niedziela, 15 czerwca 2014

30. Ważna wizyta...

Obudziłam się sama w łóżku. Michał gdzieś zniknął a gdy wstałam i poszłam do pokoju Antka okazało się że młodego też nie ma. Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to to że Michał zabrał Antka i uciekł. Puknęłam się jednak w czoło i zeszłam na parter do kuchni. Widok mnie nieco zaskoczył bo Michał krzątał się po kuchni niczym kuchareczka a mały jadł sobie śniadanie.

-Dzień dobry.!- z uśmiechem weszłam do kuchni
-Cześć królewno. Czemu nie śpisz.?- Michał pocałował mnie na dzień dobry
-Tak już jestem nauczona. Z resztą zobaczysz jak Antek umie dać popalić.- roześmiałam się
-Jestem na to gotowy.!- Michał dumnie wypiął pierś do przodu
-Aha, powiedz lepiej co ty tu modzisz co?- spojrzałam na patelnię
-Omlet ci robię?! Może być?
-Pewnie, uwielbiam omlety. Mmmm- uśmiechnęłam się
-To świetnie. Siadaj a ja się wszystkim zajmę.- odsunął mi krzesło od stołu
-Ok. Będzie tak codziennie?- zrobiłam proszącą minę
-Oj przykro mi ale nie. Jutro ty robisz śniadanie.- uśmiechnął się
-Szkoda. To jak będzie dziś wyglądał nasz dzień?
-Dziś Emila, jedziemy do moich rodziców.- podał mi talerz ze śniadaniem
-Może wstrzymajmy się z tym co? Martwi mnie to jak przyjmą fakt że masz syna i no wiesz nie znają mnie.- zaczęłam się jąkać
 -Nie ma na co czekać. Chcę żeby was poznali. Zależy mi na tym tak?- usiadł obok mnie
-No wiem skarbie ale przeraża mnie fakt że będę musiała dziś stanąć z nimi twarzą w twarz. Nie mamy ślubu a mamy 2- letniego syna. Mogą pomyśleć...- zaczęłam
-Nic nie pomyślą. Po śniadaniu wyjeżdżamy. Umówiłem nas na obiad. Zobaczysz nie będzie tak źle.- ścisnął moją dłoń
-Skoro tak mówisz.!- ciągle niepewna ale jednak trochę spokojniejsza zajęłam się śniadaniem.

Zjedliśmy śniadanie a potem wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam i lekko pofalowałam włosy. Nałożyłam delikatny makijaż i przygotowałam sobie strój na obiad z rodzicami Miśka. Ogarnęłam młodego i założyłam mu krótkie spodenki, niebieską koszulkę z napisami od Zbyszka i trampeczki. Gdy syn był już gotowy zajęłam się sobą. Michał szykował się w garderobie a ja w łazience. Gdy wyszłam z łazienki chłopaki gotowi czekali na mnie w salonie.

-Może być?- spytałam niepewnie
-Wyglądasz ślicznie. Dobrze mówię co nie Tosiek?- odpowiedział Misiek
-Śupel mama.!- powtórzył młody
-No to jedźmy już w takim razie.- odetchnęłam głęboko

Antek uparł się że Tobi też musi jechać no więc usadowiliśmy go obok fotelika młodego tak że Antek ma kolegę przez całą drogę.
Michał prowadził mój samochód bo w jego nie ma fotelika a poza tym ja nie dałabym rady, strasznie trzęsą mi się ręce. Co chwila poprawiam włosy i makijaż. Michał patrzy na mnie i co chwila śmieje się że jestem wariatką i pyta co mi to da że będę miała ładniejsze włosy? Jego rodzice tak czy tak podobno mnie polubią. Z drugiej strony trochę to dziwne że wcześniej ich nie poznałam. Gdy podjeżdżamy pod dom rodziców Michała serce zaczyna bić mi szybciej. Michał gasi silnik auta a ja mam ochotę uciekać jak najdalej się da. Wysiadam jednak z auta i pomagam wysiąść młodemu. Michał bierze go na ręce i we trójkę zmierzamy ku wejściu do drzwi do domu. Michał rzuca jeszcze krótkie "Kocham cię" i drzwi się otwierają. Pierwsze co widzę to uśmiechniętą panią w fartuszku kuchennym która mocno przytula Michała.

-Mamo to jest Emilka.- Michał przyciąga mnie bliżej siebie
-Witaj skarbie. Ja jestem mamą Michała. Tak się cieszę że mogę cię poznać.- uścisnęła mi dłoń
-To ja się cieszę.- uśmiechnęłam się
-Wejdźcie do środka. Obiad prawie gotowy. A ten śliczny maluszek?- spojrzała na młodego
-Mamo to jest Antoś, nasz syn.- odezwał się Michał
-Aa no tak. Syn, nic nie mówiłeś a to już duży chłopczyk!- westchnęła
-Wiem i dlatego tu jesteśmy. Chcę wam wyjaśnić...- Michał ewidentnie się spiął
-No wchodźcie już.- mama wpuściła nas do domu
-Mamo ja wiem że się nie..- Misiek zaczął się tłumaczyć
-Jarek, przyjechali już. Chodź się przywitaj!- ta mu przerwała i zawołała jego ojca

Po jakiś 10 minutach wstępnej rozmowy z ojcem Michała usiedliśmy do obiadu. Jego rodzice na początku patrzyli na mnie dosyć podejrzliwie ale po wytłumaczeniu im wszystkiego wydaje mi się że trochę przychylniej zaczęli na nas patrzeć. Oczywiście Michałowi nieźle się oberwało od matki:

-Ehh synu, jak mogłeś zostawić tą biedną dziewczynę samą w ciąży.!- zaczęła suszyć Miśkowi głowę
-Wiem mamo, ale...- ten zaczął się tłumaczyć a mnie zrobiło się go żal
-To nie tak proszę pani. To ja Michała zostawiłam.- wtrąciłam
-Co? Ale dlaczego?- spytała
-Wystraszyłam się tego że Michał nie będzie chciał mnie znać i pomyśli że zaszłam w ciążę specjalnie. TO przeze mnie.!- wzruszyłam ramionami
-I jak ty sobie sama radziłaś przez te dwa lata?
-Zbyszek bardzo mi pomagał. Mieszkaliśmy razem we Włoszech on tam grał a ja zajmowałam się Antkiem i domem.
-Bartman?- spytał pan Jarek
-Tak, jesteśmy przyjaciółmi od bardzo dawna, w zasadzie to on jest mi jak brat.
-No synu, to się popisałeś. Żeby Zbyszek musiał wychowywać twoje dziecko.!- dodała jego matka
-Powtarzam. To nie jest wina Michała tylko moja.
-Emila nie broń mnie. Rodzice mają rację.- Kubiak wzruszył ramionami
-Ale... - zaczęłam
-Nie ma ale.- przerwał mi
-No już dobrze. Ważne że się pogodziliście a ja mogę się cieszyć moim wnukiem.- mama Michała wzięła młodego na kolana
-I co dalej?- spytał pan Jarek
-Na razie za tydzień lecimy na tydzień do Grecji. Chcemy odpocząć a potem zobaczymy.- odpowiedział ojcu Michał
-Synu wiesz o co pytam.- wtrącił jego tata
-To może Emilko chodź posprzątamy ze stołu a chłopaki niech idą przeniosą stół na taras.- mama Michała wskazała panu Jarkowi że mają wyjść na podwórko

Chłopaki wyszli na taras a ja z mamą Michała pospytałyśmy w kuchni po obiedzie. Jej obecność i spojrzenia skierowane w moją stronę bardzo mnie peszyła.
-Boisz się mnie?!- spytała
-Nie skąd. Poprostu czuję się niezręcznie, wchodzę sobie tak poprostu i mówię że mam z Michałem dziecko a państwo mnie nie znają. Mogą państwo myśleć że specjalnie zaszłam w ciążę żeby no nie wiem naciągnąć go na kasę. Wiem jak może to wygladać ale ja...
-Nie musisz się tłumaczyć kochanie. Widzę w twoich oczach że jesteś dobrą dziewczyną i nie byłabyś w stanie zrobić tego naszemu Michałowi.
-Ja bardzo kocham Michała.
-To widać że się kochacie. Swoją drogą to tak strasznie się cieszę że Michał dał sobie spokój z tą całą Moniką. Nigdy jej nie lubiliśmy z Jarkiem.- uśmiechnęła się do mnie
-Proszę pani ja...- zaczęłam mówić ale ta mi przerwała
-Jaka pani? Teraz jesteśmy prawie rodziną, mów do mnie mamo.
-Chyba nie powinnam jednak nie jestem członkiem państwa rodziny.
-Jesteś matką naszego wnuka i miłością Michała. Czy tego chcesz czy nie jesteś członkiem tej rodziny.- odpowiedziała stanowczo
-Dziękuje bardzo za te słowa. To miłe.- uśmiechnęłam się i się przytuliłyśmy
-To co, chodźmy do naszych mężczyzn i zobaczmy co robią.

Wyszłyśmy do ogrodu i to co zobaczyłyśmy strasznie nas rozbawiło. Michał i pan Jarek w ogromnym skupieniu uczą młodego grać w piłkę. Usiadłyśmy na huśtawce i obserwowałyśmy grę kiedy podbiegł do mnie Antek i z uśmiechem powiedział;

-Mama oć gjać!- złapał mnie za rękę
-Synek mama ma złe buty.- poprawiłam mu włoski
-No to oć beź!
-No chodź Emila. Zagraj z dzieckiem.- podszedł do nas Michał
-Zagraj z nimi przez chwilę. Ja muszę zadzwonić.- uśmiechnął się pan Jarek i poszedł do domu
-No dobra, ale tylko przez chwilę.- westchnęłam i zdjęłam szpilki

Nasza gra musiała wygladać bardzo komicznie. Więcej się wygłupialiśmy niż graliśmy a rodzice Kubiaka patrząc na nas bez przerwy się śmiali. Kiedy stwierdziłam że nie mam już siły grać to Michał wziął mnie na ręce i zaczął się kręcić w kółko. Zaczęłam krzyczeć że jest szalony i że ma mnie w tej chwili puścić. Dopiero teraz jego rodzice zwijali się ze śmiechu. Kiedy mnie puścił zdenerwowana usiadłam na huśtawce i założyłam buty. zaczął bawić się z młodym i psem a my we trójkę zaczęliśmy się temu przyglądać.

-Wspaniale się na to patrzy.- powiedziała mama Michała
-Ale że na co?- spytałam
-Na Michała. Tak świetnie dogaduje z synem. Mają świetny kontakt.
-To fakt. Mały uwielbia Miśka- uśmiechnęłam się
-Nie wolelibyście sami wyjechać na te wakacje.?- spytał pan Jarek
-Na pewno przydałby się nam taki czas tylko we dwoje no ale mamy Antka.- uśmiechnęłam się do mężczyzny
-Jak to zostawcie?- zdziwiłam się
-No tak, my chętnie spędzimy czas z wnukiem a wy pobędziecie sobie sami, Jarek dobrze mówię?!- dodała mama Michała
-No nie wiem Antek jest jeszcze taki mały. To chyba nie jest dobry pomysł. Nigdy nie zostawał beze mnie na tak długo.
-Nic mu nie będzie. Michał powiedz coś swojej ukochanej.- wtrącił jego tata
-Ale że co?!- spytał Michał
-Mówimy Emilce żebyście zostawili u nas małego i jechali sami na te wakacje ale ona jest przeciwna.
-Ale przecież to jest fajny pomysł.
-Michał.- przerwałam mu
-No co?! Przyda nam się chwila sam na sam. Nie mam racji?!
-No masz ale on jest za mały żeby go tak zostawiać.- westchnęłam
-Skarbie przecież nic mu się tu nie stanie. To tylko tydzień.- Michał zrobił te swoje oczy
-No nie wiem. To miały być nasze wspólne wakacje.
-Wiem ale...
-A co jeśli Antek nie będzie chciał zostać?- spytałam
-Może nie będzie płakał. Kochanie zgódź się proszę.
-Michał proszę cię pomyśl...
-To ty pomyśl. Tylko ty i ja, piękna Grecja słońce morze i seks- Michał wyszeptał mi do ucha
-Ja rozumiem wszystko i bardzo chciałabym spędzić z tobą czas tylko we dwoje ale tydzień to za długo. Mały nigdy tak długo nie był beze mnie. Co mi z tego wyjazdu skoro cały czas będę się martwiła o niego.
-Dobrze, skoro masz się martwić to już nie nalegam. Jedziemy razem!- przytulił mnie
-Dziękuję że rozumiesz!
-Dobrze dzieci, wyjeżdżacie we wtorek tak? W takim razie zostawiacie nam małego na weekend a wy we dwoje jedziecie do naszego domku nad jeziorem. Co wy na to?!- spytała mama Michała
-Co?!- zdziwiłam się
-No chyba weekend wytrzymasz bez syna?- spytała mnie
-No weekend tak ale...
-Wspaniale mamo. Dziękuję ci!- przytulił ją Michał
-Ale jaki domek, o co chodzi.?!- spytałam
-Mama i tata mają dom w Zakopanem. Udostępniają nam go na weekend. Wspaniale prawda?- Michał mnie objął
-Tak bardzo dziękujemy.- ucieszyłam się
-Nie ma za co dzieci. Bawcie się tam dobrze.!- mama Miśka mrugnęła do mnie

Reszta wizyty minęła we wspaniałej atmosferze. Nie wiem czego się tak bałam państwo Kubiak to naprawdę wspaniali ludzie i tacy życzliwi. Jakoś koło 18;00 ruszyliśmy do domu. Cały czas w ręku trzymam klucze do domu w Zakopanem i uśmiecham się do Michała. Ustaliliśmy że rodzice przyjadą do nas i w ten weekend zamieszkają w naszym domu pod naszą nieobecność. Wiem że przyda nam się ten wyjazd i chwila na osobności. Antek i pies wygodnie śpią na tylnych siedzeniach a my bez słowa i tylko co chwila się do siebie uśmiechając wracamy do "naszego" domu.



==========================================================================


Witajcie :)
Jest już okrągłe 30 rozdziałów.
Na następny zapraszam koło środy.
Niedawno zaczęłam pisać coś nowego na tego bloga też zapraszam :   http://siatkowka-jako-poczatek-milosci.blogspot.com/
Buziole :**

2 komentarze: