poniedziałek, 8 września 2014

54. Fatalny koniec próby zmian na lepsze...

Michał wyszedł z pokoju bez słowa. Zła i załamana podkuliłam nogi pod brodę i po raz pierwszy od mojego powrotu do domu zaczęłam się zastanawiać nad rozmową z psychologiem. Może Misiek ma rację i powinnam skorzystać z pomocy ale nie wiem czy jestem na to gotowa. Nie umiem opowiedzieć nikomu o tym co przeżyłam, chyba dlatego że to jeszcze tak strasznie mnie boli. Postanowiłam jechać na halę. Tam zawsze łatwiej przychodziło mi podejmowanie ważnych decyzji. Ubieram szybko świeże ubrania i nakładam lekki makijaż. Kiedy schodzę do korytarza Michał ogląda z młodym bajki. Widząc że się ubieram szybko do mnie podchodzi

-Wychodzisz?
-Tak. Muszę pobyć chwilę sama...
-Emila martwię się o ciebie.
-Przestań mi to powtarzać. Przestań zachowywać się jak mój tatuś i mnie kontrolować.- oburzyłam się
-Tu nie o to chodzi. W ogóle o siebie nie dbasz.
-Ty robisz to za mnie.!- stwierdziłam podniesionym głosem
-Jesteś w ciąży. Muszę o ciebie dbać.
-Już raz byłam w ciąży i poradziłam sobie bez ciebie. Pamiętasz jak miałeś nas w dupie, ja nie zapomniałam i nigdy tego nie zapomnę.
-To cios poniżej pasa. Wiesz jak było... Teraz dopiero widzę jak się zmieniłaś.- powiedział cicho i poszedł do syna

Wzięłam szybko kurtkę i wyszłam z domu. Wyjeżdżając z podwórka ręce mi się trzęsły ze złości. Postanowiłam sobie że muszę mieć chwilę spokoju i ciszy a w domu tego nie dostanę.
Hala okazała się być pusta. Chłopaki są już pewnie po treningu. Siadam na środku boiska i bawię się zostawioną piłką kiedy na hali pojawia się Zbyszek.

-Wiedziałem że tu będziesz.- odezwał się pierwszy
-Ale skąd ty...
-Michał dzwonił.
-No tak. Mogłam się tego spodziewać.- westchnęłam ciężko
-Emila on się martwi. Zamknęłaś się w sobie a on nie wie jak ci pomóc.
-Zbyszek ja muszę sama...
-Kiedy zrozumiesz że nie jesteś sama.!- wszedł mi w słowo
-Nie potrafię się otrząsnąć. Cały czas myślę o tym co mnie spotkało.
-Wiem że to był koszmar ale musisz się otrząsnąć dla siebie Miśka i waszych dzieci.
-Masz rację ale to trudne.
-No to teraz chodź zagramy sobie.- zabrał mi piłkę
-Sory ale ja nie gram. Ja jestem od robienia wam zdjęć.
-No chodź.
-Nie umiem. Nie chcę Zibi..
-Taak. Taka jesteś. Dobra!- odpowiedział a chwilę potem byłam już przewieszona przez jego ramię
-Puść, Zbyszek proszę cię! Puszczaj!- zaczęłam się śmiać
-Nie ma mowy!- położył mnie na boisku i zaczął łaskotać
-Hahaha... Proszę... Nie wytrzymam...Hahaha
-I widzisz. Za taką Emilą wszyscy tęsknimy. Za uśmiechniętą i szczęśliwą.
-Zrozumiałam a teraz mnie puść!- próbowałam go zepchnąć z siebie
-Obiecaj że do nas wrócisz co. Tylko taka jak dawniej.
-Cześć Zbyszek.!- wstałam, wzięłam kurtkę i poszłam w stronę wyjścia

Kiedy wróciłam do domu Michał z małym bawili się na ogródku. Mały szalał na śniegu uciekając przed Miśkiem i psem. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok i ruszyłam w stronę drzwi. Wtedy zauważył mnie Michał. Bez słowa weszłam do domu.
Zdjęłam kurtkę i buty a potem zrobiłam sobie gorąca herbatę. Z kubkiem w ręku poszłam do sypialni. Na łóżku zobaczyłam tablet który dałam Michałowi na święta. Gdy go włączyłam moim oczom ukazała się ta sama tapeta którą ja mu ustawiłam. Nie zmienił jej. Na widok tego jaka wtedy byłam szczęśliwa z oczu popłynęły mi łzy.
Dopiero teraz dotarło do mnie że zraniłam Miśka swoimi słowami. Ta sytuacja była jak objawienie. W jednej chwili zrozumiałam i poukładałam sobie wszystko. Andrea i ten cały koszmar przestał być ważny. Najważniejszy był Michał i nasze dzieci- Antek i nasza mała fasolka rosnąca w moim brzuchu. Postanowiłam że spróbuję zapomnieć o Włochu a spróbuję sprawić żeby nasze życie wróciło do normy. Po cichu poszłam do garderoby i zobaczyłam w oknie że nie ma auta Michała. Pewnie gdzieś wyszedł, zabrałam ubrania na zmianę i poszłam wziąć długi prysznic. Ogoliłam całe ciało i nałożyłam mój ulubiony balsam do ciała. Potem zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam czyste ubrania
Kiedy zeszłam do salonu Antek bawił się z Tobim w salonie. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Na Polsat Sport leciała akurat powtórka meczu Asseco Resovia- Jastrzębski Węgiel. Z zaciekawieniem zaczęłam oglądać zmagania naszych chłopaków. W przerwie zrobiłam sobie herbatę i dwie kanapki i wróciłam do oglądania. Po jakiś 30 minutach do domu wrócił Michał. jego mina kiedy zobaczył mnie w salonie była poprostu bezcenna.

-Michał, usiądź tu przy mnie. Proszę!- odezwałam się pierwsza
-Nie chcę się kłócić. Może lepiej nie.
-Misiek przepraszam. Wiem że byłam nie do zniesienia a jeszcze dziś powiedziałam coś strasznego. Wybacz mi to proszę.
-Słuchaj, mam dosyć tej sytuacji. Chciałbym żeby było jak dawniej ale widzę że chyba tylko mnie na tym zależy...
-Michał doskonale wiesz że to nie prawda. To co się stało było...
-Straszne tak wiem.!- wszedł mi w słowo
-Michał ja was kocham i ciebie i małego po prostu potrzebowałam czasu.
-Znam tą śpiewkę na pamięć. To nie w takiej Emili się zakochałem. Nie jesteś tą którą kocham.
-To cały czas ja tylko...
-Nie.! Nie poznaję cię.! Zmieniłaś się i tyle a ja nie wiem czy chcę dzielić życie z taką... tobą.!-pokazał na mnie palcem i wyszedł z domu,

Michał pojechał gdzieś autem a ja zmieszana usiadłam w salonie. Michał mnie nie kocha? To możliwe? Straciłam go.! Z oczu mimo mojej woli popłynęły łzy. Życie rozsypało mi się na drobne kawałki i wszystko przez Andreę.
Nagle podszedł do mnie Antek

-Mama a gdzie poszedł tato?- spytał
-Nie wiem syneczku. Chyba go uraziłam.- wzruszyłam ramionami i wtedy poczułam przeszywający ból brzucha.

Osunęłam się na podłogę i prawie podkuliłam z bólu. Przeraził mnie fakt że przez całą tą sytuację mogę stracić dziecko. Wyjęłam z kieszeni telefon i wykręciłam numer do Zbyszka

-Halo?- odezwał się zadowolony Bartman
-Zbyszek...pomóź.!- wyjęczałam do telefonu
-Emila? Co się stało?- wystraszył się
-Błagam cię przyjedź. Nie dzwoń do Michała. Błagam cię nie dzwoń do niego. Przyjedź.!- odpowiedziałam i odłożyłam słuchawkę.

Zibi pojawił się u nas w domu jakieś 15 minut później. Ból brzucha nie ustąpił i Zbyszek zastał mnie leżącą na podłodze. Szybko wziął mnie na ręce i zaniósł do jego auta. Potem wziął młodego i ruszyliśmy we trójkę do szpitala.

Od razu zostałam przyjęta na oddział ginekologiczny. Podpięli mnie pod kroplówkę i zrobili usg. Z każdą minutą czułam się się lepiej. Zbyszek zabrał młodego do Kamili i sam wybrał się do domu po rzeczy dla mnie. Ja w tym czasie odbyłam rozmowę z lekarzem

-Pani Emilio, jest pani nieodpowiedzialna.!
-Przepraszam doktorze ale...
-Prosiłem panią żeby pani na siebie uważała i dbała o siebie. Zlekceważyła mnie pani więc teraz pani dziecko w sumie walczy o życie.!
-Co? Jak to? Ja nie mogę stracić tego dziecka.- wystraszyłam się
-Sytuację mamy pod kontrolą ale zostaje pani u nas na oddziele przez kilka dni. Musi pani odpocząć i przestać się denerwować bo inaczej nie utrzyma pani tej ciąży.
-Dobrze. Obiecuję że będę dbała o siebie ale czy jednak mogłabym wrócić do domu.?- spytałam
-Nie no ja chyba przydzielę pani innego lekarza.! Nie mam nerwów do pani. Czy pani mnie słucha?
-Tak, przepraszam. Zostanę w szpitalu ile będzie trzeba.
-Zajrzę do pani niedługo. Proszę się przespać dobrze.!- uśmiechnął się delikatnie i wyszedł

Zaraz po wyjściu mojego lekarza prowadzącego ciążę na sali pojawił się Zbyszek. Zostawił mi wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy i chwilę przy mnie posiedział.

-No to teraz mów, co się stało.!
-Ale że co niby?- spytałam
-Dlaczego tu wylądowałaś? Coś ty zmalowała co?
-Zbyszek sam wiesz że ostatnie dni były dla mnie mega ciężkie odbiło się to na mojej kruszynce i prawie ją straciłam...
-Jak to? Jest aż tak źle?
-No nie jest ciekawie. Trochę tu zostanę.
-Próbowałem dodzwonić się do Michała ale ma wyłączony telefon. Zostawiłem mu wiadomość na sekretarce.
-Przecież prosiłam cię żebyś tego nie robił.- powiedziałam nieco głośniej
-Nie denerwuj się tak. Lepiej mi powiedz co wy wyprawiacie. Na własne życzenie psujecie wszystko...
-Sory ale nie chcę o tym mówić.
-Ok. Odpocznij potem wpadnę ok?- spojrzał na mnie swoim uroczym spojrzeniem
-Nie, dziś już nie przychodź. Muszę odpocząć.
-Dobrze. Trzymajcie się oboje.- uśmiechnął się i wyszedł

Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Musiałam być zmęczona. Co dziwne spało mi się dosyć miło i wygodnie. Kiedy otworzyłam oczy nie wiedziałam czy mi się to śni czy już się obudziłam. Koło mojego łóżka siedział ten którego bym się tu w życiu nie spodziewała.



========================================================================



Jestem :)
Na początku wielkie gratulacje do Polaków którzy w ten weekend pokazali klasę :)
Rozdział krótki ale był pisany w przerwach w pracy więc błagam o wybaczenie:)
Następny za 3 do 4 dni:*
Nie zapomnijcie zostawić po sobie komentarza:)
Buziaczki:*:*

2 komentarze:

  1. To pewnie Andrea ;// Choć jednak wolałabym żeby to nie był on.
    Rozdział super. Tylko nie podobało mi się jej zachowanie. Michał w sumie tez sie nie popisał. Muszą na spokojnie to sobie wyjasnic.

    pozdrawiam. Gośka ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko nie Andrea. A może jednak Michał odebrał wiadomość i zjawił się w szpitalu. Wina leży po obu stronach. Niech oni usiądą i spokojnie porozmawiają.

    OdpowiedzUsuń