Szybko wyszłam z łazienki, i pobiegłam do garderoby. Chwyciłam dużą torebkę wrzuciłam do niej podstawowe części garderoby dla siebie i Antka i wyszłam. Zeszłam po schodach jak gdyby nigdy nic, okazało się że Michał siedzi teraz z rodzicami w salonie a ci coś mu tłumaczą. Bez słowa weszłam do salonu i zawołałam do siebie syna. Rodzice Kubiaka zaczęli mnie uspokajać ale ja zbytnio się tym nie przejęłam tylko zwyczajnie powiedziałam synowi że jedziemy na wycieczkę i wzięłam go na ręce. Michał coś krzyczał że nie mam prawa zabierać mu syna że nie pozwala ale ja nie patrząc na to zapięłam młodego to fotelika i sama wsiadłam do samochodu. Odpaliłam silnik i kilka sekund później byłam już w drodze do mieszkania Bartmana. To pierwsza osoba która wpadła mi do głowy. Antek pytał czemu tata nie jedzie z nami ale ja ze łzami w oczach odpowiedziałam tylko że nie może.
Michał dzwonił do mnie w trakcie jazdy jakieś 10 razy ale postanowiłam nie odbierać. Po 15 minutach jazdy stanęłam przed drzwiami do mieszkania Zbyszka.
-Co się stało?- spytał jak tylko zobaczył mnie ze łzami w oczach
-Możemy wejść.?
-No pewnie co to za pytanie. Zapraszam.!
-Dzięki.!- wytarłam oczy
-Co on znowu zrobił?- spytał Zibi
-W sumie nic ale z drugiej strony przegiął.- usiadłam na kanapie
-Opowiadaj.!- Zbyszek włączył bajkę małemu a sam usiadł obok mnie
-Masz.!- podałam mu ten cholerny paragon z numerem do tego gościa
-Co to jest?
-Dostałam to od kolesia na stacji benzynowej. Michał zrobił mi o to mega awanturę. On mi w ogóle nie ufa. Mówiłam mu że go kocham, przyjęłam jego oświadczyny a on zaczął na mnie krzyczeć chociaż nawet nic nie zrobiłam.
-Emila, ufff to ciężka sprawa. Misiek cię bardzo kocha to na pewno. Boi się po prostu że znowu cię straci.
-Mówisz tak jak on.!- oburzyłam się
-No bo taka jest prawda. Swoją drogą cieszę się z waszych zaręczyn.- mocno mnie przytulił
-Tak, tylko jak on mi nie ufa to czy to małżeństwo ma sens?
-Ma, on ci zaufa jesteście na początku drogi. Zobaczysz że się ułoży chociaż on nie powinien robić ci awantury skoro nic złego nie zrobiłaś.
-Co ja mam z nim zrobić Zbyszek? Jak sprawić żeby zaczął mi ufać?
-Jedź do domu i z nim pogadaj. Wytłumacz mu. Przez taką głupotę nie możecie się znowu
rozejść, on z czasem zrozumie.
-Masz rację ale zrobię to po swojemu. Zrozumie na pewno.!- uśmiechnęłam
się szeroko
-Zemsta?- spytał
-W moim stylu.!
-No to biedny Misiek.!- odpowiedział Zibi
Zabrałam małego i wróciliśmy do domu. Gdy weszłam do środka
było dziwnie cicho. Antek od razu pobiegł do psa a ja niepewnie weszłam do
kuchni. Michała jak nie było tak nie ma
i zastanawiam się gdzie się podział. W garażu nie ma jego auta więc gdzieś
pojechał. Zrobiłam sobie i młodemu obiad
i po zjedzeniu zaczęłam wcielać w życie swój plan. Zniosłam moją walizkę i torbę
z ubraniami małego kiedy na podjeździe zobaczyłam BMW Miśka. Uśmiechnęłam się tylko i powiedziała sama do
siebie „Czas na przedstawienie”. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam że Michał
wysiada z auta. Szybko podbiegłam do korytarza i chwyciłam za walizkę. Wyszłam
z nią przed dom kiedy zobaczył mnie Michał. Szybko podbiegł do mnie z paniką w
oczach.
-Szukałem cię.!- powiedział po cichu
-I co nie znalazłeś?- spytałam chłodno
-Co robisz?
-Pakuję walizkę do auta. Nie widzisz?
-Nie rób tego.!
-Co?- zdziwiłam się
-Błagam cię nie zostawiaj mnie. Ja się ogarnę. Obiecuję.!- w
jego oczach zobaczyłam łzy ale postanowiłam być nieugięta
-Zraniłeś mnie wiesz.- zamknęłam bagażnik z naszymi
walizkami
-Wiem i strasznie cię przepraszam, tylko mnie nie zostawiaj
przecież jutro mamy jechać na wakacje.
-Odechciało mi się wakacji wiesz.- nie patrząc na niego
weszłam do domu
-W takim razie nie pojedziemy ale nie odchodź. Daj mi szanse
się zmienić?!
-Ooo co cię naszło? Chyba poranna kąpiel cię faktycznie
otrzeźwiła.!
-Też. Ale przede wszystkim boję się że mnie zostawisz.!
-Michał ja nie mam nerwów na takie głupie zagrania z twojej
strony. Ty mi nie ufasz i to boli.!
-Ufam. Tobie ufam. To innym facetom nie ufam i dlatego
staram się ciebie chronić.
-Naprawdę mi ufasz.
To co to było to rano?- spytałam
-Nie wiem chyba strach przed utratą ciebie i młodego. Wybacz
mi ten wybuch proszę.?
-Michał ja…- zdjęłam pierścionek zaręczynowy
-Nie..! Błagam cię nie.!- ten wpadł w panikę
-Dasz mi skończyć zdanie?
-Nie, bo wiem i tak co powiesz. Nie zgadzam się słyszysz.
-Tak? No chyba nie wiesz co powiem. Mogę dokończyć zdanie?
-Dokończ.- odpowiedział zrozpaczony
-Michał ja rozumiem co czujesz ale musisz mi ufać. Skoro
twierdzisz że mi ufasz to weź ten pierścionek i załóż mi go na palec patrząc mi
w oczy , mówiąc że mnie kochasz i mi ufasz.- uśmiechnęłam się podając mu
srebrny krążek
-Co?- zdziwił się odbierając ode mnie pierścionek
-To co słyszysz.!
-Ok. Emilka ufam ci bezgranicznie i kocham cię do
szaleństwa. Przepraszam.!- powiedział i założył mi pierścionek na palec
-No.! Mam nadzieję że to koniec z twoimi napadami zazdrości.
W końcu jedziemy na wakacje a tam będzie pełno innych facetów.- westchnęłam
ciężko
-Jak to? Jedziemy?- spytał z uśmiechem
-No chyba. Ty myślisz że po co zniosłam te walizki do auta?!
-Menda.! Myślałem.. nie ważne.
-Wiem. Chciałam żebyś tak myślał.- wzruszyłam ramionami z
uśmiechem i ruszyłam w stronę kuchni
-Co? Zrobiłaś to specjalnie?- zdziwił się
-Sory.!- zrobiłam swoje słodkie oczy
-Ojj to nie fajne. Chcę zadość uczynienie.!- pokazał na
swoje usta
-Masz.!- pocałowałam swoją dłoń i przyłożyłam do jego ust
-Wolę tak.!- szybko przyciągnął mnie do siebie i wdarł się
językiem do moich ust
-Antek.!- przerwałam nasz pocałunek kiedy Michał posadził
mnie na wyspie kuchennej
-Odbiorę to sobie w nocy.!- pokazał na mnie palcem i wyszedł
na taras do syna
Zeskoczyłam z wyspy z wielkim uśmiechem na twarzy. Jak to
jest możliwe że ja aż tak go kocham, że nie potrafię się na niego gniewać i tak
strasznie żałuję tych trzech lat spędzonych we Włoszech bez niego. Wyszłam na
taras i usiadłam na leżaku. Słońce dziś pięknie świeci a chłopaki bawią się w
piaskownicy. Postanowiłam że chcę popływać. Szybko poszłam do łazienki załozyć
kąpielowy strój i wróciłam na taras. Powoli weszłam do basenu i usiadłam na
jednym z podwodnych schodków. Woda jest ciepła i przyjemna aż nie chce się
wychodzić.
Zamykam oczy i na kilka bezcennych minut odpływam. Otrzeźwia
mnie głos Michała dobiegający zza moich pleców.
-Skarbie, głodny jestem.
-I po co mi to mówisz. Zapomniałeś gdzie jest kuchnia?-
spytałam z uśmiechem
-Nie zapomniałem ale myślałem że może ty…
-W kuchni masz gotowe spagetti, a jak nie pasuje to gotuj
sobie sam.
-Pasuje. Kocham cię.!- pocałował mnie w szyję i sobie
poszedł.
Po jakiejś godzinie wyszłam z basenu i postanowiłam jeszcze
trochę opalić się przed jutrzejszym wyjazdem. Usiadłam na leżaku i zaczęłam
rozsmarowywać krem na moich nogach kiedy poczułam na sobie wygłodniałe
spojrzenie dobiegające z salonu.
Spojrzałam na kanapę w salonie i co zobaczyłam? Igła, Cichy, Zbyszek,
Kosa i Michał z lekko przechylonymi głowami wpatrują się we mnie bez słowa.
-Coś się wam stało?- spytałam z dziwną miną
-Nieee tak tylko patrzymy.- odezwał się Igła
-Aha a nie macie nic lepszego do roboty?
-Zaraz będzie mecz. Będziemy oglądać.!- wtrącił Zibi
-Super. Możecie przestać?- spytałam
-Ale że co?- Kosa spojrzał na Piotrka
-Gapić się.!- wstałam i ruszyłam do salonu po książkę
-Co będziesz robiła?- spytał Misiek
-Czytała będę.!- wzięłam książkę i wróciłam na taras.
Chłopaki włączyli telewizor a ja wygodnie ułożona na leżaku
zajęłam się czytaniem. Lubię czytać ale to strasznie nudne więc szybko się
nudzę. Wzięłam więc słuchawki i z muzyką w uszach najzwyczajniej w świecie
odpłynęłam. Z zamkniętymi oczami delektowałam się słońcem kiedy to nagle
poczułam że zostałam oblężona. Chłopaki wymyślili sobie wspólną kąpiel i bez
pytania o zgodę razem z leżakiem bezceremonialnie wrzucili mnie do basenu. W
szoku zaczęłam machać rękami i kląć ich pod nosem a oni śmiali się ze mnie jak
małe dzieci. Wkurzona zaczęłam chlapać ich wodą i jednocześnie kierowałam się
ku wyjściu z basenu kiedy zatrzymał mnie Igła.
-Emiluś, a ty gdzie?- spytał z przyklejonym do twarzy
uśmiechem
-Do dupy Igła. Zejdź mi z drogi.!- warknęłam
-Nie złość się kotku, bo zmarszczek dostaniesz.!-
odpowiedział
-Taki jesteś cwany. Zaraz zadzwonię do Iwony i jej powiem
żeby cię nie wpuszczała do domu boś nie zasłużył i będziesz spał na
wycieraczce.!- warknęłam
-Emila, co ty taka zaciekła jesteś. To tylko wygłupy.!-
wtrącił Zbyszek
-Tyle lat a dalej jak banda dzieciaków. Antek ma od was
więcej rozumu.!
-Oj skarbie nie ubliżaj nam.!- odezwał się Michał
-Ty się zamknij. I możesz zapomnieć o jakim kolwiek
odbieraniu sobie czegokolwiek w nocy słyszysz.!- pokazałam na niego palcem i z
ręcznikiem w dłoni ruszyłam do domu
Usiadłam obok drzwi tarasowych tak żeby słyszeć co mówią
chłopaki i to co usłyszałam nasunęło mi pewien plan do głowy. Mianowicie
chłopaki umówili się że Zbyszek weźmie na siebie pomysł z wrzuceniem mnie do
basenu i przyjdzie przeprosić. Kiedy ten wychodził z basenu ja szybko
pobiegłam do kuchni i udałam że coś robię. Zibi podszedł do mnie niepewnie a ja
z chytrym planem w głowie czekałam na to aż pierwszy się odezwie. Nie musiałam
długo czekać.!
-Emila bardzo się gniewasz?- spytał
-Jak Michał mógł wpaść na ten debilny pomysł.? Jestem cała
mokra…
-To nie był pomysł Michała. Ja to wymyśliłem. Chciałem się
zabawić i przepraszam że tak wyszło.
-W porządku skoro to
twój pomysł to się nie gniewam.!- skłamałam
-Serio?- zdziwił się
-Tak, chcesz kawałek cytrynowej tarty. Wczoraj upiekła ją
mama Michała?!- spytałam wyjmując ciasto
-Jasne, Misiek mówił że jego mama piecze zajebiste placki.!-
atakujący usiadł obok mnie
-No to proszę.!- odpowiedziałam i wzięłam kawałek ciasta po
czym wtarłam go w twarz niczego nie spodziewającego się Zbyszka
-Co jest kurwa.!- szybko się odsunął
-No co powiedziałam że się nie gniewam ale czy się zemszczę
nie spytałeś?!- uśmiechnęłam się szeroko
-Jędza.!- odpowiedział zrezygnowany Zibi i wyszedł na taras
a po chwili usłyszałam głośne śmiechy reszty chłopaków.
Nie gniewam się na nich w sumie ostatnio zrobiłam się
strasznie jędzowata więc wyszłam spowrotem na taras a chłopaki dalej się kąpali
w basenie. Na stole ustawiłam im tacę pełną kanapek i dzbanek soku. Ci
zdziwieni stwierdzili że po tym numerze ze Zbyszkiem nie skosztują bo się boją
czy kanapki nie są zatrute ale Misiek jako że chciał u mnie zapunktować wziął
pierwszy kanapkę i zjadł ze smakiem. Następny był Igła a potem to już szybko
kanapeczki zniknęły bo chłopaki okazali się być bardzo głodni.
Igła, Piotrek i Kosa szybko się zmyli jako że stwierdzili że
robi się późno, Zibi zostaje u nas na noc bo jutro z samego rana zawozi nas na
lotnisko więc ja, Antek, Michał i Zibi ruszyliśmy na wieczorny spacerek do
pobliskiego lasku. Michał cały czas śmiał się ze Zbyszka który bardzo groźnie
wyglądał z Tobim na smyczy i Antkiem na ramionach. Przeszliśmy jakieś 2 km i
chłopaki zaczęli narzekać że bolą ich nogi więc wróciliśmy do domu. Antek padł
od razu do łóżka a za nim następny był Zbyszek. Wzięłam szybki prysznic i
szybko sunęłam na łóżko pod kołdrę w naszej sypialni. Jakieś 10 minut potem w
pokoju pojawił się Misiek. Położył się obok mnie i mocno do mnie przytulił.
-Michał, odsuń się chcę spać.!- powiedziałam
-O nie skarbie. Nadeszła pora by odebrać sobie to co do mnie
należy.!- powiedział całując mi szyję a ja,…no cóż odechciało mi się spać.!
=========================================================================
No i jest :)
Jak to u Kubiaków kłótnie nie trwają długo...
Biedne orzełki przegrali z Brazylią ale nie poddajemy się.! Będzie lepiej :)
Następny pojawi się najpóźniej do czwartku.!
Do następnego paaa:***
Świetny rozdział :) Cieszę się, że Michał zmądrzał :) No szkoda, że przegrali no ale co nas nie zabije to nas wzmocni. Mam nadzieję, że ta porażka była wypadkiem przy pracy choć mecze z Iranem będą trudne, ale damy rade bo jak nie oni to kto :D
OdpowiedzUsuń