musimy jechać, dbaj o siebie kochanie. Do zobaczenia na meczu finałowym!- pocałowałam męża
-Do zobaczenia. Już za wami tęsknię.

Michał wyściskał i mnie i młodego po czym ruszyliśmy w drogę do domu. Na szczęście powrót do domu obył się bez żadnych problemów. Zrobiliśmy sobie tylko jeden postój na stacji benzynowej w celu zakupienia czegoś do jedzenia.
Po wejściu do domu młody od razu pobiegł do psa a ja pierwsze co to musiałam zadzwonić do męża że dojechaliśmy do domu.

-Emila??
-Michał dzwonię żeby ci powiedzieć że jesteśmy już w domu. Nie martw się jesteśmy cali i zdrowi.
-Cieszę się. Bardzo was kocham.
-My ciebie też. Widzimy się w Katowicach.
-Już się nie mogę doczekać. Kończę już. Trzymaj się tam. Pa
-Ja też. Wy też macie dbać o siebie. Pa...

Reszta dnia minęła nam na leżeniu przed telewizorem. Ja wcinałam sałatkę a młody w tym czasie zaczął kolorować nowe kolorowanki które kupił mu tata. Dopiero wieczorem na skype zadzwonił Michał. Opowiedział jak minął mu dzień i się rozłączyliśmy bo oboje byliśmy zmęczeni tym dniem.
Wykąpałam małego i sama poszłam się położyć. Jako że nie chciało mi się spać wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać.

-Mamaa...- w drzwiach stanął mój syn
-Antoś? Czemu nie śpisz?
-Moge spać z tobom?- spytał
-Pewnie. Chodź tutaj.- odsunęłam mu kołdrę a ten szybko się we mnie wtulił
-Mama a wies fajnie było u taty!- powiedział wtulony w mój brzuch
-Wiem, już niedługo tata do nas wróci.- zaczęłam czesać dłonią jego włoski
-A kiedy będzie Tosia?- spytał
-A skąd wiesz że to będzie Tosia?- zdziwiłam się
-Tata mi tak mówił. Chcę żeby już była Tosia...
-Już niedługo będzie. Mam nadzieję że po powrocie tatusia.- westchnęłam
-Kocham cię mamusiu.!- Antek mnie rozczulił
-Ja ciebie też syneczku.
-Tatem też kocham.- odpowiedział
-Jutro mu to powiesz przez skype! Teraz idziemy spać jutro musisz iść do szkoły...
-A mogę nie iść??
-No możesz ale powinieneś iść. Tata będzie z ciebie dumny że chodzisz do szkoły.
-Taak? To pójdę do szkoły.- powiedział i chwilę potem zasnął.

Obudziłam się jakoś przed 7 rano. Obudziłam małego i wstałam robić nam śniadanie. Kiedy mały zajadał się kanapkami z nutellą ja w miarę szybko się ubrałam. W między czasie umówiłam się z Kamilą na spacer. Spakowałam młodego i jakoś po 8 byliśmy już w aucie.
Od razu po zawiezieniu małego wzięłam psa na smycz i ruszyliśmy do naszego parku obok domu. Przy wejściu spotkałam moją siostrę z wózkiem.

-Cześć siostra...- uśmiechnęła się Kama
-No cześć młoda. Cieszę się że was widzę.!- zajrzałam jej do wózka do małej
-No my też się cieszymy. Chodźmy na ten spacer co?
-Chodźmy...
-Jak sobie sama radzisz? To już prawie końcówka?
-No jakoś daję radę. A jak u was?
-Wiedziałam że spytasz! Zbyszek nie chciał grać w kadrze. Po prostu nie dogadał się z trenerem.
-Nie no przecież ja o nic nie pytam.!
-Emila przecież cię znam.! Wiem że cię to korci żeby wiedzieć...
-Martwiłam się że coś jest nie tak z jego zdrowiem.- westchnęłam z ulgą
-Za 3 tygodnie finał mistrzostw myślisz że do tego czasu urodzisz?
-Mam gotową wyprawkę dla Tośki ale czuję że mogę urodzić przed powrotem Miśka.
-Tośka? Wybraliście już imię?- uśmiechnęła się Kama
-Tak, to pomysł Michała a mnie się podoba...
-Antonina Kubiak. Naprawdę ładnie.- uśmiechnęła się do mnie
-Tak wiem.
-Posłuchaj może powinnam zamieszkać z tobą dopóki mieszkasz sama. Kto wie kiedy zaczniesz rodzić?- Kamila spojrzała na mnie
-Już poprosiłam o to mamę. Ty masz się już kim zajmować.- uśmiechnęłam się do niej
-No to prawda. Musimy już wracać młoda zaraz powinna dostać jeść. Niedługo do ciebie wpadnę zobaczyć tą waszą wyprawkę do Tosi...
-Dobrze zapraszamy. Cześć siostruś.- pocałowałam ją w policzek
-Trzymaj się Emila. I ty tez malutka.- pogłaskała mój brzuch i się rozeszłyśmy

Wróciłam do domu i zaczęłam robić młodemu spagetti które tak lubi. W radiu leciała akurat piosenka Kasi Popowskiej "Przyjdzie taki dzień", zaczęłam nucić razem z wokalistką. Dzień jest wprost piękny słońce świeci i aż żal nie korzystać z takiej pogody.
Koło 13.00 odebrałam małego ze szkoły. Razem zjedliśmy obiad, potem mały zabrał psa i zaczęli biegać po ogrodzie. Ja w tym czasie ułożyłam się na leżaku i zaczęłam czytać książkę. Nagle za sobą usłyszałam głos mamy

-Emila dlaczego dom i brama są otwarte. Po tym co się stało powinnaś zamykać drzwi.!
-Dzień dobry mamo.- odpowiedziałam z uśmiechem
-Ehhh już nie mam nerwów do ciebie.
-Bardzo się cieszę. Co ty tu robisz?- spytałam
-No chyba mam z wami zamieszkać?!
-Ale to za tydzień albo dwa.  Mamuś ja sobie radzę...
-Wiem wiem ale pomoc ci się przyda. Nie ma żadnego ale.!
-Aha no w takim razie chodź, pokaże ci twój pokój. Poczekaj.- powoli spróbowałam się podnieść
-Sama trafię, ty odpoczywaj.!
-Mamo.!- syknęłam
-No już dobrze...- westchnęła
-Sssss...- syknęłam z bólu
-Co się stało?- mama wpadła w panikę
-Nie wiem trochę zabolał mnie brzuch. Nic takiego.
-Napewno?- spojrzała na mnie czujnie
-Tak.- uśmiechnęłam się i zrobiłam krok w stronę domu..  -AŁAAA.!!- znowu ten ból tyle że mocniejszy
-Jezus Maria, jedziemy na pogotowie.!- stwierdziła mama
-Może zaraz mi przejdzie...- jęknełam ze łzami w oczach
-Nie ma ale. Jedziemy.!- zarządziła mama



==========================================================================



Jestem :)
Następny za 4 do 5 dni.. :)
Zapraszam na oba moje blogi :*
DO NASTĘPNEGO!!

2 komentarze:

  1. No to fajnie, że im się układa. Szkoda Zbyszka, że nie gra w kadrze. Oby nic złego się nie stało Emilii. A może Tosia nie chce poczekać już na tatusia.

    OdpowiedzUsuń
  2. oho ciekawe co się dzieje? Mam nadzieję, ze wszystko w porządku z ich zdrowiem. :)
    Tośka? Ładne imię, podoba mi się;D
    Co do reszty, to cieszę się, że im się układa.
    POzdrawiam. Gośka ^^

    OdpowiedzUsuń