poniedziałek, 29 września 2014
57. Wizyta w Spalskich lasach...
Mijały dni, miesiące w zasadzie i z zimy w błyskawicznym tempie zrobiła się końcówka lata. Moja ciąża rozwija się prawidłowo, Antek chodzi do przedszkola a Michał z reprezentacją wygrali Ligę Światową i przygotowują się do Mistrzostw Świata. Wszystko się wspaniale układa a Monika i Sala zostali ukarani za to co mi zrobili.
Dziś sobota i Antek od samego rana biega po domu z psem a ja w tym czasie robię mu śniadanie. Za kanapkę z nutellą młody jest w stanie zrobić wiele. Aa no przecież była bym zapomniała... Zostałam matką chrzestną Amelki czyli córki Zbyszka i Kamili. Wszyscy myśleli że będzie chłopak ale okazało się inaczej. Zbyszek okazał się być wspaniałym ojcem a Kama świetnie sprawdza się w roli matki.
Tęsknię trochę za moim mężem i chciałabym się do niego przytulić. Kończę robić śniadanie kiedy dostaję sms jak się okazało od Michała "Miłego dnia kochanie. Kocham was M.". Uśmiechnięta zaczęłam wołać syna
-Antek śniadanie!!
-Idem.- usłyszałam i po chwili w kuchni pojawiła się mini kopia Michała
-Proszę synu, smacznego.- Usiadłam koło niego podając mu kanapki
-Mamo a kiedy wróci tata??
-Oj skarbie jeszcze trochę go nie będzie. Wiem że tęsknisz.- pogłaskałam go po głowie
-Chciałbym żeby się ze mną pobawił.
-Wiem no ale musimy być dzielni tak?
-A my nie możemy do niego pojechać?- spytał
-Yy no możemy. To co chcesz jechać do taty?- spytałam syna
-Taak!- krzyknął szczęśliwy
Kiedy młody kończył śniadanie ja zadzwoniłam do Kamili, okazało się że siostra bardzo chętnie odwiedzi swojego męża tak więc od razu po śniadaniu przebrałam się, przebrałam mojego syna i pojechaliśmy pod dom siostry. Oczywiście po drodze musiałyśmy wstąpić do sklepu bo Kamila była głodna a Antek chciał żelki. Droga minęła nam w miłej i wesołej atmosferze. Kiedy dojechaliśmy przed ośrodek w Spale chłopaki mieli przerwę przed popołudniowym treningiem. Przed wejściem spotkałyśmy zadowolonego Igłę.
-No nie wierzę. Kogo moje cudne oczy widzą.- od razu Krzyś wziął mnie w ramiona
-Cześć Igiełka. Też się cieszę...- roześmiałam się
-Wyczułaś że mamy dzień wolny??
-Jak to?- zdziwiłam się
-No tak dostaliśmy wolne. Zbyszek ma negocjować ze Stephanem a Michał siedzi u siebie w pokoju.
-Dzięki. To co idziemy do niego...
-No chodźcie pójdę z wami.- uśmiechnął się Krzysiek wziął mojego na ręce i poszliśmy razem na górę.
-Kurwa Winiarski jak zaraz nie wyjdziesz to ci zrobię krzywdę!- usłyszałam za drzwiami do drzwi pokoju Michała
-Dziku nie szalej. Cierpliwości tak?- to był głos Mariusza Wlazłego
-No ale ile można...- westchnął mój mąż i wtedy zapukałam
-Proszę.- usłyszałam Mariusza i otworzyłam drzwi
-Emila!- Mariusz od razu wziął mnie w ramiona
-Tata...- młody od razu rzucił się na Miśka
-O kurde a co wy tu...- spytał Kubiak
-Młody się stęsknił to jesteśmy.- uśmiechnęłam się
-Ale niespodzianka. - Michał mono mnie przytulił
-Kto przyjechał?- z łazienki wyszedł pan kapitan
-No popatrz pół godziny go stamtąd wyganiałem i nic a usłyszał Emilkę od razu wyszedł.- roześmiał się mój mąż
-No cześć piękna.- Winiar mocno mnie wyściskał
-Cześć kapitanie.- odpowiedziałam
-Jak tam pakunek?- dotknął mojego brzucha
-A coraz większy.
-No widzę.
-Chłopaki bo idziemy do lasu. Idziecie?- do pokoju wpadli Kłos i Wrona
-Ja i Michał idziemy a Kubiaki zostają.!- odpowiedział Mariusz i pociągnął Winiarskiego za drzwi
-Kurcze ale się stęskniłem.- Michał mocno mnie przytulił
-Ja też. Kiedy wrócisz do domu co?
-Jakoś we wrześniu, po mistrzostwach.
-To długo strasznie.- westchnęłam
-Wiem ale damy radę tak. Tak się cieszę że was widzę.!
Michał zaczął bawić się z młodym a ja postanowiłam wyjść na chwilę z pokoju. Szłam korytarzem kiedy nagle wpadł na mnie jakiś dwumetrowiec. Speszył się i ja też.
-Przepraszam ale nie zauważyłem. Śpieszę się do trenera.- uśmiechnął się miło
-Ja też powinnam patrzeć jak chodzę.
-Tak w ogóle to jestem Mateusz. A ty jesteś??
-Emilka. Miło mi.
-Mi też. To powiedz co tu robisz bo chyba nie jesteś sportowcem.?- spojrzał na mój brzuch
-Nie przyjechałam do męża.
-Oo to kim jest ten szczęśliwiec?
-Jestem żoną Kubiaka.- uśmiechnęłam się
-Naprawdę? Tak myślałem chłopaki ciągle o tobie mówią. Podobno miałaś być naszym fotografem.
-Miałam ale jak widać mój mąż mi to uniemożliwił.
-No tak, muszę już iść. Strasznie fajnie było cię poznać. Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy.- pocałował mnie w policzek i pobiegł
-Gdzie byłaś?- spytał mnie Michał jak tylko wróciłam
-Na korytarzu. Spotkałam twojego kolegę. Bardzo miły chłopak.
-Kogo?- zaciekawił się
-Mateusza.
-Aaa Mikę. Tak, to fajny chłopak debiutuje w kadrze.
-To prawda. Wydaje się być miły. Misiu chodźmy na spacer co?- zrobiłam proszący wzrok
-No dobra. Poczekaj tylko się przebiorę!
-Super.- ucieszyłam się
Nie minęło dużo czasu jak we trójkę szliśmy przez las. Mały cały czas szedł koło ojca a Misiek co chwila brał go na ręce i podrzucał do góry.
-Zostańcie do jutra co?- spojrzał na mnie Michał
-Misiu nie możemy. Poza tym nie chcę ci przeszkadzać.
-Przestań tak nawet mówić słyszysz. Zostańcie do jutra. Proszę.
-No dobra. Ale jutro wracamy do domu.
-Antoś słyszysz zostajecie do jutra.
-Taak.- mały zaczął biegać dookoła
-Patrzcie jaka sielanka...- usłyszałam głos Zatorskiego
-Zazdrościsz?- roześmiał się Zagumny
-Co tu robicie?- spytał Michał
-Wracamy ze spaceru.!- odpowiedział Winiar
-Emila my się chyba nie witaliśmy.!- Piotrek Nowakowski rozłożył przedemną ramiona
-Cześć Piotruś.- mocno go wyściskałam
-Na długo zostajecie?- spytał
-Do jutra.
-No to zrobimy imprezę. Będzie się działo, i znowu nocy będzie mało.- zaczął śpiewać i tańczyć Igła
-Zwolnij trochę kolego. Jaka impreza, jutro jest trening!- zza drzewa wyszedł Antiga
-Oj ale trenerze ja myślałem o takiej zero alkoholu. No może po jednym piwie. No przecież trener mnie zna...
-No właśnie znam cię. Dlatego wiem że nie mogę ci ufać.- roześmiał się Stephane
-Ale trenerze...
-Dobra Krzysiek weź się już nie pogrążaj.!- wtrącił się Michał Winiarski
-Michał ty skoro masz gości to masz jutro wolne od rannego treningu ale na popołudniowym treningu masz być!- pogroził Kubiakowi Antiga
-Dzięki trenerze.
-Swoją drogą mógłbyś mi przedstawić swoją piękną żonę.- uśmiechnął się trener
-No jasne. Trenerze to jest moja żona Emilka ,Emila poznaj to jest Stephane nasz trener.
-Miło mi cię poznać. Sporo o tobie słyszałem.- podał mi rękę
-Mnie też jest miło.
-No to ja was wszystkich tu zostawiam i widzimy się jutro rano na treningu.
-Się wie trenerze. Będziemy zwarci i gotowi.- odpowiedział mu Krzysiek
-Zobaczymy. Specjalnie dla ciebie na trening wezmę alkomat.- klepnął go po ramieniu Antiga i poszedł w stronę ośrodka
-Brawo Igła. Tyle razy ci mówiłem nie otwieraj gęby bo jak to robisz to wyskakuje ci z niej głupota.!- trzepnął Krzyśka po głowie Marcin Możdżonek
-Oj tam. Nie ma się co przejmować ważne że impreza będzie.
-My na razie idziemy nad jezioro.- odezwałam się
-Możemy z wami??- Winiarski zrobił proszący wzrok
-Nie.- odpowiedział mu Michał
-Tata... Niech wójki idom z nami.- Antek pociągnął Miśka za nogawkę od spodni
-Weźmy ich.- wtrąciłam
-Dobra. Kto chce może iść z nami.- westchnął Michał
-Super.!- ucieszył się młody
Prawie wszyscy wykazali chęć na to by iść z nami. Było wesoło, a Antek był prze szczęśliwy. Winiar ganiał go po lesie a młody uciekał i chował się u Mariusza albo Marcina. Ja cały czas szłam w objęciach mojego Dzika. Nagle usłyszałam głos mojej siostry
-Emila...
-Kamila, co się stało?
-Chciałam ci tylko powiedzieć że wracam do domu.
-Jak to? Czym??- zdziwiłam się
-Wracam ze Zbyszkiem.
-To on dostał przepustkę.?- spytał Michał
-Zbyszek już nie gra. Stephane odwołał go i mój mąż już nie jest członkiem kadry. Muszę iść bo zostawiłam go samego z małą.
-Ale dlaczego go odwołał??
-Nie wiem dokładnie. Muszę lecieć. Pa.- pocałowała mnie w policzek i poszła
-Kamila...- krzyknęłam za nią ale już nie odpowiedziała
Wszyscy zastanawialiśmy się co zaszło między Zibim a trenerem. Kadra była ważna dla Bartmana i z byle powodu by z niej nie zrezygnował. Resztę wieczoru spędziliśmy wszyscy razem przy ognisku. Było naprawdę fajnie i tak patrząc na chłopaków żałuję że nie jestem ich panią fotograf. Strasznie mi żal że jutro rano muszę wracać z młodym do domu. Bardzo lubię spędzać czas z siatkarzami, a praca z kadrą byłaby spełnieniem moich marzeń no ale niestety Michał w moim stanie nie pozwoli mi pracować nie ma o tym mowy. Kocha mnie ale jego troska jest czasami zbyteczna.
Po północy wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Ja spałam z Michałem a młody wymyślił że z Mariuszem zbuduje wielki szałas w pokoju i tam będą spali obaj. Jak sobie wymyślili tak zrobili.
==========================================================================
Jestem :)
Wybaczcie mi to na górze ale ostatnio nie mam pomysłu na tą historię. :(
Chyba najwyższy czas się pożegnać.
Następny koło piątku:**
DO NASTĘPNEGO:):)
poniedziałek, 22 września 2014
56. Kolejny nowy początek...
W szpitalu spędziłam tydzień. Szczerze mówiąc przydało mi się to bo teraz czuję się wypoczęta i odstresowana. Michał codziennie mnie odwiedzał i dziś ma mnie odebrać ze szpitala. Od samego rana mam świetny humor i nie mogę doczekać się przyjścia Michała. Przebrałam się w wyjściowe ubranie i spakowałam wszystkie moje rzeczy kiedy w drzwiach pojawił się mój mąż.
-Cześć kochanie. Gotowa??
-Misiek... Hej. Bardzo gotowa.- przytuliłam się do męża
-Widzę że nastrój dopisuje?
-Bardzo. Chcę już wrócić do domu.
-Masz wypis?-spytał
-Nie, lekarz kazał nam przyjść do jego gabinetu.
-Aha. No to chodźmy w takim razie.- Michał wziął moją torbę i chwycił mnie za rękę
-Chodźmy.- odpowiedziałam
Na lekarza musieliśmy czekać jakieś 15 minut bo musiał iść do jakiejś pilnej pacjentki. Zaczęłam się denerwować bo chciałam już wyjść ale jak zobaczyłam jak Michał się ze mnie śmieje to usiadłam grzecznie na krześle
-Jestem. Wybaczcie państwo że musieliście czekać.- pojawił się doktor
-Nic się nie stało. Chcę tylko wziąć wypis i wrócić do domu.
-Mam nadzieję że wytrzyma pani jeszcze 5 minut. Zapraszam do gabinetu
-Coś się stało. Ma pan dziwną minę?- spytałam jak tylko usiedliśmy w gabinecie
-W zasadzie to nie. Poprostu na ostatnim badaniu zapomniałem oddać pani zdjęcia usg i zapytać czy chcą państwo poznać płeć dziecka.?
-To to już wiadomo?- zdziwił się Michał
-Tak, na tym etapie ciąży jestem w stanie stwierdzić płeć państwa dziecka.- doktor uśmiechnął się delikatnie
-To co Emila? Chcemy wiedzieć?- mąż spojrzał na mnie
-Nie wiem. Chyba tak...- odpowiedziałam
-No to niech pan mówi. Chłopak czy dziewczynka.- Michał klasnął w dłonie
-No więc na 99% jestem pewien że będą państwo mieli córkę. W zasadzie to na 100%.
-Naprawdę??- szeroko się uśmiechnęłam
-Tak. Cóż teraz proszę o siebie dbać i przyjmować witaminy. Widzimy się za tydzień na wizycie kontrolnej.
Po wyjściu z gabinetu nie mogłam opanować radości. Tak strasznie chciałam żeby to była dziewczynka i udało się. Michał mimo tego że znajdowaliśmy się w szpitalu od razu po wyjściu z gabinetu wziął mnie w ramiona i zaczął kręcić wokół własnej osi. Wszyscy wokół się nam przyglądali ale nie przejmowałam się tym. Byłam zwyczajnie szczęśliwa.
Po powrocie do domu pierwsze co zrobiłam to wyściskałam mocno Antosia. Okazało się że w domu zastałam też moich rodziców. Ucieszył mnie fakt że mama zrobiła obiad bo od tego szpitalnego jedzenia to raczej mi się nie polepszało.
-Cieszę się że wkońcu wróciłaś.- odezwała się mama
-Ja też. Wiem że byłam okropna i przepraszam za to...
-Nie masz za co przepraszać skarbie. Poprostu do tego nie wracajmy.- odpowiedziała
-Masz rację. Teraz najważniejsza jest moja rodzina. Muszę dbać o naszą córkę.- powiedziałam i położyłam sobie rękę na brzuchu
-Dziewczynka?- spytał tata
-Tak to już pewne. Będziemy mieli córkę.- wtrącił Michał
-Tak się cieszę. Moja kochana- mama mnie mocno przytuliła a zaraz za nią tata
-Swoją drogą kochanie musisz zmienić auto.- odezwał się tata
-Co? Dlaczego??- zdziwiłam się
-Tata ostatnio do niego zajrzał i ten samochód nie jest bezpieczny...
-Mamo proszę cię nie wymyślaj jest dobry, może ma kilka usterek ale się trzyma.
-Właśnie kilka usterek, chcesz żebym się o ciebie martwiła??
-Mama błagam cię...
-Nie kłóćcie się. I tak już się tym zająłem. Proszę.!- wtrącił się mój mąż i podał mi małe pudełeczko
-Co to jest?- spytałam
-Twoje nowe auto.- odpowiedział a ja z pudełka wzięłam kluczyk
-Michał, po co nam taki wydatek przecież...
-Twoja mama ma rację, ja też nie chcę się martwić kiedy wsiadasz do samochodu.
-A co z moim obecnym autem.?
-Sprzedamy go. Już nawet mam mi niego chętnego.- Misiek uśmiechnął się do mnie lekko
-Co? Żartujesz??
-Nie i nie próbuj się sprzeciwiać!- Michał pogroził mi palcem
-Wariat jesteś wiesz?- roześmiałam się
-Wiem, ale za to jaki fajny jestem wariat.- pocałował mnie szybko
Rodzice wyszli od nas zaraz po obiedzie. Stwierdzili że potrzebujemy zostać sam na sam z Miśkiem. Antka zabrali na dwa dni więc mamy jak to mówią "wolną chatę".
Kiedy tylko zostaliśmy sami Michał zabrał mnie do garażu gdzie stało już moje nowe auto. Normalnie opadła mi szczęka kiedy w garażu zobaczyłam nowiutką czarną śliczną i błyszczącą Dacię Duster. Od jakiegoś czasu Michał mówił mi o tym samochodzie ale nigdy nie zwracałam na tą markę uwagi. Zachwycił mnie ten samochód.
-Jest piękny.- uśmiechnęłam się do Miśka
-Tak i bezpieczny a to ważne skoro masz wozić nasze dzieci.
-Słucham? Dlaczego ja mam je wozić?
-No przecież same nie przyjadą mi do Spały albo na mecze nie?- zrobił dziwną minę
-A kto ci powiedział że ja będę chciała tam jechać?- zaczęłam się z nim droczyć
-Będziesz chciała. Ty zawsze chcesz.
-Masz rację. Zawszę chcę.!- Michał podszedł do mnie i szybko zamknął mi usta pocałunkiem
Trudno było nam się od siebie oderwać. Michał wziął mnie na ręce i szybko przeszliśmy do sypialni. Minęło trochę czasu odkąd byliśmy razem w łóżku przez to moje zamknięcie w sobie po tym całym porwaniu ale teraz nie mam żadnych blokad i po krótkim czasie oboje z Miśkiem zatracamy się w sobie.
Leżę z głową na Miśkowym torsie i staram się wyrównać oddech po niedawno przeżytym orgazmie. Jestem szczęśliwa i dopiero teraz gotowa na to by otworzyć się przed mężem. Michał przytula mnie mocno a ja zaczynam mówić.
-Ja wtedy w sylwestra wyszłam na taras pooddychać świeżym powietrzem. Nie miałam zamiaru stać tam długo, tylko chwilę. Wiedziałam że jak zobaczysz mnie bez płaszcza to się wkurzysz.- wydukałam
-Nie musisz mi tego mówić.- zobaczył że mi ciężko
-Chcę. Miałam już wracać do salonu kiedy ktoś zaszedł mnie od tyłu. Myślałam nawet że to ty ale kiedy poczułam na twarzy chusteczkę która była czymś nasączona wystraszyłam się. Potem już niczego nie pamiętałam. Pierwsze co po przebudzeniu zobaczyłam to Andrea. Gładził mnie dłonią po policzku. Byłam związana tak że nie mogłam wykonać żadnego ruchu.
-Zrobił ci coś?
-W zasadzie to nie ale kiedy kazałam mu żeby mnie wypuścił, kiedy mówiłam że to ciebie i Antka kocham złościł się. Kilka razy mnie uderzył. Byłam załamana i prawie cały czas płakałam. Bałam się o siebie, o was i o dziecko.
-Andrea wiedział że jesteś w ciąży? Powiedziałaś mu?- Michał spytał spokojnym głosem
-Nie wiedział. Nie chciałam żeby wiedział. Nie wiedziałam ile tam siedziałam dopóki Sala nie powiedział mi że minął tydzień.. Wtedy wymyśliłam plan ucieczki. Powiedziałam Andrei że z nim wyjadę tylko musi kupić mi nowe ubrania. Ucieszył się i mnie pocałował. Potem wyszedł. Wtedy mu uciekłam. Nawet nie wiem jakim cudem dotarłam na halę, to było jakieś szaleństwo. Myślałam wtedy tylko o tym żeby cię spotkać. Ty byłeś moim ratunkiem.- zaczęłam krążyć palcem po torsie Michała
-Przepraszam, powinienem był coś zrobić. Nie znalazłem cię i cholernie źle się z tym czuję.- jego mięśnie się napięły
-Nie martw się tym już. Jesteśmy już razem, mnie i małej nic nie jest i wszystko dobrze się skończyło. Teraz już wszystko będzie dobrze i zaczniemy od nowa.
-Wiem ale wiesz co czułem gdy zobaczyłem tą obrączkę na barierce...- głos mu się załamał
-Znalazłeś ją?
-Tak i mam ją przy sobie, widzisz.- pokazał mi na łańcuszek na szyii z przewieszoną obrączką
-Nawet nie zauważyłam.- roześmiałam się
-Bo cię rozproszyłem. Poczekaj...- roześmiał się i zdjął łańcuszek
-Co robisz?- spytałam
-Proszę. Kocham cię.- wsunął mi ją na palec
-Ja ciebie też Miśku. Zawsze.- pocałowałam Michała
==========================================================================
Jestem :)
Polska Mistrzem Świata.!!!!!!!!!!!!!
Boże, kocham tych siatkarzy, kocham ten sport, i kocham te emocje. :)
POLAK POTRAFI :*
Następny za tydzień napweno do niedzieli się pojawi:*
Buziole..:)
poniedziałek, 15 września 2014
55. Ciekawa wizyta i pojednanie...
Otworzyłam szeroko oczy i pierwsze co zobaczyłam to szyderczy uśmiech Moniki. Na początku wydawało mi się że śnię ale kiedy się odezwała zrozumiałam że to nie sen.
-Monika?- spytałam
-Dzień dobry królewno. Jak się spało?
-Co ty tu robisz??
-Przyszłam sprawdzić jak ty się czujesz.- uśmiechnęła się szyderczo
-Od kiedy cię to obchodzi??
-Wiesz co masz rację, nigdy mnie to nie obchodziło, dla mojej przyjemności mogłabyś tu na tym łóżku zdechnąć ale widzę że los nie jest dla mnie łaskawy.
-Jak widzisz żyje a teraz możesz już wyjść.
-Wyjdę jak tylko mi odpowiesz jak ci się to udało co? Jak się wywinęłaś Sali co. To był plan idealny ale ty jak jakiś kurwa kot masz 9 żyć. Andrea obiecał mi że już nigdy cię nie zobaczę ale nie tobie się zechciało uciekać. Po co skoro już prawie zaciągnęłam Miśka do łóżka.
-Co ty mówisz.? Masz coś wspólnego z tym porwaniem??- wytrzeszczyłam oczy
-To nie jest ważne. Może tak może nie.
-Dlaczego? Dlaczego tak mieszasz w moim życiu co?
-To ty namieszałaś w moim i to bardzo. Przez ciebie straciłam Michała. To twoja wina że nie jesteśmy razem. I gdybyś nie uciekła Andrei teraz pewnie przeżywałabym kolejny orgazm z Miśkiem
-Wyjdź. Nie wierzę ci. Wyjdź stąd!
-Wyjdę ale skoro nie wierzysz to masz. Czytaj i patrz!- rzuciła we mnie gazetą i wyszła
Szybko otworzyłam gazetę w dziale sportowym i moim oczom ukazał się artykuł o Michale. "Kubiak zamiast szukać porwanej żony bawi się z byłą narzeczoną!"
Zdjęcie na pół strony przedstawiało Miśka i Monikę szczęśliwych i objętych w jakimś klubie. Wszystko się we mnie zagotowało. Obwiniałam się o to że przeze mnie Michał się martwi i moje humory psują nasze małżeństwo ale teraz widzę że kiedy ja cierpiałam związana w piwnicy ten bawił się z Monisią. Nawet nie mam już sił płakać poprostu wtuliłam się w poduszkę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie lekarz, musiałam iść na badania, niechętnie ale odbyłam wszystkie potrzebne badania. Potem dostałam jakiś ochydny kisiel na podwieczorek którego nawet nie skosztowałam. Kiedy pielęgniarka wyszła z mojej sali w drzwiach pojawił się mój mąż. W ręku trzymał reklamówkę a na twarzy widziałam skruchę.
-Co tu robisz?- spytałam
-Przyniosłem ci coś do picia i kilka gazet. Tak żebyś się nie nudziła. Przepraszam cię kochanie.
-Dzięki za fatygę ale ja już mam gazetę. I jaki ciekawy artykuł o jednym z rzeszowskich siatkarzy.- rzuciłam w niego gazetą
-O czym ty mówisz?
-Sam zobacz strona 10.- odpowiedziałam szybko
-Emila jaa...
-Zdradziłeś mnie? Muszę wiedzieć!
-Boże nie! Co ty mówisz! Oczywiście że nie.- złapał się za głowę
-Na tym zdjęciu widać zupełnie co innego.
-Ja ci to wytłumaczę...
-Nie chcę. Teraz to ja chcę być sama tak?! Wyjdź proszę.- weszłam mu w słowo
-Ale, ja cię proszę...
-Nie. To ja cię proszę wyjdź.!
Michał zrezygnowany wyszedł z sali a mnie odechciało się wszystkiego. Dlaczego wszystko się tak skomplikowało.? Byliśmy tacy szczęśliwi a teraz nawet nie wiem czy chcę być jeszcze z Kubiakiem.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam wpatrywać się w to felerne zdjęcie mojego męża z Moniczką kiedy do sali wparowali mi Kamila ze Zbyszkiem.
-Cześć siostra.! Jak się czujesz?- spytała uśmiechnięta
-Cześć, super nie widać?- spojrzałam na nią
-No nie za bardzo. Co jest?
-To.!- podałam jej gazetę
-Co to?- spytał Zibi
-Michał w roli głównej.!- westchnęła głośno moja siostra
-Pokaż.!- Bartman zabrał jej gazetę
-No i co na to powiesz?- spytała go Kamila
-To, to jest nic. Ja tam byłem tam nic nie zaszło.!
-Ale na tym zdjęciu...- zaczęłam
-Na tym zdjęciu Monika klei się do Miska nic więcej.! Tam nic nie zaszło.Michał sporo wypił i w swoim zadurzeniu alkoholowym nawet nie zauważył jak ta się do niego przyk- Zbyszek się do mnie uśmiechnął
-Ale Monika mówiła że prawie z nim spała...
-Emiluś, Monika to idiotka. Nie przejmuj się byłem tam i serio Michał wrócił ze mną do domu tam nic nie zaszło.!
-Mówisz serio?- spojrzałam na niego niepewnie
-No tak. Nie płacz głupia tylko dzwoń do Miśka niech przyjeżdża.-Zbyszek usiadł obok mnie
-Nie.! Nie zadzwonię do niego. Najchętniej to bym stąd wyszła no ale...
-Nie wymyślaj.! Ja zadzwonię.- wtrąciła Kama
-Dobra sama do niego zadzwonię ale to potem ok?
-Ok.- odpowiedzieli razem
Zbyszek z moją siostrą posiedzieli u mnie jakoś z godzinę ale potem już Kamila była zmęczona więc musieli iść. Wcale się jej nie dziwię bo to już końcówka jej ciąży i dźwiganie takiego bagażu jest dosyć męczące. Gazetę którą mi przyniosła Monika wrzuciłam do szuflady mojego stolika i zajęłam się przeglądaniem facebooka w telefonie. Wtedy do sali wszedł mój mąż
-Emila..- zaczął
-Michał?
-Wiem jak to wyglądało ale ja cię nigdy nie zdradziłem.
-Wiem.
-Przestań, ona nic dla mnie nie znaczy, musisz mi uwierzyć.. chwila! Jak to wiesz?- zdziwił się
-Był u mnie Zbyszek i wyjaśnił mi jak doszło do zrobienia tego zdjęcia. Przepraszam że w ciebie zwątpiłam.
-Przestań, to ja tu jestem winny. Zamiast cię wtedy szukać to próbowałem uleczyć cierpienie wódką.- usiadł obok mnie
-Michał ja cię rozumiem. To wszystko jest mega popieprzone i jeszcze fakt że Monika ma współudział w moim porwaniu.! Można się pogubić w tym wszystkim.!
-Jak to ma współudział?
-Przyszła tu i mi powiedziała wszystko. Myślała że już nie wrócę i ona zajmie moje miejsce ale na jej nieszczęście wróciłam.
-Popierdolona idiotka. Emila my musimy iść na policję.- spojrzał na mnie błagalnie
-Ale wtedy będę musiała złożyć zeznania i opowiedzieć o wszystkim. Nie wiem czy jestem gotowa...
-Nie będę naciskał. I tak wiem że za bardzo naciskałem gdy byłaś w domu.
-Michał przepraszam za to co powiedziałam. Nigdy nie chciałam ci powiedzieć o tym że miałeś nas w dupie. Wiem że nigdy tak nie było.- do oczu napłynęły mi łzy
-Nie płacz. Przecież wiem że nie chciałaś tego powiedzieć.- przytulił mnie
-Pójdę na policję. Złożę te zeznania.- westchnęłam ciężko
-Naprawdę?- wytrzeszczył oczy
-Tak, jeśli tylko pójdziesz tam ze mną?!
-Oczywiście że z tobą pójdę. Już nigdy cię samej nie zostawię.- mocniej mnie przytulił i pocałował w czubek głowy
==========================================================================
Jestem:)
Strasznie was przepraszam za opóźnienie ale ten rozdział pisał mi się strasznie ciężko.
Ogólnie przepraszam za to na górze ale widzę i czuję że kończy mi się wena do pisania tego opowiadania.
Następny jakoś może za 5 dni. Może wcześniej:)
Aaa no zapomniałabym "GRATULUJĘ POLSKA" Gracie piękną siatkówkę.:*.!
-Monika?- spytałam
-Dzień dobry królewno. Jak się spało?
-Co ty tu robisz??
-Przyszłam sprawdzić jak ty się czujesz.- uśmiechnęła się szyderczo
-Od kiedy cię to obchodzi??
-Wiesz co masz rację, nigdy mnie to nie obchodziło, dla mojej przyjemności mogłabyś tu na tym łóżku zdechnąć ale widzę że los nie jest dla mnie łaskawy.
-Jak widzisz żyje a teraz możesz już wyjść.
-Wyjdę jak tylko mi odpowiesz jak ci się to udało co? Jak się wywinęłaś Sali co. To był plan idealny ale ty jak jakiś kurwa kot masz 9 żyć. Andrea obiecał mi że już nigdy cię nie zobaczę ale nie tobie się zechciało uciekać. Po co skoro już prawie zaciągnęłam Miśka do łóżka.
-Co ty mówisz.? Masz coś wspólnego z tym porwaniem??- wytrzeszczyłam oczy
-To nie jest ważne. Może tak może nie.
-Dlaczego? Dlaczego tak mieszasz w moim życiu co?
-To ty namieszałaś w moim i to bardzo. Przez ciebie straciłam Michała. To twoja wina że nie jesteśmy razem. I gdybyś nie uciekła Andrei teraz pewnie przeżywałabym kolejny orgazm z Miśkiem
-Wyjdź. Nie wierzę ci. Wyjdź stąd!
-Wyjdę ale skoro nie wierzysz to masz. Czytaj i patrz!- rzuciła we mnie gazetą i wyszła
Szybko otworzyłam gazetę w dziale sportowym i moim oczom ukazał się artykuł o Michale. "Kubiak zamiast szukać porwanej żony bawi się z byłą narzeczoną!"
Zdjęcie na pół strony przedstawiało Miśka i Monikę szczęśliwych i objętych w jakimś klubie. Wszystko się we mnie zagotowało. Obwiniałam się o to że przeze mnie Michał się martwi i moje humory psują nasze małżeństwo ale teraz widzę że kiedy ja cierpiałam związana w piwnicy ten bawił się z Monisią. Nawet nie mam już sił płakać poprostu wtuliłam się w poduszkę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudził mnie lekarz, musiałam iść na badania, niechętnie ale odbyłam wszystkie potrzebne badania. Potem dostałam jakiś ochydny kisiel na podwieczorek którego nawet nie skosztowałam. Kiedy pielęgniarka wyszła z mojej sali w drzwiach pojawił się mój mąż. W ręku trzymał reklamówkę a na twarzy widziałam skruchę.
-Co tu robisz?- spytałam
-Przyniosłem ci coś do picia i kilka gazet. Tak żebyś się nie nudziła. Przepraszam cię kochanie.
-Dzięki za fatygę ale ja już mam gazetę. I jaki ciekawy artykuł o jednym z rzeszowskich siatkarzy.- rzuciłam w niego gazetą
-O czym ty mówisz?
-Sam zobacz strona 10.- odpowiedziałam szybko
-Emila jaa...
-Zdradziłeś mnie? Muszę wiedzieć!
-Boże nie! Co ty mówisz! Oczywiście że nie.- złapał się za głowę
-Na tym zdjęciu widać zupełnie co innego.
-Ja ci to wytłumaczę...
-Nie chcę. Teraz to ja chcę być sama tak?! Wyjdź proszę.- weszłam mu w słowo
-Ale, ja cię proszę...
-Nie. To ja cię proszę wyjdź.!
Michał zrezygnowany wyszedł z sali a mnie odechciało się wszystkiego. Dlaczego wszystko się tak skomplikowało.? Byliśmy tacy szczęśliwi a teraz nawet nie wiem czy chcę być jeszcze z Kubiakiem.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam wpatrywać się w to felerne zdjęcie mojego męża z Moniczką kiedy do sali wparowali mi Kamila ze Zbyszkiem.
-Cześć siostra.! Jak się czujesz?- spytała uśmiechnięta
-Cześć, super nie widać?- spojrzałam na nią
-No nie za bardzo. Co jest?
-To.!- podałam jej gazetę
-Co to?- spytał Zibi
-Michał w roli głównej.!- westchnęła głośno moja siostra
-Pokaż.!- Bartman zabrał jej gazetę
-No i co na to powiesz?- spytała go Kamila
-To, to jest nic. Ja tam byłem tam nic nie zaszło.!
-Ale na tym zdjęciu...- zaczęłam
-Na tym zdjęciu Monika klei się do Miska nic więcej.! Tam nic nie zaszło.Michał sporo wypił i w swoim zadurzeniu alkoholowym nawet nie zauważył jak ta się do niego przyk- Zbyszek się do mnie uśmiechnął
-Ale Monika mówiła że prawie z nim spała...
-Emiluś, Monika to idiotka. Nie przejmuj się byłem tam i serio Michał wrócił ze mną do domu tam nic nie zaszło.!
-Mówisz serio?- spojrzałam na niego niepewnie
-No tak. Nie płacz głupia tylko dzwoń do Miśka niech przyjeżdża.-Zbyszek usiadł obok mnie
-Nie.! Nie zadzwonię do niego. Najchętniej to bym stąd wyszła no ale...
-Nie wymyślaj.! Ja zadzwonię.- wtrąciła Kama
-Dobra sama do niego zadzwonię ale to potem ok?
-Ok.- odpowiedzieli razem
Zbyszek z moją siostrą posiedzieli u mnie jakoś z godzinę ale potem już Kamila była zmęczona więc musieli iść. Wcale się jej nie dziwię bo to już końcówka jej ciąży i dźwiganie takiego bagażu jest dosyć męczące. Gazetę którą mi przyniosła Monika wrzuciłam do szuflady mojego stolika i zajęłam się przeglądaniem facebooka w telefonie. Wtedy do sali wszedł mój mąż
-Emila..- zaczął
-Michał?
-Wiem jak to wyglądało ale ja cię nigdy nie zdradziłem.
-Wiem.
-Przestań, ona nic dla mnie nie znaczy, musisz mi uwierzyć.. chwila! Jak to wiesz?- zdziwił się
-Był u mnie Zbyszek i wyjaśnił mi jak doszło do zrobienia tego zdjęcia. Przepraszam że w ciebie zwątpiłam.
-Przestań, to ja tu jestem winny. Zamiast cię wtedy szukać to próbowałem uleczyć cierpienie wódką.- usiadł obok mnie
-Michał ja cię rozumiem. To wszystko jest mega popieprzone i jeszcze fakt że Monika ma współudział w moim porwaniu.! Można się pogubić w tym wszystkim.!
-Jak to ma współudział?
-Przyszła tu i mi powiedziała wszystko. Myślała że już nie wrócę i ona zajmie moje miejsce ale na jej nieszczęście wróciłam.
-Popierdolona idiotka. Emila my musimy iść na policję.- spojrzał na mnie błagalnie
-Ale wtedy będę musiała złożyć zeznania i opowiedzieć o wszystkim. Nie wiem czy jestem gotowa...
-Nie będę naciskał. I tak wiem że za bardzo naciskałem gdy byłaś w domu.
-Michał przepraszam za to co powiedziałam. Nigdy nie chciałam ci powiedzieć o tym że miałeś nas w dupie. Wiem że nigdy tak nie było.- do oczu napłynęły mi łzy
-Nie płacz. Przecież wiem że nie chciałaś tego powiedzieć.- przytulił mnie
-Pójdę na policję. Złożę te zeznania.- westchnęłam ciężko
-Naprawdę?- wytrzeszczył oczy
-Tak, jeśli tylko pójdziesz tam ze mną?!
-Oczywiście że z tobą pójdę. Już nigdy cię samej nie zostawię.- mocniej mnie przytulił i pocałował w czubek głowy
==========================================================================
Jestem:)
Strasznie was przepraszam za opóźnienie ale ten rozdział pisał mi się strasznie ciężko.
Ogólnie przepraszam za to na górze ale widzę i czuję że kończy mi się wena do pisania tego opowiadania.
Następny jakoś może za 5 dni. Może wcześniej:)
Aaa no zapomniałabym "GRATULUJĘ POLSKA" Gracie piękną siatkówkę.:*.!
poniedziałek, 8 września 2014
54. Fatalny koniec próby zmian na lepsze...
Michał wyszedł z pokoju bez słowa. Zła i załamana podkuliłam nogi pod brodę i po raz pierwszy od mojego powrotu do domu zaczęłam się zastanawiać nad rozmową z psychologiem. Może Misiek ma rację i powinnam skorzystać z pomocy ale nie wiem czy jestem na to gotowa. Nie umiem opowiedzieć nikomu o tym co przeżyłam, chyba dlatego że to jeszcze tak strasznie mnie boli. Postanowiłam jechać na halę. Tam zawsze łatwiej przychodziło mi podejmowanie ważnych decyzji. Ubieram szybko świeże ubrania i nakładam lekki makijaż. Kiedy schodzę do korytarza Michał ogląda z młodym bajki. Widząc że się ubieram szybko do mnie podchodzi
-Wychodzisz?
-Tak. Muszę pobyć chwilę sama...
-Emila martwię się o ciebie.
-Przestań mi to powtarzać. Przestań zachowywać się jak mój tatuś i mnie kontrolować.- oburzyłam się
-Tu nie o to chodzi. W ogóle o siebie nie dbasz.
-Ty robisz to za mnie.!- stwierdziłam podniesionym głosem
-Jesteś w ciąży. Muszę o ciebie dbać.
-Już raz byłam w ciąży i poradziłam sobie bez ciebie. Pamiętasz jak miałeś nas w dupie, ja nie zapomniałam i nigdy tego nie zapomnę.
-To cios poniżej pasa. Wiesz jak było... Teraz dopiero widzę jak się zmieniłaś.- powiedział cicho i poszedł do syna
Wzięłam szybko kurtkę i wyszłam z domu. Wyjeżdżając z podwórka ręce mi się trzęsły ze złości. Postanowiłam sobie że muszę mieć chwilę spokoju i ciszy a w domu tego nie dostanę.
Hala okazała się być pusta. Chłopaki są już pewnie po treningu. Siadam na środku boiska i bawię się zostawioną piłką kiedy na hali pojawia się Zbyszek.
-Wiedziałem że tu będziesz.- odezwał się pierwszy
-Ale skąd ty...
-Michał dzwonił.
-No tak. Mogłam się tego spodziewać.- westchnęłam ciężko
-Emila on się martwi. Zamknęłaś się w sobie a on nie wie jak ci pomóc.
-Zbyszek ja muszę sama...
-Kiedy zrozumiesz że nie jesteś sama.!- wszedł mi w słowo
-Nie potrafię się otrząsnąć. Cały czas myślę o tym co mnie spotkało.
-Wiem że to był koszmar ale musisz się otrząsnąć dla siebie Miśka i waszych dzieci.
-Masz rację ale to trudne.
-No to teraz chodź zagramy sobie.- zabrał mi piłkę
-Sory ale ja nie gram. Ja jestem od robienia wam zdjęć.
-No chodź.
-Nie umiem. Nie chcę Zibi..
-Taak. Taka jesteś. Dobra!- odpowiedział a chwilę potem byłam już przewieszona przez jego ramię
-Puść, Zbyszek proszę cię! Puszczaj!- zaczęłam się śmiać
-Nie ma mowy!- położył mnie na boisku i zaczął łaskotać
-Hahaha... Proszę... Nie wytrzymam...Hahaha
-I widzisz. Za taką Emilą wszyscy tęsknimy. Za uśmiechniętą i szczęśliwą.
-Zrozumiałam a teraz mnie puść!- próbowałam go zepchnąć z siebie
-Obiecaj że do nas wrócisz co. Tylko taka jak dawniej.
-Cześć Zbyszek.!- wstałam, wzięłam kurtkę i poszłam w stronę wyjścia
Kiedy wróciłam do domu Michał z małym bawili się na ogródku. Mały szalał na śniegu uciekając przed Miśkiem i psem. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok i ruszyłam w stronę drzwi. Wtedy zauważył mnie Michał. Bez słowa weszłam do domu.
Zdjęłam kurtkę i buty a potem zrobiłam sobie gorąca herbatę. Z kubkiem w ręku poszłam do sypialni. Na łóżku zobaczyłam tablet który dałam Michałowi na święta. Gdy go włączyłam moim oczom ukazała się ta sama tapeta którą ja mu ustawiłam. Nie zmienił jej. Na widok tego jaka wtedy byłam szczęśliwa z oczu popłynęły mi łzy.
Dopiero teraz dotarło do mnie że zraniłam Miśka swoimi słowami. Ta sytuacja była jak objawienie. W jednej chwili zrozumiałam i poukładałam sobie wszystko. Andrea i ten cały koszmar przestał być ważny. Najważniejszy był Michał i nasze dzieci- Antek i nasza mała fasolka rosnąca w moim brzuchu. Postanowiłam że spróbuję zapomnieć o Włochu a spróbuję sprawić żeby nasze życie wróciło do normy. Po cichu poszłam do garderoby i zobaczyłam w oknie że nie ma auta Michała. Pewnie gdzieś wyszedł, zabrałam ubrania na zmianę i poszłam wziąć długi prysznic. Ogoliłam całe ciało i nałożyłam mój ulubiony balsam do ciała. Potem zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam czyste ubrania
Kiedy zeszłam do salonu Antek bawił się z Tobim w salonie. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Na Polsat Sport leciała akurat powtórka meczu Asseco Resovia- Jastrzębski Węgiel. Z zaciekawieniem zaczęłam oglądać zmagania naszych chłopaków. W przerwie zrobiłam sobie herbatę i dwie kanapki i wróciłam do oglądania. Po jakiś 30 minutach do domu wrócił Michał. jego mina kiedy zobaczył mnie w salonie była poprostu bezcenna.
-Michał, usiądź tu przy mnie. Proszę!- odezwałam się pierwsza
-Nie chcę się kłócić. Może lepiej nie.
-Misiek przepraszam. Wiem że byłam nie do zniesienia a jeszcze dziś powiedziałam coś strasznego. Wybacz mi to proszę.
-Słuchaj, mam dosyć tej sytuacji. Chciałbym żeby było jak dawniej ale widzę że chyba tylko mnie na tym zależy...
-Michał doskonale wiesz że to nie prawda. To co się stało było...
-Straszne tak wiem.!- wszedł mi w słowo
-Michał ja was kocham i ciebie i małego po prostu potrzebowałam czasu.
-Znam tą śpiewkę na pamięć. To nie w takiej Emili się zakochałem. Nie jesteś tą którą kocham.
-To cały czas ja tylko...
-Nie.! Nie poznaję cię.! Zmieniłaś się i tyle a ja nie wiem czy chcę dzielić życie z taką... tobą.!-pokazał na mnie palcem i wyszedł z domu,
Michał pojechał gdzieś autem a ja zmieszana usiadłam w salonie. Michał mnie nie kocha? To możliwe? Straciłam go.! Z oczu mimo mojej woli popłynęły łzy. Życie rozsypało mi się na drobne kawałki i wszystko przez Andreę.
Nagle podszedł do mnie Antek
-Mama a gdzie poszedł tato?- spytał
-Nie wiem syneczku. Chyba go uraziłam.- wzruszyłam ramionami i wtedy poczułam przeszywający ból brzucha.
Osunęłam się na podłogę i prawie podkuliłam z bólu. Przeraził mnie fakt że przez całą tą sytuację mogę stracić dziecko. Wyjęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer do Zbyszka
-Halo?- odezwał się zadowolony Bartman
-Zbyszek...pomóź.!- wyjęczałam do telefonu
-Emila? Co się stało?- wystraszył się
-Błagam cię przyjedź. Nie dzwoń do Michała. Błagam cię nie dzwoń do niego. Przyjedź.!- odpowiedziałam i odłożyłam słuchawkę.
Zibi pojawił się u nas w domu jakieś 15 minut później. Ból brzucha nie ustąpił i Zbyszek zastał mnie leżącą na podłodze. Szybko wziął mnie na ręce i zaniósł do jego auta. Potem wziął młodego i ruszyliśmy we trójkę do szpitala.
Od razu zostałam przyjęta na oddział ginekologiczny. Podpięli mnie pod kroplówkę i zrobili usg. Z każdą minutą czułam się się lepiej. Zbyszek zabrał młodego do Kamili i sam wybrał się do domu po rzeczy dla mnie. Ja w tym czasie odbyłam rozmowę z lekarzem
-Pani Emilio, jest pani nieodpowiedzialna.!
-Przepraszam doktorze ale...
-Prosiłem panią żeby pani na siebie uważała i dbała o siebie. Zlekceważyła mnie pani więc teraz pani dziecko w sumie walczy o życie.!
-Co? Jak to? Ja nie mogę stracić tego dziecka.- wystraszyłam się
-Sytuację mamy pod kontrolą ale zostaje pani u nas na oddziele przez kilka dni. Musi pani odpocząć i przestać się denerwować bo inaczej nie utrzyma pani tej ciąży.
-Dobrze. Obiecuję że będę dbała o siebie ale czy jednak mogłabym wrócić do domu.?- spytałam
-Nie no ja chyba przydzielę pani innego lekarza.! Nie mam nerwów do pani. Czy pani mnie słucha?
-Tak, przepraszam. Zostanę w szpitalu ile będzie trzeba.
-Zajrzę do pani niedługo. Proszę się przespać dobrze.!- uśmiechnął się delikatnie i wyszedł
Zaraz po wyjściu mojego lekarza prowadzącego ciążę na sali pojawił się Zbyszek. Zostawił mi wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i chwilę przy mnie posiedział.
-No to teraz mów, co się stało.!
-Ale że co niby?- spytałam
-Dlaczego tu wylądowałaś? Coś ty zmalowała co?
-Zbyszek sam wiesz że ostatnie dni były dla mnie mega ciężkie odbiło się to na mojej kruszynce i prawie ją straciłam...
-Jak to? Jest aż tak źle?
-No nie jest ciekawie. Trochę tu zostanę.
-Próbowałem dodzwonić się do Michała ale ma wyłączony telefon. Zostawiłem mu wiadomość na sekretarce.
-Przecież prosiłam cię żebyś tego nie robił.- powiedziałam nieco głośniej
-Nie denerwuj się tak. Lepiej mi powiedz co wy wyprawiacie. Na własne życzenie psujecie wszystko...
-Sory ale nie chcę o tym mówić.
-Ok. Odpocznij potem wpadnę ok?- spojrzał na mnie swoim uroczym spojrzeniem
-Nie, dziś już nie przychodź. Muszę odpocząć.
-Dobrze. Trzymajcie się oboje.- uśmiechnął się i wyszedł
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Musiałam być zmęczona. Co dziwne spało mi się dosyć miło i wygodnie. Kiedy otworzyłam oczy nie wiedziałam czy mi się to śni czy już się obudziłam. Koło mojego łóżka siedział ten którego bym się tu w życiu nie spodziewała.
========================================================================
Jestem :)
Na początku wielkie gratulacje do Polaków którzy w ten weekend pokazali klasę :)
Rozdział krótki ale był pisany w przerwach w pracy więc błagam o wybaczenie:)
Następny za 3 do 4 dni:*
Nie zapomnijcie zostawić po sobie komentarza:)
Buziaczki:*:*
-Wychodzisz?
-Tak. Muszę pobyć chwilę sama...
-Emila martwię się o ciebie.
-Przestań mi to powtarzać. Przestań zachowywać się jak mój tatuś i mnie kontrolować.- oburzyłam się
-Tu nie o to chodzi. W ogóle o siebie nie dbasz.
-Ty robisz to za mnie.!- stwierdziłam podniesionym głosem
-Jesteś w ciąży. Muszę o ciebie dbać.
-Już raz byłam w ciąży i poradziłam sobie bez ciebie. Pamiętasz jak miałeś nas w dupie, ja nie zapomniałam i nigdy tego nie zapomnę.
-To cios poniżej pasa. Wiesz jak było... Teraz dopiero widzę jak się zmieniłaś.- powiedział cicho i poszedł do syna
Wzięłam szybko kurtkę i wyszłam z domu. Wyjeżdżając z podwórka ręce mi się trzęsły ze złości. Postanowiłam sobie że muszę mieć chwilę spokoju i ciszy a w domu tego nie dostanę.
Hala okazała się być pusta. Chłopaki są już pewnie po treningu. Siadam na środku boiska i bawię się zostawioną piłką kiedy na hali pojawia się Zbyszek.
-Wiedziałem że tu będziesz.- odezwał się pierwszy
-Ale skąd ty...
-Michał dzwonił.
-No tak. Mogłam się tego spodziewać.- westchnęłam ciężko
-Emila on się martwi. Zamknęłaś się w sobie a on nie wie jak ci pomóc.
-Zbyszek ja muszę sama...
-Kiedy zrozumiesz że nie jesteś sama.!- wszedł mi w słowo
-Nie potrafię się otrząsnąć. Cały czas myślę o tym co mnie spotkało.
-Wiem że to był koszmar ale musisz się otrząsnąć dla siebie Miśka i waszych dzieci.
-Masz rację ale to trudne.
-No to teraz chodź zagramy sobie.- zabrał mi piłkę
-Sory ale ja nie gram. Ja jestem od robienia wam zdjęć.
-No chodź.
-Nie umiem. Nie chcę Zibi..
-Taak. Taka jesteś. Dobra!- odpowiedział a chwilę potem byłam już przewieszona przez jego ramię
-Puść, Zbyszek proszę cię! Puszczaj!- zaczęłam się śmiać
-Nie ma mowy!- położył mnie na boisku i zaczął łaskotać
-Hahaha... Proszę... Nie wytrzymam...Hahaha
-I widzisz. Za taką Emilą wszyscy tęsknimy. Za uśmiechniętą i szczęśliwą.
-Zrozumiałam a teraz mnie puść!- próbowałam go zepchnąć z siebie
-Obiecaj że do nas wrócisz co. Tylko taka jak dawniej.
-Cześć Zbyszek.!- wstałam, wzięłam kurtkę i poszłam w stronę wyjścia
Kiedy wróciłam do domu Michał z małym bawili się na ogródku. Mały szalał na śniegu uciekając przed Miśkiem i psem. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok i ruszyłam w stronę drzwi. Wtedy zauważył mnie Michał. Bez słowa weszłam do domu.
Zdjęłam kurtkę i buty a potem zrobiłam sobie gorąca herbatę. Z kubkiem w ręku poszłam do sypialni. Na łóżku zobaczyłam tablet który dałam Michałowi na święta. Gdy go włączyłam moim oczom ukazała się ta sama tapeta którą ja mu ustawiłam. Nie zmienił jej. Na widok tego jaka wtedy byłam szczęśliwa z oczu popłynęły mi łzy.
Dopiero teraz dotarło do mnie że zraniłam Miśka swoimi słowami. Ta sytuacja była jak objawienie. W jednej chwili zrozumiałam i poukładałam sobie wszystko. Andrea i ten cały koszmar przestał być ważny. Najważniejszy był Michał i nasze dzieci- Antek i nasza mała fasolka rosnąca w moim brzuchu. Postanowiłam że spróbuję zapomnieć o Włochu a spróbuję sprawić żeby nasze życie wróciło do normy. Po cichu poszłam do garderoby i zobaczyłam w oknie że nie ma auta Michała. Pewnie gdzieś wyszedł, zabrałam ubrania na zmianę i poszłam wziąć długi prysznic. Ogoliłam całe ciało i nałożyłam mój ulubiony balsam do ciała. Potem zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam czyste ubrania
Kiedy zeszłam do salonu Antek bawił się z Tobim w salonie. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Na Polsat Sport leciała akurat powtórka meczu Asseco Resovia- Jastrzębski Węgiel. Z zaciekawieniem zaczęłam oglądać zmagania naszych chłopaków. W przerwie zrobiłam sobie herbatę i dwie kanapki i wróciłam do oglądania. Po jakiś 30 minutach do domu wrócił Michał. jego mina kiedy zobaczył mnie w salonie była poprostu bezcenna.
-Michał, usiądź tu przy mnie. Proszę!- odezwałam się pierwsza
-Nie chcę się kłócić. Może lepiej nie.
-Misiek przepraszam. Wiem że byłam nie do zniesienia a jeszcze dziś powiedziałam coś strasznego. Wybacz mi to proszę.
-Słuchaj, mam dosyć tej sytuacji. Chciałbym żeby było jak dawniej ale widzę że chyba tylko mnie na tym zależy...
-Michał doskonale wiesz że to nie prawda. To co się stało było...
-Straszne tak wiem.!- wszedł mi w słowo
-Michał ja was kocham i ciebie i małego po prostu potrzebowałam czasu.
-Znam tą śpiewkę na pamięć. To nie w takiej Emili się zakochałem. Nie jesteś tą którą kocham.
-To cały czas ja tylko...
-Nie.! Nie poznaję cię.! Zmieniłaś się i tyle a ja nie wiem czy chcę dzielić życie z taką... tobą.!-pokazał na mnie palcem i wyszedł z domu,
Michał pojechał gdzieś autem a ja zmieszana usiadłam w salonie. Michał mnie nie kocha? To możliwe? Straciłam go.! Z oczu mimo mojej woli popłynęły łzy. Życie rozsypało mi się na drobne kawałki i wszystko przez Andreę.
Nagle podszedł do mnie Antek
-Mama a gdzie poszedł tato?- spytał
-Nie wiem syneczku. Chyba go uraziłam.- wzruszyłam ramionami i wtedy poczułam przeszywający ból brzucha.
Osunęłam się na podłogę i prawie podkuliłam z bólu. Przeraził mnie fakt że przez całą tą sytuację mogę stracić dziecko. Wyjęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer do Zbyszka
-Halo?- odezwał się zadowolony Bartman
-Zbyszek...pomóź.!- wyjęczałam do telefonu
-Emila? Co się stało?- wystraszył się
-Błagam cię przyjedź. Nie dzwoń do Michała. Błagam cię nie dzwoń do niego. Przyjedź.!- odpowiedziałam i odłożyłam słuchawkę.
Zibi pojawił się u nas w domu jakieś 15 minut później. Ból brzucha nie ustąpił i Zbyszek zastał mnie leżącą na podłodze. Szybko wziął mnie na ręce i zaniósł do jego auta. Potem wziął młodego i ruszyliśmy we trójkę do szpitala.
Od razu zostałam przyjęta na oddział ginekologiczny. Podpięli mnie pod kroplówkę i zrobili usg. Z każdą minutą czułam się się lepiej. Zbyszek zabrał młodego do Kamili i sam wybrał się do domu po rzeczy dla mnie. Ja w tym czasie odbyłam rozmowę z lekarzem
-Pani Emilio, jest pani nieodpowiedzialna.!
-Przepraszam doktorze ale...
-Prosiłem panią żeby pani na siebie uważała i dbała o siebie. Zlekceważyła mnie pani więc teraz pani dziecko w sumie walczy o życie.!
-Co? Jak to? Ja nie mogę stracić tego dziecka.- wystraszyłam się
-Sytuację mamy pod kontrolą ale zostaje pani u nas na oddziele przez kilka dni. Musi pani odpocząć i przestać się denerwować bo inaczej nie utrzyma pani tej ciąży.
-Dobrze. Obiecuję że będę dbała o siebie ale czy jednak mogłabym wrócić do domu.?- spytałam
-Nie no ja chyba przydzielę pani innego lekarza.! Nie mam nerwów do pani. Czy pani mnie słucha?
-Tak, przepraszam. Zostanę w szpitalu ile będzie trzeba.
-Zajrzę do pani niedługo. Proszę się przespać dobrze.!- uśmiechnął się delikatnie i wyszedł
Zaraz po wyjściu mojego lekarza prowadzącego ciążę na sali pojawił się Zbyszek. Zostawił mi wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i chwilę przy mnie posiedział.
-No to teraz mów, co się stało.!
-Ale że co niby?- spytałam
-Dlaczego tu wylądowałaś? Coś ty zmalowała co?
-Zbyszek sam wiesz że ostatnie dni były dla mnie mega ciężkie odbiło się to na mojej kruszynce i prawie ją straciłam...
-Jak to? Jest aż tak źle?
-No nie jest ciekawie. Trochę tu zostanę.
-Próbowałem dodzwonić się do Michała ale ma wyłączony telefon. Zostawiłem mu wiadomość na sekretarce.
-Przecież prosiłam cię żebyś tego nie robił.- powiedziałam nieco głośniej
-Nie denerwuj się tak. Lepiej mi powiedz co wy wyprawiacie. Na własne życzenie psujecie wszystko...
-Sory ale nie chcę o tym mówić.
-Ok. Odpocznij potem wpadnę ok?- spojrzał na mnie swoim uroczym spojrzeniem
-Nie, dziś już nie przychodź. Muszę odpocząć.
-Dobrze. Trzymajcie się oboje.- uśmiechnął się i wyszedł
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Musiałam być zmęczona. Co dziwne spało mi się dosyć miło i wygodnie. Kiedy otworzyłam oczy nie wiedziałam czy mi się to śni czy już się obudziłam. Koło mojego łóżka siedział ten którego bym się tu w życiu nie spodziewała.
========================================================================
Jestem :)
Na początku wielkie gratulacje do Polaków którzy w ten weekend pokazali klasę :)
Rozdział krótki ale był pisany w przerwach w pracy więc błagam o wybaczenie:)
Następny za 3 do 4 dni:*
Nie zapomnijcie zostawić po sobie komentarza:)
Buziaczki:*:*
piątek, 5 września 2014
53. Trudny okres w naszym życiu...
Kiedy się obudziłam pierwsze co przyszło mi do głowy to strach przed Salą i odruchowo podniosłam się z łóżka. Wtedy dotarło do mnie że jestem w szpitalu.
-Hej, już dobrze. Jesteś bezpieczna.
-Boże Michał to naprawdę ty. Co z dzieckiem?
-Byłaś bardzo osłabiona i niedożywiona ale na szczęście nic się wam nie stało. Dziecko i ty jesteście zdrowi.
-Jezu tak strasznie się bałam. Tak się bałam.!- z oczu popłynęły mi łzy
-Wiem przepraszam że cię nie znalazłem. Wybacz że ci nie pomogłem kiedy mnie potrzebowałaś.
-To było straszne. Pamiętam każdy dzień. Bałam się o naszą dziecinkę. Bałam się że ją zabije.!- podkuliłam nogi i zaczęłam płakać
-Emila nie myśl o tym. Jesteś bezpieczna, oboje jesteście. Na korytarzu czeka psycholog...- przytulił mnie
-Nie chce psychologa.! Chcę do domu. Chcę wrócić do domu. Proszę.- wtuliłam się w Miśka
-Dobrze zabiorę cię do domu. Nie płacz już. Pójdę do lekarza...
-Nie! Nie zostawiaj mnie. Nie chcę być sama.
-Dobrze. Zostanę, nigdy cię już nie zostawię.
Na wyraźną prośbę Michała lekarz w ostateczności pozwolił mi iść do domu. Zrobił jeszcze usg by sprawdzić jak tam nasze dziecko a kiedy okazało się że wszystko ok pozwolił mi opuścić szpital. Przez całą drogę nie odezwałam się do Miśka ani słowem. Chciałam tylko zaszyć się w domu i zapomnieć o tym co mi się przydarzyło. W drzwiach przywitał mnie Antoś a ja nie hamując łez mocno wtuliłam się w syna.
-Boże mój mały synek. Mama bardzo tęskniła za tobą.
-Ja za tobom teś mamo. Dzie byłaś?- spytał mnie mały
-Mama była u takiego chorego pana. Już nigdy cię nie zostawi. Obiecuje.- pocałowałam czoło syna
-Emilka jak ty się czujesz.?- spytała mama
-Dobrze ale chcę odpocząć i być teraz chwilę sama ok.- uśmiechnęłam się na siłę
-Chodź położysz się w sypialni. Zapaliłem w kominku żeby ci było przyjemniej.- odezwał się tata
-Pójdę sama. Muszę odpocząć.- odpowiedziałam i ruszyłam w stronę schodów
Michał został z rodzicami a ja otulona kołdrą nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Ciepło od kominka dodawało mi spokoju i dzięki niemu czułam się bezpiecznie. Na początku spało mi się dobrze dopiero potem dopadł mnie koszmar. Andrea gonił mnie a ja nie dawałam rady mu uciec. Skończyło się tak że zalana łzami obudziłam się z krzykiem. Od razu przybiegł do mnie Michał a ja wpadłam w atak histerii.
-Już dobrze. Jesteś w domu. Nic ci nie grozi. Jesteś bezpieczna.- powtarzał Misiek tuląc mnie mocno
Nie wiem ile czasu minęło, godzina może kiedy wkońcu się uspokoiłam. Michał położył się koło mnie i wtulona w niego ponownie odpłynęłam w sen. Resztę nocy przespałam już w miarę spokojnie. Obecność Michała działa na mnie kojąco. Przy nim czuję się bezpiecznie i nawet sen mam spokojniejszy.
2 dni później.
Od dwóch dni prawie nie wychodzę z sypialni. Każdej nocy dręczą mnie koszmary dotyczące Włocha. Cały czas boję się że to nie koniec i Andrea niedługo się pojawi i znowu przeżyję kolejny koszmar. Nikomu nie opowiadałam o tym co działo się ze mną kiedy więził mnie Sala. Widzę jak Michał się o mnie martwi ale nie potrafię się otworzyć i szczerze opowiedzieć co przeszłam. Od kilku dni opuszcza treningi by siedzieć przy mnie w domu. Nagle nachodzi mnie ochota na gorącą herbatę z miodem i schodzę do kuchni by ją sobie zrobić.
Schodząc po schodach słyszę rozmowę Michała z moją mamą
-Mamo ja się o nią tak bardzo boję. Od dwóch dni prawie nie wychodzi z pokoju. Budzi się z krzykiem w nocy i nic nie mówi.
-Syneczku musisz być cierpliwy. Ona wkońcu się przed tobą otworzy ale potrzebuje czasu.
-Wiem że to co przeżyła było straszne i ona musi dojść do siebie ale nie wiem jak mogę jej pomóc.
-Wiem Michałku, musisz być cierpliwy. Bądź przy niej a to już dużo. Emila potrzebuje teraz poczuć się bezpieczna i kochana. Nie naciskaj na nią.
-Wiem, dziękuje mamo. I dziękuje że przywiozłaś małego. Może przy nim Emilka jakoś się przełamie. Chciałbym żeby było jak dawniej, żeby wróciła moja dawna żona.- głos Michała się złamał, domyśliłam się że płacze
-Michał ty musisz być silny. Musisz jeszcze trochę wytrzymać już niedługo wszystko wróci do normy. Muszę już iść, a ty opiekuj się moją córką i wnukiem.
-Dobrze. Dziękuję ci mamo.
Kiedy mama wychodzi z domu ja schodzę do kuchni.
Biorę do ręki mój ulubiony kubek i wrzucam do niego torebkę z herbatą. Nagle jakiś ptaszek uderza w okno a ja w panice upuszczam kubek na ziemię gdzie ten tłucze się na kilkanaście kawałków. Od razu zaczynam płakać i idę do salonu.
-Hej Emila przestań to tylko kubek.- Michał mocno mnie objął
-Tu nie o kubek chodzi. Od tej akcji z Andreą nie potrafię znaleźć wewnętrznego spokoju. Cały czas się boję, nie mogę spać. To mnie wykańcza!- zamknęłam twarz w dłoniach
-Emila musisz to z siebie wyrzucić. Inaczej nigdy nie odzyskasz spokoju.
-Michał ja nie chcę do tego wracać. Chcę o tym zapomnieć.!
-Wiem, to wszystko było straszne ale dlaczego odrzucasz pomoc psychologa a na policji powiedziałaś że nic nie pamiętasz.? Złapali by go i otrzymał by karę a tak to chodzi sobie bezkarnie po ulicach,,,
-Jemu nie potrzebne jest więzienie tylko pomoc. Nie chcę o tym mówić ok?!- odpowiedziałam, wstałam z kanapy i ruszyłam w stronę sypialni
-Antek wrócił.- powiedział za moimi plecami Michał
-Wiem słyszałam jego śmiech w jego pokoju. Zajmij się nim dobrze?!
-Dobrze.- odpowiedział wyraźnie podłamany
Wiem że moim zachowaniem krzywdzę i Miśka i Antosia ale na obecną chwilę nie umiem inaczej. Nie jestem na tyle silna by zapomnieć o tym wszystkim i żyć tak jakby to się nigdy nie zdarzyło.
Cały czas przed oczami mam obraz Andrei krzyczącego mi w twarz że mam zapomnieć o swojej rodzinie. Zbiera mi się na wymioty na wspomnienie smaku jego ust gdy wbrew mojej woli mnie całował, a miejsca w których mnie dotykał pieką mnie na to gorzkie wspomnienie.
Patrzę na moją prawą dłoń i dopiero teraz dociera do mnie że nie mam obrączki którą zdjął mi Sala.
Mimo woli z oczu znowu płyną mi łzy. Nie umiem myśleć o niczym innym jak o koszmarze który tak niedawno przeżyłam.
W pewnym momencie drzwi od sypialni się uchylają i widzę w progu Antosia.
-Mamusiu, mogem wejść?
-Pewnie, chodź tu do mnie.- wyciągnęłam ramiona w stronę syna
-Dlacego ciągle tu siedzis?- spytał wtulając się we mnie
-Widzisz Antosiu, mam w głowie straszny bałagan i muszę go posprzatać.
-Taki jak w moim pokoju?
-Nie skarbie. Dużo większy.- uśmiechnęłam się na słowa syna
-Tata mówi ze nie wolno ci pseskadzać.
-Tata się o mnie martwi.
-Ja tez. Jesteś inna niz kiedy byłaś ostatnio.- mały popatrzył na mnie
-Wiem syneczku ale nie wiem czy jeszcze kiedyś będę taka jak kiedyś. Może twoja tamta mama już nigdy nie wróci.- pogłaskałam małego po policzku
-Chce zeby wróciła moja mama. Chce mieć tamtą scenśliwom mamę!- Antoś się rozpłakał i wtulił we mnie ponownie
-Oj Antoś nie płacz...
-Ja też chcę żeby moja Emila wróciła. Chcę żeby było jak kiedyś.- w drzwiach pojawił się Michał
-Synku idź do pokoju co?- uśmiechnęłam się do młodego
-Dobze.!- ten wstał i poszedł do siebie
-Michał to ty tu przysłałeś młodego?- spytałam z wyrzutem
-Nie no co ty. Nie wiedziałem nawet że on jest u ciebie. Przyniosłem ci obiad i zobaczyłem was razem.
-Antek przyszedł mnie prosić żeby jego dawna mama wróciła...
-Emilka młody nie jest głupi. Widzi że coś się zmieniło, ty się zmieniłaś.- Michał usiadł obok mnie
-Za bardzo na mnie naciskasz nie rozumiesz. Ja nie potrafię tak szybko wrócić do normalności. Nie wiesz ile przeszłam.!- krzyknęłam
-Doskonale wiem, jedyne czego nie wiem to jak ci pomóc. Co mam zrobić żebyś do mnie wróciła.?
-Jestem tu.!- zaczęliśmy krzyczeć
-Jesteś tylko ciałem. Duchem jesteś zupełnie gdzie indziej. Nie poznaję cię.!
-Przestań tak mówić.
-Wróciłaś ale czuję się tak jakby cie nie było. Emilka ja się martwię nie rozumiesz. Proszę cię daj sobie pomóc...!- krzyknął w moja stronę
-Nie chcę niczyjej pomocy. Sama dam sobie radę.!
-Widzisz, ja czuję jak mi się wymykasz. Czuję że cię tracę rozumiesz?!
-Może już mnie straciłeś.!- krzyknęłam zalana łzami
-Co?!- Misiek wytrzeszczył oczy
-Wyjdź.! Wyjdź słyszysz.!- pokazałam mu palcem na drzwi
========================================================================
Jestem. :)
Następny we wtorek chyba dopiero. No chyba że się wyrobię i wyskrobię coś w sobotę.
Do następnego:***
środa, 3 września 2014
52. Chwila załamania i doskonały plan...
<Perspektywa Miśka>
Minął tydzień a ja dalej nie znalazłem mojej żony. Postanowiłem zaangażować w poszukiwania policję, wiem teraz że sam nie dam rady. Nic mi nie idzie, czuję jak moje życie traci sens. Co ja mówię jestem u skraju rozpaczy. Antosia zabrali rodzice Emilki tak żeby mały nie odczuł braku matki, tymczasem ja staram się jakoś sobie radzić ale efektów nie ma. Nie wiem gdzie ona jest co robi czy nie dzieje się jej krzywda i to doprowadza mnie do szału.
Ostatni raz się tak czułem gdy wyjechała ze Zbyszkiem na te 3 długie lata do Włoch.
Byłem nawet u Moniki, z myślą że to ona ma coś wspólnego z porwaniem mojej żony ale jak się okazało nawet policja to sprawdziła- Monika jest czysta.
Codziennie wieczorem siadam z tabletem w ręku i patrząc na zdjęcie Emilki modlę się żeby się znalazła. Dziś kolejny trening w tym roku.Wchodzę do garderoby po moją torbę ze strojem i pierwsze co widzę to sukienki Emilki rozwieszone równo w szafie. Buty też ułożone idealnie równo tak jak ona lubi. Podchodzę do szafy i z pudełka wyciągam apaszkę Emilki. Wiem że ostatnio ja miała. Biorę ją z myślą że pachnie ona jeszcze chociaż trochę moją żoną. Kiedy dociera do mnie zapach jej ulubionych perfum po raz kolejny się rozklejam. Siadam w kącie i szlocham jak małe dziecko, jak dziecko któremu została odebrana najcenniejsza rzecz na świecie. Nie radzę sobie, z życiem, z moimi uczuciami. Po prostu chcę ją odzyskać czy to tak dużo?? Z moich rozmyślań wyrywa mnie głos Zbyszka:
-Misiek jesteś?
-Jestem, schodzę już.- wytarłem szybko policzki i wstałem z podłogi
-Wiem że się powtarzam ale ona wróci.- ten pojawił się w garderobie
-Zbyszek ja już nie mam siły. Nie chce mi się żyć.!- usiadłem spowrotem
-Nie mów tak. Znajdą ją. Zobaczysz.!
-A co jeśli nie. Ja sobie nie daję z tym rady. Chcę tylko żeby wróciła.
-Wiem stary. Wróci już niedługo. Przysięgam ci że ją znajdziemy.!
-Idziemy?- wstałem szybko
-Idziemy. Musisz się czymś zająć.!- Zbyszek pomógł mi wstać.
Na trening pojechaliśmy autem Zbyszka. Nie mogę patrzeć na auto Emilki stojące przed domem. Wszystko mi ją przypomina. Wziąłem dwa głębokie wdechy i ruszyliśmy w stronę hali.
<Tymczasem u Emilki>
Zmęczona i wyczerpana całą sytuacją nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Spałam chyba dosyć długo bo obudziłam się wypoczęta. W zasadzie to obudził mnie Andrea który przyszedł ze śniadaniem.
-Ile dni już tu jestem??- spytałam między kęsami bułki
-Dziś 6 stycznia kochanie. Jesteśmy tu tydzień...- uśmiechnął się
-Boże Michał pewnie odchodzi od zmysłów.
-Spokojnie, powiadomiłem go że już cię nie zobaczy. Nie musisz się martwić. Jedz!
-Andrea skończmy to. Wypuść mnie proszę...
-Przerabialiśmy to już kochanie. Nigdzie nie pójdziesz.
-Ale to że mnie tu trzymasz niczego nie zmieni. Nigdy cię nie pokocham. Nigdy.- z oczu polały mi się łzy
-Nie mów tak. Nigdy tak nie mów.- krzyknął i chwilę potem poczułam ból na policzku. Uderzył mnie.
-Andrea, Andrea zatrzymaj się. Stój!- wołałam za nim ale ten bez słowa wyszedł
Po raz kolejny z moich oczu polały się łzy. Przez 6 dni albo śpię albo płaczę. Mój organizm jest wyczerpany a i boję się czy mojej ciąży nic nie zagraża. Przez te 6 długich dni myślę tylko o Michale. Tylko o nim.
Zaczęłam się zastanawiać gdzie właściwie jestem. Nie wiem skąd ale kojarzę to miejsce. Już gdzieś je widziałam. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu i wtedy w kącie zobaczyłam dwie butelki po jakimś tanim winie. Wtedy do głowy wpadł mi plan. Jeśli chcę się stąd wydostać to to moja jedyna szansa. Muszę to tylko dobrze rozegrać.
Po godzinie bezczynnego siedzenia wrócił do mnie Włoch. W jego oczach widziałam opętanie i brak kontaktu z rzeczywistością.
-Andrea, ja przepraszam. Masz rację ja muszę zapomnieć o Michale i naszym synu...- zaczęłam
-Nareszcie zrozumiałaś. Twoje miejsce jest przy mnie. Zawsze tak było..!- odpowiedział i wpił się w moje usta
-Mam prośbę. Mógłbyś mnie przesunąć w stronę tamtego okna. Jest mi strasznie gorąco.
-Oczywiście. Wybacz że musisz tak siedzieć ale muszę cię tu jeszcze kilka dni przetrzymać. Wkońcu szuka cię policja...- odpowiedział i zrobił to o co proszę
-Rozumiem. Andrea mógłbyś pójść kupić mi jakieś inne ubrania. Te są strasznie niewygodne.- westchnęłąm ciężko
-Oczywiście królewno. Niedługo wrócę. Niedługo już będziemy oboje wolni i daleko stąd...- pocałował mnie jeszcze raz i wyszedł.
Po tym jak usłyszałam trzask drzwi byłam pewna że Sala poszedł do miasta. Wtedy zaczęłam wcielać w życie swój plan. Nieźle się musiałam nagimnastykować żeby wziąć w rękę butelkę po winie. Z butelką w ręku rozbujałam krzesło tak że się przewróciłam. Wtedy stłukła się także butelka. Szkłem zaczęłam szybko przecinać sznurek. Długo mi z tym zeszło ale udało mi się wyzwolić ręce. Szybko uwolniłam się z uwięzi i ruszyłam w stronę drzwi. Jak tylko stanęłam na nogach zakręciło mi się w głowie. Wzięłam w rękę buty i szybko wyszłam z piwnicy. Okazało się że jestem w jednym z opuszczonych bloków do rozbiórki. Wiem gdzie jestem a najbliżej jest iść na halę więc szybko decyduję że to właśnie tam pójdę.
Ostatkami sił właściwie mijam kolejną ulicę. Co chwila oglądam się za siebie czy nie ma nigdzie Włocha który już pewnie wrócił do tej piwnicy i teraz mnie szuka. Co chwila ludzie przechodzący obok mnie pytają czy nie potrzebuję pomocy ale bez słowa cała zalana łzami idę w jednym kierunku. Wiem że chłopaki mają dziś trening i jeśli dopisze mi szczęście to ich spotkam na hali.
Dopiero kiedy widzę miejsce docelowe czyli Podpromie delikatnie się uśmiecham. Nawet uśmiechanie się mnie boli. Dotykam dłonią ust i wtedy widzę dopiero że na dłoni został ślad po krwi. Mam rozciętą wargę. Prawie biegiem udaję się do drzwi wejściowych na halę.
Nie wiem nawet jak pokonuję kolejne metry, nogi prawie odmawiają mi posłuszeństwa.
Kiedy znajduję się już w środku do mojej twarzy dociera ciepło. W lustrze dostrzegam mój fatalny wygląd. Włosy potargane, makijaż rozmazany a sukienka brudna. Rajstopy gdzie niegdzie dziurawe. Słyszę tak znajomy mi dźwięk odbijanych piłek i szczęśliwa w duchu zmierzam właśnie ku temu dźwiękowi.
Zatrzymuję się dopiero wtedy gdy widzę moich siatkarzy na boisku.
Michał siedzi na ławce i pije wodę, jego widok działa jak balsam na moje całe obolałe ciało. Próbuję wykonać krok w jego stronę ale wtedy zauważam że Michał patrzy na mnie zszokowany.
To ostatnie co widzę, potem już tylko czuję jak osuwam się na ziemię i słyszę ostatnie zdanie:
"Boże to Emilka.!"
==========================================================================
Niespodzianka.!
Z okazji wczorajszej pięknej wygranej naszych orzełków jestem wcześniej niż planowałam:)
Następny za 2 do 3 dni :)
Mam dobry tydzień więc jakoś idzie pisanie:)
Do następnego:***
Minął tydzień a ja dalej nie znalazłem mojej żony. Postanowiłem zaangażować w poszukiwania policję, wiem teraz że sam nie dam rady. Nic mi nie idzie, czuję jak moje życie traci sens. Co ja mówię jestem u skraju rozpaczy. Antosia zabrali rodzice Emilki tak żeby mały nie odczuł braku matki, tymczasem ja staram się jakoś sobie radzić ale efektów nie ma. Nie wiem gdzie ona jest co robi czy nie dzieje się jej krzywda i to doprowadza mnie do szału.
Ostatni raz się tak czułem gdy wyjechała ze Zbyszkiem na te 3 długie lata do Włoch.
Byłem nawet u Moniki, z myślą że to ona ma coś wspólnego z porwaniem mojej żony ale jak się okazało nawet policja to sprawdziła- Monika jest czysta.
Codziennie wieczorem siadam z tabletem w ręku i patrząc na zdjęcie Emilki modlę się żeby się znalazła. Dziś kolejny trening w tym roku.Wchodzę do garderoby po moją torbę ze strojem i pierwsze co widzę to sukienki Emilki rozwieszone równo w szafie. Buty też ułożone idealnie równo tak jak ona lubi. Podchodzę do szafy i z pudełka wyciągam apaszkę Emilki. Wiem że ostatnio ja miała. Biorę ją z myślą że pachnie ona jeszcze chociaż trochę moją żoną. Kiedy dociera do mnie zapach jej ulubionych perfum po raz kolejny się rozklejam. Siadam w kącie i szlocham jak małe dziecko, jak dziecko któremu została odebrana najcenniejsza rzecz na świecie. Nie radzę sobie, z życiem, z moimi uczuciami. Po prostu chcę ją odzyskać czy to tak dużo?? Z moich rozmyślań wyrywa mnie głos Zbyszka:
-Misiek jesteś?
-Jestem, schodzę już.- wytarłem szybko policzki i wstałem z podłogi
-Wiem że się powtarzam ale ona wróci.- ten pojawił się w garderobie
-Zbyszek ja już nie mam siły. Nie chce mi się żyć.!- usiadłem spowrotem
-Nie mów tak. Znajdą ją. Zobaczysz.!
-A co jeśli nie. Ja sobie nie daję z tym rady. Chcę tylko żeby wróciła.
-Wiem stary. Wróci już niedługo. Przysięgam ci że ją znajdziemy.!
-Idziemy?- wstałem szybko
-Idziemy. Musisz się czymś zająć.!- Zbyszek pomógł mi wstać.
Na trening pojechaliśmy autem Zbyszka. Nie mogę patrzeć na auto Emilki stojące przed domem. Wszystko mi ją przypomina. Wziąłem dwa głębokie wdechy i ruszyliśmy w stronę hali.
<Tymczasem u Emilki>
Zmęczona i wyczerpana całą sytuacją nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Spałam chyba dosyć długo bo obudziłam się wypoczęta. W zasadzie to obudził mnie Andrea który przyszedł ze śniadaniem.
-Ile dni już tu jestem??- spytałam między kęsami bułki
-Dziś 6 stycznia kochanie. Jesteśmy tu tydzień...- uśmiechnął się
-Boże Michał pewnie odchodzi od zmysłów.
-Spokojnie, powiadomiłem go że już cię nie zobaczy. Nie musisz się martwić. Jedz!
-Andrea skończmy to. Wypuść mnie proszę...
-Przerabialiśmy to już kochanie. Nigdzie nie pójdziesz.
-Ale to że mnie tu trzymasz niczego nie zmieni. Nigdy cię nie pokocham. Nigdy.- z oczu polały mi się łzy
-Nie mów tak. Nigdy tak nie mów.- krzyknął i chwilę potem poczułam ból na policzku. Uderzył mnie.
-Andrea, Andrea zatrzymaj się. Stój!- wołałam za nim ale ten bez słowa wyszedł
Po raz kolejny z moich oczu polały się łzy. Przez 6 dni albo śpię albo płaczę. Mój organizm jest wyczerpany a i boję się czy mojej ciąży nic nie zagraża. Przez te 6 długich dni myślę tylko o Michale. Tylko o nim.
Zaczęłam się zastanawiać gdzie właściwie jestem. Nie wiem skąd ale kojarzę to miejsce. Już gdzieś je widziałam. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu i wtedy w kącie zobaczyłam dwie butelki po jakimś tanim winie. Wtedy do głowy wpadł mi plan. Jeśli chcę się stąd wydostać to to moja jedyna szansa. Muszę to tylko dobrze rozegrać.
Po godzinie bezczynnego siedzenia wrócił do mnie Włoch. W jego oczach widziałam opętanie i brak kontaktu z rzeczywistością.
-Andrea, ja przepraszam. Masz rację ja muszę zapomnieć o Michale i naszym synu...- zaczęłam
-Nareszcie zrozumiałaś. Twoje miejsce jest przy mnie. Zawsze tak było..!- odpowiedział i wpił się w moje usta
-Mam prośbę. Mógłbyś mnie przesunąć w stronę tamtego okna. Jest mi strasznie gorąco.
-Oczywiście. Wybacz że musisz tak siedzieć ale muszę cię tu jeszcze kilka dni przetrzymać. Wkońcu szuka cię policja...- odpowiedział i zrobił to o co proszę
-Rozumiem. Andrea mógłbyś pójść kupić mi jakieś inne ubrania. Te są strasznie niewygodne.- westchnęłąm ciężko
-Oczywiście królewno. Niedługo wrócę. Niedługo już będziemy oboje wolni i daleko stąd...- pocałował mnie jeszcze raz i wyszedł.
Po tym jak usłyszałam trzask drzwi byłam pewna że Sala poszedł do miasta. Wtedy zaczęłam wcielać w życie swój plan. Nieźle się musiałam nagimnastykować żeby wziąć w rękę butelkę po winie. Z butelką w ręku rozbujałam krzesło tak że się przewróciłam. Wtedy stłukła się także butelka. Szkłem zaczęłam szybko przecinać sznurek. Długo mi z tym zeszło ale udało mi się wyzwolić ręce. Szybko uwolniłam się z uwięzi i ruszyłam w stronę drzwi. Jak tylko stanęłam na nogach zakręciło mi się w głowie. Wzięłam w rękę buty i szybko wyszłam z piwnicy. Okazało się że jestem w jednym z opuszczonych bloków do rozbiórki. Wiem gdzie jestem a najbliżej jest iść na halę więc szybko decyduję że to właśnie tam pójdę.
Ostatkami sił właściwie mijam kolejną ulicę. Co chwila oglądam się za siebie czy nie ma nigdzie Włocha który już pewnie wrócił do tej piwnicy i teraz mnie szuka. Co chwila ludzie przechodzący obok mnie pytają czy nie potrzebuję pomocy ale bez słowa cała zalana łzami idę w jednym kierunku. Wiem że chłopaki mają dziś trening i jeśli dopisze mi szczęście to ich spotkam na hali.
Dopiero kiedy widzę miejsce docelowe czyli Podpromie delikatnie się uśmiecham. Nawet uśmiechanie się mnie boli. Dotykam dłonią ust i wtedy widzę dopiero że na dłoni został ślad po krwi. Mam rozciętą wargę. Prawie biegiem udaję się do drzwi wejściowych na halę.
Nie wiem nawet jak pokonuję kolejne metry, nogi prawie odmawiają mi posłuszeństwa.
Kiedy znajduję się już w środku do mojej twarzy dociera ciepło. W lustrze dostrzegam mój fatalny wygląd. Włosy potargane, makijaż rozmazany a sukienka brudna. Rajstopy gdzie niegdzie dziurawe. Słyszę tak znajomy mi dźwięk odbijanych piłek i szczęśliwa w duchu zmierzam właśnie ku temu dźwiękowi.
Zatrzymuję się dopiero wtedy gdy widzę moich siatkarzy na boisku.
Michał siedzi na ławce i pije wodę, jego widok działa jak balsam na moje całe obolałe ciało. Próbuję wykonać krok w jego stronę ale wtedy zauważam że Michał patrzy na mnie zszokowany.
To ostatnie co widzę, potem już tylko czuję jak osuwam się na ziemię i słyszę ostatnie zdanie:
"Boże to Emilka.!"
==========================================================================
Niespodzianka.!
Z okazji wczorajszej pięknej wygranej naszych orzełków jestem wcześniej niż planowałam:)
Następny za 2 do 3 dni :)
Mam dobry tydzień więc jakoś idzie pisanie:)
Do następnego:***
wtorek, 2 września 2014
51. Strach i bezradność...
Byłam przerażona. Związana i położona na zimnym cemencie w jakiejś piwnicy. W obecnej chwili nie docierało do mnie to co się dzieje wokół. Myślałam tylko o Michale i o tym że pewnie się martwi. Nie wiem ile tak leżałam może godzinę może dwie. W pewnej chwili drzwi się otworzyły. Znowu zobaczyłam tego który mnie tu przywiózł.
-Andrea, co się dzieje. Co ja tu robię?- spytałam cicho
-Widzisz Emillia, to co zrobiłaś było i jest nie wybaczalne. Zostawiłaś mnie. Zostawiłaś samego.- ten usiadł obok mnie
-Andrea o czym ty mówisz. Proszę cię rozwiąż mnie.!
-Nie mogę. Wtedy ty uciekniesz do tego pierdolonego Kubiaka kochanie. Nie pozwolę ci odejść nie drugi raz!- pogładził mnie po policzku
-Posłuchaj tam gdzieś czeka na mnie mój synek. Pewnie za mną tęskni proszę cię puść mnie!- z oczu popłynęły mi łzy
-Spójrz na mnie maleńka. Nie potrzebujesz syna. Masz mnie. Będziemy mieli mnóstwo dzieci przecież się kochamy!!- stwierdził włoch
-Andrea przestałeś chodzić na terapię tak. Proszę cię ocknij się z tego. Ty nie jesteś taki musisz się otrząsnąć!
-Przestań! Nie potrzebuję terapii rozumiesz. To ciebie potrzebuje.
-Co mi zrobisz!?- spytałam łykając kolejne łzy
-Nic kochanie. Nic złego, po prostu wyjedziemy tylko ty i ja. Daleko gdzie nie znajdzie nas nikt.
-Co ty mówisz. Nie chce nigdzie jechać. Chce wrócić do domu.
-Nie możesz. Wtedy znowu wpadniesz w ręce tego siatkarza. Nie pozwolę na to.
-Andrea błagam cię puść mnie. Błagam...
-Nie. Nie ma mowy.- odpowiedział spokojnie i wyszedł
Nie wiem ile czasu minęło. Cały czas płaczę. Strasznie się boję o siebie i swoje maleństwo. Czuję się taka bezradna, nie potrafię się uwolnić z tych sznurków i najzwyczajniej mu uciec. Mam nadzieję że Michał już mnie szuka. Nawet nie wiem czy jest jeszcze noc czy nowy dzień. Tak bardzo chciałabym być teraz z moimi chłopakami w domu przy kominku.
Andrea chce mnie gdzieś wywieźć, wiem że przestał brać leki i boję się że coś złego mi zrobi. Jest mi zimno. Dreszcze przechodzą całe moje ciało próbuję się zwinąć w kulkę ale nie mogę. Po niedługim czasie w pokoju znowu pojawia się Włoch.
-Witaj skarbie.
-Andrea błagam cię...
-Ćśś... Nic nie mów. Chodź siądziemy sobie i coś zjesz.
Podniósł mnie i posadził na starym krześle. Ręce przywiązał mi do oparć a nogi do nóg od krzesła. Kręci mi się w głowie. Dopiero teraz zauważam że nie mam na palcu obrączki.
-Andrea, gdzie moja obrączka?- spytałam gdy ten poszedł po taboret
-Twój mąż ja chyba ma. To ostatnia pamiątka po żonie.
-Co ty mówisz. Proszę cię przestań. Proszę wypuść mnie a nikt się o tym nie dowie że mnie tu zamknąłeś. Proszę cię.
-Nie proś mnie o to więcej. Już nigdy nie zobaczysz rodziny. Pogódź się z tym.
-Dlaczego dałeś Michałowi akurat obrączkę?
-Bo widzisz, pamiętam ten dzień. Stałem z tyłu w kościele i patrzyłem jak ślubujesz mu miłość i wierność. To mnie miałaś tak ślubować słyszysz. Mnie!- krzyknął
-Byłeś na moim ślubie!?
-Byłem. Tak bardzo cierpiałem widząc cię z nim...
-Andrea przepraszam. Wybacz mi to proszę i wypuść mnie.
-Nie. Zrozum wkońcu, musisz zapomnieć o tym siatkarzu i waszym synu. Już nigdy ich nie zobaczysz.- krzyknął mi w twarz
Wstał z krzesła i wyszedł. Mój strach jeszcze bardziej przybrał na sile. Modlę się żeby Michał mnie znalazł i żebym to wszystko wytrzymała. Boję się nawet myśleć co wymyślił Sala a każde jego spojrzenie uświadamia mi że mam się czego bać. Strasznie boli mnie głowa, i czuje w niej dziwne pulsowanie. Tak strasznie się martwię żeby moja mała dziecinka chowająca się w moim brzuchu przeżyła ten koszmar.
Biedny Michał pewnie jest przerażony tak samo jak ja. Myśląc o moim ukochanym mężu nawet nie wiem kiedy zasypiam.
Z perspektywy równie przerażonego Michała.
Piotrek podał mi do ręki kolczyk należący do Marceli. Mam cholernie złe przeczucie że coś jej się stało. W oczach Zbyszka zobaczyłem strach.
-Może źle się poczuła i pojechała do domu. Zadzwoń do niej.!- odezwał się Krzysiek
-I nic by mi nie powiedziała. Nie to niemożliwe jej się musiało coś stać.
-Michał chodź do domu. Pomyślimy co dalej...
-Krzysiek tu nie ma nad czym myśleć zniknęła moja żona ja ją muszę znaleźć słyszysz!- krzyknąłem
-Michał spokojnie. Pomożemy ci i ją znajdziemy tak?- koło mnie pojawił się Zibi
-Tak strasznie się o nich boję!- zamknąłem twarz w dłoniach
-Ich??- spytał zdziwiony Kosa
-Emila jest w ciąży. Mieliśmy wam to dziś powiedzieć. Razem.
-Znajdziemy ją zobaczysz.- powiedział Zbyszek i pociągnął mnie w stronę domu
-I co macie coś?- spytałem siedzące na kanapie dziewczyny
-Torebka, telefon i płaszcz leżą na miejscu. Tu coś nie gra...- odezwała się Ola
-My znaleźliśmy kolczyk.
-Słuchajcie może w telefonie coś będzie. Misiek sprawdź ty znasz hasło..!- podała mi aparat Kamila
-Jest sms.!- ucieszyłem się
-Czytaj.- odpowiedziała
-Znalazłeś obrączkę? To ostatnia rzecz jaka ci po żonie została. Nigdy jej już nie zobaczysz.- przeczytałem
-Od kogo to??
-Nie wiem nie znam tego numeru. Ktoś ją porwał. Jasna cholera.!
-Tylko kto i po co?
-Mieliście z kimś spięcia ostatnio.?
-Nie chyba nie. Ostatnio byliśmy bardzo szczęśliwi. Wszystko się zaczęło układać.
-To będzie ciężko. Dzwonimy na policję.!- odezwała się Iwona
-Ten ktoś to może jakiś psychopata musimy ją ratować.!
-Policja tu średnio pomoże, no i musimy czekać odpowiednia ilość czasu żeby zgłosić zaginięcie.
-Piotrek ale to nie zaginięcie to porwanie. Muszą nam pomóc.
-Nie. Nie chcę na razie angażować policji.! Porywacz gdy się dowie może jej coś zrobić. Muszę sam coś wykombinować.!- wydusiłem z siebie
-Pomyśl, komu wasze szczęście nie pasowało?!- odezwał się Kosa
Przez chwilę w głowie miałem pustkę ale po chwili mnie olśniło. Nie wiem czy to słuszny trop ale muszę to sprawdzić. Jedyną osobą która w tej chwili przychodzi mi do głowy jest Monika.!
=========================================================================
Jestem :)
Dziś krótko ale w przeciągu kilku dni pojawi się coś nowego obiecuję.:*
Sory za wszystkie błędy ale pisałam to w nocy więc moja świadomość była nie taka jak w ciągu dnia :D
Do następnego:***
Subskrybuj:
Posty (Atom)