wtorek, 1 kwietnia 2014

11. Wspólny wyjazd...

Chłopaki jak ustalili tak zrobili i o 10;00 rano wszyscy siedzimy już w aucie i kierujemy się w stronę zakopanego. Wzięliśmy moje auto jako że jest wygodne i super się prowadzi. Nie mogłam odmówić Zbyszkowi bo tak ładnie mnie prosił żeby to on prowadził, a tak szczerze to nie chciało mi się siedzieć za kierownicą.Usiadłam sobie wygonie z tyłu za Zbyniem i ze słuchawkami w uszach odpłynęłam.
Droga minęła szybko i w miarę spokojnie. Nie licząc tego że chłopaki kłócili się o drogę a Aśka marudziła że się jej nudzi. Ogólnie super wycieczka. Liczyłam minuty kiedy wysiądę z samochodu i wkońcu będzie cisza.

Już chciałam całować ziemię z radości że dojechaliśmy na miejsce ale mój wzrok przykuł piękny dom mały ale przytulny który jak się okazało jest nasz na cały weekend. Michał wciągnął mnie do środka a ja nie mogłam się ogarnąć. W środku był równie piękny. Aśka nie oglądała go z nami, pobiegła do łazienki bo to jedyna rzecz jaka ją tu cieszy. Żal mi Zbynia bo biedny musi znosić jej dziwactwa.
Michał wniósł nasze bagaże na piętro do pokoju z balkonem bo jak się okazało Joanna nie ma ochoty patrzeć na góry bo to nic ciekawego. Rozpakowaliśmy się szybko i usiedliśmy do posiłku.

-Co robimy potem?- spytałam
-Nie wiem. Na co macie ochotę?.- odezwał się Zbyszek
-Ja to bym poszła na spacer. Kto się pisze?- narzuciłam
-Ja idę.- uśmiechnął się Misiek
-A my?- Zbyszek spytał Asię
-Ja nie idę. Boli mnie głowa a poza tym nie wzięłam odpowiednich butów.- wzruszyła ramionami
-Jakie wzięłaś buty na wyjazd w góry?- spytał ją Michał
-Szpilki i sandałki a co?
-Gratuluję ci.!- Kubiak parsknął śmiechem
-O co ci chodzi?- oburzyła się blondynka
-O nic. Zibi zostajesz czy idziesz z nami?- Michał spojrzał na Zbyszka
-Zostanę. Nie zostawię Asi.- widać było że chce iść ale zdrowy rozsądek każe mu zostać
-Idź. Ja i tak się położę więc co tu będziesz robił sam.- odezwała się zła blondi
-Jesteś pewna?
-Jestem pewna skarbie. Idź i już!- wrzuciła talerz do zmywarki i poszła na górę

Zbyszek miał wątpliwości czy iść z nami ale Misiek mu przegadał i teraz we trójkę spacerujemy po okolicy. Oczywiście mam swojego Nikona którym robię masę całkiem fajnych zdjęć. Michał i Zbyszek pozują a ja powstrzymując śmiech robię im fotki.
Po całkiem długim spacerze i zakupieniu kilku pamiątek, ja kupiłam śliczną czarną apaszkę w kwiaty, Michał i Zbyszek kupili sobie po toporku i teraz twierdzą że będą walczyć na nie w naszym ogrodzie. Zmęczeni ale zadowoleni wracamy do domu jakoś po 19.00. Zdziwił nas widok Joanny leżącej na kanapie i kączącej butelkę szampana.

-Nie boli cię głowa?- spytał ją Zbyszek
-Ehh skarbie powiem ci że odkąd się napiłam jest o niebo lepiej..- uśmiechnęła się szeroko
-No widzę. Wypiłaś naszego szampana.- atakujący westchnął ciężko
-Wybacz kotku ale się nudziłam. A wy jak się bawiliście?
-Świetnie. Nie wiem jak wy chłopaki ale ja idę pod prysznic!- ruszyłam w stronę schodów
-To pa kochana...- usłyszałam za sobą

Jak powiedziałam tak zrobiłam i już 10 minut później otulona dużym białym ręcznikiem rozczesuję świeżo umyte włosy. Chłopaki zaoferowali się że zrobią kolację więc mam teraz chwilę dla siebie. Wybalsamowałam całe ciało i pomalowałam paznokcie i akurat chłopaki wołają na kolację.

-Co podajecie?- zeszłam na parter do kuchni
-Spaghetti z sosem bolonese.- powiedział wyraźnie dumny z siebie Zbyszek
-Oo gratuluję pomysłu.- dodała Asia ze skwaszoną miną
-Nasze popisowe danie co nie Dziku?!- uśmiechnął się atakujący
-Się wie. Proszę bardzo...- Michał podał mi talerz z nałożonym daniem
-Dzięki skarbie. O jej ale z ciebie artysta...- parsknęłam śmiechem na widok wysypanego z sera serca na sosie
-No to tylko dla ciebie.!- mrugnął do mnie
-Śliczne...- posłałam mu buziaka i wtedy zobaczyłam że między Joanną a Zbyszkiem jest coś nie tak
-Coś się stało?- spytałam blondynkę
-Nie, nic. Chociaż w sumie może, yy nie ważne.- zaczęła się jąkać
-Aha no ok nie dopytuję.- uśmiechnęłam się do niej lekko

Wiem że coś jest między nimi nie tak dlatego po kolacji zabrałam Miśka na spacer tak żeby Zbyszek i Aśka mogli w spokoju pogadać.
Trzymając się za ręce i idąc przed siebie nawet nie wiem kiedy minęły 2 godziny. Michał zaczął narzekać że mu zimno bo się nie ubrał i wróciliśmy do domu. Ku naszemu zdziwieniu kiedy dochodziliśmy do drzwi z domu wybiegł wściekły Zbyszek a Aśka skulona siedzi na kanapie i płacze.
Postanowiliśmy iść od razu do siebie do pokoju i się nie wtrącać. Wzięliśmy z Misiem szybki prysznic i bardzo szybko wtuleni w siebie zasypiamy. Śpi się nam nieziemsko i ale krótko. Wcześnie rano do naszego pokoju wpadła Aśka

-Wybaczcie że was budzę ale martwię się o Zbyszka. Od wczorajszego wieczora nie wrócił do domu.- westchnęła
-Która jest godzina?- Michał przetarł oczy
-Przed siódmą a jego dalej nie ma. Nie wiem co się dzieje. Pomóżcie mi go znaleźć...
-Już daj nam chwilę, ubierzemy się i idziemy...- wstaliśmy i każde zaczęło szukać dla siebie ubrań
-Co się stało. Dlaczego on nie wrócił?- spytałam Aśkę
-Nie wiem obraził się i wyszedł...
-Co mu powiedziałaś?- warknął na nią Michał
-Nic, tylko tyle że wyjeżdżam na dwa lata do Nowego Jorku.- wzruszyła ramionami
-Jak to wyjeżdzasz?- zdziwiłam się
-No do pracy. Dostałam awans i oo tak wyszło.
-I to jest to nic. Zostawiasz go na dwa lata i to nic.- oburzył się Michał
-Wiem że go to zdenerwowało ale nie sądziłam że aż tak się przejmie...- rozpłakała się Aśka
Długo szukaliśmy Zbyszka po okolicy a Michał cały czas próbował się do niego dodzwonić, dopiero ode mnie odebrał:
-Zbyszek do cholery co z tobą?- krzyknęłam jak tylko usłyszałam jego głos
-............
-Co! Jak dobrze że nic ci nie jest.
-............
-Dobra. Dzięki. Trzymaj się tam ok?- odetchnęłam z ulgą
-...........

-Co z nim? Gdzie on jest?- od razu po odłożeniu telefonu spytała Asia
-W Rzeszowie. Pojechał do domu.!-odetchnęłam
-Jak to?- Aśka wytrzeszczyła oczy
-Normalnie. Stwierdził że ma cie dosyć i nie chce cie widzieć.! Możesz spokojnie wyjechać.!- warknęłam w stronę blondynki no bo mnie wkurzyła, wkońcu zraniła mojego Zbynia
-Ty nie rozumiesz...- zaczęła się tłumaczyć
-To ty nie rozumiesz. Zbyszek to prawie mój brat i kocham go. Nie pozwolimy ci go skrzywdzić. Ani ja, ani Misiek...
-Ale ja go kocham....- wybuchła płaczem
-Emila, chodź wracamy do domu. Zbieraj nasze rzezy a ja przygotuję auto. Zibi nas potrzebuje...- Michał powiedział do mnie a ja tylko przytaknęłąm
-Mogę wracać z wami?- spytała Joanna
-Możesz. Ale dobrze ci radzę do Zbyszka się nie zbliżaj.!- burknął Misiek

Całą drogę powrotną Aśka nie odezwała się ani słowem.Patrzyła tylko w szybę i co chwila sprawdzała telefon. Michał stwierdził że on będzie prowadził więc mnie też troszkę ponosiło. Głos Zbynia mnie martwił i już chciałam być w Rzeszowie i go mocno przytulić. Michał tylko co jakiś czas mocno ściskał mi dłoń żebym wiedziała że jest obok i mogę na niego liczyć.
W nasze miasto wjechaliśmy jakoś koło godziny 20;00. Moje auto nieźle się spisało i i tak zajęło nam to krócej niż myśleliśmy. Oczywiście Aśka chciała gadać ze Zbyszkiem ale ja i Michał jej kategorycznie zakazaliśmy. Michał wysadził ją na dworcu i szybko ruszyliśmy w kierunku naszego osiedla.
W mieszkaniu Zbynia jest ciemno, więc albo go nie ma albo śpi. Szybko wdrapaliśmy sie na jego piętro i kiedy Michał chciał przekręcić klucz okazało się drzwi są otwarte. Zaniepokojeni powoli weszlismy do zaciemnionego mieszkania ale to co tam zobaczyliśmy, nawet nie myślałam że to się tak skończy...



==========================================================================


Wiem, i przepraszam. Znowu spóźnienie.
Następny w piątek.
Wybaczcie i miłego czytania. Aaa no i przepraszam za długość rozdziału :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz