niedziela, 2 marca 2014

4. Pierwsze starcie z Kubiakiem i kolejne z Andreą...

Tak jak myślałam chłopaki mimo tego że jest już przed dziewiątą dalej śpią. Stwierdziłam że zrobię im pobódkę w moim stylu i zaczęłam tłuc się czym popadnie. Słyszałam tylko jęki Zbyszka. Po 10 minutach wstali a ja podałam im mocną świeżo zaparzoną kawę.

-Dzięki.!- wyszczerzył się atakujący
-Ty jesteś chyba jakaś kosmitka.!- Kubiak spojrzał na mnie dziwnie
-Bo daję ci kawę?- teraz to ja się zdziwiłam
-Nie. Nie dajesz ludziom spać i zachowujesz się jak nie normalna od samego rana- puknął się w czoło
-Po pierwsze to jestem u siebie. Po drugie to ty opiłeś się u mnie w domu...- zaczęłam
-Zbyszek mnie zaprosił.!- spojrzał na mnie z wyrzutem
-Nie do siebie.!- odburknęłam
-Sztywniara z ciebie. Nasze dziewczyny takie nie są.!- warknął na mnie
-Z tego co wiem to twoja Moniczka cię zostawiła.!- uniosłam lekko brwi
-Nie twoja sprawa.!- oburzył się
-Dajcie spokój. Może my już pójdziemy!- wtrącił Zbyszek
-Już zrobiłam śniadanie. Zjedzcie chociaż!- uśmiechnęłam się lekko do atakującego
-A co podajesz?- zajrzał w patelnię
-Mam nadzieję że lubisz jajecznicę?- nałożyłam obojgu po porcji na talerze
-Nawet bardzo.- pokazał mi język

Chłopaki zjedli a potem po kolei barykadowali łazienkę. Michał nie odzywa się do mnie ale ja się nie przejmuję. Wkurzył mnie no co?!. Omijam go szerokim łukiem. Wychodząc z łazienki słyszę tylko jak żegna się ze Zbyszkiem bo musi wracać do JW. Mimo że widzi mnie w progu to wychodzi bez słowa.

-Co masz taką minę?- spojrzał na mnie Zibi
-Chyba mnie ten twój kolega nie lubi.- pokazałam język atakującemu
-Co ty mówisz? Zobaczysz że jeszcze będziecie parą.!- parsknął śmiechem
-Pfff... nie w tym życiu.!- krzyknęłam wchodząc do kuchni
-On nie jest taki. Umie być miły tylko Monika go wykiwałą i teraz chłopak zraził się do kobiet- Zbynio wzruszył ramionami
-Nie musi być takim chamem. Ja też może swoje przeszłam z facetami.! A już szczególnie z siatkarzami.- spojrzałam z powagą na atakującego
-A co ty miałaś z siatkarzami?- zaciekawiłam go
-Nie ważne. Chcesz coś do picia?- zdecydowanie chcę odwrócić uwagę kolegi
-Nie dzięki. Co dziś robimy?- spojrzał na mnie z uśmiechem
-Ja muszę jechać po resztę moich rzeczy do domu. Telewizor, dvd, i kilka rzeczy.- wzruszyłam ramionami
-Pojadę z tobą. Pomogę ci.- stwierdził od razu
-Nie trzeba. Dam radę. Na pewno masz swoje plany. Asia i w ogóle...- zaczęła
-Asia jest w Warszawie. Grać też nie mogę. Chyba że nie chcesz żebym z tobą pojechał.?- oburzył się lekko
-W takim razie dziękuję chętnie skorzystam z twojej pomocy. Aa no i po drodze wpadniemy jeszcze do kilku sklepów.!- pokazałam język koledze
-Ok ale schowaj ten język. Bo jeszcze opacznie to zrozumiem.!- roześmiał się
-Oj no masz rację.- zaczęłam śmiać się z nim

Pół godziny później zaparkowałam przed domem rodziców. Oczywiście uprzedziłam Zbynia że będzie poddany wywiadowi na swój temat, szczególnie przez Kamilę. Ten tylko się ucieszył że ktoś jednak go kojarzy i bez ceregieli wszedł do domu.

-Mamo! Tato! Kama!- krzyknęłam z korytarza
-Wiedziałam że szybko wrócisz.!- ze swojego pokoju wyszła moja młodsza siostra
-Cześć młoda.- uśmiechnęłam się
-Hej Emila.- siostrzyczka speszyła się na widok Zbyszka
-To jest Zbyszek. Mój kolega z pracy.- przedstawiłam jej siatkarza
-No przecież go znam! Hej. Kamila jestem.!- podała rękę atakującemu
-Gdzie rodzice?- obejrzałam się po domu
-Na zakupy pojechali. Chcą przerobić twój pokój na jakiś swój coś tam nie wiem...- zaczęła
-Świetnie. Wpadliśmy po resztę moich rzeczy.!- otworzyłam drzwi do mojego pokoju
-Spoko. Bierzcie sobie co chcecie. Ja wracam do Damiana.- machnęła ręką
-Jest tu?- zdziwiłam się
-No jest. A co?- wytrzeszczyła oczy
-Nie przedstawisz mi swojego chłopaka?- zrobiło mi się smutno że muszę o to pytać
-Pewnie. Damian. Chodź tu.!- krzyknęła i sekundę później przede mną pojawił się przystojny wysoki brunet.
-Nooo... - zaczęłam
-Damian, to moja starsza siostra Emila i jej kolega Zbyszek. Jego znasz.!- uśmiechnęła się Kama
-Miło mi.- podałam rękę chłopakowi
-Mi również.- podał rękę najpierw mi a potem Zbyszkowi

Po krótkiej chwili rozmowy ze Zbyszkiem wzięliśmy się za wynoszenie moich rzeczy do auta. Razem poszło nam to bardzo sprawnie. Kiedy Zbyszek wsunął ostatnie pudełko do bagażnika pod domem pojawił się samochód rodziców. Stwierdziłam że nie chcę im wszystkiego tłumaczyć więc ustaliliśmy ze Zbyszkiem że się śpieszymy.

-Emilka. Cześć.!- zobaczyłam uśmiechniętą mamę
-Cześć i Pa. Bardzo się śpieszymy.
-Poczekaj chwilę.- mama podeszła do mnie szybko
-Mamuś proszę. Zbyszek wsiadaj za kierownicą.- rzuciłam klucze koledze
-Myślałam że może pogadamy- mama zrobiła skwaszoną minę 
-Kocham cię. Wpadnę nie długo.!- wsiedłam w samochód i szybko odjechaliśmy
-Niezłe to było.!- roześmiał się Zbynio
-Serio? Chciałeś się tłumaczyć mamie kim dla mnie jesteś?- spojrzałam krzywo na Bartmana
-No niby nie!- wzruszył ramionami
-No właśnie.- roześmiałam się

Zeszło nam jakoś do 16 zanim Zbyszek podłączył mi telewizor, internet i resztę sprzętu elektronicznego. Sama umiem to zrobić ale chciałam dać mu się wykazać. Po ostatnim wbitym gwoździu w ścianę padł mi zmęczony na kanapę. Rozśmieszył mnie trochę jego widok ale mimo wszystko usiadłam obok niego i podałam mu kubek gorącej herbaty. Posiedzieliśmy sobie do 17 a potem musiałam jechać na halę do siatkarzy.

-Hej nasza piękności!- usłyszałam za plecami głos Igły
-Hej nasz najprzystojniejszy!- uśmiechnęłam się szeroko
-Słyszałem że mieszkasz na swoim. Będzie gruubo..- westchnął
-No mieszkam ale że co??- nie skumałam
-No parapetówa no. Musi być!- parsknął śmiechem
-Aa no jak się urządzę to będzie!- zaczęłam śmiać się razem z libero
-Bella Mia! Emillia!- usłyszeliśmy włoski akcent w drzwiach
-Andrea!- wpadłam w panikę na widok włocha
-Jak się masz skarbie!?- podszedł do nas szybko
-Co tu robisz?- wydukałam
-Yy no mówiłem. Będę tu grał.- uśmiechnął się
-Nie. Kazałam ci wracać do Włoch. Błagam cię daj mi spokój.!- jęknęłam
-Kto to?- dziwnie spojrzał na mnie Krzysiek
-Długa historia. Mógłbyś dać nam chwilę.- zrobiłam proszące oczy do kolegi
-Jasne. Jak by co to krzycz!- uśmiechnął się lekko i poszedł
-Kto to?- krzywo spojrzał na mnie Sala
-Kolega. Prosiłam cię...- zaczęłam
-Wiem. Tęskniłem za tobą maleńka- próbował się zbliżyć ale się odsunęłam
-Nie. Nie mów tak na mnie. Już ci mówiłam że cię nie chcę!- prawie wrzasnęłam
-Wiem ale wiem też że zmienisz zdanie. My musimy być razem...
-Miałeś iść na leczenie. Obiecałeś mi że dasz mi spokój. Błagam cię dotrzymaj słowa!- zrobiłam to swoje błagalne spojrzenie
-Byłem. To znaczy miałem iść ale ty uciekłaś więc musiałem cię gonić.
-Od ciebie uciekłam. Boję się ciebie nie rozumiesz.
-Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy. No więc gdzie znajdę prezesa.
-Nie ma go.- stwierdziłam bez zastanowienia
-Pozwolisz że sam to sprawdzę.- pocałował mnie w rękę i sobie poszedł

Zdezorientowana i załamana usiadłam na trybunach i czekam na przyjście Andrei jak na wyrok. Chłopaki grają sobie mecz a ja patrząc na nich mam ochotę płakać. Chciałam być tu szczęśliwa i prawie mi się udało. Jeśli Andrea trafi do Resovi będę musiała stąd odejść.
Mój tok myślenia przerwał siadający koło mnie Zbyszek.

-Co ty tu robisz.?- zdziwiłam się
-Przyszedłem na masaż. Już jutro mogę wracać do gry.!- wyszczerzył się
-Bardzo się cieszę!- uśmiechnęłam się delikatnie
-Eyy co jest. Coś się stało?- spojrzał na mnie podejrzliwie
-Nie no co ty.- zaprzeczyłam
-Mi możesz powiedzieć. Wszystko mi możesz powiedzieć.- objął mnie mocno
-Andrea. Zostajesz. Co powiedział prezes?- zobaczyłam Salę idącego ku nam
-Co?- zdziwił się Zbyszek
-Odwal się od niej. To moja dziewczyna!- Sala szarpnął Zbyszka
-Co? To ty masz chłopaka?- Zbyszek wytrzeszczył na mnie oczy
-Co nie.! Nie to jest mój były chłopak.- pokazałam na włocha z naciskiem na były
-Były. Dlaczego nic nie powiedziałaś że spotykałaś się z Salą.- spojrzał na mnie już trochę przyjaźniej
-Bo to nie jest ważne. Andrea idź sobie. Powiedziałam ci już...- zaczęłam
-Ale ja cię kocham bella- ujął moją rękę
-Tłumaczyłam ci żebyś dał mi spokój. Wracaj do Modeny i żyj po swojemu. Błagam cię!- już prawie płacze
-Nie mogę żyć bez ciebie. Ty jesteś moim życiem. Ja ciebie kocham- spróbował pocałować mi dłoń ale mu ją wyrwałam
-Jeśli tu zostaniesz ja wyjadę. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.- uniosłam ręce w geście poddania
-Ale dlaczego..-szarpnął mnie
-Eyy delikatniej troszkę co?- wtrącił się Zbyszek
-To nie twoja sprawa szczylu!- Andrea teraz zaczął przystawiać się do Zbynia
-Andrea.! Uspokój się!- krzyknęłam
-Co się dzieje!- pojawili się Piotrek i Krzysiek
-Nic. Ale temu panu trzeba pomoc wyjść bo sam nie umie!- kiwnęłam głową na włocha
-Robi się ślicznoto!- Igła puścił mi oko i chwilę później Andrei już nie było.
-My musimy pogadać i to poważnie!- koło mnie usiadł Bartman
-Skoro tak to wpadnij wieczorem. Wszystko ci opowiem.- stwierdziłam bez przekonania.

Szybko wróciłam do domu. Spotkanie z Salą dużo mnie kosztowało i jedyne na co mam teraz ochotę to usiąść i płakać. Po drodze do domu kupiłam dwie butelki 0,7. Mam ochotę porządnie się upić. Wzięłam szybki prysznic i ubrana w luźne ciuchy czekam na przyjście Bartmana. Ten zjawia się punktualnie o 20;00.

-Siadaj!- pokazałam siatkarzowi na sofę
-Widzę że masz chandrę?- stwierdził jak tylko zobaczył butelki z alkoholem
-Chcesz się ze mną napić?- usiadłam obok atakującego
-Z tobą się nie napiję? Dawaj kieliszki.!- uśmiechnął się
-Fajnie. Dzięki że przyszedłeś.- poszłam do kuchni po szkło i chwilę później polewaliśmy sobie nawzajem czystą
-No więc, o co chodzi z tym włochem?- Zbynio rozsiadł się na dywanie
-To skomplikowane. Widzisz byłam z nim przez 2 lata. Było dobrze, nawet bardzo a potem... mu uciekłam.- wzruszyłam ramionami
-Skoro było dobrze to czemu uciekłaś?- popatrzył na mnie jak na idiotkę
-Zaczęłam się go bać. Był bardzo zaborczy i zawzięty. ?Nie pozwalał mi samej wychodzić i mieć przyjaciół. Bał się że zdradzę go przy każdej nadarzającej się okazji...- piłam kolejny kieliszek
-Bił cię?- Zbynio spytał ostrożnie
-Nie.! Nigdy mnie nie uderzył ale dużo na mnie krzyczał. Traktował mnie jak swoją własność. Miałam tego dość no i stwierdziłam że dłużej tak nie wytrzymam...- do oczu napłynęły mi łzy
-Eyy, nie płacz. Nie ty pierwsza skończyłaś związek. To nic takiego.!- mocno mnie przytulił
-Tylko że ja mu zwiałam 2 tygodnie przed ślubem.- teraz już się nie hamuję i płaczę w koszulkę Bartmana
-O kurwa. Dlatego tu przyjechał.!-  Zibi się cały spiął
-Przyjechał bo nie może zrozumieć że odeszłam. Boję się że on jest chory.- wytarłam oczy
-Spokojnie. Masz teraz za sobą całą Resovię. Pojedzie skąd przyjechał, już my o to zadbamy.- uśmiechnął się czule
-Dzięki. Jeśli nie on to ja. Któreś musi odejść.- stwierdziłam że po co przelewać vódkę do kieliszków. Pociągnęłam z gwinta.
-Szalejesz.!- zaczął się śmiać
-Jeszcze dużo o mnie nie wiesz.- parsknęłam śmiechem
-Mamy całą noc żeby się poznać ślicznoto.!- Zbi śmiesznie poruszył brwiami
-Pff... nawet nie wiesz jak się cieszę że ciebie mam. - wtuliłam się w siatkarza

Ze Zbyszkiem przegadaliśmy prawie całą noc. Do siebie wrócił jakoś koło 8;00 rano. I to tylko dlatego że musiał wyjść z psem. Ja sama doprowadziłam się do porządku. Prysznic i mocna kawa sprowadziła mnie na ziemię. Dziś wszyscy mamy wolne więc Zbyszek wymyslił wyjazd na paint-balla. Uwielbiam ten typ zabawy dlatego bardzo entuzjastycznie podchodzę do tego tematu.
Umówiliśmy się o 12;00 przed  jego blokiem. Czuję że z Resoviakami może być już tylko lepiej. I że nie pozwolą żeby Sala został tu bo to za dużo by mnie kosztowało,


==========================================================================

No i jest kolejny. Emilka otworzyła się przed Zbyszkiem co oznacza pewien przełom. Akcja dopiero się rozkręca a Andrea nieźle namiesza więc gorąco zachęcam do dalszego śledzenia bloga.
Następny koło czwartku :)
Zapraszam też na mój drugi blog również o siatkarzach: http://kochaj-i-nienawidz.blogspot.com/
Buziaki :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz