czwartek, 27 marca 2014

10. Łzy i trudna decyzja...

Obudziłam się jakoś przed piątą rano. Bez sensu plątam się po mieszkaniu z kubkiem kawy w ręku. Cały czas wydaje mi się że to zły sen, że to co robię się nie wydarzy. Mam nadzieję że ta 7 rano nie nadejdzie a ja zostanę tu i wkońcu będę szczęśliwa. Niestety kiedy punkt 7 ktoś puka do moich drzwi całe moje łudne nadzieje mnie opuszczają. Otwieram i za drzwiami widzę Andreę, uśmiechniętego i zadowolonego.  

-Gotowa?- próbuje mnie pocałować ale się odsuwam
-A co z moją pracą.?- wydukałam
-Załatwimy to po drodze. Wypowiedzenie jest gotowe tylko musisz podpisać.!- podał mi dwie białe kartki
-Dlaczego zwyczajnie nie dasz mi spokoju?
-Bo cie kocham skarbie.!- Sala puścił mi oko
-A moje zdanie się liczy?- ponownie spytałam
-Yyy no jakoś niezbyt.!- wzruszył ramionami

W milczeniu oboje zeszliśmy na dół do mojego auta. Andrea wrzucił moją walizkę i wszystkie rzeczy do bagażnika a ja stoję nieruchomo przed blokiem w ręku mocno ściskając klucz od mieszkania. Chciałam je dać Miśkowi, wiem że szuka mieszkania ale nawet nie było okazji. Do oczu napływają mi łzy a ja nawet ich nie powstrzymuję i swobodnie spływają mi po policzku.
Już mam wsiadać kiedy słyszę krzyk i bardzo bliski mi głos. Cholera.! To Michał...

Spojrzałam na Kubiaka z paniką w oczach. Co on tu robi. Niepotrzebnie się pojawił jeszcze sprowokuje Andreę i dojdzie do nieszczęścia.

-Michał co tu robisz?- szepnęłam
-Mieszkam naprzeciwko a poza tym codziennie o tej porze biegam. Dlaczego to robisz?- westchnął
-Błagam cię pozwól mi wyjechać...- do oczu napłynęły mi łzy
-Nie mogę. Kocham cię tyle razy ci to mówiłem... spojrzał mi w oczy
-Ja też cię kocham, bardzo dlatego wyjeżdżam.
-Tak mnie kochasz że mnie zostawiasz?- zdziwił się
-Koniec tych scen. Jedziemy.!- w swoją stronę pociągnął mnie Włoch
-Andrea daj mi pogadać z Michałem. Zaraz ruszamy obiecuję.- spojrzałam błagalnie na Salę
-Dobra. Macie 5 minut.- westchnął i wsiadł do auta
-Czemu się na to godzisz?- spytał
-Daj to prezesowi. Moje wymówienie.!- podałam mu kartkę
-Nie.! Nie zgadzam się i nigdzie cię nie puszczę.- Michał juz prawie płacze
-Nie utrudniaj mi tego. Proszę cie idź już.
-Nie kochasz go. Dlaczego z nim jedziesz?- krzyknął
-Bo się go boję. Boję się o nas rozumiesz. On jest nieobliczalny zrozum.- wybuchłam płaczem
-Nie chcę żebyś mnie chroniła. Chcę żebyś tu była. Ze mną. Zostań proszę cię zostań.!- wtulił się we mnie
-Michał jaaa... jaaa nie mogę.! Przepraszam cię.- westchnęłam
-Kiedy ja cię kocham. Jak mam się z tym pogodzić?
-Ja też cię kocham. Najbardziej na świecie cię kocham.!- wpiłam się w usta Michała
-Dosyć tego. Odpieprz się ona jedzie ze mną.!- z auta wyskoczył Sala
-Andrea to że z tobą jadę nie znaczy że do ciebie wróciłam. Nie! Ja tylko spełniam twoje polecenia, bo się o niego boję. Nigdy do ciebie wrócę. Jadę do tych pierdolonych Włoch tylko dlatego że mnie zmuszasz.!- warknęłam na Salę
-Co? Ja myślałem że się rozumiemy i że do mnie wracasz?- zdziwił sie
-Nie nie wracam.! Nigdy nie wrócę uświadom to sobie.!- wytarłam zapłakane oczy
-Myszko jaa...- zaczął
-Nie. Zostaw mnie. Jedźmy skoro cię to uszczęśliwi ale wbij sobie do głowy że już nic nas nie łączy. A ty Michał o tobie nigdy nie zapomnę bo w tak krótkim czasie oczarowałeś mnie i cię kocham.!- odezwałam się do obojga
 -Myślałem że to odbudujemy. Że ciągle mnie kochasz.!- Włoch wydukał
-Przykro mi...- wzruszyłam ramionami
-Kochasz go?- spojrzał na Michała
-Kocham.!- wyszeptałam
-W takim razie zostań z nim. Nie będę cię unieszczęśliwiał dla własnego szczęścia. Za bardzo cię kocham.!- uśmiechnął się do mnie
-Mówisz serio?- wytrzeszczyłam oczy
-Tak.- wyjął moją walizkę z auta a potem odebrał ode mnie wymówienie i na naszych oczach podarł
-Dziękuję ci Andrea. Bardzo ci dziękuję.!- przytuliłam się do Włocha
-Wybacz mi moje zachowanie. Obiecuję że więcej mnie nie zobaczysz. Proszę.!- podał mi kluczyki od mojego auta
-Co zrobisz?- spytałam
-Rezerwuję lot do Włoch i wracam do Modeny. Nic tu po mnie skoro jesteś szczęśliwa beze mnie.- wzruszył ramionami
-Dzięki stary.!-Michał podał rękę Andrei
-Dbaj o nią bo nawet nie wiesz jaki masz w rękach skarb.!- uśmiechnął się Włoch po czym sobie poszedł

Głośno wypuściłam powietrze a potem jedyne co pamiętam to słodki smak ust Kubiaka. Wtuleni w siebie weszliśmy na górę a ja wrzuciłam walizkę do szafy i zajęłam się moim mężczyzną, Oplotłam go nogami w pasie i tak przeszliśmy do sypialni. Szybko pozbył się mojej bluzy a ja sekundę później zajęłam się jego górną częścią garderoby.
Po całej serii miłosnych uniesień i czułości szczęśliwa zasnęłam. obudził mnie dopiero jeżdżący palcem po moim kręgosłupie Michał.

-Nudzi ci się?- wyszeptałam
-Bez ciebie? Tak i to bardzo- westchnął
-To w takim razie co byś zrobił gdybym serio wyjechała?- parsknęłam śmiechem
-To nie jest śmieszne. Nie wierzę że chciałaś to zrobić.- puknął mnie w czoło
-Wydawało mi się że to słuszne, że tylko tak rozwiążę tą sytuację.!- wzruszyłam ramionami
-Gdybym się nie pojawił już by cię tu nie było. Nie mieści mi się w głowie to jak mogłaś być tak głupia...
-Eyy, eyy tylko nie głupia. Chciałam was chronić.- oburzyłam się
-Tak tylko jakim kosztem. Nigdy więcej nie próbuj takich akcji, zrozumiałaś?- przygwoździł mnie do łóżka swoim ciałem
-Tak jest tato.!- uśmiechnęłam się słodko
-No! To w takim razie może...- zaczął całować mnie po szyi
-Nie licz na to.! To że mamy wolne to nic nie znaczy. Wstawaj.!- zrzuciłam z siebie Miśka i szybko wstałam
-Mogę wiedzieć gdzie ci się tak śpieszy?- podparł się na łokciu i patrzy jak się ubieram
-Ehh, związałam się z leniwcem. Masakra.!- westchnęłam ciężko
-Ej no wcale nie jestem leniwcem. Po prostu nie lubię wcześnie wstawać.- wzruszył ramionami
-A codziennie o 7 rano biegasz.! Jak to?- zdziwiłam się
-Nie biegam, nie mogłem spać i siedziałem w salonie na kanapie z kawą. Jak tylko zobaczyłem Andreę pod twoim blokiem to stwierdziłem że muszę działać...- przeciągnął się
-Czyli że to nie był przypadek.? Jesteś wariat wiesz!
-Nie jak wariat to ja cię kocham.!- pociągnął mnie szybko na łóżko i pocałował
-Idę na zakupy świrze.! Będę za jakieś 20 minut. Ogarnij się ok?- z trudem ale wstałam
-Czekaj, szybko się ubiorę i idziemy razem.!- wyskoczył z łózka
-Zmieniłeś zdanie?- wytrzeszczyłam oczy
-No ja lubię dłużej poleżeć ale jak mam towarzystwo bez ciebie to nie to samo.!- puścił mi oko

Jakieś 10 minut później schodzimy z Michałem na zakupy, trzymając się za rękę. Na nasze nieszczęście w wyjściu z bloku spotkaliśmy wchodzącego do mojej klatki Zbyszka.

-Emila? Kurwa, co to za akcja? Już się wystraszyłem wczoraj mówisz wszystkim że wyjeżdżasz teraz Michał gdzieś mi zniknął na 3 godziny. Ogarnijcie się wkońcu.!- atakujący wybuchł
-Uspokój się Zbysiu. Kocham cię za to że się tak martwisz ale jest ok.!- wtuliłam się w Miśka
-Już myślałem że spotkam Miśka płaczącego pod twoimi drzwiami. Powiecie mi co się stało?!- złożył ręce na piersi
-Jasne ale teraz to my na zakupy idziemy. Potem Zbychu, potem.!- zaśmiał się Kubiak
-Ok, w takim razie wpraszam się na obiad i wyjaśnienia. A tak wogóle to fajnie że Michał zdążył cie uratować od tego napalonego an ciebie Włocha.!- Zbyszek roześmiał się głośno i machnął nam ręką na pożegnanie

Zabranie Michała na zakupy okazało się być dobrym pomysłem. Przynajmniej ma kto nosić za mną torby z zakupami. Po 30 minutach spaceru po spożywczym razem zrobiliśmy zakupy na jakiś miesiąc. Zapakowaliśmy wszystkie torby do auta i wróciliśmy do mojego mieszkania. Od razu wzięłam się za obiad a Michał wrócił do mieszkania Bartmana przebrać się i wołać Zbyszka.
Stwierdziłam że najszybciej będzie jak zrobię grillowane steki z sałatą lodową i serem fetą. Do tego pieczone ziemniaczki. Po godzinie kiedy obiad właściwie był gotowy do podania pojawili się obaj siatkarze z niezwykle ucieszonymi minami. Zainteresowali mnie tym dlaczego tak się cieszą ale wolałam na razie nie pytać.
Zjedliśmy w spokoju posiłek a ja wytłumaczyłam Zibiemu wszystko. Na końcu nakrzyczał na mnie że jestem głupia i powinnam się puknąć w głowę. Całą moją uwagę pochłonęły myśli co oni dwaj kombinują. Wkońcu nie wytrzymałam i wybuchłam

-Powiecie mi o co chodzi.- warknęłam
-Ale że co?- Zbyś udaje głupka
-A to że wy coś kombinujecie. Z daleka to widać. No więc?- spojrzałam na Michała
-My nic nie robimy.- bronił się przyjmujący
-To czemu szczerzysz się do niego jak jakiś chory psychicznie.?- spojrzałam krzywo na obu siatkarzy
-Powiedz jej Miśku bo zaraz straci do nas cierpliwość.- Zbyszek klepnął Michała w ramię
-No dobra ty, ja i Zbyszek z Asia jedziemy na weekend w góry. 3 dni tylko dla nas w naszym prywatnym domku z widokiem na Giewont. Co ty na to?- Michał opowiedział mi o naszych planach jak gdyby nigdy nic
-Aha. Fajnie że mnie informujecie. Asia wie?- spytałam
-Wie i się zgadza więc nie masz prawa głosu. Jedziemy w piątek rano.- klasnął w ręce Zbyszek
-Ok. Widzę że faktycznie nie mam wyboru. Jedziemy.!- uśmiechnęłam się i wróciliśmy do jedzenia

Po zjedzeniu obiadu chłopaki uzgodnili że razem obejrzymy jakiś horror. Nie cierpię horrorów ale ze Zbyszkiem i Michałem może być ciekawie. Zbynio włączył "Zejście", z pozoru taki nawet nie straszny ale już w połowie siedziałam mocno wtulona to w jednego to w drugiego a ci się ze mnie śmiali że cykor jestem.
Oglądaliśmy razem do późnego wieczora a Zbyszek tak ładnie poprosił żeby obaj u mnie nocowali że nie mogłam się nie zgodzić. Jak tylko się zgodziłam chłopaki zamówili dwie pizze XXL i sześciopaczek piwa i tak obejrzeliśmy kolejne trzy filmy.
Nawet nie ogarniam w którym momencie wtulona w Zbyszkowy tors zasypiam.
Jutro o 10 rano wyjeżdżamy w te ich góry a ja nawet się nie spakowałam... oj czuję w kościach że będzie ciekawie.!


==========================================================================





Hello czytelnicy :)
Mamy rozdział 10.! Wiem że jest krótki ale taki miał być od początku bo nie dzieje się w nim nic ciekawego. Następny koło niedzieli.
Zapraszam do czytania :***


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz