Niestety wszystko co piękne lub zwyczajnie fajne nie trwa wiecznie. Dziś nasz pobyt w Spale dobiega końca. Przez ten czas ja i Michał bardzo w sumie jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Codziennie powtarzał mi że się we mnie zakochał i że mnie kocha ale ja jednak nie byłam i nie wiem czy potrafię powiedzieć mu że go kocham. Pakuję wszystkie swoje rzeczy i schodzę by oddać swój klucz do pokoju. Jako że wszyscy wracamy autobusem bo tak zarządził Kowal to sadowię się wygodnie na miejscu obok Kubiaka i wtulona w niego słucham muzyki na słuchawkach podczas gdy on i Zbyszek toczą debatę na temat jakiś tam ich siatkarskich rzeczy. Zadowolona nawet nie wiem kiedy zasypiam.
-Skarbie otwórz te swoje piękne oczyska, jesteśmy w domu.!- wybudził mnie głos Misia
-Co, już?- szybko przetarłam oczy
-To znaczy stoimy na Podpromiu a nasza taksówka już na nas czeka.- uśmiechnął się do mnie czule
-Już, już się ogarniam. Nie wierzę że całą drogę przespałam.!- parsknęłam śmiechem
-Wziąć cię na ręce królewno?- Misiek spytał
-Nie no co ty. To dopiero po ślubie.!- parsknęłam śmiechem
-Aha, no ale przyzwyczajać się muszę.!- i bezceremonialnie wziął mnie na ręce i zaniósł do taksówki.
Taksówkarz oczywiści spytał czy czasem nie jesteśmy nowożeńcami na co oboje z Michałem zaczęliśmy się śmiać. Droga pod nasze osiedle minęła zaskakująco szybko.
Po tym jak wysiadłam z taksówki opróżniłam szybko skrzynkę na pocztę i weszłam na swoje piętro i do mieszkania. Wszystkie koperty i ulotki rzuciłam na stolik w salonie i otwarłam okna. Niech wpadnie trochę świeżego powietrza. Nastawiłam pranie i z kawą w ręku wzięłam się za przeglądanie poczty.
Jak się okazało większość to rachunki i oferty pożyczek czy kredytów z banku. Szybko odrzuciłam je na bok a moją uwagę przykuła zwykła biała koperta tyle że bez adresata. Bez większego namysłu rozdarłam ja i z oczami w łzach drugi raz już czytam treść tego co zastałam w środku.
Droga Suko.!
Pamiętasz mnie jeszcze? To ja, ten którego w perfidny sposób wychujałaś.! Ja o tobie doskonale pamiętam. Na chwilę mi uciekłaś ale nie myśl sobie że odpuszczę. Zapłacisz mi i to srogo za te zmarnowane 2 lata i za te kłopoty na policji. Nie myśl że ci twoi siatkarze cie obronią nawet ten twój cały Zbyszek, bo ja znajdę sposób żeby cię znaleźć kiedy będziesz sama a wtedy się policzymy. Czym więcej osób się o tym dowie tym bardziej będziesz cierpiała. Aa i nie radzę wspominać temu twojemu Kubiakowi o tym liście bo i on pożałuje.
x Twój Andrea
Cholera.! Wszystko wróciło. Andrea dalej nie zapomniał o mnie i dalej chce się mścić. Nie mogę nic z tym zrobić bo wtedy będzie tylko gorzej. Siedzę i nie wierzę. Z zamyślenia wyrywa mnie dzwoniący telefon. Numer prywatny i przez chwilę myślę że to on. Niepewnie odbieram i okazuje się że to mój operator. Grzecznie dziękuję i się rozłączam. Teraz mam większe problemy niż jakaś tam zmiana sieci.
Wycieram oczy zalane łzami i słyszę dzwonek do drzwi. Szybko podchodzę i zaglądam przez wizjer kto to. Nikogo nie widzę więc postanawiam nie otwierać. Wracam do kuchni i przez okno patrzę kto wychodzi z mojej klatki. Niestety nikogo nie widzę i wtedy dopiero przechodzą mnie ciarki. A co jeśli to Andrea i wie że już wróciłam? Co jeśli on coś kombinuje i serio nie da mi spokoju.!
Miałam iść z chłopakami świętować nasz powrót do domu w klubie ale najzwyczajniej się boję. Boje się że Włoch coś wymyśli i zrobi komuś z nas krzywdę. Szybko dzwonię do Zbyszka a ten po 3 sygnałach odbiera:
-No heeej. Co już się stęskniłaś?- usłyszałam radosny głos atakującego
-Nie, jeszcze nie. Chciałam tylko powiedzieć że nie dam rady iść z wami dziś do klubu. Źle się czuję i wolę zostać w domu. Chyba bierze mnie choroba.!- zaśmiałam się na siłę
-Płakałaś?- zdenerwował się
-Nie no co ty. Jestem słaba i mam niemrawy głos. To wszystko.- spanikowałam.
-Nie jestem głupi. Już do ciebie idę.!- rozłączył się
Zbyszek tak jak powiedział tak zrobił. Nie minęło 5 minut kiedy pojawił się w moich drzwiach. Do tego czasu starałam się ogarnąć jakoś ale chyba niezbyt mi się to udało bo od razu stwierdził że na pewno płakałam i mam mówić co się dzieje.
-Nic, mówię ci że chyba jestem chora.!- usiadłam na kanapie obok atakującego
-Błagam cię. Mówimy sobie wszystko więc czemu nie chcesz powiedzieć.?!- stwierdził
-Zbyszek odpuść. Zobaczysz że jutro już będzie ok.!
-Yyy jakoś ci nie wierze ok, w tej chwili mów co jest.!- podszedł do lodówki po wodę
-Kiedy na prawdę nic mi nie jest. Zrozum.- westchnęłam
-Ooo nie mów że Misiek ci listy miłosne pisze.!- zaśmiał się na widok odręcznie pisanego listu, a ja dopiero wtedy przypomniałam sobie gdzie zostawiłam kartke od Andrei
-Coo! Nie, zostaw to. To jest moje.!- podbiegłam do atakującego który już czytał treść
-Ten skurwysyn.! Zabiję go. Zabije a Misiek mi pomoże.- Zbyszek się wściekł
-Zbyszek błagam oddaj mi to.- zaczęłam płakać
-Dlaczego nic nie mówiłaś że ten gnój cię szantażuje. Przecież ci pomożemy!- objął mnie mocno
-Sam widzisz co on pisze. Nie chcę was w to mieszać.
-Kiedy zrozumiesz że jesteś już jedną z nas. Dzwonię po Michała.!- wyjął telefon
-Nie.! Nie błagam cię nie.!- spanikowałam
-Ale dlaczego.?
-Czytałeś. On zrobi Miśkowi krzywdę. Nie zniosłabym tego. Nie zgadzam się.!- spojrzałam w oczy atakującego
-I tak dzwonię.!- wzruszył ramionami i faktycznie zadzwonił po Kubiaka który po 10 minutach pojawił się w moim mieszkaniu.
-Ten skurwiel! Zbyszek zrobimy z nim porządek bo tak dłużej być nie może.!- wkurzył się przyjmujący
-Zgadzam się tylko Emila...- zaczął
-Ja się nie zgadzam. On jest nieobliczalny nie chcę żeby wam coś zrobił!- wtrąciłam
-Będzie cię nękał całe życie jak mu na to pozwolisz. Musimy z nim coś zrobić.- spojrzał na mnie Michał
-Boję się o was nie rozumiecie.- wytarłam zapłakane oczy
-Jesteśmy duzi i w miarę silni. Nie damy się mu zastraszyć.- Kubiak mocno mnie przytulił
-Idziemy dziś do klubu. Pokaż mu że się nie boisz. Jak zobaczy twój strach będzie bardziej pewny siebie.!- odezwał się Zibi a ja tylko przytaknęłam
Michał został ze mną do samego wieczora, to znaczy do naszego wyjścia do klubu. W jego obecności czuję się pewniej i bezpieczniej. Obejrzeliśmy 2 filmy a potem zaczęłam szykować się na tą imprezę. Wybrałam czarną dopasowaną sukienkę, miętowy żakiet i czarne szpilki. Włosy wyprostowałam i nałożyłam makijaż. Gotowa poszłam do mieszkania chłopaków i czekałam aż oni się wyszykują.
Jakoś kilka minut przed 20;00 wyszliśmy z mieszkania chłopaków. Nie wiem czy to moja paranoja czy strach ale co chwila oglądam się dookoła czy nie ma gdzieś Andrei. Michał mocno mnie obejmuje co lekko dodaje mi otuchy. W klubie w loży siedzą już Cichy i Kosa z partnerkami no i Ignaczakowie. Asi nie ma bo jest w Warszawie, zatrzymała ją praca co lekko przygnębiło Zbyszka. Po wypiciu 3 drinków lekko się rozluźniam i szaleję na parkiecie z dziewczynami. Po chwili dołączają do nas chłopaki i wszyscy razem naprawdę dobrze się bawimy. Na chwilę schodzę z parkietu by napić się wody i w tym celu muszę iść do baru. Czekam na swoją szklankę z wodą kiedy czuję na szyi ciepły oddech. Myśląc że to Michał szybko odwracam się i blednę. Kurwa! To Sala... pieprzony Włoch.!
-Co tu robisz?- wydukałam
-Widzę że nie przejęłaś się moją wiadomością ale to nic. Niedługo przekonasz się że nie żartuję. Dziś dam ci spokój baw się z tym swoim kochasiem i resztą rzeszowskiej bandy ale spotkamy się i to niedługo.
-Andrea.! Czego ty ode mnie chcesz.!- krzyknęłam
-Ujmę to tak. Albo wracasz ze mną do Włoch albo no sam nie wiem, kolega może niedługo ciężko przeżyć znajomość z tobą - mówiąc to spojrzał na nieświadomego sytuacji Michała
-Zostaw go w spokoju. On nic ci nie zrobił.!- wystraszyłam się
-Nie zrobię jeśli ze mną wyjedziesz.- westchnął z usmiechem
-Andrea błagam cię. Oddam ci auto zrobię co zechcesz ale daj mi spokój i odejdź. Tłumaczyłam ci już że nie wrócę...- zaczęłam
-To twój wybór skarbie. Swoją droga pięknie wyglądasz. Baw się póki masz z kim bo niedługo to się może zmienić.!- uśmiechnął się szyderczo i zwyczajnie odszedł
Wypiłam jednym duszkiem całą zamówioną wodę i patrzę na roześmianego Michała i resztę. Nie mogę ich tak narażać za bardzo mi na nich zależy. Szczególnie boję się o Michała bo przecież go kocham. Po wizycie w łazience już wiem co zrobić. Wiem jak rozwiązać tą sytuację.
-Co się stało.? Jesteś strasznie blada- spojrzał na mnie Zbyszek
-Wracam do Włoch.!- wydukałam
-Coo?- krzyknęli wszyscy
-Wracam do Modeny. Wybaczcie.!- wzruszyłam ramionami
-Dlaczego?- w oczach Michała dostrzegłam ból
-Przeprasza cię. Muszę to zrobić mimo że was uwielbiam i jesteście wspaniali. Mimo tego że cię kocham i jestem z tobą szczęśliwa.- westchnęłam
-Czemu?- Michał prawie płacze
-Andrea...
-Co Andrea?- spytał Zbyszek
-Był tu. Rozmawiałam z nim. Oboje wracamy do Modeny. Wybaczcie.!- chwyciłam torebkę i nie hamując już płaczu wybiegłam z klubu
-Emila!- z klubu wybiegł za mną Zbyszek
-Nie błagam, nie pytaj mnie o co biega. Nie mam siły tego tłumaczyć.!- westchnęłam
-Obiecałem ci że cię ochronimy. Dlaczego tak nagle chcesz wyjechać z tym psychopatą?
-Taka jest moja decyzja. Nie wnikaj a teraz sory ale chcę być sama.!- machnęłam ręką i ruszyłam w stronę mojego bloku
Ostatnie co pamiętam to szklące się od napływających łez oczy Michała i zdziwienie reszty. Kocham Rzeszów, kocham Resovię a najbardziej kocham Michała ale za bardzo mi na nich zależy żeby pozwolić na to by Andrea ich skrzywdził. Wybieram w telefonie numer Włocha i szybko dzwonię:
-Andrea?- zaczęłam
-Witaj skarbie. Co słychać- usłyszałam znienawidzony przeze mnie głos
-Wracam...- mimo guli w gardle wykrztusiłam
-Co?- zdziwił się
-Wracam z tobą do Modeny. Zadowolony.?
-Wspaniale. Jutro wyjeżdżamy. Wracaj do domu i się pakuj. Będę o 7 rano.!- po tej wypowiedzi sie rozłączył a ja wpadłam w szloch
Do domu wybrałam drogę przez park. Jest szybciej chociaż straszniej. Napisałam rodzicom że mam kilka spraw do załatwienia i wyjeżdżam. Tak chciałam żeby poznali Michała, tak chciałam być szczęśliwa. Napisałam Miśkowi i Zbyszkowi że bardzo przepraszam ale więcej się nie zobaczymy. Jak na złość zaczął padać deszcz i do domu dotarłam cała morka. Przynajmniej nie widać moich łez.
Po wrzuceniu do walizki przypadkowych ubrań skulona na łóżku staram się zasnąć. Słyszę jak Zbyszek i Michał dobijają mi się do domu ale nie potrafię im otworzyć. Nie potrafię spojrzeć w oczy Michała bo zrezygnuję z wyjazdu czym narażę go na Andreę.
==========================================================================
Witajcie kochani moi czytelnicy:) Jak obiecałam jestem na czas. Rozdział 9 z deka skomplikowany ale niedługo wszystko się wyjaśni.
Następny w środę. Dziękuję tym co czytają:**
Buziaki:**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz