czwartek, 27 marca 2014

10. Łzy i trudna decyzja...

Obudziłam się jakoś przed piątą rano. Bez sensu plątam się po mieszkaniu z kubkiem kawy w ręku. Cały czas wydaje mi się że to zły sen, że to co robię się nie wydarzy. Mam nadzieję że ta 7 rano nie nadejdzie a ja zostanę tu i wkońcu będę szczęśliwa. Niestety kiedy punkt 7 ktoś puka do moich drzwi całe moje łudne nadzieje mnie opuszczają. Otwieram i za drzwiami widzę Andreę, uśmiechniętego i zadowolonego.  

-Gotowa?- próbuje mnie pocałować ale się odsuwam
-A co z moją pracą.?- wydukałam
-Załatwimy to po drodze. Wypowiedzenie jest gotowe tylko musisz podpisać.!- podał mi dwie białe kartki
-Dlaczego zwyczajnie nie dasz mi spokoju?
-Bo cie kocham skarbie.!- Sala puścił mi oko
-A moje zdanie się liczy?- ponownie spytałam
-Yyy no jakoś niezbyt.!- wzruszył ramionami

W milczeniu oboje zeszliśmy na dół do mojego auta. Andrea wrzucił moją walizkę i wszystkie rzeczy do bagażnika a ja stoję nieruchomo przed blokiem w ręku mocno ściskając klucz od mieszkania. Chciałam je dać Miśkowi, wiem że szuka mieszkania ale nawet nie było okazji. Do oczu napływają mi łzy a ja nawet ich nie powstrzymuję i swobodnie spływają mi po policzku.
Już mam wsiadać kiedy słyszę krzyk i bardzo bliski mi głos. Cholera.! To Michał...

Spojrzałam na Kubiaka z paniką w oczach. Co on tu robi. Niepotrzebnie się pojawił jeszcze sprowokuje Andreę i dojdzie do nieszczęścia.

-Michał co tu robisz?- szepnęłam
-Mieszkam naprzeciwko a poza tym codziennie o tej porze biegam. Dlaczego to robisz?- westchnął
-Błagam cię pozwól mi wyjechać...- do oczu napłynęły mi łzy
-Nie mogę. Kocham cię tyle razy ci to mówiłem... spojrzał mi w oczy
-Ja też cię kocham, bardzo dlatego wyjeżdżam.
-Tak mnie kochasz że mnie zostawiasz?- zdziwił się
-Koniec tych scen. Jedziemy.!- w swoją stronę pociągnął mnie Włoch
-Andrea daj mi pogadać z Michałem. Zaraz ruszamy obiecuję.- spojrzałam błagalnie na Salę
-Dobra. Macie 5 minut.- westchnął i wsiadł do auta
-Czemu się na to godzisz?- spytał
-Daj to prezesowi. Moje wymówienie.!- podałam mu kartkę
-Nie.! Nie zgadzam się i nigdzie cię nie puszczę.- Michał juz prawie płacze
-Nie utrudniaj mi tego. Proszę cie idź już.
-Nie kochasz go. Dlaczego z nim jedziesz?- krzyknął
-Bo się go boję. Boję się o nas rozumiesz. On jest nieobliczalny zrozum.- wybuchłam płaczem
-Nie chcę żebyś mnie chroniła. Chcę żebyś tu była. Ze mną. Zostań proszę cię zostań.!- wtulił się we mnie
-Michał jaaa... jaaa nie mogę.! Przepraszam cię.- westchnęłam
-Kiedy ja cię kocham. Jak mam się z tym pogodzić?
-Ja też cię kocham. Najbardziej na świecie cię kocham.!- wpiłam się w usta Michała
-Dosyć tego. Odpieprz się ona jedzie ze mną.!- z auta wyskoczył Sala
-Andrea to że z tobą jadę nie znaczy że do ciebie wróciłam. Nie! Ja tylko spełniam twoje polecenia, bo się o niego boję. Nigdy do ciebie wrócę. Jadę do tych pierdolonych Włoch tylko dlatego że mnie zmuszasz.!- warknęłam na Salę
-Co? Ja myślałem że się rozumiemy i że do mnie wracasz?- zdziwił sie
-Nie nie wracam.! Nigdy nie wrócę uświadom to sobie.!- wytarłam zapłakane oczy
-Myszko jaa...- zaczął
-Nie. Zostaw mnie. Jedźmy skoro cię to uszczęśliwi ale wbij sobie do głowy że już nic nas nie łączy. A ty Michał o tobie nigdy nie zapomnę bo w tak krótkim czasie oczarowałeś mnie i cię kocham.!- odezwałam się do obojga
 -Myślałem że to odbudujemy. Że ciągle mnie kochasz.!- Włoch wydukał
-Przykro mi...- wzruszyłam ramionami
-Kochasz go?- spojrzał na Michała
-Kocham.!- wyszeptałam
-W takim razie zostań z nim. Nie będę cię unieszczęśliwiał dla własnego szczęścia. Za bardzo cię kocham.!- uśmiechnął się do mnie
-Mówisz serio?- wytrzeszczyłam oczy
-Tak.- wyjął moją walizkę z auta a potem odebrał ode mnie wymówienie i na naszych oczach podarł
-Dziękuję ci Andrea. Bardzo ci dziękuję.!- przytuliłam się do Włocha
-Wybacz mi moje zachowanie. Obiecuję że więcej mnie nie zobaczysz. Proszę.!- podał mi kluczyki od mojego auta
-Co zrobisz?- spytałam
-Rezerwuję lot do Włoch i wracam do Modeny. Nic tu po mnie skoro jesteś szczęśliwa beze mnie.- wzruszył ramionami
-Dzięki stary.!-Michał podał rękę Andrei
-Dbaj o nią bo nawet nie wiesz jaki masz w rękach skarb.!- uśmiechnął się Włoch po czym sobie poszedł

Głośno wypuściłam powietrze a potem jedyne co pamiętam to słodki smak ust Kubiaka. Wtuleni w siebie weszliśmy na górę a ja wrzuciłam walizkę do szafy i zajęłam się moim mężczyzną, Oplotłam go nogami w pasie i tak przeszliśmy do sypialni. Szybko pozbył się mojej bluzy a ja sekundę później zajęłam się jego górną częścią garderoby.
Po całej serii miłosnych uniesień i czułości szczęśliwa zasnęłam. obudził mnie dopiero jeżdżący palcem po moim kręgosłupie Michał.

-Nudzi ci się?- wyszeptałam
-Bez ciebie? Tak i to bardzo- westchnął
-To w takim razie co byś zrobił gdybym serio wyjechała?- parsknęłam śmiechem
-To nie jest śmieszne. Nie wierzę że chciałaś to zrobić.- puknął mnie w czoło
-Wydawało mi się że to słuszne, że tylko tak rozwiążę tą sytuację.!- wzruszyłam ramionami
-Gdybym się nie pojawił już by cię tu nie było. Nie mieści mi się w głowie to jak mogłaś być tak głupia...
-Eyy, eyy tylko nie głupia. Chciałam was chronić.- oburzyłam się
-Tak tylko jakim kosztem. Nigdy więcej nie próbuj takich akcji, zrozumiałaś?- przygwoździł mnie do łóżka swoim ciałem
-Tak jest tato.!- uśmiechnęłam się słodko
-No! To w takim razie może...- zaczął całować mnie po szyi
-Nie licz na to.! To że mamy wolne to nic nie znaczy. Wstawaj.!- zrzuciłam z siebie Miśka i szybko wstałam
-Mogę wiedzieć gdzie ci się tak śpieszy?- podparł się na łokciu i patrzy jak się ubieram
-Ehh, związałam się z leniwcem. Masakra.!- westchnęłam ciężko
-Ej no wcale nie jestem leniwcem. Po prostu nie lubię wcześnie wstawać.- wzruszył ramionami
-A codziennie o 7 rano biegasz.! Jak to?- zdziwiłam się
-Nie biegam, nie mogłem spać i siedziałem w salonie na kanapie z kawą. Jak tylko zobaczyłem Andreę pod twoim blokiem to stwierdziłem że muszę działać...- przeciągnął się
-Czyli że to nie był przypadek.? Jesteś wariat wiesz!
-Nie jak wariat to ja cię kocham.!- pociągnął mnie szybko na łóżko i pocałował
-Idę na zakupy świrze.! Będę za jakieś 20 minut. Ogarnij się ok?- z trudem ale wstałam
-Czekaj, szybko się ubiorę i idziemy razem.!- wyskoczył z łózka
-Zmieniłeś zdanie?- wytrzeszczyłam oczy
-No ja lubię dłużej poleżeć ale jak mam towarzystwo bez ciebie to nie to samo.!- puścił mi oko

Jakieś 10 minut później schodzimy z Michałem na zakupy, trzymając się za rękę. Na nasze nieszczęście w wyjściu z bloku spotkaliśmy wchodzącego do mojej klatki Zbyszka.

-Emila? Kurwa, co to za akcja? Już się wystraszyłem wczoraj mówisz wszystkim że wyjeżdżasz teraz Michał gdzieś mi zniknął na 3 godziny. Ogarnijcie się wkońcu.!- atakujący wybuchł
-Uspokój się Zbysiu. Kocham cię za to że się tak martwisz ale jest ok.!- wtuliłam się w Miśka
-Już myślałem że spotkam Miśka płaczącego pod twoimi drzwiami. Powiecie mi co się stało?!- złożył ręce na piersi
-Jasne ale teraz to my na zakupy idziemy. Potem Zbychu, potem.!- zaśmiał się Kubiak
-Ok, w takim razie wpraszam się na obiad i wyjaśnienia. A tak wogóle to fajnie że Michał zdążył cie uratować od tego napalonego an ciebie Włocha.!- Zbyszek roześmiał się głośno i machnął nam ręką na pożegnanie

Zabranie Michała na zakupy okazało się być dobrym pomysłem. Przynajmniej ma kto nosić za mną torby z zakupami. Po 30 minutach spaceru po spożywczym razem zrobiliśmy zakupy na jakiś miesiąc. Zapakowaliśmy wszystkie torby do auta i wróciliśmy do mojego mieszkania. Od razu wzięłam się za obiad a Michał wrócił do mieszkania Bartmana przebrać się i wołać Zbyszka.
Stwierdziłam że najszybciej będzie jak zrobię grillowane steki z sałatą lodową i serem fetą. Do tego pieczone ziemniaczki. Po godzinie kiedy obiad właściwie był gotowy do podania pojawili się obaj siatkarze z niezwykle ucieszonymi minami. Zainteresowali mnie tym dlaczego tak się cieszą ale wolałam na razie nie pytać.
Zjedliśmy w spokoju posiłek a ja wytłumaczyłam Zibiemu wszystko. Na końcu nakrzyczał na mnie że jestem głupia i powinnam się puknąć w głowę. Całą moją uwagę pochłonęły myśli co oni dwaj kombinują. Wkońcu nie wytrzymałam i wybuchłam

-Powiecie mi o co chodzi.- warknęłam
-Ale że co?- Zbyś udaje głupka
-A to że wy coś kombinujecie. Z daleka to widać. No więc?- spojrzałam na Michała
-My nic nie robimy.- bronił się przyjmujący
-To czemu szczerzysz się do niego jak jakiś chory psychicznie.?- spojrzałam krzywo na obu siatkarzy
-Powiedz jej Miśku bo zaraz straci do nas cierpliwość.- Zbyszek klepnął Michała w ramię
-No dobra ty, ja i Zbyszek z Asia jedziemy na weekend w góry. 3 dni tylko dla nas w naszym prywatnym domku z widokiem na Giewont. Co ty na to?- Michał opowiedział mi o naszych planach jak gdyby nigdy nic
-Aha. Fajnie że mnie informujecie. Asia wie?- spytałam
-Wie i się zgadza więc nie masz prawa głosu. Jedziemy w piątek rano.- klasnął w ręce Zbyszek
-Ok. Widzę że faktycznie nie mam wyboru. Jedziemy.!- uśmiechnęłam się i wróciliśmy do jedzenia

Po zjedzeniu obiadu chłopaki uzgodnili że razem obejrzymy jakiś horror. Nie cierpię horrorów ale ze Zbyszkiem i Michałem może być ciekawie. Zbynio włączył "Zejście", z pozoru taki nawet nie straszny ale już w połowie siedziałam mocno wtulona to w jednego to w drugiego a ci się ze mnie śmiali że cykor jestem.
Oglądaliśmy razem do późnego wieczora a Zbyszek tak ładnie poprosił żeby obaj u mnie nocowali że nie mogłam się nie zgodzić. Jak tylko się zgodziłam chłopaki zamówili dwie pizze XXL i sześciopaczek piwa i tak obejrzeliśmy kolejne trzy filmy.
Nawet nie ogarniam w którym momencie wtulona w Zbyszkowy tors zasypiam.
Jutro o 10 rano wyjeżdżamy w te ich góry a ja nawet się nie spakowałam... oj czuję w kościach że będzie ciekawie.!


==========================================================================





Hello czytelnicy :)
Mamy rozdział 10.! Wiem że jest krótki ale taki miał być od początku bo nie dzieje się w nim nic ciekawego. Następny koło niedzieli.
Zapraszam do czytania :***


niedziela, 23 marca 2014

9. Ciężki powrót do rzeczywistości...

Niestety wszystko co piękne lub zwyczajnie fajne nie trwa wiecznie. Dziś nasz pobyt w Spale dobiega końca. Przez ten czas ja i Michał bardzo w sumie jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Codziennie powtarzał mi że się we mnie zakochał i że mnie kocha ale ja jednak nie byłam i nie wiem czy potrafię powiedzieć mu że go kocham. Pakuję wszystkie swoje rzeczy i schodzę by oddać swój klucz do pokoju. Jako że wszyscy wracamy autobusem bo tak zarządził Kowal to sadowię się wygodnie na miejscu obok Kubiaka i wtulona w niego słucham muzyki na słuchawkach podczas gdy on i Zbyszek toczą debatę na temat jakiś tam ich siatkarskich rzeczy. Zadowolona nawet nie wiem kiedy zasypiam.

-Skarbie otwórz te swoje piękne oczyska, jesteśmy w domu.!- wybudził mnie głos Misia
-Co, już?- szybko przetarłam oczy
-To znaczy stoimy na Podpromiu a nasza taksówka już na nas czeka.- uśmiechnął się do mnie czule
-Już, już się ogarniam. Nie wierzę że całą drogę przespałam.!- parsknęłam śmiechem
-Wziąć cię na ręce królewno?- Misiek spytał
-Nie no co ty. To dopiero po ślubie.!- parsknęłam śmiechem
-Aha, no ale przyzwyczajać się muszę.!- i bezceremonialnie wziął mnie na ręce i zaniósł do taksówki.

Taksówkarz oczywiści spytał czy czasem nie jesteśmy nowożeńcami na co oboje z Michałem zaczęliśmy się śmiać. Droga pod nasze osiedle minęła zaskakująco szybko.
Po tym jak wysiadłam z taksówki opróżniłam szybko skrzynkę na pocztę i weszłam na swoje piętro i do mieszkania. Wszystkie koperty i ulotki rzuciłam na stolik w salonie i otwarłam okna. Niech wpadnie trochę świeżego powietrza. Nastawiłam pranie i z kawą w ręku wzięłam się za przeglądanie poczty.
Jak się okazało większość to rachunki i oferty pożyczek czy kredytów z banku. Szybko odrzuciłam je na bok a moją uwagę przykuła zwykła biała koperta tyle że bez adresata. Bez większego namysłu rozdarłam ja i z oczami w łzach drugi raz już czytam treść tego co zastałam w środku.

Droga Suko.!
Pamiętasz mnie jeszcze? To ja, ten którego w perfidny sposób wychujałaś.! Ja o tobie doskonale pamiętam.  Na chwilę mi uciekłaś ale nie myśl sobie że odpuszczę. Zapłacisz mi i to srogo za te zmarnowane 2 lata i za te kłopoty na policji. Nie myśl że ci twoi siatkarze cie obronią nawet ten twój cały Zbyszek, bo ja znajdę sposób żeby cię znaleźć kiedy będziesz sama a wtedy się policzymy. Czym więcej osób się o tym dowie tym bardziej będziesz cierpiała. Aa i nie radzę wspominać temu twojemu Kubiakowi o tym liście bo i on pożałuje.

x Twój Andrea

Cholera.! Wszystko wróciło. Andrea dalej nie zapomniał o mnie i dalej chce się mścić. Nie mogę nic z tym zrobić bo wtedy będzie tylko gorzej. Siedzę i nie wierzę. Z zamyślenia wyrywa mnie dzwoniący telefon. Numer prywatny i przez chwilę myślę że to on. Niepewnie odbieram i okazuje się że to mój operator. Grzecznie dziękuję i się rozłączam. Teraz mam większe problemy niż jakaś tam zmiana sieci.
Wycieram oczy zalane łzami i słyszę dzwonek do drzwi. Szybko podchodzę i zaglądam przez wizjer kto to. Nikogo nie widzę więc postanawiam nie otwierać. Wracam do kuchni i przez okno patrzę kto wychodzi z mojej klatki.  Niestety nikogo nie widzę i wtedy dopiero przechodzą mnie ciarki. A co jeśli to Andrea i wie że już wróciłam? Co jeśli on coś kombinuje i serio nie da mi spokoju.!

Miałam iść z chłopakami świętować nasz powrót do domu w klubie ale najzwyczajniej się boję. Boje się że Włoch coś wymyśli i zrobi komuś z nas krzywdę. Szybko dzwonię do Zbyszka a ten po 3 sygnałach odbiera:

-No heeej. Co już się stęskniłaś?- usłyszałam radosny głos atakującego
-Nie, jeszcze nie. Chciałam tylko powiedzieć że nie dam rady iść z wami dziś do klubu. Źle się czuję i wolę zostać w domu. Chyba bierze mnie choroba.!- zaśmiałam się na siłę
-Płakałaś?- zdenerwował się
-Nie no co ty. Jestem słaba i mam niemrawy głos. To wszystko.- spanikowałam.
-Nie jestem głupi. Już do ciebie idę.!- rozłączył się

Zbyszek tak jak powiedział tak zrobił. Nie minęło 5 minut kiedy pojawił się w moich drzwiach. Do tego czasu starałam się ogarnąć jakoś ale chyba niezbyt mi się to udało bo od razu stwierdził że na pewno płakałam i mam mówić co się dzieje.

-Nic, mówię ci że chyba jestem chora.!- usiadłam na kanapie obok atakującego
-Błagam cię. Mówimy sobie wszystko więc czemu nie chcesz powiedzieć.?!- stwierdził
-Zbyszek odpuść. Zobaczysz że jutro już będzie ok.! 
-Yyy jakoś ci nie wierze ok, w tej chwili mów co jest.!- podszedł do lodówki po wodę
-Kiedy na prawdę nic mi nie jest. Zrozum.- westchnęłam
-Ooo nie mów że Misiek ci listy miłosne pisze.!- zaśmiał się na widok odręcznie pisanego listu, a ja dopiero wtedy przypomniałam sobie gdzie zostawiłam kartke od Andrei
-Coo! Nie, zostaw to. To jest moje.!- podbiegłam do atakującego który już czytał treść
-Ten skurwysyn.! Zabiję go. Zabije a Misiek mi pomoże.- Zbyszek się wściekł
-Zbyszek błagam oddaj mi to.- zaczęłam płakać
-Dlaczego nic nie mówiłaś że ten gnój cię szantażuje. Przecież ci pomożemy!- objął mnie mocno
-Sam widzisz co on pisze. Nie chcę was w to mieszać.
-Kiedy zrozumiesz że jesteś już jedną z nas. Dzwonię po Michała.!- wyjął telefon
-Nie.! Nie błagam cię nie.!- spanikowałam
-Ale dlaczego.?
-Czytałeś. On zrobi Miśkowi krzywdę. Nie zniosłabym tego. Nie zgadzam się.!- spojrzałam w oczy atakującego
-I tak dzwonię.!- wzruszył ramionami i faktycznie zadzwonił po Kubiaka który po 10 minutach pojawił się w moim mieszkaniu.
-Ten skurwiel! Zbyszek zrobimy z nim porządek bo tak dłużej być nie może.!- wkurzył się przyjmujący
-Zgadzam się tylko Emila...- zaczął
-Ja się nie zgadzam. On jest nieobliczalny nie chcę żeby wam coś zrobił!- wtrąciłam
-Będzie cię nękał całe życie jak mu na to pozwolisz. Musimy z nim coś zrobić.- spojrzał na mnie Michał
-Boję się o was nie rozumiecie.- wytarłam zapłakane oczy
-Jesteśmy duzi i w miarę silni. Nie damy się mu zastraszyć.- Kubiak mocno mnie przytulił
-Idziemy dziś do klubu. Pokaż mu że się nie boisz. Jak zobaczy twój strach będzie bardziej pewny siebie.!- odezwał się Zibi a ja tylko przytaknęłam

Michał został ze mną do samego wieczora, to znaczy do naszego wyjścia do klubu. W jego obecności czuję się pewniej i bezpieczniej. Obejrzeliśmy 2 filmy a potem zaczęłam szykować się na tą imprezę. Wybrałam czarną dopasowaną sukienkę, miętowy żakiet i czarne szpilki. Włosy wyprostowałam i nałożyłam makijaż. Gotowa poszłam do mieszkania chłopaków i czekałam aż oni się wyszykują.
Jakoś kilka minut przed 20;00 wyszliśmy z mieszkania chłopaków. Nie wiem czy to moja paranoja czy strach ale co chwila oglądam się dookoła czy nie ma gdzieś Andrei. Michał mocno mnie obejmuje co lekko dodaje mi otuchy. W klubie w loży siedzą już Cichy i Kosa z partnerkami no i Ignaczakowie. Asi nie ma bo jest w Warszawie, zatrzymała ją praca co lekko przygnębiło Zbyszka. Po wypiciu 3 drinków lekko się rozluźniam i szaleję na parkiecie z dziewczynami. Po chwili dołączają do nas chłopaki i wszyscy razem naprawdę dobrze się bawimy. Na chwilę schodzę z parkietu by napić się wody i w tym celu muszę iść do baru. Czekam na swoją szklankę z wodą kiedy czuję na szyi ciepły oddech. Myśląc że to Michał szybko odwracam się i blednę. Kurwa! To Sala... pieprzony Włoch.!

-Co tu robisz?- wydukałam
-Widzę że nie przejęłaś się moją wiadomością ale to nic. Niedługo przekonasz się że nie żartuję. Dziś dam ci spokój baw się z tym swoim kochasiem i resztą rzeszowskiej bandy ale spotkamy się i to niedługo.
-Andrea.! Czego ty ode mnie chcesz.!- krzyknęłam
-Ujmę to tak. Albo wracasz ze mną do Włoch albo no sam nie wiem, kolega może niedługo ciężko przeżyć znajomość z tobą - mówiąc to spojrzał na nieświadomego sytuacji Michała
-Zostaw go w spokoju. On nic ci nie zrobił.!- wystraszyłam się
-Nie zrobię jeśli ze mną wyjedziesz.- westchnął z usmiechem
-Andrea błagam cię. Oddam ci auto zrobię co zechcesz ale daj mi spokój i odejdź. Tłumaczyłam ci już że nie wrócę...- zaczęłam
-To twój wybór skarbie. Swoją droga pięknie wyglądasz. Baw się póki masz z kim bo niedługo to się może zmienić.!- uśmiechnął się szyderczo i zwyczajnie odszedł

Wypiłam jednym duszkiem całą zamówioną wodę i patrzę na roześmianego Michała i resztę. Nie mogę ich tak narażać za bardzo mi na nich zależy. Szczególnie boję się o Michała bo przecież go kocham. Po wizycie w łazience już wiem co zrobić. Wiem jak rozwiązać tą sytuację.

-Co się stało.? Jesteś strasznie blada- spojrzał na mnie Zbyszek
-Wracam do Włoch.!- wydukałam
-Coo?- krzyknęli wszyscy
-Wracam do Modeny. Wybaczcie.!- wzruszyłam ramionami
-Dlaczego?- w oczach Michała dostrzegłam ból
-Przeprasza cię. Muszę to zrobić mimo że was uwielbiam i jesteście wspaniali. Mimo tego że cię kocham i jestem z tobą szczęśliwa.- westchnęłam
-Czemu?- Michał prawie płacze
-Andrea...
-Co Andrea?- spytał Zbyszek
-Był tu. Rozmawiałam z nim. Oboje wracamy do Modeny. Wybaczcie.!- chwyciłam torebkę i nie hamując już płaczu wybiegłam z klubu
-Emila!- z klubu wybiegł za mną Zbyszek
-Nie błagam, nie pytaj mnie o co biega. Nie mam siły tego tłumaczyć.!- westchnęłam
-Obiecałem ci że cię ochronimy. Dlaczego tak nagle chcesz wyjechać z tym psychopatą?
-Taka jest moja decyzja. Nie wnikaj a teraz sory ale chcę być sama.!- machnęłam ręką i ruszyłam w stronę mojego bloku

Ostatnie co pamiętam to szklące się od napływających łez oczy Michała i zdziwienie reszty. Kocham Rzeszów, kocham Resovię a najbardziej kocham Michała ale za bardzo mi na nich zależy żeby pozwolić na to by Andrea ich skrzywdził. Wybieram w telefonie numer Włocha i szybko dzwonię:

-Andrea?- zaczęłam
-Witaj skarbie. Co słychać- usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos
-Wracam...- mimo guli w gardle wykrztusiłam
-Co?- zdziwił się
-Wracam z tobą do Modeny. Zadowolony.?
-Wspaniale. Jutro wyjeżdżamy. Wracaj do domu i się pakuj. Będę o 7 rano.!- po tej wypowiedzi sie rozłączył a ja wpadłam w szloch

Do domu wybrałam drogę przez park. Jest szybciej chociaż straszniej. Napisałam rodzicom że mam kilka spraw do załatwienia i wyjeżdżam. Tak chciałam żeby poznali Michała, tak chciałam być szczęśliwa. Napisałam Miśkowi i Zbyszkowi że bardzo przepraszam ale więcej się nie zobaczymy. Jak na złość zaczął padać deszcz i do domu dotarłam cała morka. Przynajmniej nie widać moich łez.
Po wrzuceniu do walizki przypadkowych ubrań skulona na łóżku staram się zasnąć. Słyszę jak Zbyszek i Michał dobijają mi się do domu ale nie potrafię im otworzyć. Nie potrafię spojrzeć w oczy Michała bo zrezygnuję z wyjazdu czym narażę go na Andreę.



==========================================================================


Witajcie kochani moi czytelnicy:) Jak obiecałam jestem na czas. Rozdział 9 z deka skomplikowany ale niedługo wszystko się wyjaśni.
Następny w środę. Dziękuję tym co czytają:**
Buziaki:**

czwartek, 20 marca 2014

8. Wspólny wyjazd do Spały...

Rozpakowuję właśnie swoje ubrania i sprzęt w moim pokoju który przez jakiś czas będzie mój. Tak, jesteśmy w Spale a ja po raz pierwszy od tygodnia czuje się bezpieczna. Co prawda chłopaki co prawda uparli się i codziennie odprowadzali mnie do mieszkania a najczęściej robił to Michał ale dopiero tu czuję że Andrea mnie nie znajdzie. Dziś wielkie ognisko i picie więc muszę się streszczać z ogarnianiem mojego pokoju.

-Hej Emila. Jak tam?- w drzwiach zobaczyłam Zbyszka
-Wejdź. Nie musisz mnie pilnować ok?- usmiechnęłam się do atakującego
-Wiem ale to lubię. Moja Katarzynka jest daleko i jakoś ty mi ją zastępujesz.- westchnął
-Katarzynka?- spytałam
-Moja siostra. Uwielbiam ją ale rzadko się widujemy.!
-Oj chcesz żeby cię przytulić?- zrobił smutne oczy
-Tak. Chcę.!- wyciągnął do mnie ramiona
-Dzięki Zbyszek.- westchnęłam jak tylko Zbyś mnie puścił
-Za co mi dziękujesz?- zdziwił się
-Za to że jesteś moim bratem. Że się o mnie martwisz, że jesteś kiedy cię potrzebuję.!- uśmiechnęłam się
-Nie ma sprawy. Ze wszystkim i zawsze możesz do mnie przyjść. Kocham cię mała...
-Ja ciebie też Zibi. Jak rodzonego brata.!- jeszcze raz mocno go przytuliłam
-Dosyć tych smętów młodzieży. Idziemy się zabawić.!- w drzwiach usłyszeliśmy Igłę

Ubrana w dziurawe jeansy, czarne conversy za kostkę białą bokserkę i czerwoną koszulę w kratę spaceruję po lesie i oddycham tym czystym i nowym dla mnie powietrzem. Przysiadam na chwilę na pniaku i zaczynam myśleć o ostatnich dniach. Michał bardzo stara się do mnie zbliżyć i chroni mnie jak tylko może. To naprawdę uroczy, miły i kochany facet. Przez chwilę na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

-O mnie tak myślisz?- z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos Miśka
-Myślę o mnóstwie rzeczach ale o tobie też.!- uśmiechnęłam się do siatkarza
-Jak się czujesz? Lepiej?- usiadł koło mnie
-Znacznie. Ten las tak na mnie działa...- zamykam oczy
-Ostatni tydzień był dla ciebie trudny.- westchnął
-To fakt ale czuję że tu odpocznę i ustatkuję swoje nerwy.- oparłam się o ramie przyjmującego
-Chciałbym ci w tym pomóc. Przez ostatnie dni bardzo się zbliżyliśmy. Pozwól mi się sobą zająć, zaopiekować się sobą!- skierował mi brodę w swoją stronę
-Michał, to fakt, jaa...- zaczęłam
-Pozwól mi.!- przerwał
-Dobrze..!- uśmiechnęłam się delikatnie na co Michał bezceremonialnie wpił sie w moje usta
-Tak się cieszę. Będę cię chronił jak największego skarbu. Kocham cię mała.!- jego oczy nabrały błysku
-Zależy mi na tobie Michał. Nie wiem czy to miłość ale jesteś mi na prawdę bliski.- wtuliłam się w klatkę piersiową Misia
-No tu jesteście. Co szukacie dzików?- z nikąd pojawił się Zibi
-Jakaś aluzja?- Michał uniósł brwii
-No skądże dziku. Myślałem że krewnych szukasz i tyle.- atakujący parsknął śmiechem
-Chodź poszukamy twoich.. ale nie czekaj! W spale nie ma małp.!- zaczęli się przekomażać
-Chłopaki chodźcie ognisko juz sie pali.!- oderwałam ich od obijania się na żarty i objęta przez obu idziemy w stronę altany gdzie reszta siatkarzy rozkręca imprezę

Po 40 minutach mój aparat zapełniony jest zdjęciami siatkarzy a ja skulona siedzę obok Miśka w jego bluzie i popijam 5 już piwo. Jest mi dobrze, widzę śmiejących się i wygłupiających siatkarzy grono moich znajomych się powiększyło a  teraz na dodatek mam Miśka który obejmuje mnie swoim silnym ramieniem.
Zbyszek porywa mnie do szaleńczego tańca w rytmie piosenki "Jesteś szalona" i mówi że nie wypada mi odmówić bo ta piosenka to klasyk i muszę ją przetańczyć. Bez sprzeciwu ruszyłam w tany z atakującym i wyszło tak że przez 3 piosenki nie wypuszczał mnie z objęć. Potem przechwycił mnie Igła no i wreszcie mój Michaś.

-Nie wiem jak wy chłopacy ale ja czmycham spać. Padnięta jestem.!- opadam na ławkę i po ogarnięciu że już 3 nad ranem zaczynam się zbierać
-Ty pacz ogłupiała!- zaśmiał się Igła
-Nie dajta jej więcej piwa bo bzdury gada!- dodał Zbyś
-Zibi nie pij tyle kochany bo do pokoju nie dojdziesz.!- złapałam swój aparat
-Łapta ją bo ucieknie no nie.!- krzyknął Igła
-Eyy.! Puśćcie mnie no.!- zaczęłam się dżeć jak chłopaki mnie dookoła obsiedli tak że nie mogę się ruszyć
-Chłopaki dajcie jej spokój.- wtrącił Misiek
-Dziękuje za wsparcie- uśmiechnęłam się do przyjmującego
-Jaki to się obrońca znalazł hahaa oj Dziku Dziku gust to ty masz zajebisty. Naszą panią fotograf bajerować.! Szacun!!- dodał Kosa
-Idziemy.!- Michał chwycił mnie za rękę i po pożegnaniu się z resztą idziemy w stronę naszego ośrodka
-Misiek tylko nie zapomnijcie o gumce.!- usłyszałam rechot Igły na co oboje z Kubiakiem wpadliśmy w śmiech

Powolnym krokiem zmierzamy ku ośrodkowi gdzie znajdują się nasze pokoje. Objęta przez Michała mimo wypitego alkoholu czuję się szczęśliwa. Nie zamieniamy ani słowa co chwila tylko do siebie się uśmiechając. Dopiero przed drzwiami puszczają mi nerwy i się rozklejam.

-Ej, ej co jest? Czemu płaczesz?- Michał uniósł mi brodę
-Sama nie wiem, czuję że chciałabym tu zostać na zawsze. Andrea mnie prześladuje, boję się sama wyjść z domu. Może powinnam wyjechać nie wiem do Rosji albo Francji. Wtedy może da mi spokój.- wzruszyłam ramionami
-Nawet tak nie myśl. Nigdzie mi nie wyjedziesz, nie pozwalam.! Nie pozwolę mu cię skrzywdzić. Mówiłem ci już że bardzo mi na tobie zależy więc teraz nie pozwolę ci odejść. A Andreą się nie przejmuj zajmiemy się tym z chłopakami.!- delikatnie pocałował moje usta
-Jak to jest że przy tobie zapominam o wszystkim a twoje oczy mnie osłabiają.- westchnęłam
-Urok osoblisty skarbie.- powtórzył pocałunek tylko że ten był coraz bardziej namiętny i z każdą sekundą posuwaliśmy się coraz bardziej
-Muszę już iść...- oderwałam się od przyjmującego
-Jasne. Do jutra Emila...- uśmiechnął się czule i się pożegnaliśmy

Po wejściu do pokoju od razu wzięłam prysznic. Otuliłam się białym puchatym szlafrokiem i z szklanką wody wyszłam na balkon by przez chwilkę jeszcze pooddychać Spalskim powietrzem. Odchyliłam głowę tak że wyraźnie widzę wielkie i błyszczące gwiazdy na niebie. W Rzeszowie wyglądają one całkiem inaczej niż tu. Nagle słyszę znajomo miły głos:

-Nie zliczysz wszystkich, nie raz próbowałem.!
-Nawet nie próbuję, tylko sie przyglądam bo są piękne.- uśmiechnęłam się na widok Miśka na sąsiednim balkonie
-Faktycznie tu wyglądają nieziemsko.- westchnął
-No tak, czemu nie mówiłeś że mieszkasz obok?!- oparłam się o barierkę i patrzę w stronę siatkarza
-Nie wiem, chciałem cię pilnować i zamieniłem się z Lotmanem.- wzruszył ramionami
-Wariat.!- parsknęłam śmiechem
-Idź spać, jutro porywam cię na romantyczny spacer i kolację. podszedł do swojej barierki tak że dzieli nas jakieś 2 metry
-Ok. W takim razie dobranoc.- posłałam mu całusa i uśmiechnięta wróciłam do pokoju.

Obudziłam się wyspana i zadowolona. Chłopaki pewnie cierpią ale przynajmniej będę miała okazję sie z nich pośmiać. W czarnych trampkach, jasno jeansowych spodenkach i czarnej bokserce schodzę na śniadanie i faktycznie widok chłopaków mocno dołuje. Piotrek zwany Cichym ledwo rusza widelcem, Kosa śpi na siedząco a Igła każe mówić szeptem bo go boli głowa. Michał tylko specjalnie obija o siebie naczynia i sztućce czym denerwuje resztę. Zjadamy szybko śniadanie i ruszamy na trening chłopaków. Przed tym oczywiście robię chłopakom pamiątkowe zdjęcia w tym stanie. Potem pokażę Iwonie, Patrycji dziewczynie Piotrka i Ali drugiej połówce Grześka.
Dzień mija ogólnie leniwie. Chłopaki ledwo żyją i nie dają rady ciągnąć treningu. Z wielkim współczuciem patrzę jak biegają dookoła boiska i ile przy tym narzekają.

-Teee, Emila ty się nie śmiej mogłabyś do nas dołączyć a nie!- odezwał się Igła jak tylko zobaczył że się z nich śmieję
-Nie koniecznie Krzysiu. Kocham was bardzo ale biegać nie będę.!
-Kochasz nas? Słyszeliście chłopaki ona nas kocha.!- rozanielił się Igiełka
-Kto Emila? Co ty dajesz?- wtrącił Cichy
-No tak powiedziała przed sekundą.!- wytłumaczył libero
-A kogo najbardziej?- pojawił się Zibi
-Hmmm, tego który najszybciej biega, tylko jesteście tak leniwi że ciężko stwierdzić...- westchnęłam
-Chłopaki darujcie sobie bo to chodzi o mnie.!- zaśmiał się atakujący
-Taak.! Udowodnij.!- parsknęłam śmiechem
-Patrz i podziwiaj skarbie.!- puścił mi buziaka i wystrzelił jak armata biegnąc dookoła
-Ehh Krzysiu i po co ci było tyle pić?!- parsknęłam śmiechem na widok krzywiącego się z bólu głowy siatkarza
-Ty nie bądź taka mądra. Noo!- kiwnął na mnie palcem
-No chyba jestem z was najmądrzejsza bo dziś nic mnie nie boli!- ostatnie słowo prawie wykrzyczałam mu do ucha
-Weeeeźź.! Co robisz. Ehh te baby.!- zdenerwował się Krzysiu i pobiegł do Zbyszka

Faktycznie Zbyszek jest szybki, i teraz niestety myśli że go serio kocham ale jakoś wypersfaduję mu że chciałam żeby biegał i go wkręciłam. Przyglądam się jak ćwiczą zagrywkę śmieję się jak głupia sama do siebie. Z włoskimi siatkarzami się nie przyjaźniłam, nawet z nimi nie rozmawiałam a Polacy, Polacy to moi najlepsi kumple a Michał, do Michała ewidentnie coś czuję.  

Jest jakoś po 16;00 kiedy wychodzę przed ośrodek z zamiarem pójścia na spacer. Kieruje się w stronę jeziora kiedy to od tyłu łapie mnie mój przyjmujący.

-Dokąd to sie wybierasz?- uśmiechnął się czule i dostałam całusa w policzek
-Na spacer. Chcesz mi dotrzymać towarzystwa?- oddałam mu całusa
-A chętnie chętnie. Ale jeśli pozwolisz to na razie pójdziemy w las a potem nad jezioro ok.!- kliknął coś w telefonie i pociągnął mnie w stronę lasu
-Ale ja wolę jezioro.!- oburzyłam się
-Pójdziemy nad jezioro ok, zaufaj mi trochę co.
-Ufam ci całkowicie.
-No i świetnie.! Idziemy.- zadowolony złapał mnie za rękę i ruszyliśmy na spacer

Długo rozmawiając o wszystkim i o niczym spacerowaliśmy po tym całym lesie. Wkońcu się zdenerwowałam i stwierdziłam że idę nad jezioro. Ten spojrzał tylko na swój telefon i przytaknął że idziemy razem. To co zobaczyłam na molo przy jeziorze mnie oszołomiło. Cztery palące się pochodnie koce w tym jeden rozłożony i mnóstwo jedzenia.

-Obiecałem ci wczoraj kolację. -Michał objął mnie mocno od tyłu i szepnął do ucha
-Kiedy to zrobiłeś. Przecież byłeś ze mną?- zdziwiłam sie
-Zbyszek to serio najlepszy kumpel jakiego mam.- roześmiał się
-Aha, czyli to Zbyś to zrobił...
-No tak ale na moje wyraźne polecenie i prośbę.!- Michał pociągnął mnie w stronę naszego pikniku
-Faktycznie mówiłeś wczoraj o romantycznej kolacji.- usiedliśmy na kocu
-Podoba ci się?- spojrzał na mnie niepewnie
-Bardzo mi się podoba. Jesteś niesamowity Misiu!- pocałowałam siatkarza w usta
-Cieszę się.- oddał mi pocałunek tylko ten jego był bardziej namiętny

Nawet nie wiem kiedy Michał złapał mnie w talii i wrzucił do wody, sam wskoczył za mną głośno się śmiejąc. Zaczęłam go przezywać ale on reagował na to tylko chlapaniem mnie. Już miałam wyjść z wody kiedy mocno mnie do siebie przyciągnął i znowu namiętnie pocałował.

-Jesteś okropny. Zobacz jak teraz wyglądam.!- westchnęłam
-Wyglądasz pięknie, uśmiechnięta a twoje oczy mają ten prześliczny błysk.- uśmiechnął się czule
-Jak będziesz tak do mnie mówił to serio się w tobie zakocham...
-Więc muszę tak mówić bez przerwy.- spojrzał mi prosto w oczy
-Chcesz mnie uwieść?- zaśmiałam się
-Nie, chcę żebyś mnie pokochała!- popatrzył na mnie całkiem poważnie
-Jesteś na dobrej drodze bo z każdą chwilą coraz bardziej mnie czarujesz.- spojrzałam mu w oczy na co on odpowiedział mi kolejnym pocałunkiem

Po kąpieli okazało się że Michał to planował i koło koców leżą dla nas ubrania na zmianę. Posiedzieliśmy jeszcze nad jeziorem jakoś do 3 nad ranem. Dobrze że Misiek zadbał o bluzy bo komary mocno nie dawały
 o sobie zapomnieć. Kiedy wróciliśmy do swoich pokoi wszyscy już mocno spali.Wzięłam szybki prysznic bo cała pachniałam glonami i mułem. Kiedy zasnęłam dochodziła 4 nad ranem a ja wcale nie byłam zmęczona. Myślami jestem przy Miśku który jest tak kochany i czuły. Chyba dobrze zrobiłam wiążąc się z nim. Myślę że będę z nim szczęśliwa i nawet Andrea tego nie popsuje.



==========================================================================



Hello wszystkim. Tak jak obiecałam jestem na czas :)
Rozdział jaki jest każdy widzi i z góry przepraszam za błędy czy niedociągnięcia.! (skutki pisania na telefonie)
Następny koło niedzieli. Najpóźniej w poniedziałek.
Buziole dla wszystkich czytających:***

niedziela, 16 marca 2014

7. Ponowna konfrontacja z Włochem i pierwsza randka...

Po wizycie na policji i złożeniu obszernych wyjaśnień i zeznań wspierana przez Michała wychodzę z komisariatu. Zadowolona i lekko zrelaksowana wsiadam do samochodu Kubiaka.

-Dlaczego to zrobiłeś?- uśmiechnęłam się do siatkarza
-Ale co?- Michał się speszył
-No dlaczego przeszedłeś do Resovi?
-Już dawno o tym myślałem a potem ty i ten włoch. Chciałem pomóc.- westchnął
-Pomogłeś mi. Przepraszam za swoją reakcję.- wzruszyłam ramionami
-W porządku. Ja też nie jestem idealny. Po rozstaniu z Moniką stałem się trudny do zniesienia.- uśmiechnął się
-Eee chyba przesadzasz. Jesteś całkiem spoko.
-Dzięki Emilka. Słuchaj nie chciałabyś gdzieś wyjść... Na randkę?- Michał spuścił wzrok
-Yy bardzo bym chciała gdzieś z tobą wyjść Michał.- pocałowałam go w policzek
-Świetnie. W takim razie jutro wieczorem cię porywam.- od razu się rozluźnił
-Aha no dobrze. Jesteśmy umówieni.- pocałowałam go w policzek i akurat zatrzymał pod moim blokiem
-To do jutra tak?- spojrzał na mnie czule
-Yhymm do jutra.- delikatnie się uśmiechnęłam i wysiadłam z auta

Szybko wbiegłam do mojej klatki a Michał pojechał na parking no bo jak się okazało mieszka teraz ze Zbyszkiem. Myśląc o jutrzejszym spotkaniu z Michałem wspinam się po schodach na moje piętro. Jedyne co mnie dziwi to Sala siedzący na wycieraczce do butów przed moimi drzwiami

-Andrea co tu robisz?- zdziwiłam się na widok Włocha
-Nie wiem jak ty to robisz ale potrafisz wszystkich omotać wokół małego palca. Co znalazłaś nowego sponsora?- uśmiechnął się szyderczo
-Jakiego sponsora. O czym ty mówisz?!
-Jego też tak naciągasz na kasę tak jak mnie?
-Chodzi ci o auto. Dobrze wiesz że chciałam ci je oddać tylko go nie przyjąłeś. Jak mogłeś pójść na policję i zgłosić że ci je ukradłam.!
-Ukradłaś mi 3 lata życia. Przez cholerne 3 lata za tobą biegam i się staram żebyś była szczęśliwa a ty co? Uciekasz do innego!
-Andrea tłumaczyłam ci już, ja cię nie kocham. Jeśli chcesz to weź to auto kupię sobie nowe ale błagam cię daj mi spokój.- do oczu napływają mi łzy
-Nie chodzi o auto. Myślałem że jeśli pójdę na policję to się wystraszysz i wrócisz do mnie!- westchnął
-Ja już nie wrócę. Nigdy. Przepraszam cię za wszystko Andrea!- weszłam do mieszkania zostawiając go samego na klatce schodowej

Zamknęłam drzwi na klucz mimo że nigdy tego nie robię. Andrea zaczyna mnie przerażać i boję się że może zrobić coś głupiego. Siadam na krzesełku barowym i pochłaniam mojego ulubionego jogurta orzechowego "7 zbóż". Przypomina mi się rozmowa z Michałem w jego samochodzie i sama do siebie się uśmiecham. Z zamyślenia wyrywa mnie dzwonek do drzwi. Szybko podglądam kto to i po drugiej stronie widzę Zbyszka z piwem w ręku.

-Masz ochotę?- pokazuje mi 4 pak piwa
-Jasne że mam. Wejdź!- wpuściłam kolegę do mieszkania
-Jak było na policji?- usiadł w salonie
-Długo musiałam im tłumaczyć jak wygląda prawda ale wkońcu dali mi spokój.- podałam mu miskę z chipsami i usiadłam obok
-Trudno uwierzyć że ten twój Andrea jest tak pojebany.- otworzył piwo
-Nie jest mój. Już! Ja też go nie poznaję a nawet zaczynam się go bać.- westchnęłam
-Groził ci?- Zbyszek zaczął panikować
-Nie nic z tych rzeczy. Po prostu stał się taki inny, nie znam go od tej strony.
-No masz teraz nas. My cię obrobimy. Michał będzie cię bronił jak lew.- atakujący poruszył dziwnie brwiami
-O czym mówisz?- parsknęłam śmiechem
-O waszej randce jutro. Wpadł do domu cały w skowronkach i się pochwalił.
-Powiedział ci? Siatkarze to najgorsze paple jakich znam.!- westchnęłam głośno
-To mój najlepszy kumpel. Cieszę się że się spiknęliście.- uśmiechnął się i zaczęliśmy oglądać jakiś włączony przez niego film

Zbyszek posiedział u mnie jakoś do północy. Znam go niedługo ale mogę z nim rozmawiać godzinami i o wszystkim. Jak się okazało między nim a Joanną coś się psuje a wszystko dlatego że ta panicznie chce mieć już dziecko. Zbyszek nie chce i stąd kłótnie. Uwielbiam Zbyszka to prawie mój brat i w pewnym sensie go kocham. Po jego wyjściu totalnie padnięta wzięłam szybki prysznic i od razu zasnęłam.

Od razu po przyjściu na halę wybrałam się do prezesa, muszę mu wytłumaczyć to wezwanie na policję. Marcinowi już wytłumaczyłam a chłopaki z drużyny wiedzą o co chodzi. Prezes jest od 9;00 więc zdążam jeszcze się z wszystkimi przywitać i zrobić kilka zdjęć na fanpage Resovii.

-Pani Emilko mogę panią prosić do siebie!- z żartów ze Zbyszkiem i Michałem wyrwał mnie prezes
-Tak oczywiście.!- odpowiedziałam rzeczowo
-Trzymaj się tam.!- Misiek puścił mi oko
-Będę. Trzymajcie kciuki.!- zacisnęłam mocno pięści i udałam się do gabinetu prezesa klubu
-Pani Emilko mam do pani kilka pytań.- usiadłam na przeciwko biurka w gabinecie Panka
-Słucham uważnie.- poprawiłam się nerwowo na krześle
-O co chodziło z tym wezwaniem na policję?
-No więc to mój były narzeczony Andrea Sala, chyba go pan zna był tu i starał się o miejsce w Resovi.- westchnęłam
-I co to on panią oskarżył?- ten się zdziwił
-Tak, mści się za to że nie dostał się do klubu. Oskarżył mnie o kradzież auta które dostałam od niego w prezencie- wytłumaczyłam
-Ah tak. No cóż rozumiem ale byłbym wdzięczny gdyby pani załatwiła tą sprawę i pani były narzeczony nie psuł pani ogólnej opinii.- usmiechnął się serdecznie
-Rozumiem i postaram się to ogarnąć. Czy to wszystko?
-Tak może pani iść. Dziękuję.!- wstał a ja razem z nim

Po wyjściu z gabinetu odetchnęłam z ulgą. Z uśmiechem na twarzy idę po torbę ze sprzętem. Chłopaki  ostro trenują a ja już skończyłam więc mogę się wybrać na jakieś zakupy i kupić jakąś sukienkę na randkę z Kubiaczkiem. Zadowolona wychodzę z Podpromia i jadę prosto do galerii.
Po 2 godzinach szukania i przeglądania kolejnych sklepów idealną sukienkę znajduję w ZARZE. Jest czerwona, prosta i z koronkowym dekoltem. Idealna. Do tego czarny żakiet i czarne szpilki. Do domu wracam jakoś koło 15;00. Jestem totalnie zmęczona więc szybciutko szykuję sobie gorącą kąpiel. Nalewam do wanny kilka kropel jaśminowego płynu do kąpieli i na powierzchni wody pojawia się piana.
W wannie spędzam jakieś pół godziny. Potem zabieram się za dokładną depilację całego ciała i detale. Gdy ciało mam już nabalsamowane maluję paznokcie na czerwono i prostuję włosy.
Od Michała dostałam wiadomość że pojawi się o 18;00 i faktycznie zjawił się punktualnie.

Na pierwszy ogień wymyślił kino. Bardzo fajnie ogląda się z nim komedie ponieważ ten cały czas  coś komentuje i mnie rozśmiesza. Po prawie dwugodzinnym seansie i prawie dwugodzinnym śmianiu się zadowoleni i przytuleni do siebie wychodzimy z kina.

-Co dalej?- pytam patrząc na siatkarza
-Hmmm co powiesz na jakąś kolację?- uśmiechnął się
-Świetnie, bo widzisz nie samym popcornem człowiek żyje- skierowaliśmy się do pobliskiej restauracji.

Wychodząc z restauracji zdziwiłam się czemu Michał zabronił mi zamawiać deseru. Jestem bardzo ciekawa co wymyslił że ciągnie mnie za rękę do parku. Bez większych sprzeciwów bo wiem że i tak by nic nie dały podążam za Miśkiem do budki z lodami.

-Serio?- prawie parsknęłam śmiechem
-Jaki chcesz smak?- uśmiechnął się
-Zaskocz mnie..- nie powstrzymałam sie i zaczęłam się śmiać
-Proszę waniliowe, podobno najlepsza jest w wanilia w każdej postaci.!- spojrzał na mnie czujnie
-Ja jestem w przekonaniu że różnorodność nadaje życiu smak.- odebrałam swoja porcje zimnego deseru
-Kiedyś to sprawdzimy. Nie twierdze że nie ale do tego trzeba mieć odpowiednie towarzystwo...- poruszył zabawnie brwiami
-O czym ty myślisz.?- szturnęłam go delikatnie
-Chyba o kim.! A konkretnie to o tobie myślę.!- wzruszył ramionami a mnie zamurowało
-Michał.. yy...  ale mnie bajerujesz.!- zaczęłam się śmiać żeby rozładować trochę atmosferę
-Wcale nie. Mówie prawdę.!- oburzył się
-Ile panienek na to wyrwałeś co?- usiedliśmy na ławce
-Tylko jedną. Moją Monikę ale to był zbyteczny trud.!- westchnął
-Słyszałam że bardzo cię skrzywdziła.- dotknęłam jego barku
-Widzisz z nią było tak że niczego więcej nie było mi trzeba. Czułem że to właśnie ona, że mnie kocha tak samo jak ja kochałem ją. Niestety nie spodziewała się mnie wcześniej w domu no i wyszło jak to puszcza się z kolegą z pracy.!- mówiąc to Michał cały czas patrzył w gwiazdy
-Przykro mi że cię skrzywdziła. Jest lato, za tydzień wyjazd do Spały odbijesz to sobie, znajdziesz kogoś kto będzie wart twojego uczucia.
-Wiesz co ja myślę że może już znalazłem.- spojrzał na mnie czule
-Może się przejdźmy co.- naglee zrobiło się niezręcznie
-Dobrze...- ruszył za mną w stronę mojego domu
-Wystraszyłem cię?- zaszedł mi drogę
-Nie no co ty. Przecież nie mówiłeś o mnie.- uśmiechnęłam się cierpko
-Skąd masz tą pewność.- podniósł mi głowę tak że bez problemu mogę spojrzeć mu w oczy
-Michał. my się nie znamy a to to była tylko jedna noc... zaczęłam sie jąkać
-Wiem, dlatego jestem tu teraz z tobą i chce cie bliżej poznać. Słuchaj od pierwszego spotkania na boisku ciągle o tobie myślę, o tym jak śmiejesz się z żartów Zbyszka i wariactw Igły z Cichym. O tym jak w skupieniu robisz te swoje zdjęcia. Podobasz mi się ok?- wzruszył ramionami
-Michał jaaa....- jąkania się ciąg dalszy
-Wiem dopiero się poznajemy. Będę cierpliwie czekał na to aż dostatecznie mnie poznasz i mi zaufasz.- uśmiechnął się i delikatnie musnął moje usta swoimi
-Osłabiasz mnie.!- stwierdzam wkońcu
-Co? Czemu?- zdziwił się
-Bo po tym co teraz powiedziałeś mam ochotę wpić się w twoje usta i nie wypuszczać cię z objęć do końca życia!- odwracam się od siatkarza
-Co? Czyli nie jest ci obojętny?- obrócił mnie do siebie spowrotem
-Nie no wkońcu spałam z toba wogóle cię nie znając. Co jest dziwne bo nigdy tak nie robię. Nie wiem co się ze mną dzieje!- zakryłam twarz dłońmi
-Spokojnie. Spędźmy razem trochę czasu i samo wyjdzie.!- mocno mnie przytulił tak że spokojnie czuję jego perfumy
-Ok. Masz rację.- uśmiechnęłam się nieśmiało i wtedy okazało się że stoimy pod moim blokiem
-To co do zobaczenia jutro?- spytał
-Tak! Do zobaczenia.- z usmiechem na twarzy pocałowałam go w policzek i weszłam do klatki

Kiedy sie odwróciłam zobaczyłam tylko jak przechodzi naprzeciwko do bloku Zbyszka. Wchodząc na swoje piętro cały czas w głowie mam słowa Miśka jak mówi o moim uśmiechu i o tym że mu się podobam. Nie bez preblemu bo z lekką zadyszka dostałam się na swoje piętro. Z torebki bez zastanowienia wyjmuję klucze i otwieram drzwi. Dopiero wtedy stwierdzam że w coś wdepnęłam. Niepewnie cofam się o krok i na wycieraczce widzę zwiędłą czerwoną różę. Szybko ja podnoszę i zastanawiam się co to oznacza. Na myśli od razu wpada mi że to Andrea.
Z niepokojem rozglądam sie po korytarzu i szybko wchodzę do mieszkania. Zamykam je na wszystkie 3 zamki i ściągam szpilki. Nareszcie moje stopy sobie odpoczną.
Po szybkim prysznicu i wypiciu szklanki pomarańczowego soku z lekkim niepokojem zasypiam.



=========================================================================


Wiem, wiem nawaliłam. Miał być koło czwartku a dziś niedziela. Wybaczcie mi :**
Następny koło środy ale to już napewno.
Oddaję wam ten rozdział do przeczytania :*
Życzę miłego czytania buśśka :**    

poniedziałek, 10 marca 2014

6. Pierwsze wrażenia po wspólnej nocy i kolejne problemy....

Kiedy budzę się rano w łóżku jestem sama. Dopiero teraz dociera do mnie co wczoraj zrobiłam. Szybko narzucam na siebie bluzę którą dostałam od Michała i weszłam do kuchni. Michała zostaję siedzącego na parapecie i pijącego kawę.

-Cześć.- szepczę
-Hej. Kawy?- podał mi kubek z czarnym napojem
-Tak. Dzięki- uśmiechnęłam się lekko
-To co się wczoraj...- zaczął
-Przepraszam.- westchnęłam
-To nie twoja wina. Nie przepraszaj- zeskoczył z parapetu
-To nie powinno było się wydarzyć!- siadam szybko na blacie
-Pójdę już. I tak zostałem dłużej niż planowalem.- uśmiechnął się
-Ja..- jąkam się
-Nie. Masz rację to był błąd.-pocałował mnie w policzek i wyszedł

Wzięłam gorący prysznic i wyszłam  na jakieś zakupy. Muszę odreagować a to mi pomaga. Mam wolne więc nigdzie mi się nie śpieszy. Po zakupie 3 sukienek, spodni, żakietu, trampek i 3 par szpilek i dodatków stwierdzam że wystarczy mi na dziś i jadę na obiad do rodziców. Mama przyjmuje mnie z radością i tekstem "schudłaś skarbie". Udało mi się bo załapałam się na pyszne ruskie pierogi.

-Kim był ten facet co tu ostatnio z tobą był co!?- mama poruszyła brwiami
-Mamo błagam to kolega.- parsknęłam śmiechem
-Tak, i ten Włoch co cię tu szukał to też kolega?- oburzyła się
-Andrea tu był?- zdziwiłam się
-A no był. Mówił że coś was łączy!- uśmiechnęła się
-Nic nas nie łączy. Więcej z nim nie rozmawiaj rozumiesz?!- krzyknęłam
-Dobrze. Co się dzieje skarbie.?- mamę chyba wystraszyła moja reakcja
-Nic. Wszystko ok. Muszę jechać. Idę dziś na imprezę ze znajomymi.- włożyłam talerz do zmywarki
-Mogę też?- siostrzyczka zrobiła maślane oczy
-Spać idź a nie!- pokazałam język młodej

Jako że dziś mamy wolne ustaliliśmy że idziemy zaszaleć. Po powrocie do domu nalewam sobie wina i zaczynam się szykować. Długa kąpiel i balsamowanie ciała, malowanie paznokci i pielęgnacja włosów.
Zakładam mega obcisłą czarną sukienkę czarne szpilki i złote dodatki. O 20.30 do drzwi puka Zbyszek.

-No Emila. Jesteś boska.- puścił mi oko
-Dzięki Zbysiu. Może być?- obróciłam się dookoła
-Jasne. Chłopaki poszaleją z wrażenia.!- uśmiechnął się
-Tak myślisz. Skoro tak to chodźmy!- wzięłam za rękę kolegę i razem zeszliśmy po schodach do czekającej taryfy.

Niedługo potem zabawa trwa w najlepsze. Zbyszek i Igła to najlepsi tancerze jakich znam. Tańczę głównie ze Zbyszkiem i w sumie cieszy mnie to.
Po wypiciu 5 drinków zaczyna mi lekko szumieć w głowie. Siedzę w loży z Cichym i Zbyniem gdy koło mnie siada ktoś kogo tu nie widziałam. Cholera! To Misiek.

-Cześć wszystkim. Sory że tak późno ale miałem kilka spraw do załatwienia.- przywitał się z każdym z osobna
-Spoko. Siadaj i pij. A jeśli nie to na parkiet z Emilą- uśmiechnął się Zibi
-Wstawił się.- stwierdzam w stronę Michała
-Widzę. Ale i tak chcę z tobą zatańczyć.- puścił mi oko
-Aha.- czuje jak moje policzki się rumienią
-Zgadzasz się?- wyciągnął do mnie dłoń
-Yy ja...- zaczęłam się jąkać w celu uniknięcia tańca z Kubiakiem
-Idź no.- pchnął mnie Zbyszek i sekundę później z Michałem kręcimy się na parkiecie
-Żałujesz tego?- Michał spojrzał mi w oczy
-Na początku tak było ale teraz nie. Z całą pewnością tego nie żałuję...
-Widzisz ja taki nie jestem. Nie zabieram panienek do łóżka po jednym spotkaniu.- uśmiechnął się
-Wiem ja też taka nie jestem- odwzajemniłam uśmiech
-Wywołujesz u mnie sprzeczne emocje. Nigdy dziewczyna tak na mnie nie działała...
-Michał ja nie wiem co ci powiedzieć. Nie znamy się za dobrze ale to co się wczoraj zdarzyło. To było inne, nowe i cudowne. Nigdy z nikim nie było mi tak dobrze!- dostrzegłam że jego oczy nabrały błysku
-Ja też nigdy nie kochałem się z dziewczyną w taki sposób. Czułem się jakbym znał cię całe życie. Chcę cię bliżej poznać, dlatego przeniosłem się do Resovi.- objął mnie mocniej jakby się bał że ucieknę
-Chwila.! To ty! Ty jesteś tym nowym siatkarzem?- wytrzeszczyłam oczy
-Ja. Od poniedziałku gram dla Rzeszowa...
-Kiedy to załatwiłeś?- warknęłam
-Przed wczoraj a czemu pytasz.?- zdziwił się
-Czyli wczoraj już wiedziałeś. Czemu mi nie powiedziałeś?- do oczu napłynęły mi łzy
-Chciałem zrobić ci niespodziankę. Nie cieszysz się że to nie Andrea?- puścił moje ręce
-Cieszę. Ukryłeś to przede mną żeby widząc mnie smutną i złą mnie przelecieć?- wkurzyłam się
-No coś ty. Nie jestem taki. Uspokój się...
-Czemu siatkarze już tacy są? Świnie i tyle...- machnęłam ręką i wybiegłam z klubu
-Co się stało?- za plecami usłyszałam Zbyszka
-Wiedziałeś że Kubiak ma grać w Resovi?- spytałam wkurzona
-Tak. Dwa dni temu wspominał i kazał mi nikomu nie mówić.
-Świetnie!- wybuchłam płaczem
-Eyy co jest?- Zbyszek mnie przytulił
-Spałam z nim.- wydukałam
-Z kim. Z Miśkiem?- zdziwił się
-No tak. Spałam z Michałem. Wczoraj dokładnie.- zaczęłam mówić mimo tego że nie powinnam
-O ja cież pierdziele!- roześmiał się
-Takie to śmieszne?- oburzyłam się
-Nie ale zaskoczyliście mnie, i to bardzo!
-Co ja mam teraz zrobić.?- westchnęłam
-Pieprzyć się z nim i olewać wszystko inne.- Zbyszek otworzył usta i wyskoczyła z nich głupota
-Goń się wiesz!!- odepchnęłam go
-Zaczekaj!- usłyszałam tylko jego głos i wsiadałam do taksówki


Zła i trochę pijana szybko wróciłam do domu. Jedyne czego w tej chwili chcę to zasnąć i kiedy się obudzę żeby okazało się że to jakiś mój jeden głupi sen. Po wzięciu gorącego prysznica wyszłam z łazienki i usłyszałam że ktoś się dobija do drzwi. To Bartman z Kubiakiem. Ignorując ich walenie w moje drzwi otulam się kołdrą i szybko zasypiam.
Budzi mnie przeszywający blask słońca. Ze zmrużonymi oczami powoli wstaję z łóżka. Dopiero kiedy jestem w pionie czuję że boli mnie głowa i to nie za sprawą alkoholu. Czy moje życie nie może chociaż przez tydzień być normalne?

Szybki prysznic, włosy rozpuszczone makijaż, czarna bokserka na to koszula moro. Ciemne jeansy i czarne conversy i wychodzę na halę.
 Dziś zaczynam te sesje z chłopakami a jak na złość dziś będę męczyła się ze Zbyszkiem który mnie wkurzył i Ignaczakiem który jest mocno nadpobudliwy. Wsiadam z całym potrzebnym sprzętem w moje ukochane mitshubishi i jadę na halę. Z niewielką pomocą Cichego ustawiam się przy boisku gdzie cierpliwie czeka już atakujący.

-Zbigniew Bartman zapraszam.!- krzyknęłam formalnie
-Cześć Emila.!- uśmiechnął się
-Miejmy to za sobą. Najpierw zdjęcia w koszulce reprezentacyjnej.!- chwyciłam za aparat
-Przepraszam za wczoraj...- zaczął
-Uśmiechnij się jakoś może co?- burknęłam
-Pogadajmy nie powinienem ci tego mówić- usmiechnął się przepraszająco
-Weź do ręki piłkę. O o o tak tak ładnie trzymaj tą minę.!- zrobiłam trzy ujęcia
-Jestem debilem wiem.- podszedł do mnie
-Wracajmy do pracy co!- czuję jak do oczu napływają mi łzy
-Sory mała. Masz ciężko a ja ci nie dokładam.!- mocno mnie przytulił
-Nienawidzę swojego życia- wyszlochałam
-Nie mów tak ok?! Masz nas. Cała Resovia jest z tobą.!- wytarł mi łzy
-Co rusz sama sobie komplikuję życie!- wzruszyłam ramionami
-O hej.!- Zbyszek usmiechnął się do kogoś za moimi plecami
-Kto to?- odwróciłam się
-Twoja komplikacja.!- uśmiechnął się uroczo Misiek
-Michał...yyy- zaczęłąm
-Spokojnie. Chce tylko pogadać.- wyciągnął ręce w geście poddania się
-Ok. Nic nie mówię musimy pogadać.- wzruszyłam ramionami
 -Emila chodź tu na chwilę.!-  usłyszałam głos menagera
-Co się stało?- podbiegłam do niego szybko
-Dostałaś pismo z policji. Co dziwne na adres klubu! Proszę.!- podał mi dużą białą kopertę
-Cholera!- wytrzeszczyłam oczy po otwarciu
-Co się stało?- pochylił się nade mną jako że jest ode mnie wyższy
-Nic takiego. Załatwię to.! Przepraszam.!- blada jak ściana wróciłam do siatkarzy
-Co się stało?- Zbyszek też zrobił zmartwioną minę
-And..rea- westchnęłam cicho
-Co zrobił?- wtrącił Kubiak
-Oskarżył mnie o kradzież.- poczułam pulsowanie bólu w głowie
-Coo?- krzyknęli obaj
-Taak, oskarża mnie o kraziez auta. Mojego czarnego diabła...- mówię ledwie głośniej niż szeptem
-Ale to twoje auto przecież.- przechwycił kartkę Zibi
-To prezent od niego. Cholera jasna...- czuję że znowu płaczę
-Nie płacz. Dupek mści się o Resovię...- mocno przytulił mnie Misiek
-Co ja teraz zrobię?- westchnęłam
-Pomogę ci. Razem się go pozbędziemy. Wróci skąd przyjechał.!- Kubiak uśmiechnął się czule

Po chwili niestety musiałam skończyć tą felerną sesję zdjęciową. Cały czas jednak myślę o Andrei. Czuję że długo nie da mi o sobie zapomnieć a co najgorsze przez niego mogę mieć spore kłopoty.


=========================================================================

No i jest. Misiek i Emila się ładnie dogadali hahaa :)
To co tu napisałam jeeeest..............dziwne!
Następny w czwarteczek. Zapraszam do czytania :***


czwartek, 6 marca 2014

5. Wizyta Kubiaka i prezent i podwójna niespodziewana wieczorna wizyta...

Po długiej strzelaninie na kulki z farbą padłam zmęczona na kanapę. Nie mam ochoty kiwnąć nawet palcem a muszę się wykąpać. Mimo wszystko poczłapałam pod prysznic. Po 20 minutach w moich wygodnych dreskach i bluzie Kubiaka którą ostatnio u mnie zostawił zaległam na kanapie w salonie. Nie wiem ile mija czasu godzina może dwie kiedy z fazy odpoczynku wyrywa mnie dzwonek do drzwi:

-Andrea, ale skąd ty tu...- zaniemówiłam na widok Włocha w progu moich drzwi
-Emilia bella...- zaczął
-Skąd masz mój nowy adres?- zdziwiłam się
-Mogę wejść?- spytał
-Yyy... sama nie wiem..- zaczęłam się jąkać
-Spokojnie. Chcę tylko pogadać..- uśmiechnął się delikatnie
-No to wejdź.- zrobiłam mu przejście tak żeby mógł wejść
-Ładnie tu u ciebie. Co prawda nasz apartament we Włoszech był tak z 5 razy większy no ale...- usiadł na kanapie
-Możesz przestać. Dlaczego tu przyjechałeś. Myślisz że bez powodu wyjechałam?- usiadłam obok Andrei
-Dobrze wiesz dlaczego. Kocham cię bella... Wróć ze mną do Italii- złapał mnie za dłoń
-Nie nie wrócę. Nie kocham cię zrozum. To nie ma sensu.  Wracaj do Modeny i żyj po swojemu.!- wyrwałam mu rękę
-Moje życie jest tam gdzie jesteś ty.- stwierdził
-Ale Andrea, ja chcę zacząć od nowa. Bez ciebie.!- wstałam z miejsca
-Przyznaj że masz tu kogoś.!- on też wstał
-Nie no co ty nie mam. Po prostu nie wyobrażam sobie żebyśmy mogli być razem.!- zakryłam dłońmi twarz
-Jesteś miłością mojego życia!- krzyknął
-Nie kocham cię zrozum. Nie kocham! Idź sobie i daj mi spokój. Błagam cię!- do oczu napłynęły mi łzy
-Tak czy inaczej zostaję w Rzeszowie. Będę na ciebie czekał. Nie odpuszczę rozumiesz.!- krzyknął i wybiegł mi z mieszkania
-Cholera.!- uderzyłam pięścią w stół

Usiadłam spowrotem na kanapie i zaczęłam szlochać. Nie wiem co robić. Skulona i cała zapłakana zastanawiam się co dalej zrobić. Kowal wspominał że chcą nowego siatkarza do drużyny ale dlaczego akurat to musi być Andrea Sala? Nagle znowu dzwoni dzwonek a ja podbiegam do drzwi z myślą że to znowu Włoch. Mam nadzieję że przekonam go do wyjazdu ale się mylę. W drzwiach stoi mocno zdezorientowany Michał Kubiak.

-Co tu robisz?- wierzchem dłoni otarłam spływające mi po policzku łzy
-Przyjechałem po bluzę. Cos się stało?- jego głos wydaje się czuły i troskliwy
-Wejdź. Sory że ją ubrałam ale jest serio ciepła i wygodna.!- uśmiechnęłam się lekko
-Nic się nie stało. Fajnie że ci się podoba. Czemu płaczesz?- wszedł do salonu
-Jaaa... ma problem. To nic.- machnęłam ręką
-Może mogę ci pomóc.?- ten dalej docieka
-Nie sądzę. Chyba że umiesz sprawic żeby jeden człowiek zniknął...- uśmiechnęłam się przez łzy
-Wiem że jestem irytujący ale nie chcę znikać.!- zrobił smutną minę
-Co? To nie chodzi o ciebie.!- roześmiałam się
-Ufff całe szczęście. No więc powiedz mi o co biega?- usiadł na kanapie
-Nie będę cię zanudzała moim życiem. Proszę bluzę.!- zdjęłam bluzę i złożoną w kostkę oddałam siatkarzowi
-Weź ją sobie skoro ją lubisz.!- odłozył ją na stół
-Nie no co ty..- zrobiło mi się głupio
-Poważnie. Mam taka jeszcze jedną. To prezent.- puścił mi oko
-W takim razie dzięki.!- pocałowałam Michała w policzek
-No więc...- pociągnął mnie na kanapę
-No więc co?- zdziwiłam się
-Powiesz mi czemu zastałem cię zapłakaną?- skrzywił głowę
-Andrea Sala!- wzruszyłam ramionami
-Ten włoski palant?- wytrzeszczył oczy
-Tak właśnie ten.!- uśmiechnęłam się cierpko
-To on ma zniknąć tak?- odwzajemnił uśmiech
-Tak jakby. Ma grac dla Resovi a ja powiedzmy że niezbyt się z tego cieszę!- wypuściłam powietrze z płuc
-Aha. Wiesz co muszę już iść. Bluzę możesz zatrzymać. Narazie.!- pocałował mnie w policzek i szybko wyszedł

Siedzę na kanapie i się zastanawiam co to było. Szybka rozmowa i bluza pachnąca Miśkiem. Był miły. To też mnie zdziwiło. Jest po 18.00 więc stwierdziłam że pójdę pobiegać. Robię to zawsze kiedy chcę się odstresować. To mi pomaga przemyśleć wszystko. W luźnych szarych dresach i adidasach nike kieruję się w stronę parku. Muzyka w słuchawkach gra na full tak jak lubię i biegnę dookoła parku.
Biega się mi tak przyjemnie że nawet nie wiem kiedy mija dwie godziny. Szybko wracam do mieszkania i pierwsze co robię to idę do salonu żeby zasłonić zasłony. W oknie naprzeciwko dostrzegam znajomy wyszczerz. Zbyszek stoi w oknie z butelka piwa i uśmiecha się szeroko. Macham mu, posyłam całusa i zasłaniam okno.

-Nie mogę stąd wyjechać. Nie chcę, bo tu zaczynam być szczęśliwa. Nie pozwolę żeby Sala mi to zepsuł.!- mówię sama do siebie rozczesując włosy przed snem

Układam się do snu kiedy dzwoni moja komórka. Szybko sprawdzam kto to i niechętnie odbieram.

-Czego chcesz Andrea?- usiadłam na łóżku
-Nie wiem jak to zrobiłaś, ale to nie koniec. I tak nie wyjadę.!- wkurzył się wyraźnie
-O czym ty mówisz?- zdziwiłam się
-O Resovi, nie wiem jak znalazłaś kogoś lepszego na to wolne miejsce ale i tak się mnie nie pozbędziesz.!- krzyknął i się rozłączył

Odkładam komórkę na stolik nocny i niedowierzam. Co się stało? Andrei nie przyjęli do Resovii? Na tą myśl się uśmiecham.Ale skoro nie przyjęli jego to kogo.
Kładę się szybko do łóżka i znacznie zmęczona tym dniem szybko zasypiam. Może jutro poznam nowego siatkarza który zabrał miejsce Andrei i będę miała okazję mu podziękować bo nieświadomie ale bardzo mi pomógł.

Następnego dnia z samego rana jadę na halę do chłopaków. Parkuję jak zwykle koło auta Zbyszka i widzę nowy nieznajomy samochód. Pewna że to auto tego nowego siatkarza wbiegam szybko na boisko gdzie chłopaki się rozgrzewają. Szybko dostrzegam szczerzącego się do mnie Zbyszka i siedzącego na ziemi Igłę. Podchodzę do nich i szybkim buziakiem w policzek witam się z nimi:

-Cześć chłopaki. Słuchajcie kto jest nowym siatkarzem Resovii?- uśmiechnęłam się słodko do największych papli w drużynie
-A skąd pomysł że my wiemy?- oburzył się Igła
-Oj no ty musisz wiedzieć takie rzeczy. Jesteś libero i to najlepszy!- usiadłam na boisku obok niego
-Nie mizdrz się i tak ci nic nie powiem.!- parsknął śmiechem
-No ale czemu no?- udałam obrażoną
-Bo nie.! I nie pytaj.- wstał i z uśmiechem sobie poszedł
-Zbysiuuu!- wstałam a Zbyszek czując że będę go dręczyła zwyczajnie uciekł
-Też cię lubię.!- usłyszałam od niego z daleka

Zła i naburmuszona usiadłam na trybunie i zaczęłam przeglądać zdjęcia siatkarzy. Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł do mnie Marcin nasz menago. 

-Emila, jest misja do wykonania.!- uśmiechnął się szeroko
-Co się dzieje?- odwzajemniłam uśmiech
-Sesje zdjęciowe każdego jednego siatkarza z Resovi. Każdy ma mieć swój komplet zdjęć. 2 zdjęcia w koszulce klubowej dwa w reprezentacyjnej. Kapiszi?- pokazał mi papier na którym wszystko jest napisane
-Każdy? Ale że każdy każdy?- zmartwiłam się na myśl o robieniu zdjęć każdemu z osobna
-No i dwa drużynowe. Wiesz o co chodzi.- zajrzał do swojego tableta
-Na kiedy?- zrezygnowana wyjęłam kalendarz
-Masz na to 10 dni. Wystarczy?- wstał z krzesła
Dam radę. Nie takie rzeczy robiłam.- uścisnęłam dłoń dłoń Marcina po czym on poszedł do siebie a ja wróciłam do przeglądania zdjęć.

Spędziłam na tym jakieś 40 minut po czym chłopaki wyrwali mi aparat z ręki. Wkurzona wstałam ale biegać za nimi nie mam zamiaru.

-Cichy oddawaj mi to.!- warknęłam na Piotrka robiącego zdjęcia byle czemu i byle komu
-Czemu. Teraz to ja ci zrobię zdjęcie. Myślisz że to fajne jak tak nas cykasz bez przerwy.!- zaśmiał się
-To moja praca głupku. Dawaj to.!- podeszłam do niego
-Nie ma mowy. Swoją drogą jesteś bardzo fotogeniczna.!- uciekł kilka kroków
-Jak z dzieckiem. - machnęłam ręką i wróciłam do swojej torby
-Co z tobą. Co taka poważna.?- obok usiadł Zbyszek
-Ogól się jutro. Masz sesję zdjęciową.!- zarzuciłam torbę na ramię
-Co?- biedny aż wstał z wrażenia
-No. Takie dostałam zadanie. Każdy przez to przejdzie nie tylko ty więc nie płacz.- wzruszyłam ramionami
-Jesteś na mnie zła?- skrzywił głowę
-Nie no co ty? - burknęłąm
-Widzę przecież. Co jest?- westchnął głośno
-Nic. Cichy oddawaj mi ten aparat do cholery. Śpieszę się.!- krzyknęłam w stronę Nowakowskiego
-Wszystko ok?- Zbyszek wydaje się być zaniepokojony
-Ok. Muszę iść Pa!- machnęłam ręką i skierowałam się w stronę drzwi po drodze odbierając moją własność od Piotrka

Po drodze do domu zrobiłam zakupy i dobre czerwone wino. Sama nie wiem czemu ale ostatnio coś jest ze mną nie tak. Cały czas mam ochotę płakać. Usiadłam w salonie i z włączoną komedią romantyczną straciłam poczucie czasu.
Idealnie po zakończeniu filmu zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie podeszłam i otworzyłam jak się okazało Zbyszkowi.

-Co tu robisz?- zdziwiłam się
-Co ci jest?- wparował mi do mieszkania
-To znaczy?- udaję oburzenie
-Dziwnie się zachowujesz.! Powiesz mi co jest.- usiadł na kanapie
-Wydaje ci się.!- wzruszyłam ramionami
-Nie eyy a co tu robi bluza Miśka.?- złapał za bluzę leżącą na kanapie
-Zostawił u mnie jak się spiliście i tu spaliście.!- podałam mu sok
-Aa, rozumiem. Coś zrobiłem, powiedziałem?- spojrzał na mnie czule
-Nie czemu mnie o to pytasz.?
-Bo zachowujesz się inaczej. Co jest?- ten dalej docieka
-Nic. Od dwóch dni źle się czuję. Wirus jakiś i tyle.- uśmiechnęłam się
-Idź do lekarza. Może to coś poważnego.!-  lekko spanikował
-Uspokój się nic mi nie jest. Dzięki za troskę w każdym razie.!- pocałowałam go w policzek
-Blleeee zarazisz mnie jeszcze.!- szybko wytarł się rękawem
-Małpaa.!- krzyknęłam
-Muszę już iść za 30 minut przyjeżdża Aśka. Może wpadniesz do nas?- uśmiechnął się
-Yyy nie nie zniosę tej waszej czułości. Poza tym to wasz wieczór. Bawcie się dobrze.!- objęłam mocno kolegę
-Spoko. Nie załamuj się tu. I zostaw mi trochę tego wina to jutro wypijemy.!- sprzedał mi buziaka w policzek i wyszedł

Wzięłam długą gorącą kąpiel i otulona puchatym ręcznikiem zaczęłam nakładać balsam na ciało. Co dziwne ktoś znowu się do mnie dobija. Wychyliłam głowę za drzwi i zobaczyłam Michała Kubiaka.

-Co tu robisz?- zdziwiłam się
-Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz! Mogę wejść?- uśmiechnął się
-Jasne. Sory za mój wygląd ale...- zaczęłam
-Daj spokój. - machnął ręką
-Dlaczego się mną tak przejąłeś że przyszedłeś.?- w duchu ucieszyłam się że wpadł
-Coś w tobie jest. Coś dziwnego...
-Yyy dziękuję..- uśmiechnęłam się cierpko
-Nie to nie tak. To coś takiego co nie pozwala mi przestać o tobie myśleć.!- westchnął i od razu wpił się w moje usta
-Aha.!- uśmiechnęłam się jak tylko się odsunął
-Sory. Ja już pójdę. Sory.- zarumienił się słodko
-Nie idź.- stwierdziłam szybko
-Co?- zdziwił się
-Może ja też o tobie myślę. Chcę żebyś został.- przygryzłam dolną wargę
-Ahaa...- zaśmiał się i dwie sekundy później nasze języki znowu zaczęły toczyć ze sobą walkę.

Szybko znaleźliśmy się w sypialni gdzie w jednym rogu wylądowała podkoszulka Michała a w drugi jego spodnie. Delikatnie ułożył mnie na łóżku i językiem zaczął naznaczać szlak biegnący od szyi pomiędzy piersiami aż do pępka. Jego włosy są tak miękkie a ciało delikatne.
Nie trzeba nam długiej gry wstępnej, Michał szybko zatapia się we mnie i tak poprostu słodko i powoli się kochamy.
Chyba tego mi było trzeba. Z nikim nigdy tak się nie kochałam. To coś innego, mój pierwszy raz w ten sposób.

=========================================================================

Hello :)
Wiem namieszałam ciut między Emilką a Misiem ale nie mogłam się doczekać tego momentu więc ciut przyśpieszyłam.
Następny w niedzielę.
Przepraszam za wszelkie błędy w pisowni czy interpunkcji.
Buziaki i miłego czytania :**

niedziela, 2 marca 2014

4. Pierwsze starcie z Kubiakiem i kolejne z Andreą...

Tak jak myślałam chłopaki mimo tego że jest już przed dziewiątą dalej śpią. Stwierdziłam że zrobię im pobódkę w moim stylu i zaczęłam tłuc się czym popadnie. Słyszałam tylko jęki Zbyszka. Po 10 minutach wstali a ja podałam im mocną świeżo zaparzoną kawę.

-Dzięki.!- wyszczerzył się atakujący
-Ty jesteś chyba jakaś kosmitka.!- Kubiak spojrzał na mnie dziwnie
-Bo daję ci kawę?- teraz to ja się zdziwiłam
-Nie. Nie dajesz ludziom spać i zachowujesz się jak nie normalna od samego rana- puknął się w czoło
-Po pierwsze to jestem u siebie. Po drugie to ty opiłeś się u mnie w domu...- zaczęłam
-Zbyszek mnie zaprosił.!- spojrzał na mnie z wyrzutem
-Nie do siebie.!- odburknęłam
-Sztywniara z ciebie. Nasze dziewczyny takie nie są.!- warknął na mnie
-Z tego co wiem to twoja Moniczka cię zostawiła.!- uniosłam lekko brwi
-Nie twoja sprawa.!- oburzył się
-Dajcie spokój. Może my już pójdziemy!- wtrącił Zbyszek
-Już zrobiłam śniadanie. Zjedzcie chociaż!- uśmiechnęłam się lekko do atakującego
-A co podajesz?- zajrzał w patelnię
-Mam nadzieję że lubisz jajecznicę?- nałożyłam obojgu po porcji na talerze
-Nawet bardzo.- pokazał mi język

Chłopaki zjedli a potem po kolei barykadowali łazienkę. Michał nie odzywa się do mnie ale ja się nie przejmuję. Wkurzył mnie no co?!. Omijam go szerokim łukiem. Wychodząc z łazienki słyszę tylko jak żegna się ze Zbyszkiem bo musi wracać do JW. Mimo że widzi mnie w progu to wychodzi bez słowa.

-Co masz taką minę?- spojrzał na mnie Zibi
-Chyba mnie ten twój kolega nie lubi.- pokazałam język atakującemu
-Co ty mówisz? Zobaczysz że jeszcze będziecie parą.!- parsknął śmiechem
-Pfff... nie w tym życiu.!- krzyknęłam wchodząc do kuchni
-On nie jest taki. Umie być miły tylko Monika go wykiwałą i teraz chłopak zraził się do kobiet- Zbynio wzruszył ramionami
-Nie musi być takim chamem. Ja też może swoje przeszłam z facetami.! A już szczególnie z siatkarzami.- spojrzałam z powagą na atakującego
-A co ty miałaś z siatkarzami?- zaciekawiłam go
-Nie ważne. Chcesz coś do picia?- zdecydowanie chcę odwrócić uwagę kolegi
-Nie dzięki. Co dziś robimy?- spojrzał na mnie z uśmiechem
-Ja muszę jechać po resztę moich rzeczy do domu. Telewizor, dvd, i kilka rzeczy.- wzruszyłam ramionami
-Pojadę z tobą. Pomogę ci.- stwierdził od razu
-Nie trzeba. Dam radę. Na pewno masz swoje plany. Asia i w ogóle...- zaczęła
-Asia jest w Warszawie. Grać też nie mogę. Chyba że nie chcesz żebym z tobą pojechał.?- oburzył się lekko
-W takim razie dziękuję chętnie skorzystam z twojej pomocy. Aa no i po drodze wpadniemy jeszcze do kilku sklepów.!- pokazałam język koledze
-Ok ale schowaj ten język. Bo jeszcze opacznie to zrozumiem.!- roześmiał się
-Oj no masz rację.- zaczęłam śmiać się z nim

Pół godziny później zaparkowałam przed domem rodziców. Oczywiście uprzedziłam Zbynia że będzie poddany wywiadowi na swój temat, szczególnie przez Kamilę. Ten tylko się ucieszył że ktoś jednak go kojarzy i bez ceregieli wszedł do domu.

-Mamo! Tato! Kama!- krzyknęłam z korytarza
-Wiedziałam że szybko wrócisz.!- ze swojego pokoju wyszła moja młodsza siostra
-Cześć młoda.- uśmiechnęłam się
-Hej Emila.- siostrzyczka speszyła się na widok Zbyszka
-To jest Zbyszek. Mój kolega z pracy.- przedstawiłam jej siatkarza
-No przecież go znam! Hej. Kamila jestem.!- podała rękę atakującemu
-Gdzie rodzice?- obejrzałam się po domu
-Na zakupy pojechali. Chcą przerobić twój pokój na jakiś swój coś tam nie wiem...- zaczęła
-Świetnie. Wpadliśmy po resztę moich rzeczy.!- otworzyłam drzwi do mojego pokoju
-Spoko. Bierzcie sobie co chcecie. Ja wracam do Damiana.- machnęła ręką
-Jest tu?- zdziwiłam się
-No jest. A co?- wytrzeszczyła oczy
-Nie przedstawisz mi swojego chłopaka?- zrobiło mi się smutno że muszę o to pytać
-Pewnie. Damian. Chodź tu.!- krzyknęła i sekundę później przede mną pojawił się przystojny wysoki brunet.
-Nooo... - zaczęłam
-Damian, to moja starsza siostra Emila i jej kolega Zbyszek. Jego znasz.!- uśmiechnęła się Kama
-Miło mi.- podałam rękę chłopakowi
-Mi również.- podał rękę najpierw mi a potem Zbyszkowi

Po krótkiej chwili rozmowy ze Zbyszkiem wzięliśmy się za wynoszenie moich rzeczy do auta. Razem poszło nam to bardzo sprawnie. Kiedy Zbyszek wsunął ostatnie pudełko do bagażnika pod domem pojawił się samochód rodziców. Stwierdziłam że nie chcę im wszystkiego tłumaczyć więc ustaliliśmy ze Zbyszkiem że się śpieszymy.

-Emilka. Cześć.!- zobaczyłam uśmiechniętą mamę
-Cześć i Pa. Bardzo się śpieszymy.
-Poczekaj chwilę.- mama podeszła do mnie szybko
-Mamuś proszę. Zbyszek wsiadaj za kierownicą.- rzuciłam klucze koledze
-Myślałam że może pogadamy- mama zrobiła skwaszoną minę 
-Kocham cię. Wpadnę nie długo.!- wsiedłam w samochód i szybko odjechaliśmy
-Niezłe to było.!- roześmiał się Zbynio
-Serio? Chciałeś się tłumaczyć mamie kim dla mnie jesteś?- spojrzałam krzywo na Bartmana
-No niby nie!- wzruszył ramionami
-No właśnie.- roześmiałam się

Zeszło nam jakoś do 16 zanim Zbyszek podłączył mi telewizor, internet i resztę sprzętu elektronicznego. Sama umiem to zrobić ale chciałam dać mu się wykazać. Po ostatnim wbitym gwoździu w ścianę padł mi zmęczony na kanapę. Rozśmieszył mnie trochę jego widok ale mimo wszystko usiadłam obok niego i podałam mu kubek gorącej herbaty. Posiedzieliśmy sobie do 17 a potem musiałam jechać na halę do siatkarzy.

-Hej nasza piękności!- usłyszałam za plecami głos Igły
-Hej nasz najprzystojniejszy!- uśmiechnęłam się szeroko
-Słyszałem że mieszkasz na swoim. Będzie gruubo..- westchnął
-No mieszkam ale że co??- nie skumałam
-No parapetówa no. Musi być!- parsknął śmiechem
-Aa no jak się urządzę to będzie!- zaczęłam śmiać się razem z libero
-Bella Mia! Emillia!- usłyszeliśmy włoski akcent w drzwiach
-Andrea!- wpadłam w panikę na widok włocha
-Jak się masz skarbie!?- podszedł do nas szybko
-Co tu robisz?- wydukałam
-Yy no mówiłem. Będę tu grał.- uśmiechnął się
-Nie. Kazałam ci wracać do Włoch. Błagam cię daj mi spokój.!- jęknęłam
-Kto to?- dziwnie spojrzał na mnie Krzysiek
-Długa historia. Mógłbyś dać nam chwilę.- zrobiłam proszące oczy do kolegi
-Jasne. Jak by co to krzycz!- uśmiechnął się lekko i poszedł
-Kto to?- krzywo spojrzał na mnie Sala
-Kolega. Prosiłam cię...- zaczęłam
-Wiem. Tęskniłem za tobą maleńka- próbował się zbliżyć ale się odsunęłam
-Nie. Nie mów tak na mnie. Już ci mówiłam że cię nie chcę!- prawie wrzasnęłam
-Wiem ale wiem też że zmienisz zdanie. My musimy być razem...
-Miałeś iść na leczenie. Obiecałeś mi że dasz mi spokój. Błagam cię dotrzymaj słowa!- zrobiłam to swoje błagalne spojrzenie
-Byłem. To znaczy miałem iść ale ty uciekłaś więc musiałem cię gonić.
-Od ciebie uciekłam. Boję się ciebie nie rozumiesz.
-Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy. No więc gdzie znajdę prezesa.
-Nie ma go.- stwierdziłam bez zastanowienia
-Pozwolisz że sam to sprawdzę.- pocałował mnie w rękę i sobie poszedł

Zdezorientowana i załamana usiadłam na trybunach i czekam na przyjście Andrei jak na wyrok. Chłopaki grają sobie mecz a ja patrząc na nich mam ochotę płakać. Chciałam być tu szczęśliwa i prawie mi się udało. Jeśli Andrea trafi do Resovi będę musiała stąd odejść.
Mój tok myślenia przerwał siadający koło mnie Zbyszek.

-Co ty tu robisz.?- zdziwiłam się
-Przyszedłem na masaż. Już jutro mogę wracać do gry.!- wyszczerzył się
-Bardzo się cieszę!- uśmiechnęłam się delikatnie
-Eyy co jest. Coś się stało?- spojrzał na mnie podejrzliwie
-Nie no co ty.- zaprzeczyłam
-Mi możesz powiedzieć. Wszystko mi możesz powiedzieć.- objął mnie mocno
-Andrea. Zostajesz. Co powiedział prezes?- zobaczyłam Salę idącego ku nam
-Co?- zdziwił się Zbyszek
-Odwal się od niej. To moja dziewczyna!- Sala szarpnął Zbyszka
-Co? To ty masz chłopaka?- Zbyszek wytrzeszczył na mnie oczy
-Co nie.! Nie to jest mój były chłopak.- pokazałam na włocha z naciskiem na były
-Były. Dlaczego nic nie powiedziałaś że spotykałaś się z Salą.- spojrzał na mnie już trochę przyjaźniej
-Bo to nie jest ważne. Andrea idź sobie. Powiedziałam ci już...- zaczęłam
-Ale ja cię kocham bella- ujął moją rękę
-Tłumaczyłam ci żebyś dał mi spokój. Wracaj do Modeny i żyj po swojemu. Błagam cię!- już prawie płacze
-Nie mogę żyć bez ciebie. Ty jesteś moim życiem. Ja ciebie kocham- spróbował pocałować mi dłoń ale mu ją wyrwałam
-Jeśli tu zostaniesz ja wyjadę. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.- uniosłam ręce w geście poddania
-Ale dlaczego..-szarpnął mnie
-Eyy delikatniej troszkę co?- wtrącił się Zbyszek
-To nie twoja sprawa szczylu!- Andrea teraz zaczął przystawiać się do Zbynia
-Andrea.! Uspokój się!- krzyknęłam
-Co się dzieje!- pojawili się Piotrek i Krzysiek
-Nic. Ale temu panu trzeba pomoc wyjść bo sam nie umie!- kiwnęłam głową na włocha
-Robi się ślicznoto!- Igła puścił mi oko i chwilę później Andrei już nie było.
-My musimy pogadać i to poważnie!- koło mnie usiadł Bartman
-Skoro tak to wpadnij wieczorem. Wszystko ci opowiem.- stwierdziłam bez przekonania.

Szybko wróciłam do domu. Spotkanie z Salą dużo mnie kosztowało i jedyne na co mam teraz ochotę to usiąść i płakać. Po drodze do domu kupiłam dwie butelki 0,7. Mam ochotę porządnie się upić. Wzięłam szybki prysznic i ubrana w luźne ciuchy czekam na przyjście Bartmana. Ten zjawia się punktualnie o 20;00.

-Siadaj!- pokazałam siatkarzowi na sofę
-Widzę że masz chandrę?- stwierdził jak tylko zobaczył butelki z alkoholem
-Chcesz się ze mną napić?- usiadłam obok atakującego
-Z tobą się nie napiję? Dawaj kieliszki.!- uśmiechnął się
-Fajnie. Dzięki że przyszedłeś.- poszłam do kuchni po szkło i chwilę później polewaliśmy sobie nawzajem czystą
-No więc, o co chodzi z tym włochem?- Zbynio rozsiadł się na dywanie
-To skomplikowane. Widzisz byłam z nim przez 2 lata. Było dobrze, nawet bardzo a potem... mu uciekłam.- wzruszyłam ramionami
-Skoro było dobrze to czemu uciekłaś?- popatrzył na mnie jak na idiotkę
-Zaczęłam się go bać. Był bardzo zaborczy i zawzięty. ?Nie pozwalał mi samej wychodzić i mieć przyjaciół. Bał się że zdradzę go przy każdej nadarzającej się okazji...- piłam kolejny kieliszek
-Bił cię?- Zbynio spytał ostrożnie
-Nie.! Nigdy mnie nie uderzył ale dużo na mnie krzyczał. Traktował mnie jak swoją własność. Miałam tego dość no i stwierdziłam że dłużej tak nie wytrzymam...- do oczu napłynęły mi łzy
-Eyy, nie płacz. Nie ty pierwsza skończyłaś związek. To nic takiego.!- mocno mnie przytulił
-Tylko że ja mu zwiałam 2 tygodnie przed ślubem.- teraz już się nie hamuję i płaczę w koszulkę Bartmana
-O kurwa. Dlatego tu przyjechał.!-  Zibi się cały spiął
-Przyjechał bo nie może zrozumieć że odeszłam. Boję się że on jest chory.- wytarłam oczy
-Spokojnie. Masz teraz za sobą całą Resovię. Pojedzie skąd przyjechał, już my o to zadbamy.- uśmiechnął się czule
-Dzięki. Jeśli nie on to ja. Któreś musi odejść.- stwierdziłam że po co przelewać vódkę do kieliszków. Pociągnęłam z gwinta.
-Szalejesz.!- zaczął się śmiać
-Jeszcze dużo o mnie nie wiesz.- parsknęłam śmiechem
-Mamy całą noc żeby się poznać ślicznoto.!- Zbi śmiesznie poruszył brwiami
-Pff... nawet nie wiesz jak się cieszę że ciebie mam. - wtuliłam się w siatkarza

Ze Zbyszkiem przegadaliśmy prawie całą noc. Do siebie wrócił jakoś koło 8;00 rano. I to tylko dlatego że musiał wyjść z psem. Ja sama doprowadziłam się do porządku. Prysznic i mocna kawa sprowadziła mnie na ziemię. Dziś wszyscy mamy wolne więc Zbyszek wymyslił wyjazd na paint-balla. Uwielbiam ten typ zabawy dlatego bardzo entuzjastycznie podchodzę do tego tematu.
Umówiliśmy się o 12;00 przed  jego blokiem. Czuję że z Resoviakami może być już tylko lepiej. I że nie pozwolą żeby Sala został tu bo to za dużo by mnie kosztowało,


==========================================================================

No i jest kolejny. Emilka otworzyła się przed Zbyszkiem co oznacza pewien przełom. Akcja dopiero się rozkręca a Andrea nieźle namiesza więc gorąco zachęcam do dalszego śledzenia bloga.
Następny koło czwartku :)
Zapraszam też na mój drugi blog również o siatkarzach: http://kochaj-i-nienawidz.blogspot.com/
Buziaki :***